Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość megan3miasto

2 lata po ślubie, jestem nieszczęśliwa, mąż nie rozumie...

Polecane posty

Gość megan3miasto

Chyba jestem na zakręcie. Dziewczyny, czy to zawsze tak bywa? Nie układa nam się, mąż pracuje poza miastem, widujemy się raz na tydzień. Jestem rozżalona, samotna i czuję się oszukana takim stanem rzeczy, więc w te weekendy, kiedy jesteśmy razem wcale nie jest romantycznie :( Mieszają się wtedy moje łzy, nerwy, agresja, miłość - wszystko kumulowane w ciągu tygodnia. Nie wiem co dalej? Tłumaczę mężowi od 2-3 miesięcy co czuję, piszę, rozmawiam - on nie rozumie, nie dociera do niego. Mam 30 lat i czuję, że życie ucieka. Czuję, że nie chcę tak funkcjonować, tak "żyć"... jak to przerwać? Jak otworzyć mu oczy? Zdradą, której wcale nie chcę? A która jest na wyciągnięcie ręki, bo faceci uganiają się za mną. Nie wiem. Proszę o szczerą poradę, bo tonę w cierpkim winie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak to strescic? Maz ma taka prace, ze pracuje cale 5dni, a w weekendy Ty, niepracujaca, czujesz sie znudzona i psujesz te wolne chwile, czy jak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wypada się zdecydować
jabol tak smakuje, ale tylko przez pierwsze 2 litry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znaczy się
Przecież ona nie napisała, że nie pracuje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość megan3miasto
Nie jestem znudzona, wręcz przeciwnie, jak wyjechał pracować i mnie zostawił samą to rzuciłam się w wir pracy i pracuję pn-pt, a niekiedy w weekendy żeby szybciej kredyt spłacić. Mąż pracuje pn-pt i w weekendy przyjeżdża, choć przypuszczam, że za niedługo przestanie przyjeżdżać, bo każde z nas zaczyna żyć własnym życiem... to przykre :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znaczy się
A dlaczego czujesz się oszukana? Sytuacja z pracą miała wyglądać inaczej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie napisala tez, ze pracuje. Zakladam, ze nie, albo ma bardzo lekka prace i obowiazek utrzymania rodziny spoczywa na mezu. 2 dni w tyg. to dosc czasu by odswiezyc zwiazek, zrobic cos fajnego razem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość megan3miasto
Myślałam, że znajdzie pracę w miejscu, w którym kupiliśmy mieszkanie. Niestety znalazł ją 300km dalej... długo się staraliśmy o własne M, dużo pracy i wyrzeczeń, a jak już dostaliśmy mieszkanie to zostałam w nim sama :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znaczy się
Mam koleżankę, która żyje z mężem na podobnych zasadach. I też jest przygaszona i zasmucona. Niby on pracy bliżej nie mógł dostać. więc pracuje ok 300km od domu. Ona sama, zdana na siebie. Mówi, że nie da się żyć normalnie. I nie da się być normalnym małżeństwem w weekendy tylko. Chyba ją rozumiem. Ona tak ma zaraz po tym jak doszło do ślubu. Wiem, że nosi sie z zamiarem, aby tam się przenieść. ale też boi się o pracę, bo niełatwo w jej fachu ją będzie tam znaleźć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moze zamiast wylewac zale w weekendy jednak postaraj sie dla odmiany meza mile zaskoczyc i zrobic z nim cos fajnego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znaczy się
calluna, odświeżyć związek? No ja sobie też nie tak wyobrażam związek. każdy ma inne podejście, ale nie narzucaj autorce swojego jako jedynie słusznego, a trochę z takiej pozycji wypowiadasz się mam wrażenie. jeśli niesłuszne, to przepraszam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość megan3miasto
Jestem tak rozżalona, przygaszona (jak ktoś wyżej napisał) i oszukana, że nie jestem w stanie się weekendowo produkować "dla męża", w momencie, w którym zostawił mnie samą w obcym mieście, bez przyjaciół i rodziny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basia___34
jak ja bym chciala tak jak Ty :( Kocham mężą bardzo, ale spędzamy ze sobą każdą chwilę (pracujemy razem), chciałabym widywać go tylko w weekendy, miałby mnie zawsze stęsknioną, napaloną, wystrojoną - jak za czasów randek. Możesz przecież sobie gotować co chcesz, kupować co chcesz, nie tłumaczyć mu się, możesz się odchudzać nie tłumacząc mu się z tego, możesz wszystko. Zazdroszczę Ci :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znaczy się
Myslę, że autorka inaczej podeszłaby do sprawy, gdyby wiedziała, że ten stan jest przejściowy. Ale tymczasem pewnie nie wiadomo kiedy ta sytuacja ulegnie zmianie. Wizja takiego życia może nie wydawać się jej ciekawa. Mnie to nie dziwi. Może chce dziecko? W tych warunkach to trudne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, skoro zale i kwasy nie dzialaja, moze podzialac zyczliwosc, empatia i chec wspolpracy. Nikomu nic nie narzucam, bo i jak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja rozumiem
