Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Daria 125

Po ślubie wprowadziłam sie do męża i tera sa tego przykre konsekwencje

Polecane posty

Gość Daria 125

Witam! Jesteśmy 4 lata po ślubie. Mamy dwóch wspaniałych synków. Mąż pracuje, a ja szukam pracy. Po ślubie wprowadziłam się do mieszkania męża. Mieszkanie jest stare, ale było zadbane i ogólnie nie jest w złym stanie. Przydałby się remont, ale obecnie nie inwestujemy w nie ze względu na brak środków. Wprowadziłam się na gotowe. Wspólnie urządziliśmy tylko pokój dla dzieci i kupiliśmy łóżko do sypialni. Nie mamy rozdzielności majątkowej. Przez jakiś czas wszystko było ok. Ale nasz starszy synek w wieku buntu dwulatka był typem złośnika i niszczyciela i mieliśmy z nim problemy. Obecnie wyrósł z tego. Niestety w mieszkaniu dużo zniszczył. Dzieci nadal są małe (lat 3,5 i 1,5) i ciągle zdarza się, że coś zniszczą. Ale myślę, że jest to w normie dla dzieci w tym wieku. Martwi mnie postawa męża. Robi się coraz większym tyranem i coraz częściej się kłócimy z powodu mieszkania. Mąż ma swoje zasady, które trudno mi zaakceptować. Rozumiem, że trzeba dbać o mieszkanie, ale on stanowczo przesadza. Np. nie pozwala jeść w salonie, tylko w jadalni, bo salon jest od święta i przy codziennym jedzeniu może się zniszczyć. Rozumiem, że dzieci nie muszą jeść w salonie, bo brudzą, ale co złego w zjedzeniu tam wspólnej kolacji, kiedy dzieci śpią? Powiedzcie, co o tym myślicie? Nie wolno pić niczego na kanapie. Nie wolno dzieciom jeść słodyczy inaczej niż tylko przy stole. Nie wolno dzieciom oglądać samemu książeczek, bo niszczą. Dzieci w aucie mają mieć zdjęte buty, bo brudzą siedzenia. W wózku mają mieć zdjęte buty, bo brudzą wózek. Robi mi awantury o zbitą szklankę i o wszystko, co zbroją dzieci. Krzyczy, kiedy dziecko zostawi niedojedzone, że marnuje jedzenie, po co to robiłam, kiedy i tak nie zjedzone i krzyczy, że sama tego nie zjadłam. Ostatnio dzieci jadły kruche ciasteczka no i było nakruszone na dywanie. Odkurzałam te okruszki, to była awantura, że po co dzieci jedzą te ciasteczka, bo robi się syf, zużywa się odkurzacz, prąd i niszczy dywan od częstego odkurzania (!) Przykładów można by mnożyć bez liku. Mieszkanie i meble są stare i wiele psuje się z racji wieku. Wszystko trzeba na bieżąco naprawiać, ale on mimo moich próśb tego nie robi. Mówi, że to nie ma sensu, bo i tak zaraz zniszczymy (ja i dzieci). Tym sposobem gdzie nie spojrzeć jest cos zepsute i zniszczone. Ja bardzo się staram utrzymywać mieszkanie w czystości i porządku, ale nie zawsze mi się to udaje ze względu na dzieci, które są z tych, co się same sobą nie zajmą Po prostu nie wyrabiam się ze wszystkim. Mam tez swoje sprawy zawodowe, na który też potrzebny jest czas. Mąż ostatnio więcej pomaga przy dzieciach, ale w mieszkaniu prawie wcale. Jego obowiązkiem jest tylko wynoszenie śmieci. I o ironio, robi mi awantury, że jestem syfiara, bo mam pełno śmieci w zlewie. I co ze mnie za człowiek, że mi to nie przeszkadza No ale to on ma wynosić śmieci! Ja przeważnie wychodzę z dziećmi, w tym jedno na rękach, tu torba, tam coś i nie ma miejsca na śmieci. Oczywiście gdy wychodzę sama, to wynoszę, ale jest to rzadko. Zarzuca mi, że mu nie przypominam, by wyniósł śmieci. Ależ przypominam czasem, ale chyba nie o to tu chodzi. To jego obowiązek i to on z własnej inicjatywy ma się tym interesować. Tym bardziej, że wie, że codziennie jest jeden worek do wyniesienia. On mówi, że ktoś musi mi zwrócić uwagę, bo mieszkałam całe życie w akademikach i nikt mnie nie nauczył. Ale to nie są zwykłe uwagi, tylko prawdziwe awantury, po których mam doła. Nie tak wyobrażałam sobie życie rodzinne. Atmosfera nie sprzyja wychowywaniu dzieci. Ja mam już tak sprany mózg, że nie wiem, czy to jest normalne. Mąż kiedyś powiedział, że powinnam się wyprowadzić z dziećmi do moich rodziców, bo niszczymy mieszkanie. Dziś „rozmawialiśmy o naszym kryzysie małżeńskim (próbowaliśmy). Krzyczał, że mam się dostosować, bo ja się tu wprowadziłam. A jeśli nie potrafię, to mam wynająć mieszkanie i żyć tam po swojemu. Jego zachowanie bardzo mnie rani, irytuje i jestem coraz dalej od niego. Napiszcie, co o tym myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no nie wierzeee
kurde przykra sytuacja a przed slubem nie pomieszkiwalas u niego i nie widzialas takiego zachowania u meza???????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Daria 125
