Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

biszkopcik.

ZAZDROŚĆ [troszkę czytania]

Polecane posty

Jestem w związku od 10 miesięcy. Od niedawna moja zazdrość zaczyna narastać, aż za bardzo, starałam się z nim rozmawiać, tłumaczyć co mi nie pasuje, a on wyskakuje ze stałym tekstem "chcesz się znowu kłócić?". Jak to słyszę moja złość bardziej narasta, mam ochotę się rozpłakać. Byliśmy wczoraj na zabawie, ja jako osoba towarzysząca. Myślałam, że tak jak na poprzednich będzie się mnie bardziej trzymać. Ale to już nie o niego chodzi, nie zabronię mu tańczyć z innymi. No niestety, za każdym razem gdy mnie zostawiał siedziałam jak trusia i nie wiedziałam co robić, byłam zażenowana, ze mnie nikt nie poprosił, teść raz się zlitował, siedząc za mną widział mnie przygnębiona. Czuje się nie zaakceptowana w jego rodzinie. Tyle facetów siedziało w tym samym czasie co ja i nikt nie podszedł ( raczej najgorzej nie tańczę ). A i jeszcze jedno, tańcząc z nim utworzyło sie kółko obok nas, on powiedział, że mamy iść, ja na to "nie" ponieważ nie idzie mi za dobrze tańczenie solo. On nic nie powiedział. Po chwili szepta, że idzie siku. Ja poszłam się w tym czasie usiąść i czekać na niego. Widzę, wychodzi z toalety, uśmiech od ucha do ucha, ręce uniesione ku górze i w rytmie piosenki podskakiwał do kółeczka. Mówił, ze jednej dziewczynie wpadł w oko. Też tańczyła w kółku. Wywijał się przed nią, cały czas się na nią patrząc i uśmiechając. Nie chciałam robić wstydu przed rodziną, siedziałam cicho i nic nie mówiłam. I wreszcie wyczekiwany przeze mnie utwór "a teraz idziemy na jednego". Siada koło mnie, uśmiecha się zawadiacko, oczywiście żeby nie podejrzewał, że coś mi nie odpowiada też się uśmiechnęłam. Po 5 minutach ciszy spytał czy idę z nim na papierosa, zgodziłam się. Idzie przede mną, zakłada kurtkę. Jeszcze nie zdążyłam sięgnąć po swój płaszcz on już wyszedł. Pomyślałam, "może mu nie dobrze czy coś". Wychodzę szybko, starałam się go w miarę swoich możliwości dogonić. Szliśmy najwidoczniej tym samym tempem bo nasza odległość kilku metrów się nie zmieniała. W końcu wybuchłam. Zatrzymując się krzyknęłam coś w stylu czy mam iść z powrotem, on odwrócił się z zapalonym papierosem w ręku stoi i patrzy, jakby nie wiedział co powiedzieć. Po ok. 10 sekundach odwróciłam się i poszłam do środka z gulą w gardle. Po upływie godziny w czasie przerwy między tańcami wyszłam się przejść bo inaczej rozbeczę się i będę główną atrakcją imprezy. Zimno, łzy w oczach, myślałam tylko o tym, by mnie nikt nie zobaczył w tym stanie. Po upływie pewnego czasu poszłam do łazienki poprawić make up. Słyszę, że nie jestem sama szybko wydmuch*je nos. Pudrując moja zażenowaną twarz wychodzi jego babcia, sympatyczna kobieta, uśmiechnięta. Umyła rączki i powoli wyszła. Po chwili też wychodzę i widzę jego wychodzącego z mrozu rozmawiając ze swoją babcią. Chyba pytał gdzie jestem. Chciałam uśmiechnąć się pogodnie a wyszło fatalnie i sztucznie. Poszłam na swoje miejsce. Bawiąc się szklanką widzę kontem oka, że siada obok mnie. Mówił, że chciał dzwonić do mojej mamy pytać gdzie jestem. Było mi bardzo źle. Przesadzam? To moja zazdrość czy po prostu on to wywołuje? Jest mi tak źle, że myślałam nawet nad zakończeniem związku. Teraz napisał SMS "Coś jest nie tak?". Nie odpisałam, nie wiem nawet co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×