Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kajetanka676

2 lata po ślubie i już ogromne problemy i kłótnie...

Polecane posty

Gość synowa z miasta***
A nie możecie zamieszkać osobno? Mieszkanie z rodzicami / teściami jest mało komfortowe :-0 delikatnie mówiąć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po prostu facet jest przyzwyczajony do latwego zycia w miescie. odkreca kran i woda leci goraca. kiedy przyjezdzal do Ciebie raz na jakis czas rabanie drewna bylo dla niego atrakcja. teraz kiedy ma ciagle rabac drewno albo kopac ogrodek nie chce mu sie. proponuje mu powiedziec ze trzeba narabac drewna. powie ze nie, to odpowiedz ze ok tylko bedziesz potrzebowala 100zl od niego bo poprosisz o pomoc sasiada to trzeba bedzie zaplacic. zaraz mu zal d..pe scisnie ze musi kase dac :) w sumie troche go rozumiem bo tez mieszkam w miescie i chwilami mam ochote sobie pokopac w ogrodku (ktorego nie mam) i posadzic kwiatki. ale wiem ze gdybym musiala codziennie biegac do ogrodka i te kwiatki podlewac to przestaloby to byc takie fajne. moze po prostu przeprowadzcie sie do miasta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość synowa z miasta***
chwilę, chwilę... Każdy jest przyzwyczajony do takiego życia w jakim żyje i jakie mu pasuje. Dziewczyna rząda by mąż przeprowadził się do JEJ dziadków, mieszkał u NICH i IM w domu pomagał -) I to jeszcze z ochotę i chęcią :_0 ja by się na jego miejscu też na to nie godziła. nie jestem u siebie. to nie moje. cudze. z grzeczności mam zapierdzielać przy cudzej własności na friko?? Ciekawa jestem, czy z równą ochotą panna przeniosłaby się do dziadków lub rodziców męża i tam pracowała pod nadzorem np. teściowej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość synowa z miasta***
mieszkają u KOGOŚ i KTOŚ im się do małżeństwa miesza :-0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość synowa z miasta***
Obydwoje są winni zaistniałej sytuacji. Sprawy przyszłości, mieszkania, WŁASNEJ rodziny trzeba ustalić wcześniej, przed ślubem Mieszkanie Z KIMŚ to przeważnie mordęga, a jeszce z dziadkami! inne pokolenie, inny styl życia, inne spojrzenie na wszystko! never! właśnie dla stabilności własnego małżeństwa bym się nie zdzodziła, no, chyba, że to dziadkowie przyszli by do mnie, mieszkaliby na moich zasadach. Małżeństwo powinno mieszakć samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja myślę, że Twój mąż
autorko poprostu nie wiedział na co się decyduje. Ja jestem typowym mieszczuchem... Również lubię gorącą wodę z kranu i mleko z lodówki.... Mój mąż mieszkał kiedyś w domu, ale też nie na wsi, a na skraju miasta, tak jakby peryferyjnie, ale ogólnie z wsią typową to też nie miało wiele wspólnego. Później przeprowadził się do bloku. Mieszkamy teraz w bloku, ale mamy zamiar budować dom. Mnie czasem przechodziły przez myśl tereny malownicze, ale mąż tłumaczył mi jasno i wyraźnie ile wówczas niewygód mnie czeka. Zdecydowaliśmy się na działkę, ale jest to działka w miasteczku graniczącym z wielkim miastem, gdzie jeżdżą autobusy aglomeracyjne, są sklepy i małe markety, szkoły, urzędy itp.... Może Twój mąż bywając u Ciebie, a nie mieszkając tam gdzie teraz mieszkacie również wyobrażał to sobie "wakacyjnie".... domek, ogród.., który sam o siebie dba, spacer po polach o zachodzie słońca, mniej huku i spalin... a przyszła tymczasem szara rzeczywistość.... Jeśli zależy Ci na mężu to