Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kalyna

dziennik diety

Polecane posty

Gość anna moreiro
a co z twoim brzuchem kalyna? chodzi o to że wystaje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalyna
mój brzuch otoczył się mało gustowną oponką, która okropnie mi przeszkadza i której nieskutecznie próbuję się pozbyć. a poza tym cokolwiek zjem, wzdyma się tak, że czuję się jak balon! nic surowego, kapustnego, słodkiego, a czasem mam wrażenie że niczego po prostu! najlepiej się czuje /brzuch, nie ja/ na głodniaka. sałatkę znalazłam na tej stronie: http://mojakuchniamalutka.blogspot.com/2012/05/saatka-z-modej-kalarepy-z-jajkiem.html ja oczywiście bez cebuli- patrz wyżej. powiedz dokładniej, jak teraz jesz, że tak chudniesz! a może znalazłaś jakiś sposób na cellulit? pozdrawiam, k.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anna moreiro
wiesz, u mnie tak było dziwnie, bo zimą zaczęłam dobiegać 56 kg, i o dziwo, to byl czas kiedy biegałam i chodzilam na długie spacery ( 1H minimum)- mróz nie mróz, determincja była pełna ale poza lepszym samopoczuciem nic to nie dawało, waga stała w miejscu jak zaczarowana od jakiegoś czasu w kwestii ćwiczeń nie robię nic- nie chce mi się - a jednak chudnę.. wydaje mi się że to trochę kwestia psychiki: za duża determinacja chyba też nie jest dobra, miałam wrażenie że im bardziej chciałam coś zrzucić tym bardziej organizm się opierał... ale nie wiem, może tylko coś sobie wymyślam... jeśłi chodzi o moje jedzenie, to mam kilka żelaznych punktów któych zawsze pilnuję: - warzywa - siemię - herbata z pokrzywy - juogurt naturalny ( toze względu na florę, ostatnio wyłącznie grecki) a jeśłi chodzi o rozkład posilków, hm..no to godzin jakoś specjalnie nie pilnuję... na śniadanie zawsze płatki z mlekiem + kawa ( z cukrem, bo innej nie przłkne) a potem jem w zasadzie co chwilę coś więc wciąż czuję się w miarę najedzona, ale to są albo owoce, albo warzywa, kalarepka, marchewka, wafelek ryżowy, migdaly... coś konkretniejszego na obiad... potem znowu warzywa, owoce.. wieczorem nie chce mi się jeść, a jeśłi tak, to zjadam kubeczek serka ziarnistego, albo jogurt... oczywiście czasem mam napady, jak np wczoraj gdy gotowałam wieczorem dwa jajka, bo mi przyszła ochota... i to w sumie tyle widzę że trochę spada- mimo braku akywności, do której na pewno wrócę, i to pewnie niedługo cellulit..? Nie, nie znalazłam sposobu, chociaż stosowałam kilka metod, jedną był peeling kawowy, który w ogole wg mnie jest cudwonym wynalazkiem oczywiście, mam na stanie zawsze kosmetyk antycellulitowy ( najchętniej te termo rozgrzewające, bo lubię po prostu) próbowalam też masażu bańkami chińskimi... robiłam to dzień w dzień, regularnie, cellulit się zmnijeszył, ale niestety.. "pękłam" sobie kilka naczynek na udach, hm.. niezbyt to wygląda, więc odstawiłam, szkoda że to ma takie efekty uboczne, bo antycellulitowo działałoby super... poza tym juz nie mam pomysłów Ile ważysz kalyna w ogóle i ile mierszysz w pasie, jeśli to nie tajemnica?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anna moreiro
