Gość artus Napisano Kwiecień 20, 2012 Witajce, jestem z partnerką ponad 4 lata, 3/4 z tego przebiegało praktycznie bez wiekszych problemów. Jednak ostatnio odczuwam, że moja cierpliwość jest na wyczerpaniu. A więc po kolei ... Zawsze była osobą zaradną, umiejąca o siebie zadbać bez potrzeby innych. Zdobywała wszystko rozumem i pracą mimo, że mogłaby zdobywać to urodą. Imponowało mi to jak i wiele innych jej cech. Ona również nie szczędziła mi komplementów, mieliśmy wspólnych znajomych, itd. Przeprowadziłem się za nią do innego miasta, gdyż musiała dokończyc studia. Poświęciłem cenną mi osobę przy przeprowadzce jednak byłem zaślepiony miłościa więc zrobiłem to bez wiekszych oporów. Gdy został jej ostatni rok, zaproponowałem aby nie szła dorabiać do pracy bo moje zarobki wystarczą na nas dwoje na udane życie. Zgodziła sie i tu zaczęły się problemy. Nie myślcie, ze winna jest praca, bo ona odbywa się w domu przy komputerze. Jednak w każdej chwili mogę zrobić sobie przerwe i nie mam żadnych terminów. Proponując jej takie rozwiązanie myślalem, że ona zajmie się sobą, realizacją włąsnych pomysłow, zainteresowań. Zdziwiłem się bardzo bo zamiast tego ona wolała oglądać telewizje, pisać na facebooku i robić mało zajmujące rzeczy. Potrafiłbym to znieśc gdyby nie to, ze potrafiła "siedzieć" nademna i mnie meczyc. Lubiłą także wynajdywać głupoty takie jak skarpetki na stole ,jednodniowy ! brudny stolik. Nigdy nie migałem się od domowych obowiązków, jednak jako facet czasem nie robi to na mnie wrażenia i potrzebuje delikatnego zwrócenia uwagi. Partnerka jednak to z każdym dniem zaczynała coraz bardziej mnie męczyć. Wielokrotnie rozmawialismy o tym, mówiła ze bedzie sie zmieniać jednak za jakiś czas wszystko wracało do tego co było. Coraz częściej się kłócilismy. Kłótnie zawsze wyglądały tak samo, ona mówiłą swoje, ja mówiłel swoje, jednak ona zawsze chciałą więcej powiedziec i gdy próbowałem opanować emocje i milczałem ona potrafiła stać nademna 30 minut i ciągle mnie męczyć, a gdy to nie pomagało rzucała we mnie np. skarpetkami aby zwrócić na siebie uwagę. CZęsto wtedy juz wybuchałem, i leciały przekleństwa (s*dalaj, wyp*aj, itd) i ona własnie o to ma najwieksze pretensje do mnie. No i jeszcze pretensje, ze skarpetki na stole :) A teraz jestem poprostu zmeczony tym wszystkim, mam ochotę to rzucić w cholere i nie męczyć sie. Nie oczekuję porady co robić, tylko chciałbym usłyszeć jakiś komentarz do tej sytacji. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach