Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Haiiitiii

Mam chłopaka, jestem z nim szczęśliwa, ale dziwnie się czuję czasami gdy wiem...

Polecane posty

Gość Haiiitiii

że mój były też sobie kogoś znalazł. Dziwne jest to uczucie. Czy może to przez to, że był moim pierwszym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znowu 10 osob pisze
nie nie przez to. przez to ze jestes jakas niedorozwinieta emocjonalnie. jestes z kims bo ktos inny tez z kims jest :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Haiiitiii
Ech, nie. Jestem z moim chłopakiem od pół roku już, a ex z tą swoją dopiero co. I jak się dowiedziałam, to się dziwnie poczułam. Normalnie to nie utrzymuje z nim kontaktów, nie spotykam się. Zamknięty rozdział. Z moim obecnym jest bosko pod każdym względem. Po prostu jak się dowiedziałam, że kogoś darzy uczuciem takim jak mnie darzył albo i większym to mnie coś tknęło... Głupie to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znowu 10 osob pisze
no glupie chcialabys miec kazdego wiec pewnie masz jakies kompleksy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pamiętam co czułam kiedy 10 dni po rozstaniu zobaczyłam go z inną pózniej została jego żoną i zamieszkali 5 domów od mojego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Haiiitiii
No trochę mam. Jak każdy, myślę. Zero kompleksów to chyba się nie da mieć. Zawsze się coś znajdzie. Mniej ważne, albo bardziej. Ja potrzebuje dużej miłości i jestem strasznie uczuciowa i strasznie mnie dotykają opinie innych. Chociaż sobie z tym radzę na co dzień i nie pokazuje tego, czasem po prostu się wypłaczę jak jestem sama i mi lepiej. Wolę zgrywać twardą babkę co jej nic nie rusza. Łatwiej mi się żyje niż kiedyś. A dziwnie się czuje, bo trudno mi się było odkochać. Planowaliśmy wspólną przyszłość itd itp. Było wspaniale i z dnia na dzień się zaczął ode mnie odsuwać. Jak się rozstaliśmy na dobre to wiało taką obojętnością z jego strony. Nie wiem... Ale to był nasz pierwszy poważny związek. Dwa lata. Niby nie dużo ale jednak. Śpieszyło mu się do wolności. Z jednej strony widzę różnice pomiędzy zakochaniem, a młodzieńczym przyzwyczajeniem. Teraz jestem zakochana. I doroślej patrze na wiele spraw. Ale czasem to wróci. Wkurza mnie to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Haiiitiii
Ara, a kochałaś go, kochasz nadal? Jak sięczułaś i jak sobie z tym poradziłaś, żeby już do końca stłumić to uczucie i nie tykał Cie nawet przez chwile takie coś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ichliebe.....
autorko, troche dziwne to.. moze jednak twoj obecny to nie jest TO? gdyby ci bardzo zawrocil w glowie, gdybys byla mega zakochana, losy twojego eksa nie powinny cie obejsc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w sumie mialam podobne odczucia gdy spotkalam swojego bylego chlopaka z inna dziewczyna, choc wtedy spotykalam sie juz z kims, z kim jestem do dzis. to chyba taka troche urazona duma - jak to mnie nie chcial, a ja chce? wiem ze nie zamienilabym mojego faceta na nikogo innego ale gzies tam takie odczucie zostaje:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Haiiitiii
No właśnie czuje, że to jest TO. Zawrócił mi w głowie. KOcham go, uwielbiam. Ogarnia mnie takie szczęście jak teraz o nim pisze. Drugiej takiej osoby jeszcze nie spotkałam. Mamy tyle wspólnego i wszystko możemy razem robić. Jesteśmy podobni strasznie co nam odpowiada. Każda sfera życiowa jest idealna. Od pierwszego poznania nas do siebie ciągnęło, nie mogliśmy i nie możemy przestać gadać. Takie magiczne uczucie. Obydwoje jesteśmy dość uczuciowi. Budzi mnie różami. Lubi mi sprawiać przyjemność, a ja jemu. Na prawdę jest cudownie. Z ex nie był, a mimo to mnie to tknęło. I właśnie nie wiem dlaczego bo nic mnie z nim jużnie łączy. Po rozstaniu próbowałam jeszcze jakoś podtrzymywać kontakt, ale potem jak poznałam mojego, a przyjaźniliśmy się jeszcze ponad pół roku zanim zaczęłiśmy chodzić, to zerwałam z ex kontakty zupełnie sama z siebie i mi to nie przeszkadzało. Rozmawiać z nim mi się nawet nie chciało i nie chce nadal. A mimo to mnie tknęło. Nie rozumiem na prawdę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znowu 10 osob pisze
to nie uczucie to kompleksy nie mozna kochac dwoch osob na raz. zreszta co cie obchodzi co gosc teraz robi jego zycie jego sprawa. skup sie moze na tym kogo masz bo za chwile tego tez stracisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znowu 10 osob pisze
to chyba taka troche urazona duma - no wlasnie albo urazona duma albo kompleksy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Haiiitiii
Ale ja nie napisałam, że kocham obydwu. Kocham tylko mojego obecnego partnera i nikogo innego. Mam czasem taki kompleks, że się boje samotności, odrzucenia. Przejawia się to tym, że pragnę mieć wszystkich i żeby się mną opiekowali. Jeśli to uczucie mija, albo ktoś jest dla mnie chamski zamykam się w sobie jak niekochane dziecko. Tłumie to w sumie, bo się nauczyłam, ale nie wiem z czego to wynikło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znowu 10 osob pisze
