Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość _ewela_

Powrót do normalności po 5 latach ciągłego ognaniczania się- dziwne samopoczucie

Polecane posty

Gość _ewela_

Witajcie! Moja historia zaczyna się następująco. 5 lat temu schudłam około 20 kg. O dziwo, nie wiem jakim cudem, ale dieta przyszła mi sama z siebie. Zrzucanie kolejnych kilogramów nie sprawiało mi żadnego trudu, a można powiedzieć, że było motorem napędowym do dalszego działania. Nakręcałam się pochlebnymi opiniami etc. Niby wszystko super, cel osiągnięty, ale.. No właśnie 'ale'. Problemem był powrót do normalnego, odpowiedniego dla mnie jedzenia. Nie chciałam już dalej chudnąć, ale utrzymać stałą wagę. Drżałam na samą myśl o przytyciu. 5 lat minęło na nieustannym analizowaniu czy nie zjem za dużo, czy nie przytyję od jeszcze jednego kęsa. Do tej pory nie przeszkadzało mi to jakoś szczególnie, umiałam połączyć to z normalnym życiem. Takim sposobem dorobiłam się jednak takich mini kompulsów. Jednego dnia zjadałam dość dużo, a potem reżim, bo przecież nie mogę przytyć. Doszło nawet do tego, że zwymiotowałam kilka razy! I tutaj zapaliła mi się czerwona lampka- 'A może jednak można jeść normalnie i nie tyć. Przecież jedzenie to tylko paliwo napędowe dla człowieka, a nie odwrotnie.' Teraz staram się wrócić do normalności. Naprawdę wiem, czego chcę. Potrafię nie wymiotować i jeść tak, żeby się nie przejadać, ale dużo mnie to kosztuje. Właściwie można powiedzieć, że nie wiem do końca, co się ze mną dzieje. Jestem zła i rozdrażniona na przemian z przygnębieniem. Czuję napięcie, jestem poddenerwowana- poszłabym coś zrobić, ale jednocześnie męczę się tym, jeśli to robię. Jestem ospała, jestem w stanie zasnąć o każdej porze dnia. No i te cholerne problemy z koncentracją. Skupienie się na czymś graniczy z cudem. Brzmi tak, jak efekty rzucania palenia, prawda? Moja przyjaciółka mówi, że tak miała, gdy próbowała odstawić papierosy. Bo w pewnym sensie ja też jestem uzależniona od kontrolowania jedzenia i wiecznego ograniczania się. Jestem w zupełnie nowej mi sytuacji i zdaję sobie z tego sprawę. Tak jakbym uczyła się żyć na nowo, odzwyczajała się od starych nawyków. Może którejś z Was towarzyszyło coś podobnego? Bardzo proszę o odpowiedź.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety bardzo często tak się dzieje, jak ktoś do diety przywyknął. Masz bardzo podobne objawy do moich. Ja nie umiem jeść normalnie bo w głowie mam licznik kalorii. Niby się nie przejadam, ale jak jem "normalnie" to już mam deprechę. Wymioty parę razy też się zdarzyły. A wszystko przez to że parę lat temu z 60 kilo do 41 doszłam. Teraz ważę tak 57 więc wszystko wróciło, bo jadłam normalnie tak moja rodzinka...Pewnie mam rozwalony metabolizm...nie wiem. Teraz siedzę na diecie 500- 700 kalorii i czuję się dobrze. Chyba pisany mi taki los że na przemian będę chudnąć i przybierać na wadze...Ale serio czasami mam dość...niby gruba nie jestem, a przez 9 lat moim głównym zmartwieniem poza pracą i studiami jest pieprzone jedzenie...A tak bardzo chciałabym wreszcie zaakceptować siebie i mieć na wszystko wyjechane. Chyba musimy do tego po prostu dorosnąć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _ewela_
Gianna, właśnie! Kiedy jestem na diecie czuję się cudownie, świat jest mój! Ja nie wyrobiłam w sobie licznika kalorii, ale gdy jem normalnie, czuję się nieswojo, inaczej. Czuję się dobrze ze swoją wagą, uważam, że jest dobrze, ale to nie to! Mam już dość tej ciągłej samokontroli i myślenia o tym. A próbowałaś skonsultować się z jakimś specjalistą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wlasnie idz do
lekarza moze to tarczyca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _ewela_
Haha, jak ja bym chciała, żeby to była 'tylko' tarczyca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cóż nie mam na to po prostu czasu i szczerze, to wolę już być na tej diecie, jeść monotonnie, ale przynajmniej nie mieć potem nerwów na samą siebie. Szkoda że człowiek się dietami troszkę zniszczył...Bo niestety nasza psychika troszkę ucierpiała i chyba najlepiej by człowiek zrobił idąc do psychiatry...Tylko po co, skoro większość z nich wciśnie ci bajkę o problemach rodzinnych i innych takich. Ja teraz notuję sobie co jem i zobaczymy...a najgorsze jest to, że mi całkowita głodówka nie sprawia problemów i boję się, że kiedyś dojdę do takiego czegoś, że przez te diety i tak dalej będę miała kłopoty z zajściem w ciążę i takie tam...Dobrze, że ten temat założyłaś, bo mam okazję z kimś o podobnych problemach