acha i żeby cię pocieszyć: ostatnio mnie ciągnie do słodkiego dziś np zjadłam sobie przy meczu:) cztery ciastka orkiszowe prosto z piekarni nigdzie nie moge znaleźć ile to może mieć kalorii, i chociaz nie jest typowe " słodkie", to nie oszukuję się: swoje kalorie to to miało... acha i jeszcze jedno: raczej nie jem pieczywa bałego, w zasadzie prawie wcale ostatnio Ziemniaki to już nie pamiętam jak smakują ale dwa dni temu np byłam na pizzy, i zjadłam dwa kawałki.. :) więc jak widzisz, nie katuję się jakoś strasznie.. ale efekty jakieś tam są.. nie wiem nawet jaki mam cel, nie chciałam więcej tyć, i to mi się udaje nie wiem czy chcę mocno schudnąć, chyba nie będę sie starała utrzymać tą wagę 53- 54, myślę że jest ok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalyna
no właśnie, ja od ponad roku dość intensywnie się ruszam- dwa razy w tygodniu fitness plus bieganie kiedy tylko mogę /dyżury, dyżury!/ a waga wręcz rośne! tłumaczę sobie, że to mięśnie rosną i pewnie po części to prawda, ale po zdjęciach w ostiumie zobaczyłam, że nie do końca. brzuch sterczy a boczki urosły i tyle, co tu się oszukiwać. być może jest jak mówisz- im bardziej się chce i człowiek się napina, tym bardziej nic z tego. też staram się jeść zdrowo, pracuję wciąż nad wielkością porcji i zachciankami na słodkie. ja po prostu lubię zdrowe jedzenie, więc to nie jest problem. jasne, jeśli wychodzę ze znajomymi to nie będę robić tragedii z piwa czy frytek zamówionych nawet wieczorem. próbuję nie dać się zwariować, bo w życiu lubię też mieć przyjemność. jak już pisałam, nie ważę się regularnie, ale ostatnio doszłam do wagi 57,5kg co dla mnie jest już z dużo. bardziej skupiam się jednak na sylwetce i widzę, że jest mnie za dużo tu i tam i źle wyglądam w ciuchach i stąd gorsze samopoczuie i zakładanie worków na siebie, by to ukryć. co do cellulitu jeszcze, to z moich doświadczeń wynika, że najlepiej robi mu basen, ale o porstu fizycznie nie mam już kiedy chodzić- wolę pobiegać, choć od tego akurat uda tylko mi się rozrosły :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalyna
dziś kolejny dzień spędzam w pracy, zaczynam mieć tego poważnie dosyć. jeszcze tylko tydzień i idę na krótki urlop- nie mogę się już doczekać! wczoraj był dzień przyjemności- byłam z rodzinką na sushi, uwielbiam! najedzona, ale w granicach rozsądku. niestety, potem były jeszcze lody, jedyna pociecha to że sorbety i że nie z bitą śmietaną a jogurtem. pociecha mała, ale zawsze jakaś ;) niestety też mama zwozi mi jedzenie. którego wolałabym nie dostawać. bo co mam u licha zrobić z 50 pierogami z kapustą?? wiem dobrze, że nie mogę ich jeść, mimo że lubię, bo jestem potem wzdęta pół dnia. leżą w zamrażalniku- może rozdam. poza nimi w pojemniku 3 gołąbki- jakaś plaga kapuściana! ok, jeden przyda się dziś na obiad. ale pieczywo, szynka, ser? po co mi to? nie jem, ale wyrzucić mi szkoda /nie znoszę wyrzucać jedzenia/. zamrażam co się da, ale lodówka i tak pęka w szwach. nie lubię tak :/ ale rodzice zawsze wiedzą lepiej ehh..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anna moreiro
dostałam dziś od mamy kawałek ciasta z galaretką i truskawkami:) pycha:) na obiad miałam gotowany kalafior i sadzone jajko kalarepka obowiązkowo była, ale czuję że już mi od niej trochę żołądek wysiada... miałam poćwiczyć, iść na spacer, pobiegać -ale padało ( kiedyś nie było takich wymówek...) nie chce mi się - nie mam motywacji... kupiłam sobie niedawno też bluzkę typu worek, oraz długą spódnicę która wszystko zakrywa jakoś nie mam ochosty się pokazywac, odkąd ktoś mi uświadomił że dużo piękniejszych i młodszych kobiet chodzi po świecie.. i że nic na to nie poradzę. owszem , nie poradzę - nawet nie zamierzam. jest prawie 21.00 a ja mam ochotę na 3 w tym dniu kawę... czasem tak mam, że wieczorami bardzo mi się chce kawy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anna moreiro
