Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ona depresja

Jestem starą panną i mam ochotę się zabić

Polecane posty

No wlasnie. Moja kolezanka znalazla faceta i teraz strasznei sie smieje z tego, ze w ogole uzywam do siebie okreslenia stara panna. Bo ona juz tego problemu nie ma i nie bedzie sama do konca jak ja i ma lepsze zycie. A mi jest wlasnie smutno, ze juz mam swoje lata, nie mam milosci, nie przezyje romansu takiego prawdziwego, nie pojade z ukochanym na koniec swiata, eh.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiesz co zauważyłam - podoba mi się ktoś, kogo można by nazwać starym kawalerem - fajny facet, ma 7 kotów ale ze swej strony mam blokady i myślę, że on też - więc u takich ludzi, nawet jeśli pojawi się myśl, o może to to to jest blokada - nie na pewno nie, on ma tam mnóstwo lepszych, młodszych, mądrzejszych i może z jego strony - to nie możliwe a nawet jeśli możliwe - jest we mnie już taki żal, bo widzę, jak to spieprzyło mi ostatnie 10 lat życia jak wszystko pozawalałam właśnie przez ten problem byłabym idealną wdową - ja jestem człowiekiem, który w centrum stawia kogoś, kogo by pokochał - nie chcę tego zmieniać, bo uważam, że to część mnie ale takie coś powoduje przy braku "zapełnienia" rozp*****l wszystkiego dookoła najśmieszniejsze, że te osoby, które niby skupiały się na karierze - zawsze z kimś były, lub co jakiś czas tworzyły nowe związki ja wiem, że jeśli nawet na moment uwierzę, że coś jest na dobrej drodze mam spokój - potrafię być efektywna, ale z biegiem lat myślę, że jestem tak zdegenerowana, że gdybym nawet w końcu się z kimś związała - nie miałabym sił na cokolwiek każdy to inny konstrukt psychiczny dla innych problemem może być na przykład ciągłe tracenie pracy lub inne ale człowiek jest jak drzewo - za słaba jedna strona, a drzewo się przy większym podmuchu przewróci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
stara panna czy panna mloda co za roznica? jedno licho czy jestes w zwiazku czy samotny. to ze iles tam ludzi wokol jest w zwiazkach to nie znaczy ze przezywaja milosc i czaasem to jest okrutna meczarnia co oni sobie wzajemnie robia, piszesz jakis trakt w ktorym sie biczujesz jako ktos ulomny i z gruntu gorszy co dla mnie jest glupota, sam w malzenstwie kilka lat - skutek, beznadziejny, wole samochod, komputer, internet i tv niz spedzanie czasu z zona. tak samo z dziecmi - co co je maja nie znaczy ze dosiwdczyli milosci rodzicielskiej bo nie kazdy posiadacz dziecka kocha dziecko. strzel sobie ajerkoniaka i wlacz dobry film bo glupotki na swoj temat piszesz tak jak napisal ktos wyzej, nie znasz swojej przyszlosci, moja siostra miala obrzydzenie do facetow bo sie sparzyla na jednym i nawet rozwazala mozliwosc pojcia do klasztoru. poznala faceta ktory zlamal wszystkie jej bariery i blokady i podbil serce. zdrowie, wracam do gry ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oceniam realistycznie wiesz - poprzez swoje nastawienie nie rozumiem jak można być w związku i się o niego nie troszczyć jednak - ten związek zapewnia Ci jakąś stabilność (mnie zapewniało by ją nawet wdowieństwo, szukam jednej osoby, tylko jednej) gdybym była w związku w pierwszej fazie mojego błądzenia - nie zbłądziłabym, nie niszczyłabym się, rozwinęłabym się w wielu prozaicznych sferach, nie zniszczyłabym swoich kontaktów towarzyskich, wybrałabym inne studia gdybym znalazła kogoś w drugiej fazie - pewnie bym się ogarnęła i jakoś zadbała o fizyczność, miałabym wsparcie w kończeniu zaczętych przeze mnie rzeczy, skończyłabym studia (jedne z dwóch wówczas zaczętych), pewnie spróbowałabym się usamodzielnić, miałabym większe szanse na zdobycie pracy (wygląd, mentalność, motywacja, brak deprechy powiedzmy) gdybym znalazła w trzeciej fazie - wykorzystałabym okazję jaką dało mi życie - trzecie studia, okazja zawodowej współpracy itp itd teraz: jestem zmęczona porażkami, zmęczona tym, że kogoś co jakiś czas potrzebuję - bo mój konstrukt co jakiś czas do tego powraca wiesz, że nawet