Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

janellle

roczne dziecko - nasze obawy i radości

Polecane posty

moj lubi gazety "czytac" i tez tam sobie opowiada pokazuje sniemie sie ... Ja nie chcialam drugiego , ale coraz bardziej chce ;) jak sobie mysle ze mam juz ieknego 6 latka i znowu to wszystkood nowa mowie nie ! mysle ze jak bd mial 2 latka pomyslimy na powaznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie mamusie:) mój synek mówi tata, mama (ale rzedziej chociaż wydaje mi się że ze zrozumieniem), da (na daj), nie (najczęściej mówi nie), ta (na tak), baba, me (na koze pluszową), au (na pieska naszego, a raczej na naszą suczkę) i chyba tyle, oprócz tego dużo "mówi" po swojemu tak jakby mówił w obcym języku. co do sorterów to umie ładnie wkładać tylko kółeczka, wtedy sam znajduje otworek i wkłada, inne kształtki włoży ale muszę mu pokazywać w które dziurki i nie zawsze mu się to szybko udaje, a czasem wcale mu się nie udaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jest jakaś mamusia która ma jedno dziecko i nie myśli o drugim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ssssawee3
Moj maluch dzisiaj sie nieźle pokarał.Na minute zostawilam go przy biurku i poszlam zupe wylączyc, a maluch chyc za klawiature i w glowke sobie nieźle przygrzmocil sciągajjąc ją,maly guzek jest.A doslownie przed chwila moja 3 latka przysunela fotel do parapetu,weszla z synkiem na niego, nast jakims cudem na parapet braciszka wsadzila i synek stracil rownowage, pleckami polecial na derwnianą poręcz,dobrze ze nie twarzą rąbnął.:(ale byl placz, naszcescie siniaczka nie ma.Zloszcze sie w glownej mierze na samą siebie, bo co to dziecko winne??ciekawe swiata, przeciez nie bede na nie za to zła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej mogę się przyłączyć? 27 lutego moja córa skończy roczek ;) jest mega wesolym dzieckiem, prawie w ogóle nie płacze, śmieszek taki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdalenaaaa83
no to nieźle umieją się "bawić", ale to chyba musiałaś nie być przy nich... mojej się nie da zostawić, biorę ją ze sobą jak coś robię, albo wkładam do kojca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdalenaaaa83
wredniak - hej bardzo ladnie ma na imię córeczka ja bede pisac po tym nickiem zamiast magdalena83kce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdalenaaaa83
a u nas jutro odwiedziny babci i dziadzia :) ale malutka będzie wybawiona :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ssssawee3
no kiedy synek upadl z parapetu (dodam ze okna są na klamre zabezpieczone tak ze tylko ja i mąż umiemy otworzyc)to ja w tym czasie pokój obok dzieciom nawlekalam nowe swierze posciele.Zobaczylam jak mały z najstarszą 4 letnia corką ladnie bawi sie piłeczką,to zostawilam ich w pokoiku,ale widocznie moja trzy letnia córcia postanowila odbić starszej siostrze braciszka i skusila go na nową "zabawe" co skonczylo sie placzem.Ona jest srodkowym dzieckiem, i widocznie z zazdrosci wlasnie często zachęca synka do rozrabiania lub niebezpiecznych sytuacji, to juz nie pierwszy raz , ze za jej namową czy pomocą maly cos sobie zrobil.Najstarsza corcia (4.l)jest bardziej taka opiekuncza,troskliwa, mlodsza(3.l) najbardziej podpuszca kazdego do brojenia,w przedszkolu to samo wychowawczynie się skarzą że Emilka namawia lub naszczula inne dzieci do czegos co niewolno, :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm, to masz kochana problem... ech... nawet nie wiem co Ci poradzić, ja z takimi dziećmi na co dzień nie mam kontaktu, tzn w takim wieku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ssssawee3
