Rodzice ! ile wydajecie na dziecko nastolatka

Moje dziecko jest w liceum i na benzynę idzie 500 zł, wypad na narty na 3dni z dziewczyną 600 zł ,400 zł dostaje na swoje wydatki kino,mac donald jakaś impreza z kumplami.Kiedy chce kupić jakiś ciuch to mu daję 200 zł. Kosmetyków nie kupuje bo ja kupuję dla wszystkich domowników. Jak jest u was?

17,53 / dziennie

niech se sam zarobi.

Jak ma zarobić jak się uczy?

a własciwie to po co się uczy - do roboty niech idzie

jak chce jeździć na narty z dziewczyną to niech sam sobie na to zarabia a nie rodziców naciąga przecież to jest śmieszne...

Ale po co ma isć do pracy jak nie musi jeszcze się napracuje.

Chyba rodzice obiad gotują badz w biedronce buszują .

ja dostawałam na studiach 2 zł dziennie :o serio! Nie kupowali mi ciuchów, ani nie dawali na ksero i inne wydatki. Opłacali tylko dojazd - 20 zł

aha, studia dzienne

jako pedagog mowie.. popełniasz poważny błąd.. dziecko które dostaje na miesiac ok 1300 zeta totalnie traci wartość pieniadza.. jesli chce sie zabawic z kumplami to aktycznie musi sobie na to sam zarobic a ty jako matka masz obowaiazek go tylko ubrać i nakarmic.. A jak dasz 100 zeta kieszonkowego to powinno wystarczyc.. Bo wychowasz se syna na totalnego niedołęge zyciowego

bilet miesięczny do szkoły 130zł na bułkę w szkole 3ł (choć zwykle nie prosi,wydaje z kieszonkowego) kieszonkowe 150 zł (to ma na zeszyty szkolne,MD,wypady do kina,cho chce,dyskoteki) Ubrania co dwa,trzy miesiące dostaje 200 zł Chce wakacji,coś kupić itd,od małego był uczony zarobić sam. Kiedy był mały np grabiąc liście,sprzątając dom itp,teraz pomaga starszym sąsiadom w pracach domowych,roznosi ulotki,dorabia gdzie akurat sie da. Ewentualnie daje mu w ramach prezentu na wypad jakąś kasę.

masakra, tez mam znajomą która na wszystko od mamusi dostaje.. stringi za 50zł, książke za 200zł, bilety na codzienny dojazd na zakupy... i STUDENTKA ZAOCZNA HAHA masakra jak rodzice krzywdzą swoje dzieci

ja nie dostawalam ani grosza w tym wieku od rodzicow, na wycieczki szkolne, jako jedyna z klasy nie jezdzilam, kanapki i herbata w butelce zawsze z domu, a inni kupowali w sklepikach, ciuchy, ktore mama w lumpie wygrzebala i taka bylam nastolatka i zyje.

Rozumiem jak rodzice mało zarabiają i muszą liczyć każdą złotówkę ale jak macie to dzieciakowi wyliczacie? jesli was na to stać? nie wierzę.