Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Wkurzona albo załamana

Ach te babcie !!! Nerw mnie szarpie!!

Polecane posty

Gość Wkurzona albo załamana

Nie ważne która to, w sensie moja mama, czy teściowa, chodzi o jedną z nich. No nerw mnie już bierze. Mimo zwracania uwagi i delikatnych sugestii rozpuszcza nam córkę. Potrafi 5 latce podsuwac kanapeczki, karmiąc ją oczywiście (niby w wyścigach z młodszym bratem, no ale temu berbeciowi pomaga się, bo on się uczy samodzielnie jesć, a mała już umie). Zwróciłam uwagę raz, drugi, dziesiąty ... jak grochem o ścianę. W sytuacjach gdy mała jest niegrzeczna, a dostanie karę, to oczywiście jak jest TA babcia w pobliżu to leci pocieszać. Już i mąż zwrócił jej uwagę, że ma tak nie robić, bo potem to rodziców oceniają, a nie że babka rozpuściła. Grochem o ścianę. Za dobre zachowanie my małą chwalimy, nie ma bonusów, kupowania czegoś w nagrodę, babcia zawsze tak podjeżdża dzieci, że jak będą grzeczne, albo o zgrozo!!!! jak jej dadzą buzi to coś im kupi (w sytuacji, gdy któreś nie ma ochoty, jest zwyczajnie szantażowane emocjonalnie, że babcia drugiemu coś kupi). Między dziećmi robi się wyścig szczurów, które zyska bardziej u babci, a to rodzi konflikty, wiadomo. Małą od małego nauczyła materializmu, była to pierwsza i długo wyczekana wnuczka, więc ta zgłupiała do reszty. Dopóki nie okryliśmy, że mała jest nieznośna właśnie przez takie praktyki (my w sklepach mieliśmy jazdy, ale po jakimś czasie doszukaliśmy się powodu), to zdążyła się przyzwyczaić, że w marketach bierze co chce i mamy to kupić. Ja mimo wrzasków odkładałam towar, a nie raz babcia się napatoczyła, to niemal ze łzami w oczach, że ona coś jej kupi. Dopiero jak wściekła na nią powiedziałam,że niech sobie kupuje do domu i jak mała przyjdzie, to tam ją poczęstuje, a nie że w sklepie coś jej da, bo mała tak chce. Nauczyła ją tego. Syn jest młodszy i taki nie jest, czas do lat dwóch w większości z dziadkiem spędzal na dworze, podczas gdy babcia latała po sklepach (ona z nudów łązi po mieście i nieraz bezsensownie wydaje kasę, nakupuje pierdół, a potem jak coś jest nie tak, to narzeka, albo zmusza mojego męża by jej naprawiał, mąż się z nią kłoci i jej mówi, że gówno kupuje, a potem inni mają problem, ale jak grochem o ścianę). Robi akcje pt. która babcia lepsza. Normalnie jawnie, przy drugiej babci potrafi naśmiewać się, gdy dzieci rwą się do niej. Ma do nich serce owszem, ale rozumu zero. Dzieci większość czasu teraz spędzają z tą drugą babcią, wiadomo więc, że mają przesyt, tamta druga babcia raczy je 20 minutowymi wizytami, pilnując zegarka, bo leci na serial (ogląda niemal 3 jednocześnie, nagrywając ten, który leci na innym kanale, a dwa lecą pod rząd na jednym). Mało tego - jak my dzieci do kąpania, kolacji i spania, pojawia się babcia, bo ona przyszła ich zobaczyć, z cukierkami, wafelkami, a jak powiem, że to już na jutro, bo są po kolacji i wymyte ząbki, to potrafi mimo moich słów skarmić synowi zwłaszcza cukierka i twierdzi, że ząbki można raz jeszcze umyć. A że ja powiedziałam, co powiedziałam , to ma w dupie. Generalnie żyjemy w symbiozie, bez awantur, ale moja psychika siada, zwłaszcza jak widzę, że dzieci idą tam, gdzie dyscypliny nie ma. Babcie kochają wnuki mocno, nie powiem, ze któraś jest zła, ale jedna z nich - pedagog z wykształcenia - zapomina o dobrych zasadach. A potem narzeka, że mała wredna (bo i ona widzi nie raz wnusię w akcji, zwykle są to sytuacje kiedyś wypracowane, dzisiaj nie tolerowane przez tę samą babcię). Ale oczywiście kto winny? RODZICE, a najbardziej MAMA, która ojca hamuje, żeby pasem przez dupę nie przejechał, bo mąż jest tego bliski. No musiałam to wyrzucić z siebie, nie mam komu się wygadać, bo nie chcę afery, walczę z charakterkiem córki poprzez system kar i ponoszenia konsekwencji tego, co mówi. Tłumaczę jej do zżygania, ale to jak czasem mam wrażenie, raz trafi na podatny grunt, raz nie. Ona ma niby dopiero 5 lat, ale z drugiej strony JUŻ 5 lat. To ostatni gwizdek, by to opanować:-o RETY, ja nie daję rady! Chcąc to ukrócić, jedyna metoda, powiedzieć dość wyraźnie tej babci , że to ona jest głównie przyczyną takich zachowań i nawyków wnuczki, którą na własne życzenie do 3 lat pilnowała (sama chciała pod groźbą obrazy, jak obcy się nią zajmował będzie). No ale jak powiem - będzie awantura, palpitacje serca, migotanie przedsionków i skoki ciśnienia, że o aferze na całą rodzinę nie powiem. Trening asertywności miałam z nią , zanim dzieci się pojawiły i zawsze to ja byłam winna tego, że nie poddaję się jej rządom, a nie ona, że się wtrąca tam gdzie nie trzeba. Kurde, zagryźć zęby i swoje robić, ograniczając kontakty? Ale co, kiedy będzie taka sytuacja, że będzie potrzebna jej pomoc, bo tak bywa. Dzieciaki ją lubią. Nie chcę kwasu, ale mam dość!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wkurzona albo załamana
