Porozmawiajmy o rozkoszach

Byłeś moim kochankiem, ale mnie zdradziłeś i gdy tylko budzisz się rankiem, okładasz mnie kijem. Odchodzę więc od ciebie! Mam dość twojego domu! Bez ciebie będzie mi lepiej. Nie ujrzysz już mego sromu.

Będę Twoją kochanką, Twoją powabną łanią. Za obrazka ramką schowam broszkę swą tanią i wiem, że Ty ją znajdziesz jeszcze nim słońce zajdzie.

Dam ci jeszcze wycisk! Wcisnę windy przycisk, a kiedy nadjedzie, wrzucę do niej zgniłe śledzie. Poproszę cię zaraz, byś poszedł do sklepu i zahaczył o garaż, by wziąć z auta nieco lepu na muchy, boś go tam zostawił, zaś ze sklepu Bake Rolls Garlic. Jak tylko do windy wsiądziesz, to cały smrodem nasiąkniesz i tak się nim zadurzysz, że o schody rąbniesz swoją pustą głową. A ja szczęśliwą zostanę wdową.

Na Malediwach mułła w meczecie głową kiwa i wygłasza w gniewie fatwę, że życie nie powinno być zbyt łatwe, że alkoholu pić nie wolno, choćby nawet turysta chciał sobie golnąć, to w tym raju muzułmańskim nie może, bo choć na Malediwach i palmy, i morze, i złocisty piasek - - nie powinno być tu roznegliżowanych lasek ani domów uciech, ani tawern żadnych, gdzie do bezeceństw dochodzi szkaradnych. Na Malediwach trza pijać mleko z kokosa, a nie wlewać piwsko poniżej nosa, że o gorzale i whisky nie wspomnę, bo każdy sługa Allaha niezłomnie powinien tępić te grzechy i grzeszki, te turystyczne wszystkie ucieszki. Zapomnij o bikini, kobieto, nakryj swoją głowę! Przestań śpiewa,ć śpiewaku - zamień śpiew na mowę! Zamiast się popisywać recytuj Koran! Na to zawsze jest pora! Na dźwięk adhanu odejdź, kramarzu, od kramu i spiesz do meczetu na modły! Bo jak nie, to los twój podły: w ogniu piekielnym przepadniesz, wszak Prorok to mówił dosadnie! Pamiętaj o tym, turysto z Ameryki, że Malediwy to nie miejsce na wybryki. Tutaj islam panuje - tutaj się nie wariuje!

Wodorotlenek litu - nigdy nie jest do kitu. Wodorotlenek sodu - z królewskiego rodu. Wodorotlenek rubidu - ni słychu, ni widu. Wodorotlenek cezu - co słucha jazzu. Wodorotlenek fransu - nie wstydzi się lansu. Wodorotlenek berylu - wierny kibic Anwilu. Wodorotlenek magnezu - z nim nic, tylko frezuj. Wodorotlenek wapnia - jego pomoc przydatna. Wodorotlenek strontu - niewyraźny ma kontur. Wodorotlenek baru - ma miliony dolarów. Wodorotlenek radu - klika na Gadu-Gadu.

fajne :)

Pajęczysko tka swą sieć. Zgnieć ją nogą, szybko, zgnieć! Nie toleruj pajęczyn w syn domu, bo gdy będziesz pokazywać go komu, na przykład gościom, gdy do ciebie się zjadą, obecność pajęczyn okaże się wielką wadą i będzie uznana za wskazówkę niezaradności, nawet gdy przyjmiesz gości jak ich królewskie mości.

Wsiądę w auto i się rozpędzę. Szybciej niż prząśniczka przędzie przędzę pożegnam tego życia tego nędzę, bo tak bardzo się rozpędzę, że walnę autem prosto w mur. A później usłyszę już anielski chór.

W Boże Ciało chodziłam w procesji, lecz gdy mijałam sklep, co nie ma koncesji na sprzedaż alkoholu, obcas mi się złamał. Możecie mi mówić - obcas to banał. Jak w reklamie Mentosa powinnaś złamać drugi i z uśmiechem na twarzy wrócić na szlak długi. Lecz złamany obcas to był dla mnie obciach, więc ile miałam sił w łokcach, rozepchałam staruszki w moherowych beretach i myk! do domu, gdzie mnie czeka podnieta, bo mam tam "Twój styl" jeszcze nie czytany. Więc choć miałam dzisiaj pobożne plany, jak zwykle skutecznie mnie wzięły szatany w swoje diabelskie obroty i na żadne procesje nie miałam już ochoty.

proszę o więcej bo strasznie fajne!

Pocałowałam w pyszczek kangura, lecz misia koala miałam za gbura, więc w ogóle na niego nie spoglądałam, patrzyłam za to na Ayers Rock z dala. I nad jezioro Eyre'a zapragnęłam jechać, choć było doń daleko, znalazła się pociecha: jestem przecież bogata, mam mnóstwo pieniędzy, nigdy mi na nic nie brakło, nigdy nie żyłam w nędzy. Mam odłożone oszczędności tyle, że moge za nie kupić papamobile nawet z papieżem w środku. Mówię więc do siebie: rozchmurz, się kotku! Do końca życia nie musisz pracować, więc przedłuż sobie urlop - twego szefa głowa niech boli o to, czy wrócisz czy nie. Ty zaś miej dalej wolne i gdzie chcesz - tam jedź!

:) :) dzięki

To było o drinka za dużo. To musiało skończyć się burzą w kontaktach z mymi koleżankami i kilkoma na twarzy szramami. Musiałam się z nimi pobić o jakiegoś faceta, lecz tego nie pamiętam - taka ze mnie kobieta, że gdy tylko wypije zaraz wali inne babskie ryje. A teraz tak boli mnie głowa, że nie pomoże nawet woda sodowa. Już nigdy nie pójdę na clubbing! W końcu żeby zrobić porządny dubbing, trzeba się w studiu sporo nasiedzieć, a nagranie już za godzinę - muszę wytrzeźwieć! W końcu ta praca to pasja moja! Nie warto walczyć o jakiegoś boya, by zawodową karierę pogrzebać. Muszę się więc przestać zalewać i solidniej popracować nad dykcją, bo inaczej praca przy dubbingu stanie się fikcją.