Wychowanie seksualne

Czesc ostatnio ze znajomymi poruszylismy temat wychowania seksualnego w szkole. Dyskusja byla burzliwa, finalnie powstaly 2 obozy tych za i tych przeciw. Zauwazylem ze przeciwni byli raczej ci co sa rodzicami nie chca aby w szkole pokazywano np jak sie zaklada prezerwatywe,jednoczesnie nie umiejac samemu podjac rozmowy. Co Wy o tym myslicie?

"Zauwazylem ze przeciwni byli raczej ci co sa rodzicami nie chca aby w szkole pokazywano np jak sie zaklada prezerwatywe,jednoczesnie nie umiejac samemu podjac rozmowy." Są idiotami.

Sa idiotami:-) ??? Twierdza ze jak oficjalnie bedzie taki przedmiot to dzieci odbiora to jako przyzwolenie do wczesnego seksu, ja sie jednak pytam czy lepiej swiadomie zaczac wspolzyc czy uczyc sie z redtube?

Wystarczy wejśc na dział "Antykoncepcja, płodność, ginekolog". Co chwilę pojawiają się tematy "czy mogę być w ciąży", "zrobił mi palcówkę pod prysznicem, czy mogę od tego zajść w ciążę", "uprawialiśmy peeting, byłam w spodniach, czy mogę zajść w ciążę", nie wspominam już o tym, że 16-latki wyliczają sobie dni płodne albo chcą robić test ciążowy 2-3 dni po stosunku. To jest przerażające. A przyzwolenie-dzieci nie potrzebują przyzwolenia. Jeśli ich rodzice uważają, że dzięki temu, że nikt ich nie nauczy jak prawidłowo założyć prezerwatywę to dzieci nie będą współżyć to, powtórzę się, są idiotami. Poza tym w ramach wychowania seksualnego należałoby także np. uczyć dziewczyny, że nikt ich nie może do seksu zmusić i szantaż w stylu pokaż mi, że mnie kochasz dając mi dupy jest nie fair i nie powinny się zgadzać na seks w obawie, że stracą chłopaka, które je rzekomo "kocha". Tu nie chodzi tylko o uczenie o seksie i antykoncepcji, ale również o zdrowiu seksualnym i wszystkim co się seksu, płodności, ale i uczuć tyczy.

pewnie lepiej nic im nie tlumaczyc i niech robia dzieci tak?

wszystko fajnie tylko do wykładu na takich zajeciach potrzeba specjaklistów :P Znając realia edukacyjne naszego kraju, do wykładania takiej wiedzy oddelegowany zostaje belfer po polonistyce, który w jakimś osrodku doskonalenia nauczycieli konczy kursidło i potrzebuje 1/2 etatu miec doklejone by nie latac po innych placówkach Nie wiem czy to bardziej nie szkodzi naszym dzieciom :P

oczywiscie ze nie, jestem zwolennikiem wprowadzenia eduk. seks. w szkole mialem nadzieje ze wypowiedza sie rowniez przeciwnicy.

"Znając realia edukacyjne naszego kraju, do wykładania takiej wiedzy oddelegowany zostaje belfer po polonistyce, który w jakimś osrodku doskonalenia nauczycieli konczy kursidło i potrzebuje 1/2 etatu miec doklejone by nie latac po innych placówkach " To jest ta wersja optymistyczna, gorzej jak za nauczycielskim stołem stanie zakonnica lub ksiądz. Chociaż generalnie uważam, że to powinna być raczej forma jakichś cyklicznych warsztatów prowadzonych przez różnych ludzi-psychologa, lekarza ginekologa, urologa, nawet ta siostra zakonna i ksiądz (niech na przykład nauczą metod NPR i przedstawią też stanowisko, że seks lepiej smakuje, kiedy dzieli się go z mężem/żoną). Tylko niech to wszystko będzie z rozsądkiem i zrównoważone.

Perwersja wyprzedzasz Polske o lata świetlne znam przypadki ze w gimnazjum informatyki uczy teolog bo religii ma za mało :D:D

Nikt w naszym kochanym pogietym kraju bez przygotowania pedagogicznego nie może, nie ma prawa uczyc mądrych rzeczy nasze pociechy zapomnij o lekarzach za szkolnym biurkiem

Ale jakby to było w ramach warsztatów to chyba mogliby. :p Ja pamiętam, że do nas kiedyś w liceum przyszła ginekolożka, co prawda zatrudniona przez producenta podpasek Allways, ale trzeba przyznać, że nie reklamowała podpasek (chociaż próbki dostałyśmy), ale mówiła rzeczywiście mądre rzeczy. :) Tyle, że nie była zatrudniona przez szkołę tylko przyszła na takie jednorazowe spotkanie. :) Dla chcącego nic trudnego tylko najpierw trzeba szkoły "uniezależnić" od parafii.

