Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość freaaa

życie z nieudacznikiem - na rozdrożu

Polecane posty

Gość Heyamau
"to też powiem coś - trochę tak jest i ta myśl jest przykra, ale nie do końca. Zanim mnie poznał jakoś dawał radę, więc przypuszczam, że i beze mnie nie umarłby z głodu. " A Ty mogała byś rozpocząć drugie życie, to prawdziwe nareszcie, ze światłym kolegą, takim jakich na codzień spotykasz w pracy. Wygadany, dobry na grupowe kolacje i okazyjne spotkania. Taki prawdziwy meżczyzna nareszcie. Może by nawet polubił dzieciaka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale bez sensu rzeczywiście
a kto się zajmuje dzieckiem i domem jak ty pracujesz? co mąż wtedy robi czy mozemy wiedzieć ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bejsentrpeb
autorka tematu to jakaś jebana szmata... facet pojechał za nią za granicę , zostawiając kraj, rodzine, znajomych.. dosłownie wszystko facet ja kocha, kocha dzieciaka (to w ogole wasz wspolny?) mimo wszystko pracuje, nie wazne, ze malo zarabia... a tej kurwa źle ona by pewnie wolała chama, który pierdoli dom.. którego nie ma w domu, tylko przyjeżdza dopiero koło 22.. na boku rucha inne, ale te 5 tysiecy euro co miesiac przywozi... zal mi takiej kurwy jak autorka tematu, ale niestety 90% kobiet dzisiaj wlasnie tak mysli... poźniej sie dziwic, ze tyle samotnych facetów łazi po ulicach, a typy które mają kasy ruchają na potęge wszystkie dobre szmule

