Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ja tez smutna

rozwiesc sie czy nie?

Polecane posty

Gość ja tez smutna

juz wiele razy o tym myslałam ,raz nawet odeszłam, ale wróciłam bo okazało sie że jeszcze kocham. Teraz tez chyba gdzies tam cos sie jeszcse tli. Ale z jego strony jest tylko nienawisc,odrzucenie niechec. staralam sie na wszelkie sposoby ratowac ten zwiazaek. jestesmy juz razem niecale dziesiec lat, mamy cudowna dwuletnia córeczkę która dla mnie jest skarbem a dla niego tylko chyba przeszkoda tak jak ja. niby mówi ze kocha, ale caly czas pokazuje ze nienawidzi. codzienne awantury z niczego,wrzaski takie ze ludzie na ulicy wszystko słysza,oczernianie przed rodzina, zero wsparcia nawet w chorobie, zero seksu, przytulenia, milosci......nic pustka,tylko ten jego wyraz twarzy pelen nienawisci,oczy pelne pogardy. On twierdzi ze nie w nim tkwi problem. nic nie chce poprawiac choc sam jest nieszczesliwy,nie chce zadnej terapii. miedzy nami nic prawie juz niema, tylko wzajemna nieczec. ja jeszcze chcialabvym to ratowac choc tak naprawde chyba juz nie ma co. z jednej strony mysle sobie ze nie mam prawa odbierac dziecku ojaca, ale ten ojciec i tak rzadko ja przytula, zabiera gdziekolwiek. Wiecznie niezadowolaony i zmeczony. Ale z drugiej strony malutka chyba najczesciej słyszy"zabierz ja bo mi przeszkadza" albo nasze kłótnie które czesto sa bardzo AGRESYWNE. maz strasznie sie wydziera i trzaska dzwiami,grozi mi zdarzylo sie ze popchnal czy scisnal za gardlo. boje sie zaczynac wszystko od poczatku,musialabyn znowu wrocic do rodzicow a z tamtad tez zawsze uciekalam,tata lubi alkochol, awantury.tak zle i tak nie dobrze. tutaj studiuje, maz placi za studia ja nie bede maiala skad wziac kasy na utrzymanie dziecka a on powiedzial ze nie bedzie placil alimentow. dziecko dom nadmiar obowiazkow i wygorowane oczekiwania meza studia nie pozwalaja mi na podjecie pracy na caly etet,zreszt tu gdzie mieszkam jest jej totlny brak,bo juz próbowalam szukac. nie wiem juz sama w która strone isc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pamiętliwa bestyjka
On twierdzi ze nie w nim tkwi problem. nic nie chce poprawiac choc sam jest nieszczesliwy,nie chce zadnej terapii. no to nie dalje ci za dużego wyboru, prawda? możesz być workiem na wyładowywanie jego frustracji albo nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość półzdesperowana
Czyli jesteś w pułapce. Siedzisz z gościem, bo nie masz dokąd pójść, a nie dlatego że chcesz z nim być. Gość bywa agresywny a ty musisz to znosić. Lepiej pewnie nie będzie, a gorzej - prawdopodobnie tak. Perspektywy na następne kilkadziesiąt lat jakie z nim spędzisz - raczej kiepskie. On cię uzależnia od siebie - w efekcie będziesz jego niewolnicą, trochę jak w jakimś arabskim kraju. A jak się postarzejesz i on cię kiedyś kopnie w d... to w ogóle spadniesz na dno. Gdy będzie ci lat przybywało, to raczej i na rynku pracy, i na rynku matrymonialnym twoje notowania będą spadać. Swoją drogą to że nie będzie płacił alimentów, to jego życzenie. Alimenty to nie jest jałmużna, którą można komuś rzucić lub nie. To jest prawo i za nie płacenie idzie się do więzienia. Jak teraz z tej pułapki nie uciekniesz, to za 5 czy 10 lat tym bardziej nie, bo będziesz jeszcze bardziej uzależniona. I będzie jeszcze trudniej ułożyć sobie życie bez niego, a z nim będzie gorzej i gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niemakatka
nie mam prawa odbierac dziecku ojca - ale to nie ojciec: to tyran

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie gadaj ,że się nie da nic zrobić bo da się zrobić:) Trzeba chcieć i jeśli tylko udowodnisz przed sądem jak jest ,to wówczas nie od jego widzimisię będzie zależało to czy będzie płacił alimenty ,czy nie , tylko od wyroku sądu.A alimenty możesz uzyskać także na siebie więc zacznij kobieto działać,a użalanie się zostaw innym :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alimentobieta
Alimenty na dziecko należą się jak psu buda. Pozostaje kwestia wysokości - a to zależy od udowodnionych dochodów faceta (wniosek - do złożenia pozwu rozwodowego trzeba się przygotować z głową i zbierać wcześniej dowody). Inną sprawą są alimenty na żonę. Też jest szansa, jeśli żona nie ma dochodów, z układu małżeńskiego wynikało że ona zajmowała się dzieckiem a on robił karierę, jeśli kobiecie grozi ubóstwo - też dostaje (niewysokie, ale zawsze) alimenty. Trzeba tylko wziąć sensownego prawnika, to podstawa. Najgorsze to tkwić w beznadziejnym związku jak w dożywotnim więzieniu i popadać w depresję. Ani kobiecie to na dobre nie wyjdzie, ani dzieciom. Alimenty są do uzyskania bez dwóch zdań, i facet płaci czy chce, czy nie chce. To jak podatki, w razie czego komornik ściągnie z nawiązką, a facetowi grozi więzienie. Ale trzeba też ruszyć tyłek i znaleźć jakąś pracę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co jest straszniejsze perspektywa kolejnych dziesięcioleci w tej samej przyłączającej atmosferze bezsensownej egzystencji czy zaryzykowanie w celu ich ocalenia i odzyskania drogi, którą będzie można na nowo kroczyć w tę stronę w jaką się chce. Większość kobiet po prostu wybiera "dziecko musi mieć tatusia, a ja dach nad głową" rezygnując z własnego szczęścia, spędzają kolejne lata we frustracji, potem w zobojętnieniu wciąż żywiąc malutką nadzieję że coś się zmieni. A życie trwa bezlitośnie mając gdzieś to że jedna osoba z tak wielu wcale im się nie cieszy, trwa niezmiennie ponieważ nigdzie nie istnieje wola by to zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×