w sprawie chomikowania: też mialam ten problem, wydawało mi się że robienie zapasow jest świetnym i praktycznym pomysłem, a potem mnóstwo jedzenia lądowalo w koszu dlatego zakupy robię codziennie, i raczej tylko to co zjem danego dnia, ewentualnie drugiego a i tak zawsze się tego jakoś nazbiera w każdym bądź razie dziś zobaczyłam że mam więcej jedzenia w domu niż daję radę przerabiać, a to niedobrze więc na najbliższe dni planuję naprawdę szczątkowe zakupy, musze pozjadać to co jest ( chociaz niekoniecznie mam na to ochotę...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anna moreiro
kalarepka z jajkiem wygląda fajnie, ale ja nie trawię surowej cebuli ani szczypiorku, mam fatalne problemy potem.. ( to jedyne surowe rzeczy które mi ewidentnie i poważnie szkodzą..) więc może ją uszczuplę o te skladniki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalyna
ja zwykle modyfikuję przepisy pod siebie, może np. koperek zamiast szczypiorku? a zamiast cebuli rzodkiewka? pokombinuj, bo to połączenie kalarepki z jajkiem i jogurtem jest naprawdę smaczne :) jak to KTOŚ CI POWIEDZIAŁ?? dziewczyno, nie daj sobie mówić takich rzeczy! też miałam kiedyś takiego "kogoś", kto mi mówił co ze mną nie tak i z której strony i co "musimy z tobą zrobić", sorry, dziękuję za takich "życzliwych", jak kiedyś przeczytałam w wywiadzie z Adele: oczywiście, że są ludzie, którzy uświadamiają mi moje braki, ale nie utrzymuję z nimi kontaktów ;D wystarczająco sama siebie gnębię na co dzień, by jeszcze ktoś mi dowalał. ja dziś dzień podyżurowy- więc dzień słabości i ulegania pokusom. czyli ciasto drożdżowe-uwaga!- z MASŁEM /brrr/ już zaliczone, ale czuję, że reszty się szybciutko pozbędę. Też staram się nie kupować dużo na zapas, bo historia jest podobna jak u Ciebie- wiuększość ląduje w koszu. ale jakoś tak zwykle wychodzi, że idę do sklepu po jedną rzecz a wracam z siatą pełną jogurtów, kolejnym musli i kilogramami owoców. nie potrafię póki co nad tym zapanować ;) dziś planuję kurczaka kung-pao na obiad /z dzikim ryżem/ i o 17 jak zwykle ćwiczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anna m.
skróciłam nick:) ciasto drożdżowe.??? z masłem...???? mniam, to musi być przepyszne....:) w ogole widzę że twoja kuchnia jest dość wyszukana, i że chyba lubisz gotować o tym kurczaku co napisałaś to w życiu nie słyszałam.. ja, gdybym nie musiała- nie wchodziłabym do kuchni. czy ja dziś popełniłam jakieś grzechy...? hmm.. dostałam słoiczek swieżego miodu, i tak sobie w tym dziabię łyżeczką oczywiście, już się uświadomiłam w kwestii kaloryczności ( większej od cukru, nota bene...), no ale licze na jakieś profity zdrowotne... poza tym już zauważam wpływ zbliżającego się okresu: zaczynam się sobie ekstremalnie nie podobać zauwazyłam że zmienia mi się zawsze optyka: waga znowu podskoczyła ( 55, 3 wczoraj pod koniec dnia)- czuję się pełna, jakaś taka.. wielka... mam nadzieje że to woda się zatrzymuje a organiźmie a nie to, że efekt chudnęcia to była tylko fatamorgana.. :O w każdym bądź razie zanotowywuje minus jeśli chodzi o samopoczucie i zadowolenie z siebie... dzis na obiad zapiekanka warzywna bardzo malo jem mięsa, to pewnie niedobrze..? nie za bardzo lubię ryby, ale chyba z rozsądku zaserwuję sobie coś z tego menu... ps: powiedziala mi to bliska osoba.. argumetując że niepotrzebnie mi przykro bo to fakt który zwyczajnie należy zaakceptować, a nie się foszyć... Niby tłumaczenie było rozsądne, ale jednak czułam że coś jest bardzo nie OK.. a ty jak sądzisz? czy bliskie osoby są od uświadamiania nam takich faktów..? czy być wdzięczną za to że nie trzeba wysłuchiwać "slodkich kłamstw" czy zwyczajnie mieć żal za odbieranie złudzeń..? :) pozdroooo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalyna
PMS-skąd jak to znam? mam dwojakie- albo siada mi nastrój i jestem nie do zniesienia, nawet dla siebie samej, albo włącza mi się totalny żarłok i pochłaniam wszystko, co się rusza i na drzewo nie ucieka. Obie opcje równie pociągające :/ tym razem mamy nr dwa, co pociąga za sobą konsekwencje,o których piszesz- nie mogę na siebie patrzeć, już nawet moje workowate ciuchy nie dają rady. unikam luster, a jak już spojrzę, to jestem załamana. oczywiście dochodzą do tego problemy z cerą, nieproszeni goście na twarzy i tym podobne przyjemności. brrr.. moje postaniowienia szlag trafił. co prawda staram się pić więcej, ale ostatnie tygodnie w pracy tak dają mi w kość, że o drugim śniadaniu mam czas pomyśleć po 13, więc co tu mówić o wodzie i herbatkach. białkowa kolacja też nie wychodzi, bo wieczorami mam najczęściej ochotę na grzechy- musli, orzechy, owoce. zdarzył się też popkorn do meczu. co gorsza, w tym tygodniu karygodnie dałam się czekoladzie! czułam się potem okropnie :( nie chcę wrócić do starych nawyków, bo to skończyło się utratą figury i problemem z oponką, której NIGDY nie miałam. jak tu wziąć się w garść?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalyna
aha, ostatnio nabyłam u znajomej pani na bazarku mąkę gryczaną, planuję wyczarować z niej naleśniki- zobaczymy, co z tego wyjdzie. z grzechów w tym tygodniu tradycyjnie po dyżurze, w poniedziałek stworzyłam drożdżowe bułeczki cynamonowe, ja się zabiję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anna m.
no dobrze, kalyna, to w ramach topikowej przysługi to ja cię teraz opieprzę: ostatnio za duzo sobie pofolgowałaś! popcorn? babeczki cynamonowe? i do tego wieczorem...? :O nie wolno tak robić! twoja oponka jest przeszczęśliwa! za chwilę wychodujesz jej przyjaciólkę... ! uf, wystarczy...? :) to tak pół żartem pół serio, ale faktycznie trochę ostatnio poszalałaś... postanowienie: żadnych słodkich rzeczy w tygodniu, tylko weekend, - i wtedy już wszystko na co masz ochotę i w dowolnych ilościach ( no ile możesz w końcu zjeść na raz..? to się sprawdzi... powinno) albo: słodkie w środku tygodnia tak - ale tylko do godziny 12.00 w południe, potem już nic co ty na to? ja dziś po kilku dniach postu pozwolłam sobie na kawałek ciasta i 4 kostki czekolady mlecznej ala naprawdę z czystym sumieniem, bo przez ostatnie kilka dni to ze słodkiech rzeczy to ja tylko ten miód, który mnie w tej kwestii calkowicie zaspokajał..... na wypryski wszelkiego rodzaju polecam herbatkę z bratka- ma sliczny, żółty kolor, trochę gorszy smak ( ja mieszam z pokrzywą), ale genielanie czyści skóręw wyprysków, tylko potrzebna jest systematyczność i trochę cierpliwości... jestem zadowolona, waga jednak rano spowrotem wróciła do tej poniżej 54, i dzień kończę też poniżej 55.. ja nawet nie wiem czy chcę więcej schudnąć przydałoby się bardziej porzeźbić ciało, ale ostatnio to jak z kolei mam problemy z aktywnością.. nie wiem czemu, przeciez tak to lubiłam.. chyba wciąż lubię...? może już jestem za stara.. ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anna m.