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja jako ja
Smutna historia. Moim zdaniem do nieporozumienia doszło w zarodku. Niepotrzebnie wiązałaś się z facetem, tylko dlatego że "oszalał na twoim punkcie", sama tak napisałaś. Nie kocha się za to, kocha się pomimo wszystko. Teraz to już piwo się nawarzyło i trzeba je pić, tudzież wylać, tylko szkoda że to co wcześniej ci nie przeszkadzało, teraz tak bardzo uwiera. Niepotrzebnie dawałaś mu szansę, potem płodziłaś dziecko. Przecież facet nie zmienił się w mgnieniu oka, a jeśli piszesz że kiedyś radził sobie bez ciebie, to może faktycznie ten obecny kraj jest dla niego problemem. Ja nie jestem sierotą językową, ale niemieckiego nie znoszę i choć uczyłam się kupę lat, to nic nie umiem, ale chyba dlatego że właśnie go nie cierpię. Za to angielski mam w jednym palcu i jestem niemal samoukiem, dużo przebywałam wśród samych Anglików. Może jeśli rozpatrujesz rzeczywiście zmianę kraju, to wyjedź. Osobiście polecam, Niemcy to dla mnie 'dziwny' naród, w Anglii jest miło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no cóż, szczera wypowiedź
Autorko, wyszłaś za nieudacznika. Czas się skonfrontować z sytuacją. Mam dwa fakultety, mój mąż jeden, ale ogromna ambicja i zainteresowania historią sztuki pozwoliło mu osiągnąć mistrzostwo także w tej dziedzinie. Pracuję w reklamie, on na uczelni. Dopingujemy się wzajemnie, pochłaniamy wiedzę i ciekawostki, wspólnie się bawimy, podróżujemy, dokształcamy. Zarabiam minimalnie więcej niż on, ale trzymam to w sekrecie- jego męska duma nie potrafiłaby tego udźwignąć. Od początku małżeństwa nie zapłaciłam żadnego rachunku- nie dlatego, że nie potrafię, ale to mąż czuje się głową rodziny i on chce rozwiązywać kwestie "papierologii". Znam dwa języki obce, mąż właśnie uczy się drugiego (40 l.). Przykro mi, ale nie będziesz szczęśliwa z miernotą. Ludzie powinni dobierać się także wedle wykształcenia i (zabrzmi okrutnie) pochodzenia. Zostaw go i znajdź kogoś, kto będzie na Twoim poziomie mentalnym, intelektualnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość E.Dabrowska83
często tylko można się pomylić kto tutaj jest miernota, kto komu daje szansę ej te fakultety, tania rzecz a cieszy:) ale zycie weryfikuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość E.Dabrowska83
Zostaw go i znajdź kogoś, kto będzie na Twoim poziomie mentalnym, intelektualnym. a co z wartością rodziny? co z dzieckiem? co z górnolotnymi przysięgami, planami, wspólnymi marzeniami, uczuciem? co z konsekwencją wyborów? co z odpowiedzialnością za drugiego człowieka? i teraz jaka jest definicja miernoty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Patryciaaa
no cóż, szczera wypowiedź - hmm, czytałam twoją wypowiedź i szczerze ci współczuję. Moim zdaniem jesteś osobą miałką. Jeśli wg. ciebie liczą się fakultety i duma cię rozpiera bo mąż płaci rachunki, to naprawdę kobieto jesteś mało mądra. Jestem przykładem osoby która sporo w życiu osiągnęła, wyłącznie dzięki sobie, ale nie przyszło by mi do głowy stawiać takie osądy jak twoje. To raczej świadczy o twoim prostactwie. Mój mąż jest po Liceum, ale jemu nie były potrzebne studia żeby zarabiać przyzwoite pieniądze. I co z tego że ja zarabiam więcej, za przeproszeniem gów*o. Liczy się człowiek, to że się kochamy, że jest dla mnie dobry, dopinguje mnie, ogólnie jest po prostu fajnie :) Ja nie potrzebuję do szczęścia kogoś kto skończył jak ja dwa fakultety i zna 4 języki obce, moja mądrość polega na tym, że potrafię dogadać się z przeciętnymi ludźmi, a nie cudować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość femifemi
nie chodzi o fakultety ale własnie o ta zaradnosc zyciowa i zapewnienie rodzinie poczucia bezpieczenstwa. niestety mezalians w dzisiejszych czasach sie nie sprawdza tak samo jak dawniej. niestety nie zyje sie sama miloscia, zyje sie tez za pieniadze. a jak sie gosciu nie moze wziac do roboty bo cos tam to lepiej niech wraca do polski do rodzicow to przynajmniej alimenty wyciagniesz. jak mnie denerwuja tacy faceci co to zrzucaja cala odpowiedzialnosc za zycie na kobiete.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niech sie wstydzi ten
Zgadzam sie z Patricia Nie ma co zmieniać krajów tylko dać mu kopa i motywacje Żeby on coś załatwił itd Biernosci łatwo sie nauczyć jak partner jest przedsiębiorczy wierz mi Nie rezygnuj z niego ! Nie spisuj na straty !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karolina 2
Mąż stracił wszystkie racjonalne przesłanki na ocenę czegokolwiek. Jak jest bardzo żle , to on upatruje w tym dobre strony i nie ma tu nic z pozytywnym nastawieniem do życia, bo wszystko co się wokół niego dzieje jest na nie! Ja, jego żona próbuje ratować co się da, ale kwitesencja jego spostrzeżeń na realną ocenę sytuacji jest przerażająca. Nie wiem , czy walczyć, ale widzę,że to walka z wiatrakami a moje życie podupada, czy mam stracić życie dla wariata?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiem ze to temat sprzed kilku lat. ale powiem tak. ten typ tak ma. obojetne gdzie bys nie pojechala zawsze bedzie cos nie tak. to nie kwestia miejsca tylko czlowieka i dodam wiecej ciesz sie ze on pracuje bo azwyczaj tego typu przypadki w ogole nic nie robia a dzieci im zostawic to strach :) takze na pocieszenie - nie masz jeszcze tragicznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam pytanie do autorki? Czy jakby urodziła słabsze dziecko, które gorzej radziłoby sobie w szkole, potrzebowało więcej uwagi i wsparcia, to porzuciłaby je tylko dlatego, że jest nieudacznikiem? Czy darzyła jeszcze większą miłością i wsparciem? Moja Droga, coś Ci się pomyliło, mylisz prawdziwą miłość z własnymi interesami, i nie masz pojęcia czym jest rodzina i słowa na dobre i na złe! Jesteś wstrętna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A może to jest taki jego sposób ma życie jest kochany dla ciebie i synka po to byś nie naciskala na inne sprawy np pracę. Znam takich facetów sama to przeszłam nic nie robią wstydzisz się za nich a później się do ciebie tulą, słodkie słówka i odpuszczasz i tak się kręci. Niech każdy mówi co chce ale żeby to zrozumieć trzeba to przeżyć bo z boku się wydaje że przesadzasz a to na prawdę jest ciężka sytuacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ok, facet pierdoła. Ok, ciagnie w dół, trzeba zrzucić balast. Ale jakim cudem baba dała się p*****le zapłodnić? Przecież to że ktoś jest niezaradny, bez znajomości języków etc, poznać mozna bardzo szybko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miłość to haj a na haju ludzie robią różne rzeczy, cudawianki.. itede

