Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość vanda

Nienawidzę własnej matki

Polecane posty

Gość vanda

Przepraszam za taki desperacki tytuł, ale ciężko to streścić w jednym zdaniu. W ogóle trudno opowiedzieć moją historię. Nie ma ona zakończenia i chyba nie odważyłabym się jej opowiedzieć, gdyby nie kilka komentarzy, które ostatnio przeczytałam pod artykułami dotyczącymi słynnych (niestety) matek-zabójczyń. Kilka kobiet opisało swoje doświadczenia z matkami. I nie było w tym żadnej patologii ani alkoholu. Ot co, pozornie normalne rodziny. Tak samo jak i u mnie. Teraz jeszcze się trzęsę, bo przed chwilą odbyłam najostrzejszą kłótnię z moją matką. Nie żałuję, musiałam to w końcu zrobić. To siedziało we mnie jak cierń. Myślałam, że rozmowa z moją matką coś zmieni, ale to jak grochem o ścianę. Mam teraz 20 lat. Odkąd zaczęłam dojrzewać (12-14 lat) moja matka zaczęła mnie poniżać i wyzywać za byle głupstwo(nieodkurzony pokój, nieumyta szklanka) ogólnie zawsze chodziło o porządki. Ona jest pedantką, wraca styrana z pracy i idzie wyszukiwać najmniejszych pyłków, rzeczy do uprania, sprzątnięcia i narzeka tylko, że ja nic nie robię. A potem na cały głos odstawia tyrady : "Tak się narobiłam jak głupia. Gdyby nie ja, to wszyscy zginelibyscie w brudzie" I zwłaszcza do mnie: Ty jesteś gnój, brudas, ty nic nie potrafisz, nic w życiu nie osiągniesz, bo jesteś leniwa i beznadziejna." Nie wiem dlaczego to robiła, potrafiła mnie tylko wyzywać od niewdzięcznych bachorów, pasożytów i debilów. Ja naprawdę do niedawna myślałam, że idealny porządek w domu jest gwarancją szczęśliwej rodziny, dzieci są szczęśliwe i wszyscy wzajemnie się szanują. Byłam kozłem ofiarnym. Gdy była wściekła na moją siostrę, albo na szefową, wyzywała mnie znowu od debili, bo coś było przestawione itp. Zmieniłam się. Mnóstwo osób to zauważyło. Matka truła mi ciągle, jakie to inne dzieci są dobre, pracowite, pomocne, dobrze się uczą. Wiadomo, że rodzice zawsze się chwalą swoimi pociechami. Ona lykała to wszystko i w domu robiąc awanturę porównywała mnie z innymi, oczywiście na moją niekorzyść. I tak zaczęłam odsuwać się od rówieśników. Po skoro ja jestem taka beznadziejna, to jak oni mogą chcieć zadawać się ze mną. Zmieniłam się. Każde moje najmniejsze potknięcie karała krzykiem i wyzwiskami. I naprawdę zaczęłam myśleć, że jestem beznadziejna. Zawsze dobrze się uczyłam i rzadko wychodziłam z domu. Lubiłam przesiadywac w swoim pokoju czytając książki. Oczywiście, to też było kością niezgody. Bo "nic nie robię, tylko czytam książki". Nie wiem co miałam robić, nie mamy krów ani pola do obrabiania. Zmieniłam się, kiedyś bylam wesoła, rezolutna i towarzyska. Z czasem zrobiłam się samolubna i melancholijna. Mam nerwicę, z depresji wyciągnął mnie mój chlopak i gdyby nie on, to nie wiem, co by się stało. Czasem myślę, że to moja wina, ze naprawdę jestem beznadziejna i wszystko robię źle. Ale matki chyba nie powinny poniżać własnych dzieci. Mam niskie poczucie własnej wartości. Nigdy niczego nie wymagałam od rodziców, nie chciałam ciuchów, fajnych komórek, mp3 i mp4, super komputera. Nie chciałam, bo wiedzialam, ze kiedyś podczas kłótni zostanie mi to wypomniane. Kiedy mnie wyzywała od tych pasożytów, gnoi, tępaków, debili to zaczynałam płakać i zanosić się spazmatycznie. Nie działało to na nią, znam tylko jej twarz w złości, wyłupiaste oczy i usta zaciśnięte w kreseczkę. Nigdy nie nie przeprosiła, nigdy mnie nie przytuliła. Kiedy coś źle zrobię, skarży się na mnie ojcu, albo starszemu bratu, ale mi nic nie powie. Mówi mu na cały głos, że jestem beznadziejny debil i nic nie umiem, wie, że to słyszę, a takie sytuacje bolą najbardziej. Dziś znowu zostałam wyzwana od debila, który nic w zyciu nie osiagnie. Dobrze zdałam maturę, jestem po 1 roku studiow, co prawda z prawem jazdy mam ogromny problem. Nie wytrzymałam już dziś, nie mogłam. Oskarżyłam ją o to, że mam nerwicę, jestem zbyt uległa wobec innych (boję się postawić na swoim i ciąglę robię wszystko dla innych, żeby uniknąć przykrych sytuacji). Nigdy nie uslyszałam słowa "przepraszam" za fałszywe oskarżenia. Pamiętam dobrze taką jedną sytuację. Rozliczała się na koniec koniec roku i powyciągała faktury za internet. Wszystkie opiewały na kwotę mniej niż 100 zł, tylko jedna była na prawie 200 zł. Zostałam zwyzywana, że to moja wina, że musiałam na coś pokilkać i jest taki rachunek. Krzyku było sporo i jak zwykle rozpłakałam się. Zastanawiałam się, dlaczego dopiero teraz zauważyli i zaczęłam mysleć, na co mogłam poklikać. Okazało się, że to był rachunek sąsiada. Odetchneli z ulga, bo