*wyhodujesz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalyna
ok, spróbuję sposobu z weekendem. Kiedyś już tak robiłam i w sumie dawałam radę, dlaczego by do tego nie wrócić? co do jedzeni asłodkiego do południa to widzisz, ja w ciągu dnia nie mam ochoty! dopada mnie po południu właśnie. co prawda ostatnio wystarcza mi musli z jogurtem czy owoce, ale wkurzają mnie te zachciewajki. marzę o wadze 55kg, chciałabym do niej wrócić. Nie wiem już, czy mój wzrost wagi to efekt rozrostu mięśni, pewnie trochę tak, ale pewnie i oponka swoje waży... zwykle po okresie żarłoczność częściowo mija, mam nadzieję że się ogarnę. Ja ćwiczę regularnie, dwa razy w tygodniu fitness, tak to lubię i tak się przyzwyczaiłam, że bardzo mi brakuje, gdy z jakichś powodów /zwykle pracowych/ nie mogę pójść. z bieganiem ostatnio kuleję, nie chce mi się zebrać czasami po prostu /jak np. dziś/ i wymyślam wymówki. nie wiem co się stało, bo zwykle aż mnie nosiło i uwielbiam bieganie ogólnie. mam nadzieję że to chwilowy kryzys. Wiem, ze najtrudniej zebrać się pierwszy raz. najlepiej wybrać fitness klub najbliższy domu, żeby nie mieć wymówek i znależć zajęcia, które najbardziej Ci odpowiadają, potem już samej Ci czegoś brak, jak nie pójdziesz :) poza tym jak wykupisz karnet, to głupio nie wykorzystać, b po prostu szkoda kasy! staram się zmniejszać porcje jedzenia i jeść bardziej cierpliwie, wolniej, żeby docierało do mnie uczucie sytości i żeby się nie przejadać, to trudne. widziałam dziś na tvn style fragment programu o dziewczynach, które należą do ruchu pro-ana, czyli anorektyczek, które radzą sobie nawzajem jak się odchudzić do niewiarygodnego stopnia, jak przeżyć na diecie 500kcal i tym podobne akcje. Tragedia! jak można robić o tym program, tu trzeba interweniować! masakra, jak się niektórym miesza w głowach, choć i ja przyznam, że mam na tym punkcie małą obsesję. ale nie chcę ważyć 45kg! masakra. ok, oficjalnie obiecuję poprawę! dzięki za ochrzan- tego mi trzeba. proszę o więcej, jeśli znów przegnę. :) zauważyłam, że stosujesz dużo ziół. znasz się na tym? co polecasz poza bratkiem i pokrzywą? ja oprócz mięty, która rewelacyjnie działa na moje problemy z przewodem pokarmowym i czasami rumianku, nie bardzo się w tym orientuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anna m.
wiesz, kiedyś był czas kiedy ważyłam 48 kg... paliłam papierosy i mało jadłam, po prostu zastępowałam posiłek papierosem.. nie chciałabym wrócić do tych czasów. Wiedziałam że jak rzucę to przytyję, dlatego od początku miałam akceptację dla tych kilku kilogramów więcej.. jeśli chodzi o zioła, to po pierwsze to dla mnie alternatywa dla picia wody ( bo jej nie lubię, a coś pić trzeba), poza tym ja lubię wyszukiwać rózne ciekawostki i wypróbowywać je na sobie:) akurat o pokrzywie i bratku dużo czytałam na różnych forach, i muszę powiedziec że bardzo sobie chwalę te dwa zioła, nie wypadają mi włosy, mam plecy bez wyprysków, poza tym pokrzywa super reguluje trawienie. podobno ma mnóstwo witamin, ja czuję się świetnie po tej herbacie, bardzo ją polubiłam , chociaż na początku to była meka. Lubię też zieloną od czasu do czasu. na ziołach nie znam sie w sposób w jaki sobie pewnie wyobrażasz:) poza tymi dwoma nic nie stosuję z ciekawostek wyciągniętych z netu: dziś po myciu spłukałam włosy naparem z kawy:) i jestem super zadowolona:) siemię to też wyniesione z jakiegoś forum chciałabym jeszcze wprowadzić lyżkę jakiegoś oleju dziennie ( tak przecizmarszczkowo:) ), ale jeszcze sie nie wglębiłam w temat:) teraz próbuję pić rano na czczo wodę z cytryną