Po co się katować? Nie lepiej iść na siłownię?

Do 30 roku życia KSZTAŁTUJECIE się, to co zrobicie z sobą, ze swoją masą ze swoją kondycją będzie rzutować na to jakie dolegliwości możecie mieć na starość lub jakich możecie uniknąć. Młodość to najlepszy czas na zadbanie o siebie!

Sytuacja wygląda tak -> po 30tce można być szczupłm, ale bez ćwiczeń ciało będzie flaczało coraz bardziej z roku na rok. I żadne kremy i diety nie pomogą. By nie mieć flaków jedyne wyście to ćwiczenia i właśnie z ciężarkami. Ps. A po co robić brzuszki? Brzuszki tylko i wyłącznie budują mięśnie, tłuszczu nie spalają. A po co ci mięsnie jak będzie tłuszcz.

A tak wygląda 50-latka, która od 20lat dba o szczupłośc swojego ciała na siłowni: http://img.interia.pl/pomponik/nimg/3/z/Rece_Madonny_2784082.jpg Piękna, prawda?... :D

no tak... ze skrajności w skrajność. Nie ma nic pośredniego pomiędzy wieszakiem, a grubasem.

Ja tylko próbuję zaznaczyć, że kondycja i dobra sylwetka to NIE TYLKO siłownia :P i jeżeli ktoś, nie lubi siłowni (np ja :P ) to nie oznacza, że w ogóle się nie rusza :P aktywnym można być na wiele sposobów. A poza tym tak, jak istnieje anoręksja, bulimia itp., tak również istnieje bigoreksja ;) w każdej dziedzinie można popaść w przesadę :P

ja tam wolę basen

TAk jak myślałam zdania macie różne w tej kwestii. Mnie też nigdy wcześniej nie przyszło do głowy zapisywać się na siłownię, nigdy nie lubiłam się pocić i strasznie szybko się męczyłam...zrobiłam to bo mam już dość ukrywania boczków pod luźnymi ciuchami. Lubię słodkie nigdy tego nie ukrywałam i to mnie doprowadziło do takiego stanu że zamiast 64 kg ważyłam niedawno prawie 76:( Nie wiem ile już zrzuciłam zważę się pod koniec tygodnia ale jak się chce zrzucić więcej niż 5 kg to lepiej to zrobić za pomocą ćwiczeń. Może teraz też pot na czole to nic przyjemnego ale wychodząc z siłowni czuję się o wiele lepiej. W tej siłowni do której chodzę są telewizory przy praktycznie każdym sprzęcie więc nie patrzę się w ścianę i nikt też nie sapie.