nie patrz na niego jedynie jak na lenia... spróbujcie się dogadać. Może warto sprzedać dom, spróbować kupić mieszkanie i wziąć dziadków do siebie?? Jeśli faktycznie jesteś w ciąży, to życie z małym dzieckiem, z opieką nad dziadkami i z mężem, który nie pomaga, z którym jesteś w lodowatych stosunkach będzie nie do zniesienia... Doradzam Ci z serca. Znamy się 8 lat, od pięciu lat jesteśmy małżeństwem, mamy dwoje dzieci i jeszcze udało nam się nie zwariować:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ola z kraka
Mieszkają u dziadków i to pewnie dziadkowie dyktują warunki za to, że wzięli ich do siebie i pozwolili młodym mieszkać ze sobą. Takie "dobrodziejstwo" często się czkawką "obdarowanemu" odbija i zamiast dozgonnej wdzięczności powstaje zniecierpliwienie, złość i żal. Lepiej mieszkać osobno i być panem u siebie, a nie waselem na cudzych włościach :-0 Ps. Szkoda, że chłopak nie może się wypowiedzić, ale pojejrzewam, że słodko mi tam nie jest i dlatego się buntuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mowerma
Autorko tematu przepraszam nie przeczytalam wsyzstkiego ale moge Tobie poradzic zebys zastosowala ta metode: popros meza ladnie np. "prosze odsniez podjazd,dookola domu,bo ciezko jest przejsc" - zwyczajna prosba zony,jak nie poskutkuje nastepnym razem tak samo "prosze odsniez przed domem,jest to dla mnie wazne" (ktory maz nie pragnie uszczesliwic swojej zony-chyba tylko dupek..) jak to nie poskutkuje sproboj jeszcze raz (wszak nie poddajesz sie latwo i nie spisujesz meza tak latwo na straty). Jesli tego nie zrobi o co go poprosilas popros o to samo przystojengo sasiada-uwierz mi ten wykona prosbe bez mrugniecia okiem i od reki, a wtedy maz spali sie ze wstydu i ...zazdrosci jesli to nie poskutkuje sasiadowi kolejnym razem mozna szepnac do ucha ze maz...cos nie wywiazuje sie ze swoich mezowskich obowiazkow i nie potrafi juz uszczesliwiac zony.,.. plan moze nieco diabelski ale moze warto sprobowac? powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kajetanka676
synowa z miasta - nie czytałaś a głupio się wypowiadasz, przeczytaj ze zrozumieniem co pisałam a później praw morały bo nie mieszkamy ani z teściami, ani nikt go nie zmuszał aby się tu wprowadzał ani nie mamy gospodarstwa rolnego że biedak musi orać i kury po dupach macać. Dom nie jest mój, jest własnością moich dziadków. Więc logiczne jest to że nie mogę go uczynić współwłascicielem czyjegoś domu. Uprzedzając sugestie to dziadkowie się w ogóle nie wtrącają. Jeśli ja do nich nie pójdę to oni do mnie nie przyjdą bo im zdrowie na to już nie pozwala aby nawet po schodach wejść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kajetanka676
Ja się nie wyprowadzę do miasta. Już raz mieszkałam i prawie straciłam tam zdrowie. Poza tym są dziadkowie a oni się nie wyprowadzą do miasta a ja ich samych nie zostawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iulfyp