chrześcijaństwo niejako godzi w taką ideę romantycznej miłości? i to też był przez lata powód mojej rezygnacji z religii lub inaczej: konfliktu z nią jak ktoś jak ja jest pieprzniętym romantykiem (i realistą w ocenie warunków, swoich, cudzych) to taka sprawa rozwala mu życie wiem, że dla wielu to niezrozumiałe - nie jestem na szczęście sama, mam przyjaciela, który myśli w tych kategoriach jak ja teraz rozwodzi się z żoną, ale to dla niej działał - ona była dla niego motorem, gdy złamała nogę np. wynajął mieszkanie koło uczelni i nosił ja na zajęcia na rękach (lubi pompę i robienie wrażenia - ale co z tego, to jedyna osoba, która myśli o tym podobnie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sa zwiazki ktore cos daja i takie co zabieraja wiecej niz daja; Jesli facet jest dla ciebie motorem do tego zebys robila cos dla siebie w zyciu to serdecznie wspolczuje bo opowiadasz glupoty, Wcale tak nie jest w innym razie ludzie nie szliby na studia gdyby kogos w zanadrzu nie mieli, Najpierw jako dziecko jestes z kims zwiazany z rodzicem a potem jest czas kiedy jestes sam, sa np tacy ludzie ktorzy w mlodym wieku 15 lub 16 lat poznaja kogos i latami 'chodza' potem pyk pyk malzenstwo i rozwod kolo 35 lat albo po 40 bo sie wypalilo dlatego ze nie umieli byc wczsniej sami, smakowac zycie z inne strony a nie jako papugi nierozlaczki-to wrecz nie zdrowe, Nie ma recept w zyciu, sama mialam tak ze zalowalam zwiazku z pewnym facetem dlatego bo zrezygnowalam dla niego z pewnych ambicji i marzen bo nie moglismy pogodzic naszych planow wspolnie wiec poswiecilam swoje czego do dzis zaluje, Brzydze sie na sama mysl o zwiazku z nim ze bylismy ze mnie mial i wykorzystywal ale co mam zrobic? Musze z tym zyc, Trzeba byc roztropnym i nie lapac sie byle czego i byle kogo, a samotnosc to wspanialy czas i tyle korzysci, nikt mnie zlapie za reke, moge miec przelotne flirty z kim chce jesli moje ego potrzebuje tego, jest duzo mozliwosci i cos ciagle jest przed toba a nie za toba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jednak masz inną perspektywę: jakiś związek za sobą (coś takiego dla mnie stanowi zapełnienie, możliwość powiedzenia: ok, w końcu to możliwe, kiedyś tam było, choć może nie idealne, pewnie i znowu kiedyś coś się trafi) jeśli jesteś ciągle sam/sama, to to staje się problemem tak, miłość jest dla mnie zawsze motywacją do tego, by dawać z siebie to, co najlepsze raz zdarzyło mi się kogoś kochać - bez wzajemności co prawda, ale i tak dzięki temu rozwinęłam się i nieco odbudowałam, czułam imperatyw bycia coraz lepszą nigdy nie zakładałam, że chcę być z kimkolwiek, a jednak zauroczyłam się z 20 razy, 15-20, w tym zakochałam: 10? bez wzajemności czyli potrafiłam wśród osób mnie otaczających dostrzec takie, które by się do związku nadawały tak - potrzebowałam takiego wsparcia, bo inaczej z racji wypompowania nie byłam w stanie osiągać tego, na czym mnie osobiście zależało (sytuacja opisana wyżej) wiem dokładnie czego potrzebuję lub potrzebowałam: bo brak tego rozbił mi inne sfery i wiem, czym jest miłość - a wielu nie wie, pomimo iż są w związkach, u mnie miłość nie przytłacza, a dodaje sił nie musisz tak szybko wyskakiwać z żalem wobec kogoś, bowiem, to, że dla mnie paliwem jest uczucie, nie jest czymś złym jeśli zaś wiedziałabyś dokładnie, czym jest taka miłość, jakiej życzę każdemu - żałowałabyś tych, którzy nigdy jej w sobie nie odkryją (miłość nigdy nie przytłacza, nigdy, nie zmusza też do niczego - z niej jedynie może wypływać chęć)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to czym jest milosc hm? :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dokładniej: jeśli coś staje się dla Ciebie dobrem trudno dostępnym, to zyskuje na wartości przypisujesz temu coraz większą wagę tak by było, gdybyś przez lata miała z czymś problem - nie tylko miłością, np. znalezieniem i utrzymaniem pracy, uzyskaniem wykształcenia, posiadaniem dziecka, zarobieniem na dom wtedy wszystko to nabierałoby szczególnej wartości i tak