Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość w-kropce

po 7 latach związku NIE WIEM CZY JESZCZE CHCĘ!!!!

Polecane posty

Gość w-kropce

Podobno to jeden z momentów krytycznych... mój słaby okres w związku zaczął się z 3 lata temu, jak zamieszkaliśmy razem u mnie z narzeczonym. Wtedy zaczęły się kłotnie, brak zrozumienia z jego strony. Nasz związek nie jest zły, ale nie jestem w nim szczęśliwa. za mało rozmawiamy, on nie rozumie moich potrzeb emocjonalnych. Poza tym, to jeszcze dzieciak jeśli chodzi o zachowanie wśród znajomych . W wakacje mieliśmy przerwę, której to ja chciałam, on się wyprowadził na kilka dni. I już się nie wprowadził ponownie. Najpierw on nie chciał, teraz ja. Jesteśmy zaręczeni, ale gdybym teraz miała znów decydować, nie powiedziałabym "tak"... Jestem z nim od liceum, teraz kończę studia, i nie jestem już tą samą osobą co kiedyś. Na moje wątpliwości wpływa też drugi facet- kolega, zktórym świetnie się dogaduję, dobrze się razem bawimy, jest między nami niezaprzeczalnie chemia, i to już od kilku lat...To jeden z lepszych kolegów mojego narzeczonego. Nie będę się tu rozpisywać na temat jego licznych zalet, powiem tylko tyle że od kilku lat (!) nie mogę przestać o nim myśleć, kontaktujemy się ostatnio częściej, spotkaliśmy się też. Fizycznie nic między nami nie było, poza drobnymi incydentami.. Kocham narzeczonego, to ogromny kawał mojego życia, to moja rodzina, z drugiej strony jestem jeszcze młoda, całe życie przede mną, i nie chcę do końca życia żałować że nie spróbowałam czegoś innego.......JESTEM W KROPCE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eleeena
odejdz do tego drugiego.I tak nici z tego zwiazku od lat. Nawet sie nie zastanawiaj, bo krzywdzisz siebie i narzeczonego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hh432h4343
"Fizycznie nic między nami nie było, poza drobnymi incydentami." Co oznaczają te incydenty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taaaakakurwa
typowa przyklad prawdziwej kobiety jest z facetem.. potem on sie jej nudzi , poznaje nowe i juz chce sie ruchac z innym a swojego najlepiej rzucic ehh spalil bym ciebie kurwo i wszystkie ktore tak mysla (czyli 90% kobiet na swiecie bym musial wybić)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basia___34
Róznie bywa. Ja np. się wyszalałam, miałam wielu facetów, wiele miłości i miłostek, a potem zobaczyłam że tak niewielu jest porządnych facetów... Już myślałam że nie znajdę, ale znalazłam mając 31 lat, dziś jest moim mężem. Dodatkowo musisz wiedzieć, że poryry serca w każdym związku mijają. Gdybyś miała kolejnego faceta, to wierz mi, że po paru latach tez nie czułabyś motyli w brzuchu. Z 1 strony - skoro trafiłaś na dobrego faceta, to masz dużo szczęścia, to szczęście może już Cię nie spotkać. Z 2 strony - jak najbardziej Cię rozumiem, bo jesteś młoda, nie znasz innego życia, a swojego chłopaka pewnie traktujesz jak brata, a nie jak obiekt seksualny czy obiekt westchnień Jedynym sposobem jest być z nim i zdradzać go, ale to chyba nie jest najlepsza rada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość glupie te twoje kolezanki
Jakbym czytala o sobie. Tylko u nas nie bylo wiele klotni a problemy z poczeciem potomka, przybita bylam z tego powodu a on nie kumal tego ze mi zle. W koncu odeszlam. Zanim to zrobilam pozalam faceta i chociaz wiedzialam ze nic z tego nie bedzie brnelam w to bo bylo to cos nowego, ciekawego. Nie zaluje lat spedzonych z narzeczonym bo to w wiekszosci mile wspomnienia ale gdybym cofnela sie w czasie moje wybory byly by inne. Pewnie rozstaniesz sie z narzeczonym ale nie powinnas pakowac sie odrazu w nowy zwiazek. Wykorzystaj ten czas na swoje pasje, robienie rzeczy o ktorych zawsze marzylas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w-kropce
Mam coraz większe wątpliwości, czy jest sens to ciągnąc. Możecie nazywać mnie jak chcecie, ale to nie jest mój wybór, że zakochałam się w innym. To nie jest przypadkowy "pierwszy lepszy". Poznałam go kilka lat temu i coś od razu zaiskrzyło między nami. Jak mam problem, to z nim o nim rozmawiam- nie z narzeczonym, bo on po prostu tego nie potrafi- nie potrafi ze mną rozmawiać. A gdyby teraz zmienił się, nie wiem czy to by coś dało, bo nie wiem czy chcę. Kocham go- ale właśnie, czy nie jak brata bardziej? A ten drugi- mam z nim kontakt, potrafimy się razem dobrze bawić aczkolwiek przy nim jestem trochę spięta. Ostatnio, pierwszy raz, spędziliśmy razem noc- całą noc przegadaliśmy, nic nie było między nami- dosłownie nic. fizycznie nic, bo wiem że nie powinnam mając narzeczonego. ale mentalnie, to się zatraciłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmmmmmmmmmmm...........
mialam identyczna sytuacje... z tym, ze my sie rozstalismy i ja weszlam w noowy zwiazek... po 7 latach nie potrafilam byc z kims innym, po jakims czasie rozmowa z tym nowym przestala mnie wciagac, cly czas myslalam o moim poprzednim.... teraz odnawiamy kontakt i jest miedzy nami jeszcze wieksza chemia, niz 7 llat temu, z tym, ze mamy dodatkowo bagaz doswiadczen i znamy sie na wylot... aczkolwiek nie wiem czy jest sens zowu tworzyc zwiazek, skoro juz tyle razy nam sie nie udawalo... nie ma gotowej recepty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozumiem autorkee