a powiedzcie jak z waszym zyciem zawodowym? kiedy planujecie iść/wrocic do pracy czy dzieci w zlobku do poludnia przebywają? ja wracam za 3 tyg do pracy, bo moj mąż wtedy przyjezdza i ma dobre 2 miesiące wolnego, to on z malym przez ten czas bedzie siedziec w domu a ja do pracy za 3 tyg, ale sie ciesze nawet :) Noi tak bedzie,ze od synka odpoczne te 9 godz,lecz za to w pracy z innymi dziecmi w kazdej grupie wiekowej bede sie stykac, i zapewne bede myslec o nim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej dzieki :) Jak tam czytam o wybrykach waszych pociech to szok ;) Moja też nie raz się gdzieś uderzy, ale nic strasznego sie nie dzieje. a zywioł z niej straszny :) ale ja ją biorę zawsze ze sobą, jak robie obiad to siedzi w foteliku do karmienia, jak robie pranie to ona mi pomaga ;) wszedzie za mną chodzi ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 16 miesiecy
Hje mamy roczniakow, rowniez jestem mamą 16 miesieczniaka, napiszcie swoje zdanie,czy roczne dziecko juz mozna karac czy jeszce jest za male na karanie?(nie mam na mysli bicia, ale karny jerzyk, kojec, krzeselko,brak bajiki)Tak sie zastannawiam czy to nie za wczesnie czy ,czy to dobry pomysl, czy glupi.Kazdy mi mowize im wczesniuej tym lepeij, ale sam nie wiem czy roczne dziecko jest swiadome swojego popelnionego czynu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj ląduje w kojcu za kare jak zaczyna cudowac i wymuszac. Wtedy sie kladzie na podloge i wali glowa;/ i wtedy wlasnie do kojca na chwile az sie nie uspokoi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wenus25
Ja jeszcze nie stosuję kar. Czasami, ale rzadko, zdarzało mi się, że już z braku nerwów wkładałam małego do łóżeczka. Wczoraj, po wieczornej drzemce, mój starszy nauczył młodszego wchodzenia na komodę z podłogi. Bardzo mu się to spodobało i przez długi czas musiałam tam sterczeć. Dzisiaj chciał wejść na komodę z fotela i stanowczym głosem powiedziałam, że nie wolno. Wiecie co zrobił??? Bardzo mocno zacisnął oczka i odwrócił głowę do oparcia :) Spryciarz myślał, że go nie widzę. Z trudem powstrzymałam uśmiech. Za to we mnie wszystko aż chichrało. Ulubionym miejscem synków jest, niestety, parapet (nie mam jeszcze klamek na kluczyk), biurko i teraz ta nieszczęsna komoda Czasami mam wrażenie, że nie potrafią się sami bawić, jak tylko ze mną przy boku. To dość męczące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja nie stosuje kar, bo jak narazie nie mam po co ;) jak widzę, że coś próbuje zmajstrować, czy np. coś wziąć czego nie może. to mówię stanowczym tonem, że 'nie wolno' kiwając przy tym palcem ;) dacie wiarę, że nie weźmie, tylko pójdzie sobie dalej :) taki aniołek :D Myśle, że lepszą metodą jest tłumaczenie dziecku do oporu niż stosowanie jakiś kar.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też nie stosuję kar, jakoś jeszcze nie widziałam potrzeby, ale kojec, karny jeżyk lub nie włączenie bajki to nawet sama bym zaczęła od tego :) Jak na razie wystarczy "nie", "nie wolno", "be", "hy" na gorące jak mi się zbliża np. do piekarnika :D W ogóle to ma odruch płaczu i "rzucania się", ale dzisiaj to jeszcze obserwowałam bo się zdarzyło i trwało 30 sekund heheee :) po prostu nie reagowałam na takie wymuszanie. Poza tym to jeszcze nie rozrabia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U nas jest taki problem, że jak np. się uderzy się o coś to się zanosi, od małego się zanosiła np. przy szczepieniach, bardzo się wtedy baliśmy, bo aż sina była. teraz też jej się zdarza i zaobserowalam ostatnio, że jak coś chce np. wyjść z łóżeczka, a ja coś robię i odrazu nie ide to potrafi się zanieść :O na szczescie rzadko, zależy jaki ma humor. a tak to całymi dniami micha jej się cieszy ze wszystkiego ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ssssawee
