Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zagubionaona

Kocham go nadal mimo,że odosmiu lat nie jesteśmy już razem:(

Polecane posty

Gość fghdfgfhg
Wszystko pięknie tylko, że u mnie to też idzie w latach, podobnie jak u autorki tego topiku. Próbowałam z kimś innym się związać ale nie wiem czy to strach czy już tylko cynizm. Pozwalam się adorować facetom ale to już nie to samo, nawet nie będę pisać co czuję w takich sytuacjach. A jednak trudno żyć bez tego napędu jakim jest siła miłości. Ty się podniosłeś ale może nie każdemu to pisane....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zakorzeniony w szczęściu
Kochać to przecież chcieć bezwzględnego dobra dla kogoś. Ale udany związek jest tylko wtedy gdy Partnerzy chcą bezwzględnego dobra dla Siebie. Obydwoje. Oczywiście życie wszystko weryfikuję. Nie mówię tu o kłótniach o przysłowiową "deskę od kibla". W miłości chodzi o to by nie zostawić komuś zadry w sercu. I żeby razem cieszyć się sexem, spacerami, kolacjami, koszulami i miłością...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zakorzeniony w szczęściu
Czy każdemu pisane nie wiem. Nie jestem wyrocznią. Mówię że to wielce prawdopodobne. Ile procent udanych małżeństw, kochających się par przeżyło zawody wcześniej. Na pewno duuuuużo. Po prostu wydaje mi się że to co najlepsze jeszcze przed Tobą i chyba tak powinnaś na to patrzeć. wiem, że ciężko. Sam na początku kilka razy się nachlałem i rzygałem po ścianach. Ja czułem ten ból wręcz fizycznie. Jakbym miał rekina w brzuchu. chodziłem na siłownię, biegałem do upadłego, robiłem wszystko by nie być sam w pokoju.A świadomość że ktoś może ją dotykać itp - koszmar. . Teraz wiem że nie warto było. Wiem że jest wielu wartościowych ludzi na tym świecie. I może (nie napewno) jest ktoś kto podając ci kawę tak się uśmiechnie, że sprawi że motyle będą cię łaskotać po brzuchu. Że nie przestanieć myśleć o Nim/Niej. Że zrobisz wszystko by się ułożyło . Że powiesz o żesz ..k..mać ale mi ciepło.. nie wiem . ale to możliwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zakorzeniony w szczęściu
Wiem że to bolesne, że mijają lata. Ale przecież jedna chwila, jeden gest może zmienić życie. Ku..wa to jest jak efekt motyla. Ktoś się podda po pięciu latach i nie daj bóg zwiąże się z rozsądku a po pięciu latach i pięciu dniach, ktoś tak spojrzy ze tyłek urywa. Jeszcze nie daj bóg ktoś z rozsądku to zlekceważy. wiem przecież jak ważna jest bliskość i bycie z kimś w związku. ale nie wiem czy warto za wszelką cenę. wiem że mi łatwo mówić. Ale wiem ze to po prostu możliwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zakorzeniony w szczęściu
I tylko jeszcze jedno słowo do autorki. Przemyśl wszystko. Tylko rozsądek nic tu nie pomoże. Jakieś tam za i przeciw to wszystko d..a. Człowiek to nie excel. Posłuchaj serca i nie rań nikogo - i wiem że interpretacja zranienia kogoś nie będzie łatwa. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Podobno tej pierwszej miłości się nie zapomina ale ona zawsze się kończy.Jestem z kimś a mimo wszystko M nadal jest głęboko w moim sercu.Gdybym tylko mogła cofnąć ten cholerny czas..." ja jak bym cofneła czas znalazła bym sie tylko i wyłacznie w puncie wyjscia i wiedzac o sobie to to wiem teraz pewnie znowu bym zrobiła tak samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fdsdfsdff
zagubiona Tobie jest poprostu zle w obecnym zwiazku i moze Ci sie wydaje ze gdybys byla z tamtym to bys byla szczesliwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciasteczko jabłkowe
oj autorko, skad ja to znam :( tylko ja na szczescie nie kocham juz go, ale cos tam na dnie serca zostalo... chcialabym spotkac pogadac ale to niemozliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubionaona
