Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dzesia

HISTORIE O DUCHACH

Polecane posty

Gość dzesia

tu ktoś w necie opowiedział ciekawa historię : Dwóch kolegów, co dziennie jeździło ze wsi do miasta do pracy. Jeździli jakieś 40 km. Trwało to kilka dobrych lat. Wracając zawsze wjeżdżali kawałek do lasu. Ten, co nie prowadził wychodził na powietrze i wypijał puszkę piwa. Codziennie się zmieniali, raz prowadził jeden raz drugi. Raz piwo sączył ... rozwiń całośćjeden, a raz drugi. Czasami zmęczeni dla żartów pisali coś patykiem na ziemi. Nic takiego coś w stylu: "tu byliśmy" "kto jeszcze tędy szedł" Nigdy nikt nie odpisał. Obaj pili zawsze to samo piwo, zawsze w puszce, zawsze tylko ten, który nie prowadził samochodu. Nigdy nie zostawiali puszek w lesie, zawsze do wora w bagażniku i raz na dwa miesiące na skup złomu. Po jakimś czasie ich pozostawiony napis na ziemi był zawsze zadeptywany tym samym odciskiem podeszwy. Po kilku miesiącach pisali już duże znaki na ziemi, nawet oddalali się kilka metrów od samochodu i też tam coś mazali patykami. Wracając z roboty ciekawość ich ogarniała coraz bardziej. Zatrzymują się patrzą a tu znaki zadeptane znowu tym samym butem, nawet ten oddalony bazgroł też. Jeden wypił piwo, napisał na mokrej ziemi " kto ty jesteś?" i pojechali. Przez kilka miesięcy przyzwyczaili się że napisy są zadeptywane. No to oni pisali, pili tam piwo i tak to się toczyło. Któregoś razu patrzą a obok zadeptanych napisów leży pogięta puszka po piwie, takie samo piwo, jakie oboje piją. Zdziwieni, zabrali puszkę do bagażnika. Sytuacja powtarza się kilka razy. Za każdym razem zabierają puszkę i zostawiają jakiś napis. Napis zawsze ginie a puszka się pojawia. W końcu wracając do domu po pracy nie kupili piwa. Zatrzymują się w lesie. Napis jest, ale inny, mocny i wyraźny. Był napisany adres cmentarza, numer alejki i który to pomnik z kolei. Obok napisu stało piwo w puszce. Takie, jaki pili wcześniej. Zabrali to piwo, przepisali adres i numery z ziemi. Wszystko zadeptali i pojechali na ten cmentarz. Zobaczyli swój pomnik, dwóch braci. Obok siedziała ich matka i powiedziała im, że jak jechali do pracy to uderzyli w drzewo i zginęli na miejscu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzesia
z forum gdzie ludzie sobie opowiadają : około 10 lat temu mój brat jechał na zabawę do małej wsi na podlasiu. w tej chwili nawet nie mogę sobie przypomnieć do jakiej. piątka ludzi w samochodzie, jak to mój brat, często lubi przyśpieszyć, ciemno, jadą zwykłą drogą jakich to wiele. z jego relacji jak to wynikało, zbliżali się do zakrętu i ... rozwiń całośćw pewnej chwili zobaczył starszego brodatego mężczyznę stojącego na środku drogi. co najlepsze wszyscy uczestnicy eskapady widzieli to samo. wszyscy w jednej chwili wypadają z samochodu, rozglądają się za facetem, a tu nikogo nie ma! przerażeni, nie wiedząc co się akurat stało, wsiedli i ruszyli. zaraz na tym zakręcie dało się zauważyć krzyż stojący przy drodze, jakich to wiele u nas. ale na tym nie skończyli, gdy zajechali na zabawę, opowiedzieli dla miejscowych co ich spotkało, i okazało się, że nie oni pierwsi widzieli tą postać. powiedzieli dla brata i paczki, iż na tym zakręcie zginęło już kilku kierowców i że był to święty Krzysztof, ostrzegający przed śmiercią. podobno objawia się jadącym ze zbyt dużą szybkością, aby wejść w ten zakręt i tym samym ochrania ich przed wypadkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W tej pierwszej historii to oni byli braćmi czy kolegami? Na początku jest dwóch kolegów a pod koniec dwóch braci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzesia
trudno powiedzieć bo historię skopiowałam z forum może jeszcze ktos tu przezył niezwykłe historie to niech napisze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tadeusz z Lipiec
Ciekawe opowieści , takie z dreszczykiem .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maly adrranek
te opowiadania też z forum 15 lipca 2006 Dwie prawdziwe historie o duchach Oto 2 prawdziwe historie o duchach: Witam. Nazwam się A.W., od niedawna należę do załogi Nautilusa. Chciałabym opowiedzieć swoją historię sprzed lat. W wieku 8 lat złamałam nogę i dlatego nie poszłam do szkoły. Leżałam na łóżku czytając książkę (pt: Mały książe). W pewnym momencie przy szafie widzę mężczyznę, którego wcześniej nie widziałam na żywe oczy. Był ubrany w czarny garnitur, miał czarne włosy, był bardzo wysoki i szczupły. Uśmiechał się, co chwilę obracał głowę w lewo w stronę okna. Po chwili obrócił się na pięcie i przeszedł przez to okno. Na początku myślałam że mi się to śniło czy zdawało, ale gdy opowiedziałam o tym mojej mamie, ta nie mogła wyjść ze zdziwienia, bo cal do cala opisałam wygląd jej zmarłego ojca, czyli mojego dziadka, którego nie zdołałam poznać. Zmarł trzy lata przed moimi narodzinami. Dwa lata później postanowiłam zgłębić wiedzę o duchach. Mam na imię Aneta. Mieszkam w pewnej małej wsi. Od lat interesuję się zjawiskami paranormalnymi, UFO, kosmosem itp... Kiedy miałam ok. pięć lat poszłam z moim bratem i kuzynem, który wtedy u nas był, do sklepu... Nie poszliśmy drogą główną lecz polną. Kiedy przechodziliśmy obok sadu pewnego państwa zamieszkałych w mojej miejscowości, zobaczyłam rosnące tam kwiaty. Nie wiedziałam wtedy jeszcze, że jest to sad; myślałam, że jest to zwykły mały lasek. Krzyknęłam do brata, że zerwę te kwiaty i dam mamie i wtedy usłyszałam pewien bardzo wyraźny głos... Nie pochodził z jakiegoś konkretnego miejsca; był wszędzie! Słyszałam go bardzo wyraźnie. Głos ten należał do jakiejś dziewczyny. Powiedziała mi,że nie mogę zerwać tych kwiatów ponieważ zasadzila je ona dla swojego ojca. Na początku nie przestraszyłam się jej, ale po pewnym czasie zaczęłam o tym myśleć. Nie powiedziałam o tym nikomu. Kiedy, po długim czasie zapytałam się mojego brata czy to pamięta odparł, że nie i ze napewno sobie coś wymysliłam...Niedawno zwierzyłam się z tego mojej babci, a ona powiedziala mi, że kiedyś mieszkał tam pewien pan który miał córke...W związku z tym zwracam się do Państwa z pytaniem: Czy mogło to być naprawdę jakieś spotkanie z duchem, czy też może mógł być to tylko głupi kawał? Jednak przypominam, że ten głos nie wydobywał się z żadnego konkretnego miejsca, tylko był wszędzie wokół mnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maly adrranek
albo ta Meise wychodziła właśnie do szkoły. Była zdenerwowana bo miała dzisiaj ważny sprawdzian z historii. Uczyła się prawie całą noc. Nie była do końca przekonana czy wszystko umie idealnie ale miała nadzieję, że ze swoją wiedzą dostanie dobrą ocenę. Nie była wzorową uczennicą ale nauka nie sprawiała jej większych kłopotów Właśnie wychodziła z klatki gdy wpadła na staruszkę stojąca przy skrzynce pocztowej. Staruszce wyleciały wszystkie listy z ręki u upadły na ziemię. - Mogła by pani trochę uważać? Warknęła Meise. - Pomogłabyś mi to podnieść? Staruszka próbowała się schylić po listy ale szybko wyprostowała się chwytając za tył pleców. Mesie spojrzała na nią niewzruszona. - Przykro mi ale się spieszę Powiedziała i poszła swoją drogą. Staruszka stała i patrzała aż dziewczyna nie znikła za rogiem ulicy. Meise szybko zapomniała o całym zdarzeniu. Nie to było teraz dla niej ważne. Ważny był sprawdzian, który musiała napisać. Wolała nie wiedzieć co się stanie jak go nie zda. Zostanie kolejny rok w drugiej klasie. Rodzice chyba ją zabiją. Właśnie wchodziła na pasy, gdy przed nią z piskiem opon zahamował jakiś samochód. Dziewczyna podskoczyła ze strachu. Ze samochodu