Ale przeciez istnieja specjalisci np grupa edukatorow seksualnych "Ponton" podobno wielu mlodych sie do nich zglasza. Problemem czasem staja sie rodzice np sprawa z przed kilku tyg. chyba z Gdanska gdzie ojciec dowiedziawszy sie ze dziecko bylo instruowane na marchrwce wywolal burze po czym zajecia wycofano.

W sumie to ja się z nim zgadzam, bo nie powinni demonstrować na marchewce czy bananie tylko na sepcjalnie do tego przygotowanym "dildo".

To czy w szkołach powinno się nauczać wychowania seksualnego w XXIw nie jest kwestią do dyskusji. Spór powinien dotyczyć programów nauczania. Co nam po wychowaniu seksualnym, na którym dziecko dowie się, że najlepszym sposbem zapobiegania ciąży jest kalendarzyk małżeński ? Z każdym przedmiotem szkolnym jest tak, że jest on lepiej lub gorzej wykładany zależnie od kwalifikacji i metod nauczyciela. Jeśli chcesz mieć pewność, że twoje dziecko nauczyło się tego co powino to poświęć czas i wyłóż mu to sam. Z tego punktu widzenia najlepszą edukację seksualną twoje "dziecko" otrzyma w domu. A przy tym zwiększy się prawdopodobieństwo, że nie stracicie z "dzieckiem" kontaktu i będziecie z nim mogli swobodnie rozmawiać, gdy już przyjdzie ten moment ;)

"Co nam po wychowaniu seksualnym, na którym dziecko dowie się, że najlepszym sposbem zapobiegania ciąży jest kalendarzyk małżeński ?" Rzecz w tym, że od rodziców mogą usłyszeć to samo. :( Ilu rodziców ma wiedzę i potrafi rozmawiać o tym z dziećmi...

To ze rodzice nie maja wiedzy to jedno, ale Im sie wydaje ze to wiedza nie dla dzieci, poza tym krepuja sie, boja pytan, wszak dzieci sa dociekliwe a jak juz pytanie dotyczy ich samych to katastrofa.

Perversja - może nie wyraziłem sie jasno: Edukacja seksualna powinna odbywać się w szkole ale to wcale nie zwalnia rodziców z odpowiedzialności za poziom wiedzy dziecka w tej dziedzinie. I nie tylko w tej :)

Oczywiście, że to krepujące. Ale podkreślam, że jesli matka uświadomi córkę i na bazie takich rozmów utrzyma z nią dobry kontakt to o rozpoczęcu współżycia przez córke dowie się od córki a nie od sąsiadek ;)

Wąchałem kwiatki, czy mogłem zostać zapylony?

Tylko, że na samym początku trzeba przyjąć do wiadomości i zaakceptować fakt, że nasze dziecko jest "osobą seksualną". A to jest chyba dla wielu osób bardzo trudne.

"czy mogłem zostać zapylony" To wiele mniej prawdopodobne niż to, że napiszesz kiedyś 3 zdania w jednym poście

Pamiętam, że w liceum miałam takie lekcje- tylko niestety jak ktoś już wyżej pisał- została do nich oddelegowana pani od wf-u i do tej pory pamiętam, jak drżącym głosem pokazywała na modelu części intymne, a jak doszliśmy do zabezpieczeń to myślałam, że jej głowa eksploduje- a któryś z kolegów musiał jej skoczyć po wodę do sklepiku, bo biedactwo tak się wypociło:)

Perwersja -- Wiem. Właśnie przechodzę przez ten niezwykle trudny etap mojego życia ;)

Ja również.

Powodzenia! ;)

W życiu każdego prawdziwego mężczyzny przychodzi taki moment, gdy naprawdę ma powód aby zacząć się bać.

Kiedyś nie uczono i więcej dzieci się rodziło.

Z tego co wiem to jakieś 25-30 lat temu uczono i były to o wiele bardziej merytoryczne lekcje i "odważniejsze", bo prowadzone były przez nauczycieli biologii i poruszano też temat masturbacji czy antykoncepcji. Vieviórze ja mam znajomego, który ma roczną córkę i już zaopatrzył się w kij bejsbolowy.

Gdy dziś rano zakopywałem w ogródku kolejne zwłoki zrozumiałem, że nie zdołam zabić ich wszystkich

:D