ja myślę, że męża przerosła rzeczywistość; kiedyś ochoczo pomagał, bo to było z doskoku, teraz ma to na co dzień i ma tego dość; ale swoją drogą to niezły dupek, że tak się na Ciebie wypiął; musicie się jakos dogadać, bo inaczej to nie wróżę kolorwej przyszłości; co mogę doradzić - na wsi też mozna sobie życie trochę 'uwygodnić'; można zainstalować przy piecu podajnik na węgiel i sterownik, tak że nie trzeba latał codziennie i rozpalać albo latać i dokładać, tylko robi się to samo; raz dziennie trzeba popiół wyrzucić. Oczywiście jest to droższe rozwiązanie bp taki mechanizm zużywa więcej węgla i prądu, ale cos za cos. Albo w ogóle sobie można zainstalować ogrzewanie na gaz. Można kupic odśnieżarke a nie machać łopatą. Musisz z mężem porozmawiać czy takie ułatwienia by go satysfakcjonowały, czy moż eon w ogóle na wsi nie chce mieszkać. Skoro studiował i nie chce machać lopatą, to niech kase dobrą zarabia i na wygody wydaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kajetanka676
Ja już pisałam ze wynajęcie kogoś odpada. Nie dlatego że będzie mu żal kasy - bo mój mąż, zarówno jak i ja, bardzo dobrze zarabia i jakby chciał to moglibyśmy mieć cały zastęp służby w domu która by wszystko za nas robiła. Ale ludzie przecież nie o to chodzi! Co on rąk nie ma? Tu chodzi o pomoc w zwykłych codziennych sprawach, w zakupach, w sprzątaniu, w pracach przydomowych. Ja jak to robiłam tak robię dalej, on powiedział że nie będzie. Jaką ja mam pewność, że gdybym wyprowadziła się do miasta to coś by się nie zmieniło? A jak rzucę to wszystko i wyjdę do miasta i się okażę że nadal wszystko jest na mojej głowie bo on nie po to studiował aby odkurzyć pokój?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 5tu5t
Moim zdaniem nawet nie masz co myśleć o wyprowadzce do miasta bo trafisz z przysłowiowego deszczu pod rynnę. Tu musisz wszystko sama robić bo to nie jest twojego męża. A jak będzie mieszkanie to usłyszysz że on ci wielką łaskę robi dająć dach nad głową i też musisz wszystko robić. Podejrzewam że twój mąż nigdy do niczego nie doszedł sam, być może ma jakąś rodzinę, może bogatych rodziców którzy mu wiele rzeczy ułatwili i nie nauczyli że w normalnym życiu trzeba pracować i się starać. Nie wiem co ci radzić bo tacy ludzie zmieniają się rzadko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mowerma
Kajetanka a przeczytalas to co napisalam?? nie mozesz poprosic sasiada o pomoc? zeby zrobil zakupy,przybil gwozdzia,zamiotl,odsniezyl czy co tam jeszcze? skoro maz sie nie sprawdza i do niczego nie nadaje,popros sasiada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mowerma
a poza tym kobieto sprytu za grosz nie masz? jak on nie robi to i Ty nie rob przez tydzien ciekawe co powie na syf ktory powstanie dookolo,mozesz sie dowiedziec jak reaguje na wszedobylski syf i chaos nie jestes tego ciekawa? dziwie sie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 5tu5t
No a potem sąsiad będzie musiał do końca życia jej pomagać... To już lepiej jej się rozwieść i wyjść za mąż za tego sąsiada czy kogoś innego komu ręce do dupy nie przyrosły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kajetanka676
Czytałam i kolejny raz na to odpowiadam: prosząc innych o pomoc pokażę dla męża że to w jaki sposób on się zachowuję jest dobre i że należy zachowywać się tak dalej bo znajdzie się jakiś dureń co odwali robotę za niego. I nic się nie zmieni. Resztę życia będę chodzić po ludziach i błagać o pomoc kiedy to mój mąż będzie leżał do góry ch... w domu. Wydawało mi się że od pomocy w codziennych obowiązkach ma się męża a nie sąsiada. Dla mojego męża nie przeszkadza syf w domu bo też już próbowałam gpo przetrzymać. Kuchnia była cała zawalona brudnymi naczyniami a lodówka świeciła pustkami. I co? Zaczął chodzić do restauracji jeść i sobie na wynos brał jedzenie. I problem rozwiązał: nie trzeba ani zmywać ani gotować. W końcu sama posprzątałam bo już robaki się zalęgły w tym syfie bo to lato było. Niestety i dużo jest prawdy w tym, że wszystko od rodziców. Mieszkanie od rodziców, samochód od rodziców, praca od rodziców. Do niczego nie doszedł sam, na nic sam nie zapracował ale to już na początku pisałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lallllalallllla