rozumiem Twoją frustrację. I tęsknotę. Mimo, że byłam w innym położeniu. Mój mężczyzna mieszkał za granica i widywalismy się co 4-5 tygodni i spędzalismy ok 2-3 razem i we mnie w ciagu tych momentów rozłaki kumulowało sie tyle emocji, odległość tak wpływała na mnie, że gdy przyjeżdżał zamaist się odpręzyc to byłam spięta tym jak się czułam przez te tygodnie oczekiwania i nawarstwiały sie często błahe problemy, które rosły do ogromnych rozmiarów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znaczy się
Może inaczej jest jeśli taka sytuacja dopada tuż po slubie.. MOże po latach, gdy wszystko spowszedniało takie spotkania weekendowe z mężem wydają się bardziej frapujące niz jego stała obecność. Nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wypada się zdecydować
sądzisz, że po nim to spływa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość megan3miasto
Właśnie o to chodzi. Mam trzydziestkę, myślę o dziecku... za rok, za dwa... a małżeństwo mi się sypie i nie widzę innej przyszłości. Na dodatek nie jestem naiwną, idealistyczną gęsią, która będzie udawać, że tak jest dobrze i wszystko się ułoży :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wypada się zdecydować
w tym związku to Ty jesteś słabym ogniwem i dobijasz faceta, który robi to co po prostu musi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znaczy się
A powiedz, czy wiadomo jak długo on będzie tam pracował? Czy faktycznie bliżej nie może znaleźć pracy?|wiążę się to z pieniędzmi jak sądzę. Ale co po pieniądzach jeśli jesteście nieszczęśliwi. Zakładam, że oboje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość megan3miasto
A kiedy mam się nauczyć z nim wspólnego życia i funkcjonowania jak nie teraz? Podziału obowiązków? Przyzwyczajeń? No kiedy? On sobie żyje swoim życiem, chce to gra, chce to się onanizuje, chce to się nie myje itd. itd. itd. Ja też tu żyję po swojemu i już się zaczyna, przyjeżdża na weekend i się pyta, czemu tu rzucam brudy, czemu kosz stoi tu, a nie tam.... a do kurwy nędzy kto tu mieszka na co dzień, on czy ja? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja rozumiem
To nie chodzi o bycie słabym ogniwem, tylko o to, że są kobiety, które wychodząc za mąż chca tworzyc rodzine i związek, w którym partnera widza często. Mówi sie tyle o weekendowych tatusiach, co xle wpływa na dzieci. A weekendowi męzowie na stan emocjonalny zon. gdy sie kocha, to sie teskni, to sie chce miec te osobe blisko. Mąz nie tylko ma słuzyc do robienia pieniędzy, ale po prostu do ' bycia'. To ma byc towarzysz zycia. Co z tego, że zarobi 1000 zł więcej , gdy to nie pieniądze dadzą szczęście jego kobiecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość megan3miasto
Tych pieniędzy wcale tak dużo nie ma. W końcu trzeba spłacać kredyty. I nie sądzę, że jestem "słabszym ogniwem", bo zarabiam 2200 zł, a mąż musiał wyjechać żeby zarabiać 2500 zł.... Właśnie nie wiem ile to ma trwać. Dopiero pracuje 3-4 miesiące i jest bardzo zadowolony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość megan3miasto
I właśnie o to chodzi "a ja rozumiem"! Ja zawsze z nim tworzyłam przyjacielski, partnerski związek, te same filmy, te same odczucia, dyskusje, spacery, zainteresowania itd. I wyszłam za mąż, żeby pogłębiać i wzbogacać tę relację i mieć dzieci. Nie chciałam być samotną, zgorzkniałą młódką, która czeka i stroi się na weekendowego mężusia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to badz zajeta swymi zainteresowaniami, szczesliwa mlodka czekajaca z wytesknieniem na weekendowego mezusia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wypada się zdecydować
"gdy sie kocha, to sie teskni, to sie chce miec te osobe blisko." On nie tęskni?" " Nie chciałam być samotną, zgorzkniałą młódką, która czeka i stroi się na weekendowego mężusia..." to już mówi wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znaczy się
wypada-> a co to mówi? Ja autorkę rozumiem. Inaczej można się do sprawy ustosunkować jeśli wiadomo, że sytuacja będzie trwała np. rok. Ciężko, bo cięzko, ale wiesz czego się spodziewać. jest schemat, jest przewidywalność. A tej sytuacji tego nie ma. Więc rodzi się mały chaos i frustracja. Skoro tym bardziej nie tak to miało wyglądać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znowu ta nudziaraaaaa
jej maz awansowal na fotografa i mieszka blisko swoich rodzicow :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×