Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Katar_ynka

Wierszyki dla dzieci

Polecane posty

Gość też pisze wierszyki dla dzieci
Fajne ale się nie rymują, a wydaje mi się ze ważne jest to żeby się rymowały żeby dzieci mogły się ich łatwo nauczyć, tzn są trymy ale niedokladne. Ja ci wstawię mój jeden. Za oknem już czeka przygoda zatopiona w słonecznym blasku wiejska droga, spieniona woda i złociste ziarenka piasku Jeszcze tylko jeden dźwięk dzwonka, Jeszcze tylko pozbierać zeszyty I już można po lasach, po łąkach, wspinać się na górskie szczyty. Jeszcze tylko ostatni temat Bo czekają nas letnie atrakcje Więc w zeszycie, jak cudowny poemat wpiszesz: Żegnaj szkoło! Witajcie wakacje! też nie jest najlepszy, ale ujdzie. Ja pisze głównie "na zamówienie" jak trzeba na jakąś okazję do szkoły czy do przedszkola.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też pisze wierszyki dla dzieci
A ten napisałam zainspirowana moimi dziećmi ;) Były sobie trzy Prosiaczki. Bardzo rozrabiały. Wciąż krzyczały i biegały, mamy nie słuchały. Pierwsza Świnka, ta najstarsza, wciąż się obrażała i płakała bo zabawek posprzątać nie chciała. Średni Prosiak strasznie psocił i siostrom dokuczał. Gdy ktoś zwrócił mu uwagę to siedział i buczał. Najgrzeczniejsza była chyba ta najmłodsza świnka co jej z pyszczka różowego wciąż kapała ślinka. Bo lubiła sobie siedzieć, łapki w ryjek wtykać i rozmyślać: Jak podrosnę to też będę brykać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szukam jakiegoś forum, by porozmawiać o pisaniu wierszyków dla dzieci. To chyba jest martwe:( Ale jak już tu jestem,to napiszę:) Rymy czasownikowe są do bani: byłam,zrobiłam, wyryłam, brudziłam, wyłam. Są mało eleganckie i nieciekawe. A wierszyk "też piszę wierszyki" poprawiłabym pod względem rytmu, bo ciężko się czyta, gdy każdy wers ma inną liczbę sylab. Za oknem już czeka przygoda zatopiona w słonecznym blasku. Wiejska droga, spieniona woda i złociste ziarenka piasku. Jeszcze tylko jeden dźwięk dzwonka, pozbieramy szybko zeszyty i ruszymy przed siebie po łąkach, i wejdziemy na górskie szczyty! Zapisany ostatni temat, a przed nami letnie atrakcje. Słowa brzmią jak cudny poemat: Żegnaj szkoło! Witam wakacje! Pozdrawiam i szukam dalej. A na pożegnanie jedna z moich wierszowanych bajeczek pisana dla dwuletniego wnuka: Zjawa Wiedz, że żadna to zabawa, gdy ci w drogę wejdzie zjawa! Może się to zdarzyć łatwo, zwłaszcza kiedy zgaśnie światło! Wtedy widać ją na ścianie, poszarpane ma ubranie, włosy sterczą jej jak druty, a na nogach wielkie buty. Żeby ci uprzykrzyć życie głośno tupie po suficie. To pojawia się to znika, słychać chichot jej z kącika. Gdy się bardziej zadomowi, nie wiadomo, co nam zrobi? Jaki pomysł ma widziadło, by coś stłukło się lub spadło. Nie jest miło, kiedy w ciszy, nagle łoskot ktoś usłyszy. Trzask! Brzęk! Stało się! Tym razem pożegnałeś się z obrazem. Kiedy zjawy masz już dosyć, spróbuj z domu ją wyprosić. Dobrze wiem; nie będzie łatwo. Chcesz wygonić ją? Włącz światło! Pisząca babcia Elżbieta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ten ostatni wierszyk sprawi, że dziecko zacznie się bać ciemności, a chodzi chyba o coś odwrotnego :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O, Ktoś się odezwał :) :) Uśmiecham się do komentarza, bo mój wnuk wychowywany jest na utworach klasyków opowiadających o warzywach, co giną w zupie, o żabie, co zeschła na proszek, o jaku, co mądrzejsze od kury wpadło do wrzątku i ugotowało się na twardo:) Kocha wiersze współczesnych twórczyń: Doroty Gellner, która pisze o pokrakach wychodzących o północy z szafy i obgryzających uszy, czy Anny Dmytruszyńskiej, w utworach której za każdym drzewem czai się zbój. Uwielbia bajeczkę "W ciemności" ze zbiorku Bimble i przyjaciele Johna Francisa, pedagoga piszącego dla dzieci. Dzięki temu trwa oswajanie ze strachami i eliminowanie przykrych emocji. Mój niespełna dwu i pół latek nie boi się ciemności, ani zjawy, która kiedyś zaniepokoiła go nieco.Jest gotowy na spotkanie z burzą i nagle gasnącym światłem, hałasem wiertarki i wyciem karetek. Doskonale mówi i potrafi nazwać i przekazać nam swoje nastroje. Dlatego czasami powstają takie wierszyki,których boją się niektórzy dorośli. A dlaczego? Bo nikt ich nie próbował oswajać ze strachami. Dla tych dorosłych inny wierszyk, taki bez strasznych strachów. Kałużniacy Kiedy pada, leje, siąpi, kiedy niebo słońca skąpi, kiedy drzewa tracą liście, to jest jesień oczywiście! A kto lubi deszcz i słotę, gdy iść musi na piechotę? Gdy, co krok nowa kałuża z mgły na drodze się wynurza? Ja nie lubię, mój kot też, kiedy z nieba leje deszcz! Więc siedzimy smutni w domu i nikt nam nie umie pomóc. Ale wierzcie, są i tacy, bardzo dzielni Kałużniacy, co gdy zrobią się kałuże, wybiegają na podwórze. Deszczu wcale się nie boją, pod parasolem nie stoją. Wybierają te kałuże, co głębokie są i duże. Skaczą śmiejąc się wesoło, woda pryska spod nóg wkoło. Ciap, ciap, chlap, chlap, no i proszę, co potrafią ich kalosze! Po zabawie Kałużniacy zabierają się do pracy, bo choć fajna ta przygoda, to z ubrania kapie woda! Pozdrawiam:) Pisząca Babcia ps. Oczywiście nikogo nie zachęcam do czytania dziecku wierszyków- straszyków, jeśli boi się, że nie sprosta zadaniu i nie odpędzi STRACHÓW ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×