i miodem, ale szczerze powiem po dwóch dniach mam trochę dość, bo czuję ze mi "wyżera " śluzówkę, źle sie czuję po takim drinku, chyba nic z tego nie będzie.. teraz mam zamiar wypróbować szampon domowej roboty z pokrzywy i mydlnicy - jutro skocze do zielarskego ( przepis mam sciągnięty z internetu) i tak sobie urozmaicam życie:) jak masz jakieś fajne patenty urodowo- dietowo- relaksacyjno- pielęgnacyjne- podziel się :) jak jestem chętna na eksperymenty:) ps: w ten weekend jade na wycieczkę rowerową więc podkręcę trochę tempo.. ja w ogołe uwielbiam rower, ale ostatnio przeszkadza mi pogoda.. jak sie ociepli - to nie ma przebacz....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalyna
ja z naturalnych metod znam i stosuję jedynie wspomnianą miętę, która od zawsze dobrze mi robiła na problemy z brzuchem, poza tym oczywiście maseczka z miodu na spierzchnięte usta- działa genialnie! i wypróbowany i skuteczny olej rycynowy na rzęsy- przy regularnym stosowaniu daje efekt pięknych, gęstych i długich rzęs, niestety jest dość przykry w użyciu, bo niefajnie jest kłaść się z olejem na rzęsach i brwiach ;) poza tym raczej wierzę w technologię, ale bardzo lubię kosmetyki pochodzenia naturalnego, jakiś czas temu odkryłam np. świetną płukankę do włosów Yves Rocher, malinową na bazie octu owocowego. Super oczyszcza włosy z wszelkich odżywek, pianek, lakierów itp. nabłyszcza i tylko szkoda, że jej obłędny zapach nie utrzymuje się na włosach! bardzo fajna rzecz :) no a od zapachu grejpfrutowej serii z Body Shop jestem po prostu uzależniona! :) wzięłam sobie Twoje słowa do serca (naprawdę dzięki za tę reprymendę, potrzeba mi jednak silnej ręki nad głową, nawet wirtualnej ;)) i pilnuję się dziś. Jestem oczywiście na dyżurze, ale radzę sobie póki co. Dobra kawka z ekspresu i jadę :) jadę też, a raczej lecę na tydzień do Paryża, wymarzona podróż i pewnie nie odmówię sobie kilku specjałów ichniejszej kuchni, ale obiecuję zachować rozsądek- przyznam się do wszystkich grzechów po powrocie! ;) gratuluję decyzji o rzuceniu palenia, nawet te kilka kilogramów plus jest tego warte. rower fajnie, ja mniej przepadam, lubię się poruszać na własnych nogach :) co jeszcze lubiesz porabiać w wolnych chwilach Anna? pozdrawiam, k.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anna m.
nic z tego co wymieniłas nie stosowałam, może się skuszę:) nic, poza płukanką z Yves rocher odkryłam jednak doskonały i tanszy zamiennik: ocet jabłowy, który mozna kupić w prawie każdym sklepie spożywczym oczywiście, zapach to inna zupełnie historia, ale wietrzeje tak samo szybko, a efekt bardzo podobny pozdrów Paryż

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anna m.
ja lubię robić wiele rzeczy niestety, mój problem to brak towarzystwa trudno jest mi znaleźć koleżankę w moim wieku która chciałaby trochę "poszaleć" ( jesli szaleństwem uzna się wycieczkę rowerową, spacer, czy wyjście na siłownię...) dlatego jestem skazana na samą siebie, z tego względu czasem moje pomysły po prostu usychają z braku kogoś kto by mi towarzyszył. i to jest ogromna szkoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anna m.
u mnie lato koktajlami stoi dziś maślanka + jagody + truskawki + łyżeczka miodu strasznie dobre i strasznie sycące teraz dojadam resztkę jagód , ale to z czystej kalkulacji, bo pewnie do jutra byłyby do niczego.. mam mocne postanowienie aby po tym aktywnym weekendzie wrocić do regularnej aktywności - co najmniej 30 min. dziennie ale żeby to było codziennie postaram się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anna m.
