Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość deliko

Przygoda

Polecane posty

Gość deliko

... Winda zatrzymala sie z cichym pomrukiem na 6-tym pietrze. Ten dzien byl makabryczny... Upal nie do zniesienia. Trudne pertraktacje z naszym belgijskim partnerem, zupelnie bezbarwna kolacja z nic nie znaczacym „small talk" zeby wreszcie znalezc sie w hotelowym pokoju. Od tego calodziennego gadania po angielsku az mi jezyk zesztywnial. Wiem co mi pomoze.. Szklaneczka dobrej whisky na skalkach, zimny prysznic i wreszcie przebrac sie w normalne ciuchy. Otworzylem drzwi, przeszedlem sie po pokoju niezle, cicho i jakos sympatycznie i przytulnie. Otworzylem minibar uff... whisky i lod jest, czyli wieczor uratowany. Klimatyzacja cichym szmerem dawala znac o sobie. Nie tylko szemraniem ale bardzo przyjemna temperatura w pokoju. Od razu poczulem sie lepiej. Wrzucilem do szklaneczki 4 kostki lodu, dopelnilem ciemno-zlotym „Jasiem wedrowniczkiem" i zadowoleniem popatrzylem na swoje dzielo. Super, za 10 minut sie schlodzi a teraz pod prysznic. Szybko zrzucilem z siebie „sluzbowe" klamoty i stanalem pod letnia woda prysznica. Eh, swiat nie jest taki zly. Po 5-ciu minutach czulem sie juz jak nowonarodzony. Otworzylem szeroko drzwi na balkon, zeby wpuscic troche swiezego powietrza. Mimo calodziennego upalu powietrze od tej strony hotelu bylo calkiem przyjemne, wyszedlem na balkon hotelowe atrium bylo cale zielone. Drzewa, krotko przyciety trawnik i jakies ladnie, kolorowo kwitnace krzewy sprawialy wrazenie jakbym sie znalazl w zupelnie innym miejscu niz w samiutkim centrum Brukseli. Przeciagnalem sie lubieznie i nagle uslyszalem trzask zamykanych w pokoju obok drzwi. Dopiero teraz zauwazylem, ze mamy wspolny dla dwoch pokoi balkon a ja stalem nago na szostym pietrze i podziwialem ten maly park na dole. Super... doskonale. Na pewno juz wszyscy z naprzeciwka zarykuja sie ze smiechu widzac jakiegos wariata biegajacego nago po balkonie. Szybko wycofalem sie do pokoju i chyba musialem sie lekko zaczerwienic ze wstydu a przynajmniej tak mi sie wydawalo. Whisky smakowala fantastycznie. Zgasilem swiatlo i wygodnie rozsiadlem sie w fotelu. Przmknalem oczy, rozkoszowalem sie ta cisza. Musialem na chwile sie zdrzemnac, bo po jakims czasie w najciemniejszych zaulkach mojej swiadomosci zarejestrowalem oblask swiatla na drzwiach balkonowych. Pociagnalem lyczek z mojej pokrytej rosa szklaneczki. Drzwi balkonowe otwieraly sie na zewnatrz. Nie bede ukrywal, ze mialo to bardzo duzy plus. W pokoju obok drzwi byly rowniez otwarte. Ta smieszna konstelacja otwartych drzwi sprawila, ze dzialalo to wszystko jak dwa dobrze ustawione lustra. Z jedna roznica...u mnie bylo zgaszone swiatlo. Moglem obserwowac samemu nie bedac widzianym...Pokoj obok byl pusty, z radia saczyla sie cicha muzyka...drzwi do lazienki byly otwarte...stojacy na malym biurku telefon zameldowal swoja obecnosc ostrym terkotem. Z lazienki wyskoczyl...cholera..az sie zakrztusilem ta whisky...psiakrew...golej baby w zyciu nie widziales, czy co ??? Zimna whisky rozlala mi sie po brzuchu, bardzo zimna... Wstalem zeby zrobic sobie nowa szklaneczke. Dolatywaly mnie