Ja też kiedyś kreowałam w myślach jakby to było,co bym powiedziała ,zrobiła gdybym jeszcze miała okazję go spotkać.Dziś już nie chce .On ma rodzinę.Tak właściwie tylko dziecko stanowi dla mnie wartość i to jego bym nie potrafiła skrzywdzić.Nie wybaczyła bym sobie tego,że odebrałam ojca.Jeśli chodzi o tą kobietę miałam okazję ją zobaczyć i niestety nie mogłam uciec od pokusy porównywania nas.Cóż jestem tylko człowiekiem,mało kto by tego nie robił.Zwłaszcza kobieta która straciła kogoś kogo kocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszystko co nam sprawia przyjemnosc nasz mozg idealizuje to znaczy nadaje mu wieksza wartosc niz ma w rzeczywistosci.Autorka ma na dodatek poczucie winy i poniewaz kapitalizm daje jej w kosc zyciowo szuka rekompensaty w przeszlosci. Autorka idealizuje sewego bylego a to juz choroba.Powinna isc do psychologa i tam sie wyleczyc z tej choroby. Zastanawia mnie fakt ze skoro doszlo do zerwania i utraty kontaktu to znaczy ze widac nie bylo pisane temu zwiazkowi przetrwanie.Byc moze gdyby pomieszkali ze soba i zobaczyli sie w sytuacjach w jakich ona znajduje swego obecnego partnera to utracilaby dla niego ten szacunek jakim go teraz darzy? Wszedzie dobrze gdzie nas nie ma :) jets takie polskiepowiedzenie i tu ono pasuje jak ulał :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zakorzeniony w szczęściu
Dziwi mnie tylko jedno. Jesteś naprawdę bardzo bardzo pewna Siebie. Mówisz, że nie chciałabyś odebrać dziecku ojca. Skąd w Tobie na pewność. Ja wiem jedno. Po urodzeniu dziecka więzi między małżonkami się raczej zaciskają. Partnerzy z pewnością mają mniej czasu dla siebie. Ale rozerwać taką miłość i taką więź nie jest tak łatwo. Nie wystarczy do tego "jakieś" wyznanie i "pamiętnik" z przeszłości. Naprawdę dziwi mnie twoja pewność Siebie. Wydaję mi się, że gdybyś "coś tam" mu powiedziała to najwyżej wkurzyłabyś Jego Żonę, która by najprawdopodobniej powiedziała mężowi - "Niech się Ona Od..oli", a mąż najprawdopodobniej powiedział by swojej Żonie - "Nie przejmuj się Słońce Moje - przekażę jej to". Naprawdę dziwi mnie twoja pewność Siebie. Ty rozpatrujesz to wszystko tak jakby to uczucie nie było tylko w Tobie ale i w Nim. Podejrzewam, że tak nie jest. Do tanga trzeba dwojga - niestety albo stety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewna siebie?powiedziałam to hipotetycznie bo życie pisze różne scenariusze.Pewnie idealizuję go bo z biegiem lat pamięć pielęgnuje zwykle dobre wspomnienia.Jednak nie zmienia to faktu,że będąc z M byłam po prostu szczęśliwsza,częściej się uśmiechałam,chciałam żyć.To nie jest również tak,ze nie układa mi się z P i szukam ucieczki w przeszłość.Po rozstaniu z M w moim życiu byli jeszcze inny mężczyźni.I zawsze jest tak samo,może po prostu ja jestem wypalona i nie potrafię już nikogo kochać ...może.Wypominam sobie to,że uwierzyłam w słowa...a słowa to najgorsza trucizna zwłaszcza z ust zawistnych koleżanek.Nikt z nas nie urodził się z gotową receptą na życie.Popełniamy błędy a za nie się płaci.Czasu się już nie cofnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zakorzeniony w szczęściu
Naprawdę Tobie współczuję. Rzadko czytam cokolwiek na forach a jeszcze rzadziej się udzielam - Tobie naprawdę współczuję. Przepraszam też, że Ciebie oceniam. Mogę nie mieć racji, ale naprawdę zagubiona jesteś. Musisz naprawdę się na coś zdecydować. Bo niestety paplasz się w błocie własnych myśli. A co będzie jeśli P poprosi Cię o rękę. Zgodzisz się? Uciekniesz? Najgorsze jest to że na razie paplasz się Sama a twój partner stoi w błocie tylko po kostki. Kiedyś możesz go wciągnąć i może przestać być w miarę normalnie. Nie jestem jakimś expertem od uczuć, ale byłoby mi bardzo źle gdybym się dowiedział, że Moja Żona ma takie rozterki. Jako zwykły Facet i zwykły inżynier radzę Ci poradź się kogoś kto się na tym zna. Bo na forach to wiesz