nie o tyle kara w czystej postaci ale odmowa przyjemnosci.Np synek zacznie ciagac mnie za wlosy, wtedy biore jego raczke, tlumacze ile sil, az w koncu juz konczy mi sie cierpliwosc, sciagam go z kolan ,lub nie nosze na rekach, "za kare" ze ciąga za wlosy, albo gdy siostrzyczce zabawki na upor wyrywa , i wcale nimi sie nie bawi, poprostu dokucza dziewczynkom, gdy za dlugo to trwa, to w ramach "kary" biore go za raczke i wynosze z dziewczynek pokoju jak zabardzo dokucza, i przez jakis czas nie wpuszcam go do pokoiku dziewczynek, dopiero pozniej gdy po jakims czasie mu otworze drzwi, i powiem ze ma tak nie robic jak wtedy, to sie grzecznie bawi ani nie bije ani nie dokucza Lecz do 3 latki i 4 latki stosuje juz konkretne kary,tzn u tej starszej bardzo rzadko , lecz srodkowa corcia (3 latka) czesto juz konkretną kare dostaje,ale zawsze wie za co i i bardzo dobrze rozumie ze przesadzila

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczyny:) Nie odzywałam się ostatnio bo musiałam pojechać na egzaminy. Na szczęście już wróciłam. Tęsknota za synkiem była okropnym doświadczeniem, nie myślałam, że aż tak trudno będzie mi się z nim rozstać, ale się cieszę że jestem już w domku. Zamiast sobie odpocząć w łodzi, wyspać się, to ja całe noce płakałam. Mały na szczęście o wiele lepiej zniósł naszą rozłąkę niż się tego spodziewałam. Płakał trochę nocami, ale usypiał jak go mama nakarmiła butelką i polulała trochę (tzn. teściowa bo na weekend mąż pojechał z nim do babci). Stało się coś dla mnie strasznego, straciłam pokarm! Nie spodziewałam się tego. Myślałam że będę miała przepełnione piersi, będę musiała odciągać jak pojadę na egzaminy i w ogóle a tu takie coś! Nie mam w ogóle mleka, próbowałam synka karmić już kilka razy ale nic a nic nie leci a dziecko płacze głodne i się złości. Może ze stresu, z braku dziecka przy sobie z braku przystawiania go do piersi, nie wiem do końca czemu się tak stało. Dodam że karmię go od urodzenia (a raczej karmiłam) i nigdy nie miałam problemów z karmieniem, żadnych. Jestem bardzo smutna, nie tak sobie wyobrażałam zakończenie karmienia, przeżywam to strasznie. Myślałam że będę go karmiła znacznie dłużej, on tuli się do "cyca", woła mleczka (po swojemu), ale nie jest jakoś specjalnie przejęty, jak zamiast cyca dostaje butle to jest mu chyba wszystko jedno. Szkoda mi strasznie, ale chyba nie bedę się już męczyć i wywoływać laktacji piciem herbatek mlekopędnych, odciaganiem itd. Moje piersi z rozmiaru dużego d (albo małego e) zmiejszyły się przez 5 dni do rozmiaru b! Jestem naprawdę w szoku, nigdy nie slyszałam o tak szybkim ustaniu laktacji. Przeżywam silną hustawkę nastrojów, cały czas kłocę się z mężem, nie moge sobie poradzić z tą sytuacją:( Czuję że straciłam coś bezpowrotnie, że moje dziecko straciło szansę na bliższą więź ze mną. Pewnie jestem przewrażliwiona, bo przecież przez rok go karmiłam, ale jak pomyślę sobie że już nie będziemy spędzać tych wspaniałych chwil na karmieniu to łzy same cisną mi się do oczu:( Mam nadzieję że będzie lepiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jak jest u Was, karmicie dzieci jeszcze? A może któraś z Was już nie karmi? Jak zniosłyście odstawianie? Czym