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ales ty glupia babo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Przykro mi, ale nie będziesz szczęśliwa z miernotą. Ludzie powinni dobierać się także wedle wykształcenia i (zabrzmi okrutnie) pochodzenia. " Całkowicie zgadzam się z autorką powyższego stwierdzenia. Różnice wykształcenia, wychowania czy kulturowe mogą być nawet zabawne,ale przez krótki czas. U podstawy tego typu związków leży zauroczenie, a ono szybko mija, a potem szara rzeczywistość skrzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
[17:38} Masz rację, to z domu rodzinnego wynosimy kulturę, przyzwyczajenia, wartości. Kiedyś małżeństwa aranżowano w ramach konkretnej sfery i jedne były szczęśliwe, inne nie. Teraz dobieramy się dowolnie i bardzo często próbujemy pogodzić 2 różne światy. I to nie wychodzi, tak jak piszesz na początku jest zabawnie, potem już nie. Okazuje się, że mamy różne wartości, różne cele do osiągnięcia w życiu i zwyczajnie nam nie po drodze. Miernota będzie się dobrze czuła z miernotą, w innym przypadku będzie balastem dla drugiej strony. Sama jednak chętnie podczepi się pod aktywnego współmałżonka zostanie utrzymankiem, przecież to nie wymaga żadnego wysiłku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A może prawdziwa przyczyna problemu tkwi w tym, że autorka za bardzo chce się tam zintegrować? Tzn. zostać zaakceptowana przez miejscowych, do tego z wyższej warstwy społecznej , a mąż bez zdolności językowych i z kiepską pracą, "ciągnący w dół" wydaje się jej w tym przeszkodą? Tylko że jak nawet pozbedzie się męża, to jej sytuacja wcale nie musi się zmienić. Niemcy to wyjątkowo hermetyczne i podzielone klasowo społeczeństwo, mimo powierzchownej równości pokazywanej w pracy czy na ulicy bardzo niechętnie nawiązują bliższe kontakty z osobami spoza swojego środowiska. Robotnicy trzymają z robotnikami, inteligencja z inteligencją, mniejszości etniczne zamykają się w swoich enklawach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale w Polsce jest mnóstwo wykształconych eleganckich kobiet i nieprzystających do nich "chłopaków do wzięcia" niestety...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja żyje w Niemczech od prawie 28 lat. Wyjechałam z rodzicami z Polski jeszcze jako dziecko. Mój ojciec przez te 28 lat do dziś się nie zintegrował i nie nauczył języka. Do dziś tęskni za Polską i chce tam wrócić. Niestety nie rozumie, ze to już nie jest ta Polska z przed 30 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kkk
Dnia 10.01.2012 o 15:11, Gość freaaa napisał:

Mój mąż to nieudacznik, w pełnym tego słowa znaczeniu. W Polsce śmieciowe życie, z dnia na dzięń, więc gdy tylko skończyłam studia i dostalam stypendium doktoranckie wyjechaliśmy zagranicę. Niestety, on nie zna żadnego języka i - uwaga - przez trzy lata nie był w stanie się nauczyć. Wydaliśmy pieniądze na kursy, na lekcje - nic, kompletnie nic. Nie jest w stanie sklecić jednego poprawnego zdania. Cudem znalazł pracę, za grosze. Nie ma kompletnie ambicji. Mam dość tego, czuję jak mnie ciągnie na dno. Wstydzę się przed znajomymi, którzy w końcu też są wykształceni, znajomość angielskiego i niemieckiego (jestesmy w Niemczech) to oczywistość. Unikam spotkań z ludźmi, bo wiele razy najadłam się okropnego wstydu, gdy mój mąż nie był w stanie kompletnie nic wydukać. Jest jednak druga strona medalu - on mnie bardzo kocha, uwielbia, jest lojalny i bardzo dobry dla naszego synka. Mały za nim przepada - wzór tatusia. Wciąż jestem na rozdrożu, wciąż nie wiem, co począć. Raz chcę odejść, chcę być z kimś, kogo nie będę musiała się wstydzić, kto będzie miał normalną pracę, ambicję, plany... Z drugiej strony, wiem, że złamię mu serce, że zniszczę rodzinę i zafunduję traumę dziecku. Nie umiem odejść i nie umiem żyć, tak jak jest. Nie wiem, co robić :(

Widziały gały co brały

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×