u mnie lato koktajlami stoi dziś maślanka + jagody + truskawki + łyżeczka miodu strasznie dobre i strasznie sycące teraz dojadam resztkę jagód , ale to z czystej kalkulacji, bo pewnie do jutra byłyby do niczego.. mam mocne postanowienie aby po tym aktywnym weekendzie wrocić do regularnej aktywności - co najmniej 30 min. dziennie ale żeby to było codziennie postaram się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalyna
Anna, jestem już w Paryz, zaraz wychodzimy pokrecić się po okolicy. Pogoda taka sobie, ale co tam. Będę się starała coś tam skrobnąć, w miarę możliwości. Trzymam kciuki za postanowienie- jak już załapoiesz bakcyla ruchu to nie będziesz umiała bez tego zyć! ;) koktajle mniam, gdyby tylko mnie tak po nich nie wzdymało... lecę, reszta potem, pozdrawiam! k.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anna m.
hej kalyna:) nie sądziłam że będzie ci się chciało napisać z Wielkiego Świata, ale pisz jak będziesz miała chwilę, nie tylko o tym czym pieścisz podniebienie:) - chociaż też bo bardzo jestem ciekawa czy Francuski nadal piekne i szczupłe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anna m.
Mi jakby ostatnio brakuje pomysłów na forme jaką ma przybrac moje jedzenie.. dlatego jem wszystko dokladnie tak, jak to przynoszę ze sklepu.. poza tym znowu ma za dużo jedzenia, ciągnie oczy, i dopiero jak złapie coś w rekę, uświadamiam sobie że .. nie jestem głodna w zasadzie.... kurcze, pułapka. waga mi się ustabilizowała na 54,5 i ani drgnie od paru dni co wskazuje na to że jednak nie schudłam jakoś drastycznie ale brzuch mam płaski, co mnie cieszy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalyna
anna, jestem w paryżu dopiero kilka godzin, już czuję, że zakochałam si w tym mieście. tylu piękności /architektonicznych, historycznych, artystycznych/ za rogiem każdej ulicy jeszcze nigdy nie widziałam. wiesz, co mnie póki co urzeka najbardziej? ilość tzw. bistrot- kafejek, barków na każdej ulicy! te stoliki z ustawionymi do ulicy krzesłami, by można było sobie usiąść, wypić kawę i poobserwować ludzi pędzących we wszystk8ich kierunkach. mam wrażenie, że francuzi to naród jedzący non-stop. wszędzie mijam ludzi pochłaniających najróżniejsze bułki, bagietki, croissanty, itp. to coś dla mnie! ;) a przy tym dokładnie jak piszesz, francuzki szczuplutkie i naprawdę piękne, w tej swojej niewymuszonej elegancji, prostocie i bezprertensjonalności. nic na siłę. naprawdę jestem zachwycona, a nie przychodzi mi to wcale łatwo. szczerze mówiąc, myślałam przyjeżdżając tu, że cały ten paryż jest mocno przereklamowany i że się o tym sama przekonam. no i wpadłam, jestem zauroczona tym miastem! masz czasem tak, że myślisz w jakimś odwiedzanym miejscu- mogłabym tu zamieszkać? ja tak właśnie pomyślałam dziś. tylko ten język... ni w ząb ;) co do jedzenia zaś- nie oszczędzam się, ale też b. dużo chodzimy. śniadanie dziś było w hotelu, bo nie wiedzieliśmy co i jak. ale już wiem, że jutro nie ma mowy- takich piekarni i cukierni, jak mam tutaj w pobliżu nie widziałam na oczy! a ten zapach... próbowałam makaroników- po prostu niebo w gębie! bardzo słodkie, więc dwa to i tak dużo. więcej się nie da. obiad w którejś z knajpek po drodze, na kolację już tylko winko. tak że jem, co chcę,ale z umiarem i jakoś dużo tego nie wychodzi. co do ćwiczeń i braku towarzystwa. powiem Ci, że już jakiś czas temu przekonałam się, że nie ma co czekać na kogoś, że jeśli chcę coś zrobić, to robię to, czy w towarzystwie, czy bez niego. przestałam czekać na koleżanki, czy faceta, bo wtedy zwykle dużo mnie omijało. wiem, pewnie przejażdżka na rowerze w samotności jest kiepska. ale już biegnie wolę samemu. tak samo fitness-tu nie potrzeba koleżanki, zajęcia i tak są w grupie. w sumie wolę chyba samej to robić, bo ani nikomu nie przeszkadzam, ani nikt mi nie zawadza. robię co, kiedy i jak chcę.może na motywację towarzystwo lepiej działa, to fakt. ale jak coś lubisz, to i motywacja się znajduje. gdzie mieszkasz Anno? pozdraiwam z pięknego miasta! :) k.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anna m.