mogę wypełnić tą pustkę? Naprawdę nie sądziłam, że będzie to dla mnie takie trudne przeżycie:( Zawsze myślałam że odstawię go stopniowo eliminując po jednym karmieniu na tydzień. Chciałam teraz jeszcze spróbować go nakarmić ale on już w ogóle nie chce ssać, tylko mnie ugryzł i zaczął się śmiać... Mama mówi że powinnam się cieszyć że mały tak lekko się odstawił, nie płacze ani nic, z butelki ładnie pije bebilon, ona uważa że rok to i tak długo i że powinnam się cieszyć że tyle go karmiłam, niby tak ale ja jestem zrospaczona, sama jestem zdziwiona moją reakcją na tą sytuację, cięgle mi się chce płakać, jakby stało się coś strasznego, nie mogę się z tym pogodzić, że to koniec karmienia i już, bo mleka nie ma:( Jakbym wiedziała że to takie trudne to chyba bym go wcale nie karmiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wenus25
Pierwszego synka przestałam karmić 2 tyg przed pierwszymi urodzxinami, jak był chory, miał zatkany nosek i nie chciał już ciągnąć. W pewnej chwili stwierdziłam, że już czas bo tak dalej być nie może, on jest głodny a ja trace mleko. Wystarczyły 2 dni a ja już wogóle nie miałam mleka. Przeszliśmy to rewelacyjnie, nawet się nie spodziewałam. Bo muszę Ci powiedzieć, że ja też uwielbiałam karmić i chciałam to robić jak najdłużej. Teraz jest i lepiej i gorzej, lepiej dlatego, że karmię do tej ppory (14 miesiąc), gorzej dlatego, że synek nie pije z butelki i nie wiem co będzie jak przestanie z cyca a przecież musi mleko jeść ( z miseczki z doświadczenia wiem, że się nie sprawdza). Piotruś już teraz coraz rzadziej chce cyca, noce tylko mamy ok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam pewien dylemat, założyłam w tym celu osobny wątek, ale oczywiście zostałam nazwana idiotką, bo po co się o takie coś pytam itd., pewnie pisał to ktoś kto wcale nie ma dzieci. Mam nadzieję, że Wy moje drogie mamusie roczniaków mi pomożecie:) Proszę Was bardzo o radę, wkleję tutaj treść tamtego postu i będziecie wiedziały o co chodzi:) mam problem z rozplanowaniem pokoi i proszę o rady. Sytuacja wygląda następująco: mam męża i roczne dziecko, mieszkamy u moich rodziców. Dobrze nam wszystkim razem i tak już zostanie, razem łatwiej utrzymać dom (finansowo), może kiedyś trzeba będzie się rodzicami zaopiekować itd. Ogólnie podjęliśmy decyzję, że nie będziemy szli "na swoje". Planujemy kupić mieszkanie, ale na wynajem, żeby mieć dobrze ulokowane pieniądze, ale to nie jest temat wątku. Mam duży dylemat z pokojami. Ogólem wszystkich jest pięc (z salonem), są dwie, a właściwie 1 łazienka i kuchnia. Ale wytłumaczę po kolei dla jasności. Dom ma dwa poziomy; na dole jest kuchnia, dwa pokoje, salon i duża łazienka z wanną, a na górze są dwa pokoje i malutka "łazienka" (tylko wc i ubikacja). Najpierw plan był taki że my zajmiemy górę, rodzice dwa pokoje na dole, a salon, kuchnia i łazienka na dole będą wspólne. Wszystko było dobrze dopóki nie pojawiło się dziecku. Kuchnia jest na dole, łazienka też więc najpierw jak synek był mniejszy to latałam bez przerwy z góry na dół, jak stał się ciężki to przeniosłam wszystkie jego zabawki, leżaczki, huśtawkę itp. do salonu bo jak np. gotowałam czy prałam było mi znacznie wygodniej. Ogólnie cały dzień spędzam z dzieckiem na dole, a wszystkie moje rzeczy i sporo jego mam na górze i tak latam z nim na rękach (przeważnie jestem sama z nim w domu), od jakiegoś czasu coraz bardziej dokucza mi kręgosłup i naprawdę nie mam już siły, schody są długie i strome a dziecko waży już prawie 12 kg, wierci się i kręci, boję się że