przez lata - moje podejście do sfery miłości wyewoluowało tak, nie inaczej - i dzieje się tak z innymi, dla których to sfera bez doświadczeń, bez spełnienia - z jakichś nawet nie do końca określonych przyczyn bo przez lata myślisz, jestem ok, mogę przecież kogoś sobie znaleźć, jeśli zechcę - ale co się stanie, jeśli chcesz a nie możesz? zmieniasz nastawienie, do problemu i do siebie, do swoich możliwości dlatego tak trudno pojąć ludziom, którzy miewają związki (nawet felerne, ale jednak - wówczas po felernych związkach, gdzie nie byli w stanie utrzymać swojej odrębności uważają, że samotność jest szczęściem) nie są w stanie zrozumieć istoty problemu ludzi, którzy nie byli w związku nigdy lub od 10, 20, 30tu lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
proszę - wypowiedz się, potem przedstawię swoje zdanie - na podstawie tego, czego sama się nauczyłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Raczej pokazuje ci ze dramat ma rozne twarze i oblicza, dla ciebie dramatem jest brak zwiazku w zyciu w wieku x lat, dla faceta wyzej dramatem jest malzenstwo w ktorym on woli pograc w gre - jest w zwiazku ale nie ma tam tego co by go rozpalalo i dawalo rozwoj, dla mnie dramatem sa stracone lata i obrzydzenie na wspomnienie o kims plus niespelnione plany z przeszlosci, Sama mozesz ocenic kto ma gorej o ile to ma sens, Ja nie wykasuje wspomnien nie zmarze tego co bylo, szczerze to wola;abym byc wtedy sama przez te pare lat niz zmarnowac je i potem odbudowywac sie psychicznie po latach spedzonych z draniem, dla tego faceta wyzej czy jest gorzej?, pewnie tak bo jest uwiazany jak pies przy budzie i teraz ty i twoj problem braku zwiazkow, masz jakby czysta karte na ktorej mozesz pisac, Z dwojga zlego zawsze lepiej byc samemu niz w beznadziejnym zwiazku ktory sciaga cie w dol a do tego jeszcze obciazenie hipoteka dziecmi i innymi kulami u nogi,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem dobre zwiazki sa wtedy gdy sie spotyka dwoje ludzi z podobnym nastawieniem i oczekaniwaniem pogladami, Wcale nie jest powiedzinae ze nie trafisz na kogos kto bedzie mial dokladnie takie samo nastawienie do zwiazkow i milosci jak ty, moze dlatego ze jestes nieprzecietna to troche ci trudniej spotkac taki unikat jak ty ale to nie znaczy ze on nie istnieje i ze go w koncu nie spotkasz, A wtedy nie ma zmiluj, oboje odlecicie na swpim punkcie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie znasz dokładnie mojego życia i zniszczeń jakie nastąpiły w przeciągu ostatnich dziesięciu lat - jednak wiem, że do nich by nie doszło, gdybym miała oparcie mogę powiedzieć, że nie miałam młodości i straciłam 10 lat, taka wersja życia też by Ci nie odpowiadała - ja jednak nie zestawiam mówię konkretnie: w przypadku niektórych osób, o podobnej konstrukcji psychicznej, mentalnej (a na jej wytworzenie też wpływa brak, jakiego się doświadcza, aczkolwiek nie tylko) brak w tej sferze zaburza inne sfery a więc i te o których wspominasz: materialną, czy dotyczącą rozwoju, realizacji planów z tego, co przeczytałam przede wszystkim zestawiasz się ja nie zestawiam ja ukazuję problem - który przez Ciebie między innymi jest bagatelizowany czasami proste stwierdzenie gdzieś - tak, mam z tym problem przynosi ulgę problem jest bagatelizowany i upraszczany, bo jest sprowadzany przez osoby z jakimiś doświadczeniami do ich rzeczywistości ale ta rzeczywistość byłaby inna, gdybyś nigdy nie była w związku, gdybyś chciała się z kimś związać a nie mogła nie piszą tu też desperaci, którzy chcą być z byle kim więc ok - są zapewne osoby z podobnym problemem, jak Twój, ale pewnie pod wątkiem: nie potrafiłam postawić granic, poświęcałam się, dałam sobą manipulować, straciłam lata i ok - nie przeczę, że to problem ale problemem jest też sytuacja odwrotna - i jedynie mając takie, a nie inne doświadczenia z ulgą wybrałabyś samotność to zrozumiałe podobnie jak osoba, która miałaby ulec jakiemuś strasznemu wypadkowi powiedziałaby - ok, mogę przez 15 lat pracować za grosze