miałam okazję bywać we Francji, trochę w innym rejonie, ale rozumiem Twój zachwyt. pij wino, dziewczyno, bo jesteś w najlepszym do tego miejscu:) ja wczoraj biegałam - Boże, jak ja tego nie lubię.. :/ no, ale byłam, odhaczone, zaliczone. a dziś ... okropny grzech: pyszna chrupiąca świeżutka ciabatta z masłem i świeżym miodem na drugie śniadanie.. jakieś 350 kalorii jak nic.. ale jakie to pyszne... W ogołe bardzo tęsknię za pieczywem, widziałam dzis w sklepie piękny chlebek, pachnący, z chrupiącą przypieczoną skórką.. gdybym go kupiła- zjadłabym połowę za jednym posiedzeniem. Więc na pocieszenie ta bułka.. zachcianka zaspokojona, i przede wszystkim ilość z góry ograniczona. udało mi się parę dni temu zrobić pyszny sos koperkowy, zjadłam z kurczakiem gotowanym, pychotka mam przesyt truskawek, ale przesytu kalarepki jeszcze się nie nabawiłam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anna m.
zaś mój nowy wynalazek to wrzucenie plasterka imbiru do herbaty z pokrzywy lub bratka to sprawia że herbata traci mdły posmak, i robi się naprawdę smaczna polecam sprawdziłam też na własnej skórze czy faktycznie wywar z korzenia mydlnicy myje włosy no, niby myje... :) na pewno łagodnie, ale włosy były świeże i lekko usztywnione chociaż denerwował mnie fakt że nie było piany:) chyba pozostanę przy zwyklym szamponie ostatnio lubię szampony z Radicala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalyna
też uwielbiam pieczywo, o ile nie brak mi ziemniaków, ryżu, makaronu /może już mniej ;)/ to chleba i bułeczek o tak! też staram się ograniczać , na szczęście białego nie lubię specjalnie, ale żytnie, razowe, orkiszowe, oj długo by wymieniać :) czasami popełniam grzech jak Ty, ale myślę, że dopóki nie za często, to można. nie pytaj, co ja teraz jadam na śniadanie- croissanty, przepyszne bułeczki z migdałami i czekoladą i tym podobne, przy nich Twoja ciabatta, nawet z masłem, to nic! mam nadzzieję, że te robione potem kilometry uchronią mnie przed powiększeniem opony... imbir do herbaty- kiedyś to robiłam, ale do zwykłej, nie ziołowej. w zimie było super :) ja gemeralnie lubię eksperymentować z kosmetykami, rzadko wracam do czegoś, chyba że naprawdę mnie zachwyci albo działa. uwielbiam odżywki do włosów- mam ich zwykle około 5 jednocześnie używanych ;) lubię te z TIGI, bo pięknie pachną i nie obciążają moich cienkich włosów. póki co jednak nie znalazłam ideału. ostatnio przeżywam szał lakierów do paznokci! kiedyś malowałam tylko na jasny róż, a teraz eksperymentuję z kolorami, aż samej się sobie dziwię ;) ale lato, to w sumie można. dłonie zwykle jednak grzeczeniejsze, do pracy mi jakoś głupio zbytnio szaleć, ale stopy, uhuuh ;) pobiegaj za mnie Anno, bo ja od 2 tygodni prawie nic...:) pozdrawiam, k.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anna m.
mamy dużo wspólnego kalyna:) od ilosci odzywek począwszy, poprzez gęstość wlosów, po eksperymenty z lakierami:) z tym że ja preferuję pastelowe kolory, ale - wstyd się przyznać - mam ich już chyba z 8 odcieni... :) również rzadko kupuję te same kosmetyki, lubię eksperymentować i też nie mam jakichś ulubionych a te odżywki TIGI to gdzie można kupić? ja ostatnio postawiłam na kosmetyki naturalne, apteczno- ziolowe, ale i tak uważam że najlepiej działa to co przyjmuje się wewnętrznie, czyli odpowiednie jedzenie. pozdr. baw sie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×