kiedyś z nim spadnę. Zapytałam rodziców czy się z nami nie zamienią tzn. my zajęlibyśmy ich dwa pokoje na dole (nasza sypialnia i dziecięcy) a oni nasze na górze (sypialnia i biuro), ale oni najpierw stanowczo odmówili. Wczoraj powiedzieli, że jak chcemy to mogą nam oddać mniejszy pokój który jest naprzeciwko salonu (obecne biuro) i możemy zrobić tam dziecięcy żeby nie zagracać tak salonu. Powiedzieliśmy że dzisiaj im damy odpowiedź co my na to. I właśnie nie wiem co robić, nie chcę spaść z deszczu pod rynnę. Po takiej zamianie mielibyśmy na dole (w takiej trochę oddalonej częsci) pokój dziecka centralnie naprzeciwko salonu i na górze naszą sypialnię, a rodzice swoje biuro przenieśliby wtedy tam gdzie teraz mają sypialnię na dole (na przeciwko kuchni), na górze byłyby wtedy dwie sypialnie, nasza i ich. Dla mnie byłoby to idealne rozwiązanie w dzień bo dziecko jak podrośnie mogłoby się bawić w swoim pokoiku pod moim okiem. Teraz właściwie jego pokoik dziecięcy jest nieużywany wcale. Właściwie to chyba ta tą zamianę przystanę, ale ciekawa jestem w jakim wieku będę mogła zostawić dziecko samo na dole, tego się własciwie najbardziej obawiam. Widzę dwa duże minusy zarówno jednego i drugiego wyjścia. JAk zostaniemy na górze boję się że dziecko może spaść ze schodów (nie da się założyć bramki ze względów architektonicznych), a przecież jak się nauczy otwierać drzwi to musiałabym non stop go obserwować, chodzić z nim do wc itd. A jak zrobimy mu pokój na dole to zostanie sam... Oczywiście na razie przez jakiś czas spalibyśmy w salonie żeby być blisko, albo nawet u niego w pokoju, ale ciekawa jestem kiedy moglibyśmy wrócić do siebie bez obaw że dziecku coś się stanie albo coś zrobi niebezpiecznego. Ja myślę, że tak 3-4 lata dalibyśmy radę tak sypiać na dole a potem wrócić do siebie. Wszystkie nasze rzeczy osobiste są na górze, ale myślę, że łatwiej nam będzie pojść np. po ubranie na górę niż żeby było tak jak jest teraz. Możemy ewentualnie po tych przenosinach zabrać najpotrzebniejsze rzeczy i umiejscowić je gdzieś w dziecinnym. Trochę to pokręciłam ale mam nadzieję, że mi ktoś doradzi. Mój mąż nie widzi teraz problemu, uważa że tak jest lepiej bo mamy całą swoją górę, ale to nie on lata po 20 razy dziennie z góry na dół, a już kiedyś po kapieli jak niosłam synka na górę kapnęła mi woda, pośliznęłam się i mało brakowało a byśmy spadli a schody naprawdę są bardzo niebezpieczne. Proszę doradźcie mi co robić, może ktoś był w podobnej sytuacji? Co byście zrobili na moim miejscu? Chce być pewna tej decyzji, bo meble są bardzo ciężkie, szafa rodziców którą przenosiliby ze sobą do sypialni na górę jest na całą ścianę taka montowana, duże łoże do rozkręcenia, meblościanka synka też cała do rozkręcenia, część rzeczy trzeba wciągać na linach przez balkon bo schodami nie przejdzie (fotele rodziców, materac). Chcę mieć 100% pewność że jak zrobię tak to będzie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmmm zrób tak jak rodzice proponują z sypialni i tak się nie korzysta w dzień więc na górze sypialnie a na dole tak jak mówisz . Sobie nianie zainstaluj i nie bd musiała spac w salonie , jednak mimo wszystko pokoj dziecka kolo salonu ja akurat tak mam tyle ze mam mieszkanie jest maxymalnie złym pomysłem tyle ze my jestesmy mlodzi i czasem jest jakas skromna posiadówka u nas i dziecko sie przenosi z lozezkiem do nas do sypialni bo przeszkadza mu halas ale wiadomo to nie jest codziennie . W twojej sytuacji nei wymyslisz nic lepszego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×