kupa "Mądrych i wszechwiedzących" takich jak Ja. Idź do Psychologa, Księdza nie wiem. Wiem, że Życzę Tobie byś kiedyś "stukała" pod Nickiem "Z kompasem przez Życie"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli P poprosi mnie kiedyś o rękę a pewnie tak będzie bo jest zakochany,to pewnie się zgodzę...wątpię abym się zakochała w kimkolwiek.Tyle razy była okazja by odejść... Ja cenie partnerstwo oparte na przyjaźni,to dobre filary.Mówi się,ze namiętność z biegiem lat gaśnie,pozostaje przywiązanie.Może faktycznie cos w tym jest?Staram się nie dawać P powodów do tego aby wątpił w sens naszego związku.Jeśli ja mogę sama stać się bodźcem aby czyjeś życie stało się pełniejsze i szczęśliwsze to dobry pretekst by żyć dalej.M pozostaje dla mnie pięknym wspomnieniem.Ja z tym żyje,radzę sobie i nie zamierzam wywracać wszystkiego co do tej pory zbudowałam.Czasami sobie pomyślę,popłaczę a życie trwa dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zakorzeniony w szczęściu
Chyba masz rację. A może będzie happy end z P. Może on da ci dziecko. Ty tak bardzo pokochasz to dziecko....pomyślisz P dał mi kogoś kto jest najważniejszy. Bez P nie miałabym Zosi lub Jasia. Bogu dzięki, że P stanął na mojej drodze. Boże ja chyba kocham P. P dzięki że Jesteś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
P nie chce mieć dzieci.Już kiedyś ten temat był między nami poruszony.Ja sama na chwilę obecną nie identyfikuję się z rolą matki.Dziecko to nie jest zabawka i nie chce nim łatać swoich bolączek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zakorzeniony w szczęściu
Nie o to mi chodziło. Nigdy nie pomyślałbym o takim motywie posiadania dziecka. Chodziło mi o to, że często gdy kobieta rodzi dziecko, to przestaje myśleć, że źle wybrała, że poszła złą drogą. I nawet gdy facet okaże się skur..wielem to fakt jest faktem, że ten skur..el dał im to co najcenniejsze. I przeszłość wtedy mija. Liczy się teraźniejszość i przyszłość. Nawet jak związki się rozpadną to matki cieszą się że Życie było trudne ale owoc radonsy. Może nie umiem ubrać w słowa swoich myśli troszkę źle mnie zrozumiałaś. No ale odbiegłem od tematu. Powiem jeszcze jedno. Nawet jak teraz się nie widzisz to prawdopodobieństwo, że siebie w tej roli nie zobaczysz jest bardzo małe. Niewiele Kobiet wybiera życie takie jak Maria Czubaszek. I prawdopodobieństwo tego, że Ciebie Instynkt nie tknie jest naprawde niewielkie...Oczywiście tak mi sie tylko wydaje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zakorzeniony w szczęściu
Wcześniej nie chodziło mi koniecznie o dziecko. To też taka hipoteza. Chodzi o to że może kiedyś z jakiegoś powodu spojrzysz na niego inaczej. No ale nie będę się madrzył. Miłego dnia. Miłego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nic nie może
Hej rozumiem Cię, tylko szkoda Twojego życia. Niestety mam podobnie i choć bardzo się staram, nie mogę zapomnieć i zacząć od nowa, choc minęło kilka lat. Mój ex po prostu po kłótni przestał się odzywać, ja zresztą też, a po 7 miesiącach zadzwonił jakby nigdy nic mówiąc, że jutro żeni się. Zatkało mnie, życzyłam szczęścia. Następnego dnia znowu zadzwonił i (to jest dla mnie niezrozumiałe) zaczął wspominać nasze najpiękniejsze chwile i jednocześnie opowiadać jaka ona jest wspaniała. Zerwałam kontakt, niech jej to mówi, po co mi? Ale on nie daje o sobie zapomnieć, ciągle wysyła mi życzenia imieninowe, urodzinowe, świąteczne itd. Raz kiedy zadzwonił do mnie w święta o 23 powiedziałam, że nie chcę kontaktu, ale nie zrozumiał. Chciałabym, żeby to był czas miniony, ale nie jest. Nie wiem tylko po jaką cholere do mnie zadzwonił, po co miałam wiedzieć, że on jest szczęśliwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czystymasochizm