wyszedł mężczyzna. - Przepraszam. Nie zobaczyłem jak wchodzisz na pasy Meise kiwnęła niewzruszona głową i poszła dalej. Nareszcie doszła na szkoły. Wbiegła po schodach i udała się do swojej szafki. Wykręciła numerek i otworzyła drzwiczki. Wtedy na jej głowę wysypała się sterta kopert. Wszystkie koperty miały wypisaną godzinę 13.oo. Przez chwilę Meise wystraszyła się ale po chwili doszła do wniosku, że ktoś zrobił sobie z niej kawał. Pobiegła pustym korytarzem do klasy. Zdziwiło ją to, że na korytarzu nikogo nie ma i wtedy dotarło do niej. Spóźniła się! Nauczyciel ją zabije. Obleje ostatni test i to koniec z nią! Otworzyła drzwi klasy i weszła do środka. Wtedy oczy całej klasy zwróciły się w jej kierunku. - Przepraszam za spóźnienie Powiedziała podchodząc do biurka nauczyciela Ala - Nic się nie stało Meise Możesz pisać poprawkę Spojrzała na nauczyciela i uśmiechnęła się. - O której godzinie? - Bądź tutaj o 13.oo Gdy usłyszała tę godzinę ciarki przeszły jej po plecach. Co się z nią działo? To ta cała sytuacja z pewnością wytrącała ją z rytmu. Najpierw ta staruszka a potem o mało co nie potrącił jej samochód a teraz spóźniła się. Ale mogła pisać poprawkę o 13.oo Która była teraz? Spojrzała na zegarek Dochodziła 9.oo Będzie mogła jeszcze się douczyć a przy okazji popytać klasy co było na teście. Takie małe oszustwa nie zaszkodzą. Nareszcie przerwa. Poszła na stołówkę spotkać wszystkich znajomych ale przy stoliku nie było nikogo. Podeszła do stolika i usiadła rozglądając się na boki. Wszyscy siedzieli w milczeniu. Dziwny dzień, pomyślała. Zawsze w stołówce panował ogromny hałas a teraz? Nikt nie szepnął, nikt się nie odezwał. Może to jakieś święto a ona o tym zapomniał? Ciszę przerwał dzwonek. Wszyscy wstali i poszli na lekcje. Tylko Meise siedziała i patrzała się przed siebie. Czy świat nagle zwariował? Co się działo? Wstała i zasunęła krzesło za sobą. Gdy miała wychodzić nagle usłyszała ogromny huk. Obróciła się i wtedy zobaczyła, że na miejsce gdzie przed chwilą siedziała spadł metalowy klosz lampy. Spojrzała przerażona. Przecież ona tam przed chwilą siedziała! Otarła czoło. Całe szczęście, że klosz nie spadł na nią. Poszła do klasy. Gdy weszła matematyk nawet na nią nie spojrzał. Powiedział tylko nie odrywając wzroku z dziennika. - Usiądź. Nic się nie stało. Spóźniłaś się tylko minutę Meise poszła do ławki. Nogi zamieniły jej się w watę. Była przerażona wszystkimi wydarzeniami. Kompletnie nie wiedziała co się do koła niej działo. Wyjrzała przez okno i podskoczyła przerażona. Za oknem stała staruszka, której nie pomogła. Patrzała w jej kierunku. Meise odwróciła wzrok a potem ostrożnie spojrzała ponownie. Nikogo tym razem tam nie było. Zdawało jej się to? Miała nadzieję, że tak. Reszta lekcji i przerw przepłynęła bez problemów. problemów godzinie 12.50 poszła do sali historycznej na poprawki. Weszła do środka. Nauczyciel już siedział ale oprócz niej nikogo nie było. Widocznie tylko ona się spóźniła. I dobrze. Przynajmniej nikt jej nie będzie przeszkadzał. Usiadła. - Zaczynasz pisać o 13.oo I znowu ten dziwny dreszcz, gdy nauczyciel wypowiedział tą godzinę. Nauczyciel położył jej do góry nogami test na ławce. Meise spojrzała na zegarek nad biurkiem. Za 3 minuty będzie 13.oo wtedy zacznie pisać. - Wybacz musze wyjść na chwilkę. Przypilnuje cię nowa nauczycielka z biologii Powiedział nauczyciel i wyszedł z klasy. Po chwili do środka weszła starsza pani. Meise wytrzeszczyła na oścież oczy. Znała tą staruszkę. Spotkała ją po drodze do szkoły. Starsza pani trzymała w ręce plik listów. Uśmiechnęła się do dziewczynki i usiadła za biurkiem. Nie odezwała się ani słowem. Meise nie mogła wydusić ani jednego słowa z siebie. Spojrzała na zegarek. 