Córka oczywiście chodzi do przedszkola, syn jeszcze za mały, nie przyjmują u nas dzieci poniżej 3 lat i siłą rzeczy opieka jest potrzebna. Jedna babcia przychodzi i zaprowadza córkę, do małego wpada dziadek. Druga babcia jak już ma zaprowadzić, to zawsze na ostatnią chwilę, a dzieci wg regulaminu mają być kwadrans przed śniadaniem. Ona ma w dupie regulaminy, przychodzi jak chce, bo ona uważa, że to i tak za wcześnie, najlepiej to tak na 9 prowadzić i śniadanie to powinno czekać na dziecko (a przecież panie przekazują informację do kuchni o liczbie obecnych dzieci, tam muszą mieć czas, by porcje przygotować). Jak z wielkiej nudy ma chęć, to dzwoni, czy może odebrać młodą, podczas gdy zrobiła to już druga babcia. I nie o to chodzi, że musi. NIC NIE MUSI, ale nie kuźwa będzie konsekwentna, że jak już nic, to nic, a nie że miesza w ustaleniach, w których nie brała udziału. Potrafi wyjść naprzeciwko drugiej babci, która z małym i córką idzie od przedszkola, zatrzymać się na wąskim chodniku, przy bardzo ruchliwej trasie i czeka, aż dzieci dolecą do niej. Ostatnio miałam nerwa, bo powiedziała do syna, żeby dał jej buzi, po czym odwróciła się o przeszła na drugą stronę ulicy wywalić papierek, a dziecko jak dziecko - dawaj za babcią - dzięki Bogu nic nie jechało. A ta się zorientowała jak mały był w połowie, nawet się nie odwróciła. Stałyśmy jeszcze z jedną dorosłą osobą, ale żadna z nas nie zdążyła złapać małego, ja wybiegłam za nim na ulicę, ale gdyby coś jechało, to puknęłoby i mnie i jego. :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wkurzona albo załamana
Hehe, dobre, ja pójdę siedzieć, a ona mi dzieciaki do reszty rozpuści.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wkurzona albo załamana
Ten topik to bardziej jak ta przysłowiowa kartka papieru pizgnięta o ścianę ma służyć, jako odstresowywacz. Ja nie chcę kłótni i awantur, bo to nie jest całkiem zła osoba, nie. Ale bezmyślna, mój mąż twierdzi, ze - przepraszam nauczycieli obecnie aktywnych, ale musze to napisać - że ta kadra, która już jest emerytowana, nic nie kuma, nie rozumie i nie radzi sobie ze zrozumieniem tego, jak działa dzisiejszy świat. Ona nawet z córką się kłóci, kiedy ta opowiada o trudnych sytuacjach w pracy (jest nauczycielką i ma niezłe jazdy, jak nie z uczniami i ich rodzicami, to z biurokracją i papierologią). Właśnie ta babcia była nauczycielką, ale w czasach, kiedy naprawde kończyła pracę po 5-6 godzinach lekcyjnych, prace sprawdzała w domu, a świadectwa wypisywało się duuuużo wcześniej, niż rada pedagogiczna była. Wieczny luz i imprezy. A krytykuje co i rusz coś, kogoś! To osoba, która nie umie milczeć, przez co nie za bardzo jest lubiana, no może przez podobne do siebie koleżanki, także emerytowane nauczycielki. Ja nie wiem, nudzi się, czy jaka cholera??? A że leń, to ani szydełkowanie, ani druty, jedynie idiotyczne seriale, no i szmatławe pisemka, z których ona - po przeczytaniu porad "specjalistów" , przy chodzi i nas poucza, ze słowami "bo w gazecie było napisane". Amen. Tak ma być. A jaka niezadowolona jak ja jej wypalę, że już o tym, czy tamtym czytałam, słyszałam w internetu, czy w tv. Nie, no w takim wypadku to głupoty są! Mądre jest to, co w kolorowych pisemkach:-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZONK za ZONK
No i nikt nie ma takich problemów jak ty ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wkurzona albo załamana
Nie, na szczęście nie, ale blisko są obie. Ta, która tak "psuje" jest bliżej niż ta druga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mnie moja babcia,
w dzieciństwie zrobiła "na siłę" praworęcznym :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wkurzona albo załamana
Mojego męża właśnie jego rodzicielka na siłę przestawiała na praworęcznego, bo to dla niej wstyd był, żeby on był mańkutem. Efekt? Pisze prawą, resztę zasuwa lewą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×