Mam podobny problem, po prostu mój facet pomimo tego wszystkiego co do niego czuję- wydaje mi się nudny, jego odpowiedzią na wszystkie moje zmartwienia/bolączki jest "będzie dobrze" :O jako przyjaciel sprawdza się baardzo słabo natomiast z moim przyjacielem który mi się(i ja mu też) podoba dogaduję się 100 razy lepiej, uwielbiam z nim rozmawiać po prostu i nie wińcie autorki bo to najczęściej faceci zaczynają olewać tą emocjonalną (tak ważną stronę) stronę związku polegającej właśnie na rozmowie, zrozumieniu itd. A kobieta której sfera emocjonalna nie jest "zaspokojona"(lub za słabo) nigdy nie będzie szczęśliwa Normalne jest to że taka prędzej czy później zacznie szukać "przyjaciela" poza związkiem Może i powiedzenie iż "facet powinien być najlepszym przyjacielem kobiety" to straszny banał, ale praktycznie zawsze się sprawdzi🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozumiem autorkee
Dodam jeszcze tylko że WCALE nie chodzi o żadne motylki w brzuchu, a jeśli tak myślicie to jednak nie rozumiecie problemu...🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wątpiąca1985
Jestem w związku 11 lat. Praktycznie od liceum. Mam takie same wątpliwości co wy dziewczyny. Ciężko opisać co się czuje. Ta niepewność tego związku ostatnio bolała mnie okropnie. Nie wiedziałam co mam robić. Postanowiłam odejść i przekonać sie co będzie dalej. Nie było zle. Nie tęskniłam zabardzo, jednak jego telefony smsy w ktorych mowil jak mnie kocha jak ciezko mu beze mnie nie dawaly mi spokoju. Po niedługim czasie wróciłam. On jest jeszcze lepszy niż był, ja jednak cały czas mam wątpliwości. Jest jednak dla mnie bardzo ważny i nie jest łatwo odejść. Spędziliśmy w końcu tyle lat razem, znamy się na wylot, jesteśmy dla siebie przyjaciółmi. Ale czasem czuje taka pustke w głebi duszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w-kropce
najgorsze były momenty, kiedy siedząc obok mojego narzeczonego, czułam się taka zajebiście samotna....nie potrafię tego wytłumaczyć, ale część z Was rozumie to na pewno. Kocham go- po tylu latach trudno byłoby nie kochać. Chociaż...może to tylko przyzwyczajenie? nie wiem. albo miłość platoniczna??? W łóżku jest ok, jestem zaspokojona:) tylko problem w tym, że ja nie potrafię się z nim kochać- my po prostu uprawiamy seks. A najczęściej po wszystkim zaczynam płakać, bo brakuje mi czułości... Nie wiem ile jeszcze tak wytrzymam...odejdę i rozpocznę nowy związek, albo przestanę myśleć o tym drugim i skupię się na obecnym związku, wieloletnim, wypróbowanym. wciąż jednak zadaję sobie pytanie- czy jeszcze chcę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łańcuchem
To przyzwyczajenie.Gdyby to była miłość,nie miałybyście wątpliwości.Po wielu latach razem,człowiekowi wydaje się że to jakieś niemożliwe zacząć żyć inaczej...osobno...a trzeb!,żeby po 3 miesiącach małżeństwa nie występować o rozwód...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powiem ci szczerze ze problem tkwi niestety W TOBIE.Znam podobną historie i wiem ze to wszystko psuje sie przez to ze poznalas tego twojego kolege z ktorym ci sie fajnie spedza czas,przez to widzisz ze on jest lepszym czlowiekiem niz twoj narzeczony.Ubzduralas sobie i tak tkwisz w tym przekonaniu ze twoj narzeczony jest gorszy,ze cie nie rozumie,ze kolega jest bardziej wyrozumialy.Za duzo myslisz o koledze i przez to psuje sie twoj związek.Radze zająć sie swoim narzeczonym,zaczac naprawiac zwiazek no i przestac spotykac sie z kolegą,bo on na ciebie zle wplywa.Uwierz ze wiem co mowie,bo jesli zostawisz narzeczonego teraz i bedziesz z tym kolega czy z kimkolwiek innym to i tak z czasem bedziesz cierpiec,bo bedzie ci brakowac narzeczonego,bedziesz czula ze wciaz go kochasz i jest ci bez niego zle.Nawet jesli bedziesz sie czula dobrze w innych ramionach to wciaz bedziesz tesknic za narzeczonym.Uwierz ze wiem co mówie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w-kropce
wiem że problem tkwi we mnie...mój narzeczony nie jest złym człowiekiem, kocha mnie i jest dla mnie dobry. czasem sobie tylko myślę: czy to miłość, czy przyzwyczajenie...czy nie mogłąbym być z kimś innym- czy lepszym, nie wiem- po prostu innym. mam 23lata- całe życie przede mną. jestem w stałym związku od czasów liceum, nie wiem czy jeśli teraz nie myślę o odejściu, to nie pomyślę i za kilkanaście lat, a wtedy będzie już za późno.... prawda jest też taka że mój partner nie jest dla mnie inspiracją, nie jest celem do którego dążę, nie imponuje mi w zasadzie swoją osobą- jest trochę dzieckiem jeszcze, w wielu sytuacjach brakuje mu obycia, mam wrażenie że kilka lat temu przerosłam go emocjonalnie, i to co odpowiadało mi kiedy byłam nastolatką, teraz już nie wystarcza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×