że się boje samotności, odrzucenia. Przejawia się to tym, że pragnę mieć wszystkich i żeby się mną opiekowali - wiem znalem kogos takiego i nawet wiem z czego to wynika jak sie zastanwoisz to tez nad to wpadneisz i bede brutalny bo z reguly jestem szczery moim zdaniem na takie osoby jak ty szkoda czasu.nie warto sie tez nad nimi litowac. swojego faceta tez nie kochasz bo ty nikogo nie kochasz tylko sama siebie a reszty potrzebujesz bo nie lubisz byc sama. jak napisalem na poczatku nei da sie kochac dwoch osob ty jedna juz kochasz - siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wojtekbezportek
Wzielo sie to ze stosunku twoich rodzicow do ciebie kiedy mialas 5-6 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znowu 10 osob pisze
a co do tegop faceta jeszcze to zadne uczucie zwyczajnie czujesz sie moze gorsza bo kogos ma, odrzucona czy nazwij to jak tam chcesz. on pewnie sie i tak nad toba litowal bo takich osob o cechach jak napisalas przed chwila sie nie kocha. zachowujesz sie jak bezdomny pies wiec wiadomo ze zawsze cie ktos przygarnie np. z litosci ty sie cieszysz bo nie lubisz byc sama i tak sie to kreci. ktos znajdzie sobei kogos przestaje sie nad toba litowac i tobie przykro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Haiiitiii
No to teraz mnie pieprznąłeś prosto w serce... Może serio coś w tym jest. Ale teraz jest inaczej niż było kiedyś. A kiedy się zakochuje w kimś jestem w stanie się poświęcić dla niego. Nie myślę tylko o sobie, chociaż mam objawy egocentryzmu. Przyznaje się. Nie wiem tylko skąd wynika ten strach... Co masz na myśli, pisząc o stosunku moich rodziców jak miałam 5-6 lat? Coś w tym jest? W sumie tego okresu nie pamiętam zbyt bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Haiiitiii
A co do tego kochania siebie. Skoro są tacy ludzie, to nadal nie wiem co powoduje, że się tak zachowują. Bo samo z siebie się nic nie bierze. I .. dlaczego akurat ja nie mogłam być normalna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znowu 10 osob pisze
A kiedy się zakoch*je w kimś jestem w stanie się poświęcić dla niego. Nie myślę tylko o sobie, - :D objawem zakochania jest to ze nie myslisz tylko o sobie :D no przeczytaj to jeszcze raz i sama dojdziesz do wniosku ze nie kochasz nikogo i nie ma co rozpaczac ze facet ma inna. to ze zdarza ci sie czasami myslec o kims innym to nic wielkiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wojtekbezportek
Ale pamieta twoja podswiadomosc.Czy ono bylo naprawde szczesliwe i beztroskie?czy rodzice poswiecali ci duzo czasu i dawali duzo ciepla/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znowu 10 osob pisze
juz ci ktos wyzej napisal relacje rodzinne a czy to w wieku 6 lat czy 66 to nie wiem psychologiem nie jestem i uwazam ze te rozne teorie sa dosc dziwne oni lubia znalezc penwie jaksi powod aby postawic diagnoze.ja za bardzo w takie lecenia ludzkiej psychiki nie wierze . dla mnie prostego czlowieka albo ktos sie sam wylecyz albo mu nikt nie pomoze. sa na pewno ludzie ktoryz mieli w zyciu czy rodzinei gorzej niz ty i sa normalni czyli sie da. zreszta nie o tym temat a o problemie ktory problemem nie jest bo ty nie kochasz ani jego ani prawdopodobnie nikogo innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Haiiitiii
Nie tak to miało zabrzmieć. Czasami za dużo się tłumaczę... Nie wiem po co. Chodziło mi o to, że nie kocham siebie. Może kiedyś, ale teraz się ogarnęłam... Czasem mam wstręt do samej siebie jak widzę jak do siebie podchodziłam i do innych. Jak byłam młodsza to byłam szara mysza i jak zaczęły się imprezy to zaczęli się mną interesować faceci, ktoś się mną interesował i trochę wyładniałam i popadłam w samouwielbienie. Cholera, wkurzające. A wojtek, jestem psychologiem czy miałeś podobnie? Nie wiem. Jakieś zgrzyty były w rodzinie z tego co słyszę, że mama tacie wypomina. W sumie teraz też się dziwnie czuje. Jakby każdy żył osobno. Ale rodzice są nadopiekuńczy teraz i mili iwgl. Nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Haiiitiii
W sumie nasze kontakty ograniczają się do " znowu nie posprzątałaś, znwu nie zrobiłeś tego". Ostatnio się czuje, jakby w naszym domu była nienawiść. Tata jest oschły i ciągle podchodzi do nas jak do wrogów a mama ma ciągle pretensje o coś. W sumie... Siora też, brat też daleko. Rzadko gadamy. Dalsza rodzina jak jestem to nie zwraca na mnie uwagi. A podobno kiedyś byłam uśmiechniętym i radosnym dzieckiem. Staram się nad tym pracować, ale czasem mam nawroty jeszcze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znowu 10 osob pisze
w sumie to jak tak teraz sie zastanawiam to moze to nie wina relacji a relacje sa nastepstwem charakteru. ktos ma zryty beret wiec zycie z nim nie jest normalne stad relacje w rodzinei tez nie sa. dzieci dziedzicza po rodzicach jakeis tam cechy wiec nawet w normalnej rodzinie moze bcy roznie i niekoniecznie w wieku 5-6 lat cos musialo sie wydarzyc czego trzeba sie teraz doszukwiac. skoro nie masz jakiejs traumy,nalogow w rodzinie itd. to zwyczajnie taka jestes i czy to wazne dlaczego ? musi byc ktos winny abys nie czula odpowiedzialnosci za wlasne postepowanie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wojtekbezportek
Musze teraz leciec popracowac.....moze wieczorem poklikamy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×