skończ z tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nic nie może-niektóre osoby są podłe z natury.Sam fakt wyrządzania komuś krzywdy sprawia im przyjemność.Jemu nawet może i nie chodzi o powrót tylko o to,że mu się nie układa więc tobie też nie powinno.Myśli,że jak nakarmi Cię wizją swojego idealnego życia to będziesz się czuła przez to gorzej niż on.Możliwe,że ma poczucie winny,ze odszedł.Obarcza za ten fakt Ciebie bo nie potrafi się przyznać do błędu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cichociemno tam
zagubiona a zdradzisz jak masz na imie?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cichociemno tam- w 40milionowym państwie nie łudziła bym się,że na kafeterii piszę ktoś kogo znasz:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cichociemno tam
:) nie chcesz mówić to nie mów, ale wiedz jedno M jest mój i zdala od niego ,bo on już dawno cię nie kocha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciasteczko jabłkowe
autorko, mój nigdy mi nie powiedzial, że kocha, nie szanował mnie, olewał, ale jego oczy mówiły coś innego, tak jakby w nim toczyła się walka. burzliwy, krótki związek. I w końcu zerwaliśmy. Jestem teraz bardzo szczęśliwa. Mam wszystko czego pragnęłam, al ecoś tam w serduchu zostało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czas nie leczy ran Ja swoja mozna powiedziec pierwsza powazna milosc poznalem miesiace przed pojsciem do wojska ,dzieki niej mozna powiedziec wytrzymalem ten czas a nie bylo latwo bo kiedys bylo inaczej wspierala mnie i co najlepsze czekala na mnie ,wiem ze powiecie ze nie ale ja wiem ze czekala gdy mnie ojczyzna wypuscila na wolnosc bylismy jeszcze okolo roku razem , nagle zerwala ze mna z dnia na dzien zadnych znakow nie widzialem hmm moze tak zapatrzony w niej bylem ze nie chcialem ich zobaczyc tego nie wiem ale pamietam ze zycie mogl bym za nia oddac w kazdej chwili no i wlasnie moje zycie jakby sie skonczylo po tym dniu uwiezcie mi ,wszyscy moi przwdziwi przyjaciele mnie wspierali jak tylko mogli bo widzieli co sie dzieje moze wydaje sie to zabawne moze ale uwierzcie przestajesz zwracac uwage na wszystko co sie wokol ciebie dzieje ,przestajesz myslec i nagle odcinasz sie od ludzi i rodziny nagle zaczynasz miec dziwne pomysly zeby cos zrobic tylko przestalo bolec ale z drugiej strony zal ci rodziny bo oni tego nie udzwigna jak cos ci sie stanie ,proby odzyskania jej nic nie daja ,nadchodzi depresja kilka lat wyjete z zyciorysu .Pozwalasz jej odejsc jest szczesliwa ma meza sliczna coreczke jedyne co ci zostaje to tesknic i myslec o niej kazdego dnia mimo prob zapomnienia zeby nie bolalo nie da sie mija 13 lat a ja dalej ja kocham mimo uplywu lat A wiec uwazajcie jak sie z kims wiazecie bo latwo jest komus zycie zniszczyc bo ta druga osoba musi z tym zyc do ostatnich dni .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bzdura , sam wybrales taka droge widocznie uwielbiasz sie katowac, cierpiec . Zycie Ci mija , a ty nadal tkwisz w punkcie " O " , ani jednegp kroku do przodu .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do _>gość dziś czas nie leczy ran - to dlaczego o nia nie walczyles? Od razu poznala tego meza po byciu z Toba?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja historia jest banalna...wielka miłość, 3 letni związek, rok zaręczyn aż w końcu mój narzeczony zerwał ze mną , a ja nie moglam się pozbierać. Kompletnie:( Mam 26 lat, a taka miłość trafiła mi się raz w życiu. W poprzednim związku już nawet myślałam, że to "to" - na całe życie, ale nie. Dopiero kiedy spotkałam mojego obecnego zrozumiałam czym jest prawdziwa miłość, piękna, silna, odwzajemniona. Musiałam zrobić wszystko co w mojej mocy żeby go odzyskać. I udało mi się to dzięki urokowi miłosnemu od rytualisty perun72@interia.pl , teraz znowu jesteśmy szczęsliwi i planujemy ślub.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×