popisać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gianna25 widzę, że mamy podobne nastawienie jak autorka tematu:) witajcie:) Ja lubię mieć wszystko pod kontrolą, ustalone posiłki o tej o o tamtej porze, przygotowane posiłki, ale czasem mam to ochotę rzucić:) Niestety wiem, że nie mogę, bo to będzie porażka, nawet jak zjem kilka orzechów nadprogramowo, to już czuję, że to nie było w moim planie. To jest już trochę chore, bo to nie zmieni za bardzo mojego bilansu kalorycznego, a jednak... są takie momenty, kiedy patrzę na koleżanki, które nie przejmują się jedzeniem, do kawy zjadają ciacho pyszne, ale później mi przechodzi, myślę sobie, że widzę, że chudnę, a to najważniejsze:) Ostatnio jednak zauważyłam, jak autorka tematu, że zastanawiam się, kiedy to tak zahamować, żeby nie chudnąć, ale jeść normalnie. Eski są już trochę na mnie za duże u góry, znowu na dole chciałabym zrzucić i jakoś tak nie mogę sobie tego pogodzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _ewela_
Ja chyba zmądrzałam i doszłam do wniosku, że czas to skończyć! Jest trudno, nie ukrywam. Ale dam radę! Jedzenie nie będzie mną rządziło! Nie ma mowy! Wyrwę się z tego, bo może być NORMALNIE. Wierzę w to! Pierwszy sukces już za mną. Uznałam, że nie jestem za gruba. Teraz czas przyzwyczaić się do nowych reguł i innego, normalnego świata. Tak, to jest tak jak z rzucaniem fajek. Po prostu się do czegoś PRZYZWYCZAIŁAM. A teraz powrót do rzeczywistości. Przepraszam za chwilę mojego uniesienia. Ale musiałam to wykrzyczeć. Czasem warto zastanowić się nad sobą i uwierzyć, że może być lepiej. Spróbujcie pomyśleć tak samo. Wiem, wiem- mogę sobie mówić.. Ale Gianna, 57kg to zdrowa waga, ludzie postrzegają Cię jako piękną, zgrabną kobietę! Uwierz mi! Pudełko, skoro eski są już luźne to znaczy, że trzeba to skończyć! Dość chudnięcia! Poza tym zauważyłam, że Twoim celem jest schudnięcie. Nie, nie, nie i jeszcze raz nie! Ja już do tego dorosłam, żadnej pogoni za odchudzaniem. Normalność to jest cel. Chyba do tego dorosłam! ;-) Ludzie mają naprawdę większe problemy. Cieszmy się tym co mamy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qp0e8e3hyfh
i jak zamierzasz z tego wyjsc? masz jakis plan?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ewela- mi każdy mówi, że fajnie wyglądam, ale jakoś ja tego nie widzę...nie uważam się za grubą, ale i nie chudą, a niestety u mnie ideał piękna to szczupła sylwetka...i tylko dla samej siebie...zresztą dla mnie 500- 700 kalorii to już dużo i jestem najedzona... chociaż jak ja bardzo bym chciała tak jak inne laski iść od czasu do czasu na lody bez wyrzutów sumienia i jeść jak inni...tyle że u mnie od razu waga skacze w górę i po 2 tygodniach normalnego jedzenia mam już kilogram więcej....a u mnie normalne jedzenie to jakieś 1500- 1700 kalorii...więc jak czytam że dziewczyny na tym chudną to mnie cholera trafia, bo czemu akurat ja jestem ta ze skłonnością do tycia??!! zresztą ja mam 159 cm wzrostu i waga 57 kilo to wcale nie malutko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _ewela_
Próbuję akceptować siebie i podnieść swoją samoocenę. Faceci chyba niebezpodstawnie mnie zaczepiają.. Nikt nie jest idealny! Każdy ma jakieś wady. Próbuję też wbić do tego swojego głupiego łba, że tak, jak teraz jem, jest ok. Przecież się nie przejadam= nie przytyję! Próbuję wyrzucić obsesyjną myśl o wadze w kąt i podejść do tego z dystansem! Przyznaję, nie jest łatwo, ale to kwestia silnej woli. A taką posiadam! Udało mi się schudnąć, uda mi się i wrócić do normalności. Gianna, spróbuj. Uda nam się! Wiem, to boli, ale nie wolno się poddawać! To nasz nałóg tak jak palenie- pozbycie się go wiąże się z trudnościami. Aczkolwiek do pokonania! :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Baba JAga _99
Gratuluję wytrwałości! Zawsze jednak warto mieć baczenie na kalorie! www.kompatfit.pl Polecam tabele kaloryczne: www.kompanfit.pl Miłego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Damy radę jakoś z tego wyjść mam nadzieję :). Ja dopiero z pracy wróciłam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _ewela_
I wytrwamy, damy radę! Jedzenie nas żywi, aby mieć siłę na cieszenie się życiem! Nie pozwólmy, aby tak błaha sprawa blokowała nam dostęp do szczęścia. Gianna, współczuję. Chyba masz dość ciężką pracę. Ale to dobrze. Nam na początku nie wolno się nudzić. Nasz mózg musi zajmować się czymś innym i przyzwyczaić się do myślenia o sprawach niezwiązanych z jedzeniem. Będzie dobrze! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×