to wczesniej nie widziałas jaki jest??? że ma wszystko od rodziców itd. I jeszcze edziecko sobie z nim zrobiłaś?? Dziewczyno jak jednak nie jestes w ciąży to się [powaznie zastanów ja k nastepnym razem dijdzie do zbliżenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Podobnie
Ale co ? Po ślubie się zmienił? Wcześniej był inny? Nie ogarniam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kajetanko, kochasz tego faceta tak bardzo, ze mimo jego wad z nim jesteś, czy o co tu do cholery chodzi ? Bo ja chyba bym tego gościa potraktowała z liścia na dzień dobry, (wybacz, wszak mąż Twój) leń smierdzący !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mowerma
Kobietko Autorko nie chodzi o to zeby sasiada wykorzystywac czy non stop o pomoc prosic...wydaje mi sie ze skoro maz chcial Cie na partnerke,zone to podobalas mu sie walczyl o Ciebie?w takim razie sprobuj moze jakos zadbac o siebie,kup sobie cos nowy ciuch kosmetyk i pokaz mu ze warto o Ciebie walczyc i sie starac,radze-pros go do upadlego,jak 100 razy powtorzysz |"prosze zamiec podloge bo ja juz nie mam sily na to a jest to dla mnie wazne",to pomysli ze jestes nienormalna ;) albo ze on jest nienormalny bo jego ukochana zona powtarza 28 raz prosbe i moze zrozumie ze jest to dla niej wazne zeby pomogl,cos zrobil? a sasiada to ja bym poprosila,na przykald o naprawienie czegos i niech to robi w czasie gdy maz jest w domu o przed tv do gory nosem lezy... ciekawe jak sie zachowa? bedzie mu glupio i moze cos zrozumie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mowerma
a jak to nie zadziala -czyli z tym sasiadem i doprowadzaniem siebie do granic nienormalnosci z gledzeniem o tym samym to ja bym mu zakomunikowala ze dlugo juz tak nie pociagniesz z nim i ze czeka go niedlugo zmiana zyciowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość synowa nie dosc
ze czytac nie umie, to posac tez nie : " rzada" -kurwa w ktorej szkole ty sie uczylas ... :o ? a doradzac juz na pewno nie umiesz wiec zamilcz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kajetanka676 no to pora na drastyczniejsze metody... nie wiesz co jest skuteczne ? Z facetem jest tak,że czym bardziej naciskamy tymbardziej olewa ! ja nie testowałam,ale znajoma zaczęła olewać lenistwo faceta,po prostu udawała szczęśliwą :P z przyjemnością sprzątała,gotowała i zajmowała się dzieckiem (wiadomo że to trudne,bo czasami aż na siłę sie pcha "rusz dupsko i coś zrób a nie tylko ja" ) ale wiesz co,facet zaangażował się i zaczął cos tam robić,i zamiast mówić "w końcu ruszyłeś d..." powiedziała "dziękuje,bez ciebie nie ogarnęłabym tego" no i do dzisiaj pomywa naczynia :D Nie możn tkwić w takiej sytuacji za długo bo to sie będzie pogłebiać,chyba każda to jest w stanie stwierdzić ;) albo 2 metoda,wyjdź na cały dzień,najlepiej z noclegem u kogoś-rodziny... ? i jak się zainteresuje gdzie jesteś to powiedz że ma sie zastanowić nad tym co robi ble ble ble,wiadomo co dalej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do kajetanki