jeden problem mniej. Uważam, że moja matka jest chora psychicznie. Często wrzeszczy bez powodu, gada sama do siebie i opowiada wyimaginowanej osobie o czymś, co ją rozwścieczyło. Kiedyś ojciec ubzdurał sobie, że matka go zdradza. Miałam wtedy 11 lat. Lał ją przez 2 tygodnie. Nikt nie myślał o tym co ja czuję. Kiedy ojciec okładał matkę, ta wariatka wołała mnie zebym przyszła popatrzec jak ją ojciec bije. Dziś znowu mnie wyzywała, nie wytrzymałam i oblałam ją wodą ze szklanki. Powiedziałam jej wszystko, opowiedziałam, co czułam przez te lata poniżeń, o mojej nerwicy, depresji, problemach w kontaktach z innymi. Ona nie ma sobie nic do zarzucenia. To ja się dowiedziałam, że jestem niewdzięcznym bachorem, że traktowałam ją jak służącą, że powinnam mieć matkę alkoholiczkę i żyć w brudzie i w ubóstwie, żeby docenić to, co mam. Dowiedziałam się też, że powinnam się nigdy nie urodzić. Nie wiem co ja takiego zrobiłam, zaczęłam myśleć o sobie, że jestem jakimś potworem. Ona nie widzi swojej winy. Twierdzi, że nigdy mnie nie wyzywała, potem powiedziała, że to moja wina, bo jestem leniwa i nieposluszna. Dowiedziałam sie jeszcze, że mam problemy psychiczne (to prawda), użalam się tylko nad sobą, bo nic więcej nie potrafię i uroiłam sobie wszystko. Sobie nie ma nic do zarzucenia. To ja jestem potwór i niewdzięczna córka. Zarzuciła mi, że nigdy nie potrafiłam być wdzięczna. A gdy jeszcze dodałam, że nigdy mnie nie pochwaliła, nigdy nie powiedziała, ze jestem w czyms dobra, to stwierdziła, że ja za sukcesy od razu bym chciała komórkę za 500 zł, co jest bzdurą, bo choć stać mnie na dobry telefon, nadal uzywam starej nokii, bo nie jestem gadżeciarą. Po tej rozmowie czułam się jeszcze gorzej. Teraz jeszcze bardziej myślę, że to moja wina. Nienawidzę tej atmosfery nienawiści w moim domu i despotycznej matki. Chcę żyć normalnie i spokojnie. Chlopak kazał mi porozmawiac z nią. Teraz jest jeszcze gorzej. Poskarżyła się ojcu, że jej zrobiłam nie wiadomo co (oblałam jej bluzkę wodą, bo nie wytrzymałam ze złości).Pewnie wszystko tak przedstawiła, że to ona jest ofiarą, a ja katem. Nie pozwolę sobie, by mnie wyzywano od debili i tępaków. Jakim prawem?! Porozmawiałam i nic. Co mam zrobić? Czy ja mogę coś zrobić? Pisałam ten post tak długo, a nadal oblewam się łzami. Czuję się beznadziejnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość loreal - jestem tego warta
Uważam, że moja matka jest chora psychicznie. PRAWDA ALE TO NIE TWOJA WINA Kiedyś ojciec ubzdurał sobie, że matka go zdradza. Miałam wtedy 11 lat. Lał ją przez 2 tygodnie. Nikt nie myślał o tym co ja czuję. NIE WIESZ JAK BYŁO< MATERACEM NIE BYŁAŚ ALE TATUSIA MASZ TEŻ Z GATUNKU KIEPSKICH OPIEKUNÓW Moja rada - wiej z tego domu, bo to patologia niestety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xbcb
skróć to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spoko loko
Uciekaj stamtąd. Twoja rodzina jest patologiczna, Twoi rodzice nigdy nimi nie powinni zostać. Uciekaj - gdziekolwiek! Naprawdę, wolałabym mieszkac w przytułku niż w takim domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jjo
Aż się dziwię że taka normalna dziewczyna z Ciebie wyrosła i niegłupia. Moja rada, poszukaj pracy, spakuj manatki i wyprowadź się gdzieś z chłopakiem, tak będzie najlepiej dla Twojej psychiki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gfdsfreds
mam tak samo. nie wiem co robić - jestem jeszcze niepełnoletnia i nie mogę się wyprowadzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vanda
loreal- ojciec jest łatwowierny i podatny na sugestie innych. Ktoś mu szepnął, że doprawiła mu rogi gdy był w USA i łatwo w to uwierzył. Nie zdradzała go, chyba, że opanowała sztukę bilokacji. Chodziła do pracy, a weekendy i wieczory spędzała w domu. gfdsfreds- Współczuję :( To okropne, że obrońcy praw dziecka tak bardzo domagają się karania rodziców, którzy stosują kary cielesne, a zapominają o tym, że od klapsa gorsza jest długotrwała przemoc psychiczna. Prowadzi to do nerwicy, depresji, stanów lękowych, apatii, socjofobi itd. To powinno być także karane. Moja kochana mamusia jest niezwykle "pobożna" jak sama się określa. Usłyszałam, że Bóg mnie ukarze za złamanie 4 przykazania. Mnie oczywiście jako dziecka żadne przykazanie nie dotyczy. Nie jestem nawet bliźnim. Musisz być silna i za wszelką cenę utrzymywać równowagę psychiczną. Nie myśl za dużo o swojej sytuacji. Bądź zajęta, dobrze organizuj sobie czas i uciekaj w świat fantazji myśląc o tym, że przyszłość będzie o wiele lepsza niż teraźniejszość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×