lub miewać okresy bezrobocia, ale cieszyć się zdrowiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no właśnie nie do końca, bo w tym momencie ja jestem zmęczona (i np. coraz mniej ufam cudzym odruchom, z których do tej pory nic nie wynikało - następny krok, to je bagatelizować) i tylko dlatego tutaj piszę przychodzi taki moment, że taka sytuacja na tyle przeszkadza, że trzeba się przeorganizować, co jednak nie przychodzi łatwo, bo wówczas konieczne jest wyrzeczenie się istotnej części siebie a potem raczej nie ma powrotu lub bardzo taki traumatyczny - z uświadomieniem sobie tego, ile się straciło no nic - mnie pomaga stwierdzanie faktu, czasami cudze podobne doświadczenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Upieram sie ze moje zestawienie nie jest glupie, sama nie jestem w zw. malzenskim, mam swoje mniej sze wieksze problemy ale jak jestes zapatrzna tylko w swpj swiat i swj problem to go wyolbrzymiasz do rangi katastrofy, Masz knabrne dziecko i robisz z tego widly bo dzieciak sie slabo uczy i jest nielubiany dla kogos to koniec swiata dopoki nie rozejrzy sie i nie zestawi z innymi jak zobacza ze maja dziecko kalekie albo ulomne, Inaczej podchodzisz do problemu swojego dziecka , zmiana nastawienia to polowa sukcesu, jak tylko fiksujesz sie ze jest tak i tak i nic sie nie zmieni i malujesz scenariusze w ciemnych barwach to przepraszam za zwrot ale od razu kup sobie trumne i po sprawie, Widze dramaty ludzi w rodzinach gdzie kazdy siedzi w swoim kacie, wyzwiska i inne to na porzadku dziennym, Moze gdyby mieli taki poziom refleksji jak ty to by sie nie wiazali ze soba na lapu capu a potem dreczyli sie wzajemnie, Od ceibie zalezy czy jak sie sparzysz 10 razy to nie zaryzykujesz 11 raz od twojego charakteru ktory teraz moze masz slaby bo kazdy ma lepsze i gorsze okresy, Ciekaewe gdyby jasnowidz powiedzial ci ze za rok poznasz fantastyczna milosc sewgo zycia i slynalby on z tego ze jego wrozby sie sprawdzaja w 100% to tez bys powiedziala ze nie nie ciebie juz to nie spotka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co do miłości: hm, miłość można i myślę się wypracowuje, jednak na samym początku jakoś selekcjonujesz - zakochujesz się w tej, czy innej osobie miłość powoduje, że widzisz w kimś jego piękno i potencjał, że chcesz go wspierać i chronić, że chcesz zapewnić mu bezpieczeństwo i starasz się być dla niego swoją najlepsza wersją co nie znaczy, że godzisz się na wszystko, jesteś po prostu szczery i gotowy do odejścia, jeśli trzeba - bo uważam, że można kogoś kochać, ale pewnych rzeczy nie akceptować miłość powoduje, że łatwiej się wybacza, że chce się poznać kogoś na wskroś, że możesz objawić komuś swoje najgorsze cechy, a ten ktoś to zrozumie, nie potępi i vice versa miłość to skupienie i zarazem spokój, to poczucie, że gdzieś przynależysz i nigdy się nie zgubisz, nawet gdybyś umarł, coś ci się stało to hierarchia, wiesz, że dla kogoś możesz wszystko, bo go wybrałaś, wybrałeś, poznałeś i zaakceptowałeś miłość to ciężka praca, bo zauważyłam, że wszystko, co robisz z dedykacją dla danej osoby potęguje Twoje przywiązanie do niej miłość to nieustanne próby zrozumienia i otwartości, przy zachowaniu szacunku do siebie i swoich planów miłość to czasem czekanie na to, by ktoś do czegoś dorósł - nie trzeba się na wszystko zgadzać, to też umięjetność powiedzenia - no tak, myliłam się to praca, usilne staranie, to wybór - na przykład wierności najzabawniejsze jest zaś to, że to wszystko autentycznie skutkuje głębokim uczuciem miłość powoduje, że nie poświęcasz się - a jedynie postępujesz zgodnie ze swoją hierarchią, nic nie musisz - robisz tyko to, co chcesz - nawet jeśli w konsekwencji i wedle ogółu "poświęcasz się" (nie lubię poświęcania się i preferuję specyficzny egoizm - a mianowicie, robię tylko to, co chcę, a że czasami chcę pomagać, wspierać - to mój biznes) ;) PS jasnowidzowie od lat przewidywali, że spotkam miłość - nie trafili ani razu, a gdybym miała wierzyć w takie rzeczy, rzekłabym, że