strzepy rozmowy telefonicznej...czyzbym sie przeslyszal ??...rozmowa toczyla sie po polsku... - ach Baska przestan sie wyglupiac...jestem skonana i ciesze sie, ze jestem juz w hotelu i moge sie wreszcie wykapac i troche odpoczac.. Wrocilem do mojego fotela i przypytrywalem sie pieknej nieznajomej. Mogla miec jakies 35 lat, bardzo ladnie zbudowana, stala tylem do balkonu. Krociutko obciete, ciemno-blond wlosy, sliczne nogi i bardzo zgrabna dupka...no, no wieczor dobrze sie zaczyna... Nagle zrobilo mi sie troche wstyd...siedzisz tu i po prostu podgladasz...przeciez kazdy ma prawo do swojej intymnosci i nie musisz tego tak wykorzystywac...ale przeciez nikt tego nie widzi a od tego troszke patrzenia przeciez nikomu nic sie stanie..probowalem sie sam przed soba usprawiedliwic... - ty juz chyba do reszty zglupialas rozesmiala sie do sluchawki....juz zadzieram kiece i lece na ulice krzyczec „chlopa mi trzeba, chlopa mi trzeba"... Mimowolnie stanal mi ten obraz przed oczyma, jak biega nago po ulicy i krzyczy „chlopa mi trzeba, chlopa mi trzeba" nie moglem powstrzymac usmiechu... Moja piekna nieznajoma lekko sie odwrocila i przysiadla na brzegu krzesla. Widzialem ja teraz boku...delikatne rysy twarzy, lekko zadarty, zgrabny nosek i przesliczny dolek na policzku. Jej wilgotne po kapieli i nieuczesane wlosy sprawialy, ze wygladala jak maly urwis z podworka, ktory sie wlasnie zastanawia, komu by tu teraz wybic okno... - sloneczko, musze juz konczyc, bo siedze tu na golasa, wlasnie mnie wyrwalas z lazienki a po prysznicu nawet nie zdazylam sie wytrzec... Wstala z krzesla i uniosla sie lekko na palcach, wypiela biodra do przodu i zorientowalem sie, ze musi wlasnie przegladac sie w lustrze... - hm, hm, calkiem, calkiem...co mowisz ?...nieeee, nie ma tu zadnego faceta a mlaskam na swoj wlasny widok, calkiem zgrabna ze mnie laseczka.... Rozesmiala sie serdecznie na dzwiek tego, co uslyszala w sluchawce. Teraz odwrocila sie juz calkiem w moja strone....hm, to znaczy do balkonu...a ja w dalszym ciagu podgladalem jak maly chlopak z czerwonymi uszami i rozdziawiona buzia. Miala sliczny biuscik, nie za duzy, ksztaltny i jedrny jakby dla mnie stworzony, musialo rzeczywiscie byc jej troche chlodno, bo suteczki wyraznie przybraly ksztaltow. - Basienko, konczymy...buziaki....uscikaj mame....pa, pa.. W talii ani sladu tluszczyku, oj chyba musi cos trenowac, przy takiej sylwetce. Wzrok mimowolnie bladzil po jej calym ciele i zatrzymal sie na pasujacych do calej sylwetki udach, hm a raczej miedzy nimi...lekki, zadbanie przygolony meszek wygladal bardzo ponetnie i powiedzialbym nawet lubieznie. Na efekt nie musialem dlugo czekac, a raczej powinienem powiedziec, efekty byly juz widoczne...jakby nie bylo siedzialem w dalszym ciagu nago na fotelu a moj wierny towarzysz doli i niedoli, spoczywajacy do tej pory miedzy nogami zaczal wyciagac szyje, zeby tez zobaczyc co ja tak wypatruje w tych do lustra zmutowanych drzwiach balkonowych. Delikatny stuk odlozonej sluchawki i piekna nieznajoma obrocila sie z gracja podziwiajac swe odbicie w lustrze, poczym zniknela w lazience.. cdn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×