Gość dama z lisiczka Napisano Grudzień 16, 2011 Ze zmysłami wytężonymi do granic możliwości oraz z majestatycznym spokojem i opanowaniem wędruję w wielkim skwarze wzdłuż doliny Nilu, wypatrując z nadzieją parujących wielbłądzich stolców wygrzewających się niezmiennie na palących piaskach czarnego kontynentu, zaskakujących swoją prostotą, a zarazem doskonałością w swym istnieniu, stanowiących boską ambrozję dla każdej istoty ludzkiej, wypełniając radością nasze ponurą, monotonną egzystencję, dając nadzieję na lepsze jutro. Gdy już odnajdę upragniony stolec, w sakramentalnej ciszy i ze zrównoważonym chodem zbliżę się na odpowiednią odległość, uraczając swój nos zapachem owego przysmaku, poczuję zapierający dech w piersiach i wiatr we włosach, doznając stanu oczyszczenia i niezwykłej ekstazy, czując przy tym nie dającą się opisać słowami radość. Po czym nie wytrzymując przeraźliwie narastającego napięcia rzucę się gwałtownie na upatrzony stolec i trzymając go ciasno w mych dłoniach z kamienną miną skonsumuję go w ciszy i spokoju, doznając katharsis i pojękując delikatnie z rozkoszy. :D Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach