Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość RYK BÓLU

ZMARNOWAŁAM SZANSE SWOJEGO ŻYCIA !

Polecane posty

Gość RYK BÓLU

Może to zbyt wielkie słowa, które urzyłam by wyrazic charakter tematu ale czuje się beznadziejnie. Od wielu lat nie wiem, co chcę robic w życiu a młoda już nie jestem. W zeszlym roku dużo o tym myślałam aż pewnego dnia znalazłam w gazecie ogłoszenie, pomyślałam, że może w takim charaktrze pracy odnalazłabym się. Wyciełam to ogłoszenie i powiesiłam nad biurkiem, by przypominało mi o moim celu. Oczywiście pojawiło się kilka przeciwskazań mianowicie brak płynnej znajomosci języka angielskiego (podstawy mam) i wygląd (ale przecież to kwestia gustu). Zdecydowałam wtedy, że zaczne uczyc się języka i sprobuje za rok. Z początku miałam dużo determinacji i rzeczywiście, codziennie starałam się miec kontakt z agielskim, czytanie, słuchanie a po jakimś czasie doszly nawet rozmowy na skypie z cudzoziemcami. Potem mój entuzjazm troche opadł ale i tak wiedziałam, że chce swobodnie mówic po angielsku tak dla siebie, dlatego z większymi bądz mniejszymi przerwami kontynuowałam nauke agielskiego. W ciągu tego okresu wiele zyskałam, znacznie więcej zaczełam rozumiec oglądając zagraniczną telewizje, zaczełam plynniej mowic w tym języku, poszerzyłam słownictwo...wiadomo to nie ten poziom o jakim marze ale zuwazyłam różnice. Kilkanascie tygodni temu, po wielu niemiłych przeżyciach firmie rzuciłam swoje prace, po prostu męczyłam sie tam i wiedziałam, że dłużej już tak nie mogę. Po tym wydarzeniu przez około 2 miesiące miałam depresje, nie mogłam nic robic a miałam tyle planów myślałam, ze zrobie wszystko to, czego nie mogłam zrobic pracując. Myliłam sie, całymi dniami siedziałam w domu, nie szukałam nowej pracy i czułam sie coraz gorzej. Myślałam, że oszaleje. Któregos dnia zaczelam sie modlic i błagac bym wyszła z tego przygnębienia. I nie wiem, czy to wiara czy fakt, ze pogoda się zmieniała (coraz więcej słońca) - zaczełam nabierac ochoty do życia, powoli zaczelam robic to co sobie wczesniej zaplanowałam. Pomyślałam też, że czas najwyższy zacząc szukac pracy. I znów szczęśliwy przypadek, ktoś zasugerował by kupic gazete z dodatkiem pracy (od dawna tego nie robilam, zwykle ogłoszen szukalam w internecie). Pomyślałam więc a dlaczego by nie, kupiłam. Kiedy otworzyłam gazete pierwsze ogłoszenie jakie zobaczyłam bylo identyczne jakie znalazłam rok temu i powiesiłam nad biurkiem. Uznałam to za znak, to praca która wiąże sie z wyjazdem za granicę a ja już od dawna chciałam coś zmienic swoim zyciu, tak bardzo chciałam zmienic otoczenie i generalnie swoje życie. Z ogłoszenia wynikało, że wystarczy pójsc na tzw. "dzień otwarty" i złożyc CV. Z początku ogarnał mnie entuzjazm, moje myśli były bardzo pozytwne, oczami wyobrazni widziałam się w nowej pracy ale im blizej tego tego dnia zaczełam odczuwac coraz silniejszy stres, w międzyczasie dowiedzialam sie na forach, między innymi tego, ze w tym dniu przewidziana jest krótka rozmwowa po angielsku. To wszystko zaczeło odziaływac na moje samopoczucie. Poniewaz generalnie mam problemy z zasypianiem uznałam że kilka dni przed tym dniem, będe się zmuszac do wcześniejszego wstawania by ostatniej nocy, byc tak mocno zmęczoną by nie miec problemu z zaśnięciem (to był mój genialny plan). Ostatniego dnia byłam tak zmęczona, że ledwo funkcjonowałam, kiedy przyszedł wieczór padałam na nogi ale jednocześnie wewnętrzne "coś" nie pozwalało mi usnąc. Pamietam jak lezałam na łóżku bezsilna fizycznie ale mój umysł pracował na najwyzszych obrotach, w wyobrazni ukazywały mi sie najniekorzystniejsze obrazy jak z horroru, widziałam same negatywne sytuacje ktore nakazywały mi nie spac. Byłam juz wtedy pewna, że nie zasnę (ziołowe proszki nie pomogły wręcz przeciwnie, zwiększyły tą dysproporcje między fizycznym zmęczeniem a tym umysłowym czymś nie pozwalającym zansąc). Leżałam w tych męczarniach do rana, probowałam czytac, słuchac muzyki...nic nie pomogło. Kiedy nadeszła pora wstania sporzajam w lustro, wyglądałam okropnie, czerwone, zapłakane oczy, poszarzała skóra, na twarzy odciski od poduszki. Powiedziałam sobie, nie mogę jechac w takim stanie tym bardziej, że mój wygląd i tak nie jest najmocniejszą stroną. Byłam tak fizycznie i psychicznie wyczerpana, że bałam sie czy będe zdolna do jakiegokolwiek myślenia podczas tego spotkania. Nie pojechałam. Ale moj horror się nie skonczył zaraz pojawiły sie ogromne wyrzuty sumienia, poczucie, ze straciłam szanse na zmiane swojego życia, już drugiej okazji nie bede miec, że wszystko zmarnowałam, że nawet nie spróbowałam. Wiem, że miałam niewielką szanse na tą prace ale przynajmniej mogłabym sie sprawdzic. Ta świadomosc, że wszystko zaprzepasciłam boli bardziej niz bym sie skompromitowała na rozmowie. Wypiłam kilka kiliszków wina i zasnełam płytkim przerywanym snem....Żałuje, że nie zaopatrzyłam się przed tym spotkaniem w silny środek nasenny tym bardziej, że juz wcześniej miałam podobne problemy z tym, że teraz mam naprawdę czego żałowac... Ta praca nadała mi sens w zyciu, dzieki niej chciało mi sie cos robic, myśl o niej poprawiała mi nastrój a nie jak większosc stanowisk doprowadzała do wymiotów...Teraz nie wiem, jakiej pracy szukac wszystko mnie odrzuca, do tego mam kiepskie kwalifikacje zawodowe, wiec nie moge sobie na duzo pozwolic. Nie mam teraz do czego dązyc, pewnie po tym wydarzeniu znowu popadne w kiklutygodniową depresje. A tak bardzo chcialam coś zmienic, uciec od tej Polski...nawet nie spróbowałam. Owszem kolejna szansa za rok ale co bede robic w tym czasie, no i wiek, tez ma duze znaczenie, jestem coraz starsza. Wiem, że to długie ale chciałam to wszystko wyrzucic bo nie mam nikogo komu moglabym o tym wszystkim powiedziec. Wiem, tez, że inni mogą pomyślec, ze przesadzam, bardzo możliwe ale ja już taka po prostu jestem......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość infanka
Witaj, sądząc po Twojej wypowiedzi, masz problem sama ze sobą. Niby chciałaś bardzo tej pracy, ale tak na prawdę wcale jej nie chciałaś. Może po prostu potrzebujesz celu w życiu. Widocznie nie byłaś gotowa na tak wielki krok, jak wyjazd za granicę i praca daleko od znajomego otoczenia. Nic na siłę, nic wbrew sobie. Może idx do psychologa, by zrozumieć samą siebie, czego tak na prawdę oczekujesz od życia, skoro tak bardzo zależało by ci na tej pracy, zrobiłabyś wszystko by się tam dostać. Widocznie twoje marzenia, utopie przerosły twoje możliwości psychiczne. Wiem jak to jest bo nieraz też planowałam wyjazd w związku z pracą a jak przychodziło co do czego to po prostu uciekałam przed tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hcjjcjg
Z toba jest cos nie tak. I to konkretnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×