o co jej chodziło?

Hej mamunie.Mam rocznego synka,za dwa tyg bedzie mial rok i miesiac dokladnie.Od miesiaca raczkuje i ciagle chce sie prowadzac za raczki.Sam jeszcze nie potrafi chodzic.A wiec jak teraz byly piekne pogody spacerowalam z synusiem trzymajac jego raczki w gorze.Malutki piekne przebera nozkami ale jeszcze ma problem z utrzymaniem rownowagi.Wczoraj sasiadka z naprzeciwka powiedziala mi ze mam nie prowadzac dziecka bo w ten sposob opozniam jego rozwoj w nauce chodzenia.Zobilam wielkie oczy i powiedzialam jej ze kazdy ma swoje metody dla dziecka i dowiedzenia.pozniej tak myslalam moze ma racje?Ale nigdzie nie wyczytalam,czy tez nikt wczesniej mi nie powiedzial ze to moze cos wplynac na dziecko.

Pani jest widocznie starej daty. Nasza pociecha maszerowała za rączki k.9miesiąca (zaczęła chyba stosunkowo wcześnie). Robiła to chętnie i sprawnie. Szybko złapała równowagę. Nasza pomoc w niczym jej nie zaszkodziła, uważam, że wręcz pomogła. To trochę tak jak z nauką jazdy na 2kołowym rowerze - też trzymasz za patyk, by dziecko złapało równowagę i się nie wywracało, prawda?

o co jej chodziło to ja tez nie mam pojecia, ale napewno krzywdy nie zrobisz tak prowadzając, co innego jakby miał np.8 miesięcy i byś go na siłe brała. Ja swoją córke tez tak prowadzałam bo chciała chodzić, łapała za ręce no to musiałam tak biegać z nią, nic jej się nie stało jakoś. Ja bym sie tej madrej sąsiadki zapytała jak mam prowadzać jak tak jest źle? Ciekawe co mądrego by powiedziała. Może żeby wogóle nie prowadzać tylko czekać jak sam zacznie chodzić? Zapewne mały by sie zaplakał.

Hehe dobra baba to mnie by chyba zwyzywala my naszego syna prowadziliśmy jak miał 8 miesięcy i w iwelku 9miesiecy zaczął sam pięknie chodzić ja bym sie nią nie przejmowala