schlaliście się kiedyś do nieprzytomności ?

Tak, i moja mama o tym nie wie bo nie wiem co by to bylo(mam nadzieje ze jak to przczyta to mnie nie rozpozna:pa tez czasami na kafee luka

Nie ma mnie za swietą,ale niech wie swoje a ja swoje :D

ja kiedys chcialem sie zchlac do nieprzytomnosci moze nawet do smierci ale mimo ogromnych ilosci rady nie dalem :D

ja sie kiedys tak schlalam,ze wsiadlam na rower i pojechalam do domu,a dojechalam do przydroznego rowu:) najlepsze ze jakis koles jechal za mna i az sie zatrzymal zeby sie ze mnie posmiac.Pech chcial ze byl to moj kumpel i sprzedal cala hostorie dalej. Ale mi narobil siary :D i kilka razy urwal mi sie film,najlepsze po takiej bombie to spojrzec rano na liste polączeń...:D

choc Ty sie opamietaj i nie lansuj sie tak jak ta krowa Fiku, Violetta czy Zaba. Miej oleju troche w glowie , bo normalnie rzygac sie chce , jak was ciagle z widze z tematami z dupy wyjetymi. Ogarnij sie dziewczyno.

sobie ulzyc :)

ehh, tak 0.4 na słońcu i 2 piwa zrobiły swoje.... i tak w lasnie stracilam dizewictwo, powiedzcie czy moze byc coś gorszego?.... :o

On - Twój organizm miał opory przed taką ilością alkoholu

wlasnie ze nie mial oporów usiadlem do butelki okolo 1 nad ranem w skonczylem litra wodki plus zakaski pilem do okolo 3 nad ranem o 9 wstalem chyba nie mogolem podniesc powiek

wlasnie ze nie mial oporów usiadlem do butelki okolo 1 nad ranem w skonczylem litra wodki plus zakaski pilem do okolo 3 nad ranem o 9 wstalem chyba nie mogolem podniesc powiek