mam Neptuna w VII domu, a to lata samotności i powtarzam - u mnie problem związków potrafi rozbić inne sfery - dlatego nad nim boleję, bo dzięki temu zdegenerowałam się pod innymi względami zarówno z powodu braku wsparcia jaki i z powodu lgnięcia do wszelkiej sposobności wytworzenia miłości - a stąd błędne decyzje, załamania w nie właściwym czasie, brak sił to nie jest takie proste - to się odbiło na całym moim życiu, ale nie chcę go tutaj opisywać, bo faktycznie jest charakterystyczne gdyby reszta sfer przy tym braku dobrze funkcjonowała - pewnie nie byłoby problemu, jednak to problem centralny (bo tak usytuowana jest u mnie ta sfera) i na szczęście wiem, że nie tylko ja tak ją widzę na przykład wspomniany przyjaciel potrafił spełniać życzenia, pracować na dwóch etatach, wspomagać działania naukowe żony a nawet wybaczyć zdradę jeśli człowiek kocha w ten sposób, ma taką konstrukcję - załamanie powoduje na przykład to, że ktoś nie może jeść wiem to, bo jeśli bym coś takiego przeżyła - fizjologicznie odczuwałabym to tak, jak mój przyjaciel - od paru miesięcy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dobrze, zmykam i poprawiłam humor odsączyłam to, co trzeba było dzięki za konwersację ;) powodzenia we wszystkim :) a i też kiedyś - wspierającego, dodającego sił związku w którym będziesz w pełni sobą i znajdziesz dla siebie i swoich planów całkowite poparcie a i bez związku - realizacji planów i odkładanych marzeń

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tobie tego samego zycze i wiem ze znajdziesz swe szczescie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona depresja 12345
głowa do góry, prędzej czy później się ktoś znajdzie :) Ja znalazłam a wyglądało to beznadziejnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tylko problem w tym, że nie chodzi o ktosia, tylko kogoś, kto nam przypadnie do gustu inaczej mogłabym wybierać wśród pijaków, nastoletnich chłopców, żebraków, podstarzałych fagasów zagadujących do każdej młodej kobiety oraz ludzi z problemem psychicznym :] (ten target do mnie zarywa, super ;) ) w tym roku bije mi trzydziecha - i jednoznacznie zaczynam twierdzić, że nie ma szans na związek (chyba, że wprost będę oferować romanse - owszem, ta opcja jeszcze jakoś wchodzi w grę; nie, to nie rozwinie się w związek, bo nie zaakceptuję kogoś, kto nie był zainteresowany mną w tej "gorszej" wersji) poza tym coraz rzadziej ktokolwiek mi się podoba a żeby umawiać się z kimś, do kogo się nie czuje mięty - po co? kochać się z kimś, kto nam nie odpowiada - po co? nie wszystko kończy się happy endem : ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przegrane życie
Też chcę się zabić i chyba to zrobię! Mam 42 lata i jestem zupełnie sama, mam tylko mamę. Życie już dawno straciło sens, żyję, bo muszę, dla matki, kiedy odejdzie, odejdę razem z nią! Los zadrwił ze mnie okrutnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co to za zycie byc panna kurwa mom 42 i jestem sama w hujzaza takim zycie bez kasy meza z kasa sexu roxzrywek guwno wiecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I przynajmniej słownik by się choć jeszcze przydał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jest zj****e definiowanie i tyle. luz. definiens

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest tak.jestem mezatka (w twoim wieku) i zazdroszcze ci wolnosci:) mozesz robic co ci sie podoba:). A ja jestem udupiona. Dobry maz od czego sie zygac chce. Nie odejde bo dziecko ( jakie dziecko, juz nastolatek). Do kitu z takim zyciem (tak na marginesie, na povieszenie ciebie, po 20 latach malzenstwa, seksu tez nie ma..) to znaczy ja mam (czasem) ale nie z mezem.. mysle ze masz lepiej niz ja bo chociaz jestes wolna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kazda strona ma na swoj sposob p********e, zawsze tak jest. Fajnie to jest tak do jakiegos 30 lat zycia, pozniej kobietom jest trudniej, facet zawsze szybciej sobie kogos pozna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×