Ja z mężem jesteśmy ze sobą 15 lat, 12 po ślubie. mój mąż pomaga mi w domu,ale czasem mu się czegoś nie chce i przekładamy na następny dzień. nie jest leniem, ma ręce,ale tak był wychowany że w domu nic nie musiał. małżeństwo jest sztuką kompromisu. musicie sobie wypracować swój kompromis w tej kwestii. może np. ustalicie co go tak denerwuje w odśnieżaniu i paleniu w piecu? bo jeśli kiedyś traktował to jako rekreację,to może teraz też niech tak podchodzi? siedzi ileś tam w pracy przy komputerze może niech złapie łopatę tak po prostu dla zdrowia? musicie więcej ze sobą rozmawiać. ale to nie mogą być pretensje. zwyczajnie spytaj go jak mu minął dzień. my się kłócimy bo oboje jesteśmy narwani i nawet teraz kłótnia bierze się z niczego. ale po 5 minutach się godzimy. nie można się od siebie oddalać,bo to tylko do rozstania może prowadzić. dla Ciebie normalne czynności są dla niego kłopotem. spróbujcie się porozumieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mowerma
Saleminka88- ja takiej metody bym sie bala,zeby robic wszystko i jeszcze udawac szczesliwa,po pierwsze juz samo udawanie wydaje mi sie podejrzane i meczace i obawiam sie ze gdyby moj maz widzial ze jestem zadowolone i robie wszystko sama-to bylby najszczesliwym facetem pod sloncem! i za nic w swiecie nie chcialby tego zmieniac! przyzwyczailby sie od pierwszego dnia i dopiero by bylo... nie mowiac o mojej frustracji wywolanej udawaniem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kajetanka676
lallllalallllla i Podobnie - Tak, przed ślubem był inny. A dokładnie przed tym jak zamieszkaliśmy na stałe w domu moich dziadków. Gdybym wtedy wiedziała co wiem dzisiaj to pewnie by żadnego ślubu nie było bo tak po prostu nie da się normalnie żyć. separantka - a jak myślisz z jakiego powodu wyszłam za niego za mąż? I z tego samego powodu nadal z nim jestem bo pomimo problemów miłośc nie znika z dnia na dzień. mowerma - ja go 100 razy o coś prosze a on mi 100 razy odpowiada że on nie jest parobkiem i jakby miał chęć z miotłą latać albo z szuflą to by edukację na podstawówce zakończył. saleminkaa8 - niestety mój maż nie jest typoem zazdrośnika i daję mi wolną drogę jak nie mam ochoty na noc do domu wrócić bo chce gdzieś iśc i się pobawić. Dlatego tez to spłynie po nim jak po kaczce. jakbym nie wróciła na noc do domu to nawet by smsa nie wysłał z pytaniem gdzie ejstem i czy w ogóle żyję. do kajetanki - kompromis według mojego męża to sytuacja w której on po pracy rozwala się przed komputerem z pod którego nie wylezie aż pójdzie spać a ja po powrocie z pracy ogarne jeszcze dom w wewnątrz i na zewnatrz. Nie wiem co się z nim stało... Nie mogę nigdzie wyjechac choćby na kilka dni bo moi dziadkowie wymagają codziennej opieki a na męża pomoc przy nich nie ma co liczyć. Przedtem nie był taki, po prostu był inny.. Nie wiem dziewczyny co ja mam z nim robić. On na wszystko ma teraz jedną i ta samą odpowiedź, że jest zbyt wykształcony aby zajmowac się takimi sprawami. Ciężko mi z tym. Nie bardzo mam z kim o tym nawet porozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to niech placi za sluzbe co to za niego zrobi sorki- prosba i grozba walczylas o zmiane jego zachowania 2 lata mial i ma to gdzies wiec albo tak rozwiazesz problem- albo szykuj sie do stanu rozwiodka bo co ci po mezu ktory ma gdzies to co ty czujesz i ze sie zaharowujesz a on lezy i gnije i kaze sie obslugiwac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×