Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość sleepingsun111

Jak poradzić sobie po stracie kochanej osoby.

Polecane posty

Gość sleepingsun111

Wiem, że takich tematów są setki, tysiące, ale nie potrafię tego dłużej tłumić w sobie, muszę komuś się wygadać. Wczoraj zostawił mnie po 9 miesiącach chłopak. Był (i jest) moją pierwszą miłością. Od ok tygodnia coś zaczęło się psuć, nie rozmawialiśmy ze sobą. 4 dni temu byliśmy z kumplami na wspólnym wyjeździe, początkowo nie odzywał się do mnie, gdyż wcześniej zrobiłam coś, co mu się nie spodobało (nie będę o tym pisać, nic wielkiego). Potem w miarę upływu czasu zaczął ze mną rozmawiać, na tymże wyjeździe (koncert) myślałam że wszystko jest ok, chciałam wziąć go za rękę - odepchnął mnie. To sprawiło, że miałam ochotę jak najszybciej wrócić do domu, płakać. Powstrzymałam się. Po dotarciu do miejsca gdzie mieliśmy nocować znów zmienił mu się humor. Zaczęliśmy żartować, łaskotać się, śmiać. Rano sytuacja z poprzedniego dnia. Chodzimy do jednej klasy (II LO). Następnego dnia po lekcjach chciał mnie odprowadzić do domu, porozmawiać. Przystałam na to licząc, że sprawa się wyjaśni. Niestety zaczął robić mi wyrzuty, wyciągać sprawy z przeszłości. Miałam wrażenie, że chciał wszystko zrzucić na mnie. Twierdził że mi się znudził, że jestem z nim z przyzwyczajenia. Nigdy nie dawałam mu powodów żeby tak myślał. Tamtego dnia nie rozwiązaliśmy sprawy. Wieczorem napisał mi smsa, że chce się spotkać, ale nie chciał przyjść do mnie jak to wcześniej było, bo powiedział że to będzie krótkie spotkanie. No i wczoraj spotkaliśmy się. Przeczuwałam co chce mi powiedzieć i nie myliłam się. Na początku przeprosił mnie za to co po chwili powiedział. Zaproponował przyjaźń, powiedział, że tak będzie lepiej bo nie będzie mnie już nigdy denerwować (czasem się kłóciliśmy i to niejednokrotnie z jego winy, ale wybaczałam, każdemu należy się druga szansa). Kiedyś już zerwał ze mną w równie błahego powodu, poprosiłam go, by do mnie wrócił i przystał na to. Już wtedy powiedziałam mu, że nie ppotrafię być jego przyjaciółką. Teraz powtórzyłam to. Zapytał czy chcę z nim definitywnie urwać kontakt. Nie odpowiedziałam mu. Zapytałam czy to wszystko co chciał mi powiedzieć. Chciał o coś zapytać, ale ponowiłam kategorycznie pytanie. Powiedział że to już wszystko więc powiedziałam cześć i wróciłam do domu. Po powrocie napisał mi smsa, ale w ogóle nie przeczytałam go, usunęłam od razu. Nie chciałam czuć się jeszcze gorzej. Boję się jutra, szkoły, wspólnego siedzenia w ławce. Na lekcjach już teraz to wiem, znów będą łzy, smutek tak jak poprzednim razem. Nie chcę już się upokarzać i znów prosić go żeby do mnie wrócił. Mimo młodego wieku może trochę na żarty, trochę serio planowaliśmy że zamieszkamy razem na studiach, potem w dorosłym życiu będziemy razem. Tak wiele łączy(ło) nas wspaniałych przeżyć, wspomnień. Byliśmy prawie nierozłączni, dogadywaliśmy się prawie bez słów. Teraz bez wyraźnego i niezrozumiałego powodu nie chce już być ze mną. Burze hormonów już dawno za nami, to nie była kolejna nieprzemyślana decyzja. Nie potrafię znaleźć sobie miejsca. Traktowałam go najzupełniej poważnie, umiałam przyznać się do błędów, kiedy je popełniłam. Nie wiem co będzie dalej. Gdyby chociaż nie był w tej samej klasie, szkole. Wiem, że to dla osoby postronnej żałosne i nudne jęczenie kolejnej nastolatki, ale to już nie ten wiek, nie gimnazjum kiedy hormony szaleją. Ja naprawdę traktowałam go cholernie poważnie, nigdy bym się nie spodziewała, że zrobi coś takiego. Jeśli choć jedna osoba jest w stanie mi w jakiś sposób pomóc, proszę. Potrzebuję tego. Od wczoraj czas dosłownie zatrzymał mi się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×