Przed ślubem nie mieszkaliśmy razem. On jest trudnym człowiekiem i wiedziałam o tym od początku. Dla znajomych "nietuzinkowy", dla mnie "trudny" delikatnie mówiąc. Ale wychodziłam za niego z miłości i z pełna świadomością. Przed ślubem dał mi się poznać od tej gorszej strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no nie wierze normal
o ja pierdziele:-( ale masz mezusia:-D dziewczyno gdzies ty oczy miała??przeciez to jakiś psychopatyczny tyran....to co on wyprawia to nie jest normalne...wspolczuje tobie ale jeszcze bardziej wspolczuje dzieciom ktore z dziecinstwa zapamietaja tylko musztry z generałem-ojcem:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Daria 125
a tak się akurat złozyło, że orgazm miałam w chwili gdy pasikonik usiadł mi na łechtaczce, po czym odwrócił się do mnie i serdecznie się usmiechnął. Do dziś mam ciarki przechodzące po plecach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość historia twa jest urzekająca
🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Daria 125
Słuchajcie, te wcześniejsze wypowiedzi Daria 125 , ktoś się podszył. To nie ja pisałam! Myslałam, że to jest ok forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o masakrunia
no wspolczuje, i wiem co mowie - mieszkam z lagodniejsza wersja twojego meza. moj to nawet kapcie zdejmuje jak wchodzi na swoj kremowy welniany dywan w duzym pokoju. a ja chce go nauczyc ze rzeczy nie sa wazniejsze od czlowieka, wiec latam w kapciach w te i z powrotem. tylko cos tam mruczy pod nosem, a ja obracam to w zart. niech no tylko by mi zaczal awanturki robic - zostawilabym. jesli rzecz ma byc cenniejsza od mojego spokoju i zdrowia, to sorry, ale nie tak wyobrazam sobie swoje zycie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o masakrunia
aha, i ;podszywami sie nie przejmuj. tu sa takie psychole. ktos posprzata pewnie za chwile...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość apel do tych, co z rydzykiem
Przed ślubem nie mieszkaliśmy razem. I wszystko w tym temacie. Kot w worku = wspólne życie jak loteria. Ty nie wygrałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Daria 125
Masz rację. Rzecz nie może byc ważniejsza od człowieka i w tej chwili serce mi pęka, bo wiem, że dla mojego męża najważniejsze są meble. Przypomniało mi się, niedługo po tym jak sie poznaliśmy, odwoził mnie po spotkaniu do akademika. Przypomniało mu się, że umówił się z wujkiem, który miał mu dać meblościankę do salonu. Powiedział, 200 m przed akademikiem abym wysiadła, bo nie może mnie odwieźć dalej, bo sie spóźni na spotkanie z wujkiem, który może sie przez to zdenerwować i nie da mu mebli... Wtedy zapaliła mi się czerwona lampka, a jednak... zostaliśmy razem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość StiffSteff
Aleś się rozpisała. To świadczy o niskiej inteligencji! Człowiek o przeciętnej inteligencji by te wypociny zawarł w kilku zdaniach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak traktować własną żonę i dzieci...serio głupia jesteś, że dajesz sobą tak pomiatać (jasno Ci mówi, że wybiera mieszkanie a nie Ciebie i dzieci!) i pozwalasz by dzieci wychowywaly się z takim toksycznym ojcem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o masakrunia
oj, przykre to co piszesz. to wyglada jakby w ogole Cie nie szanowal... moze on ma cos z psychika? wiesz, jakies zaburzenie. moj to lata za mna, ze mam cos tam i costam posprzatac (bo troche rozrzucam rzeczy), ale jak juz uprzatne to jest OK. nie marudzi ze cos zbilam, zepsulam, odpadlo itp. nawet sie cieszy bo lubi majsterkowac. a zachowanie Twojego to jest przemoc psychiczna. moze z nim porozmawiasz na spokojnie? jak sie zacznie wydzierac, to powiedz, ze tak rozmawiac nie bedziesz i chesz wrocic do temau jak sie uspokoi. powiedz mu jak sie czujesz, ze tak byc nie moze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Daria 125
Analizowałam zachowania mojego męża. Jak ulał pasują do zespołu Aspergera u osoby dorosłej. To takie zaburzenieze spektrum autyzmu, ale o łagodniejszej formie. Rozmawialiśmy o tym. Powiedział, że też tak mysli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Daria 125
do StiffSteff mogłam napisać mniej, ale napisałam tyle, ile chciałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×