13.oo. Odwróciła test ale starsza pani za biurkiem nie dawała jej się skupić. Zapomniała wszystkiego. Wtedy staruszka wstała i podeszła do niej. - Zapomniałaś wszystkiego? Dlaczego nie piszesz? Czyżby cię coś gryzło? Uśmiechnęła się Pomóc Ci w czymś może? Wtedy ostatnią rzeczą jaką Meise zobaczyła były rozsypane na ziemi listy. Następnego dnia w szkole aż roiło się od policji. Co się stało? Jedna ze sprzątaczek znalazła dziewczynę w schowku na miotły. Jej gardło było podcięte a w szparę po przecięciu włożono list na którym ktoś napisał „Godz. 13.oo. Oczy nadal były otwarte i wpatrywały się w tłum gapiów. Ale spoglądały tylko na jedną stająca tam osobę. Na starszą kobietę, która trzymała w ręce listy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzesia
Też widziałem Wracając z wczasów z nad morza jadąc DK11 między Ostrowem a Olesnem w którymś z tamtejszych lasów na łuku drogi światła mojego samochodu oświetliły 2 postacie,była to kobieta (z wyglądu ok 25-28lat w białej sukni ślubnej poszarzałej ze starości w stylu lat 70tych)wraz z mężczyzną (ok 30lat w czarnym garniturze jakby ślubnym) i trzymali przed sobą stary bordowy dziecinny wózek.Było to ok godz 1.30 w nocy.Jechała ze mną moja dziewczyna a obecna żona i oboje to widzieliśmy.I jesteśmy pewni tego w 100%.Długo rozmawialiśmy o tym co Ci ludzie robili w środku nocy w środku lasu.Naprawdę było to straszne.Do dziś to wspominamy z "gęsią skórką" na rękach.Te postacie były żywe i bardzo realne,w starych ślubnych ubraniach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzesia
bardzo interesujące, jak cos znajdziecie to dajcie tu linki albo kopie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leśny dziadek
W pewnym niewielkim miasteczku stał dawno opuszczony już cmentarz. Ludzie go nie odwiedzali, ponieważ twierdzili, że jest nawiedzony. Do miasteczka sprowadziła się rodzina z dwójką dzieci. Oni również usłyszeli o nawiedzonym cmentarzu od swoich sąsiadów, ale dorośli jak to dorośli jedynie się z tego śmiali. Dzieci ogromnie przejęły się tą historią. Było jeszcze gorzej, gdy okazało się, że ich dom leży niecałe 100m. od cmentarza, a z tylniego okna domu widać ten nawiedzony cmentarz. Rodzice nie wierzyli w tę historię o duchach pojawiających się na cmentarzu, ale dzieci owszem. Pewnego wieczoru rodzice dzieci postanowili wyjść na romantyczna kolację do restauracji za miastem. Dzieci zostały, więc same w domu. Koło 12.00 w nocy Mej i jej brat Jan usłyszeli śpiew kobiety. Wyjrzeli przez okno a na jednym z nagrobków siedziała kobieta w białej szacie i śpiewała. Niespodziewanie odwróciła się do dzieci i szeroko się uśmiechnęła. Rozpłynęła się w powietrzu. Mej wrzasnęła z przerażenia i czym prędzej chciała biec do swojego pokoju. Gdy wchodziła na schody zobaczyła na nich siedzącą postać. Była to ta sama kobieta, którą widziała z bratem przez okno. Wstała ona i podeszła do przerażonej dziewczynki. Położyła jej rękę na głowie poczym szybkim ruchem skręciła jej kark. Gdy chłopak poszedł szukać swojej siostry znalazł jej ciało na łóżku na ścianie pisało ludzką krwią "Niech rodzice lepiej uwierzą" Bójcie sie teraz dziateczki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
słabe,historie do opowiadania przy ognisku dla obozie w przedziale wiekowym 6-12 :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zoorrro
Ufaszon---dawaj coś mocniejszego :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzesia
Chciałabym podzielić się moim snem, który nie był snem zwyczajnym takim, o którym można łatwo zapomnieć. Wydarzyło się to w 2003r. Przed uśnięciem około godz. 22 leżąc w łóżku poczułam że coś mokrego właśnie kapie mi na czoło. Wstałam z łóżka, zapaliłam światło i przecierając swoje czoło zauważyłam, że jest to krew. Podbiegłam do lustra aby sprawdzić miejsce ewentualnego zranienia bądź ukąszenia przez owada. Ku mojemu zdziwieniu na czole znajdowała się krew, lecz nie potrafiłam zlokalizować rany bądź ukąszenia bądź jakiegokolwiek innego wytłumaczenia skąd się wzięła ta krew na moim czole. Wielokrotnie obserwowałam sufit i zastanawiałam się nad tym przed uśnięciem. W końcu zmęczona usnęłam. Miałam wtedy sen. Śniłam, że znajduję się na moście nad torami, padał delikatnie deszcz było ciemno bo wszystko działo się w nocy. Spotkałam na tym moście kuzynkę mojego chłopaka w tej chwili mojego męża. Nie znałam osobiście tej dziewczyny! Wcześniej widziałyśmy się może 2 razy w życiu i rozmawiałyśmy krótko. Dziewczyna ta miała wtedy 17 lat. Mój chłopak opowiedział mi jedynie, że jej matka zginęła w wyniku wybuchu kuchenki gazowej lub zaczadzenia, a ojciec dziewczyny był alkoholikiem. Mieszkała wraz z siostrami u swojej babci zarazem babci mojego chłopaka i tam też miałam okazje ją poznać. Wracając do snu... Rozpoczęłyśmy rozmowę, owa dziewczyna zaczęła mi się zwierzać że jest jej strasznie niedobrze w życiu, że jest nieszczęśliwa i nigdy już nie odnajdzie szczęścia, nie potrafi już dłużej wytrzymać tego wszystkiego. Na początku próbowałam ją jakoś pocieszyć, że wszystko się jakoś ułoży wtedy ona wyszukiwała coraz to bardziej przekonywujące dowody na to że jej życie nie ma już sensu i bardzo się męczy. Zapytała mnie czy mogę jej jakoś pomóc. Byłam przekonana, że jej życie jest pasmem cierpienia i labiryntem bez wyjścia. Czułam jej cierpienie i współczułam jej, że tak bardzo cierpi więc zgodziłam się jej pomóc, choć nie wiedziałam czego ode mnie oczekuje i w jaki sposób mogę tej dziewczynie pomóc, ale chciałam jej ulżyć w cierpieniu. Tak więc na pytanie czy mi pomożesz odpowiedziałam: tak. Nagle widzę zbliżający się pociąg a dziewczyna na moich oczach skacze z mostu na którym stałyśmy i rozmawiałyśmy. Rzuciła się prosto pod ten pociąg, a ja widziałam wszystko w najdrobniejszych szczegółach jak jej ciało się rozrywa, krew oraz czułam ten ból , to jak to bardzo boli tę dziewczynę, bolała mnie wtedy bardzo głowa .Po zderzeniu z pociągiem dziewczyna czuła nadal ból i zaczęła krzyczeć i błagać o to abym jej pomogła, żebym ją zabiła aby nie czuła już tego okropnego bólu. Ponieważ czułam to wszystko na własnej skórze postanowiłam jak najszybciej ulżyć temu cierpieniu, zaczęłam więc skakać po zmasakrowanym ciele tej dziewczyny żeby jak najszybciej umarła i nie czuła więcej tego okropnego bólu. Wokół było mnóstwo krwi widok był przerażający ciało tej dziewczyny było oddzielone od głowy i porozrzucane. W tym wszystkim towarzyszył ciągły ból a ja byłam wycieńczona. Obudziłam się ... zapaliłam szybko wszystkie możliwe światła w pokoju było około godz 3, noc za oknem a ja cała mokra lub przemoczona jakby deszczem, lub po prostu spocona koszmarem sennym. Byłam w szoku, siedziałam na łóżku przy zapalonym świetle aż do rana zastanawiając się czy to co mi się przyśniło i czy krew na moim czole przed zaśnięciem, czy to miało jakieś znaczenie. Poza tym czułam się tak jakbym wróciła z jakiejś podróży zmęczona i wycieńczona bólem. Tamtego dnia byłam bardzo odłączona od świata rzeczywistości, zanurzona we własnych myślach a drogę, którą codziennie pokonywałam metrem (pracowałam wtedy w Paryżu jako opiekunka dla dzieci i uczęszczałam do szkoły) jadąc do szkoły w tamten dzień pokonałam pieszo a było to bardzo daleko. Pomyślałam, że pokonanie jakiegoś dużego dystansu pieszo pozwoli mi się otrząsnąć z koszmaru sennego i skoncentrować na codziennym życiu i obowiązkach. Kiedy dotarłam do szkoły koleżanka od razu skomentowała, że wyglądam jakbym dopiero co zobaczyła ducha. Nie mogłam niczego przełknąć i przestać myśleć o czymkolwiek innym jak tylko o tym co mi się przyśniło. Tego dnia miałam wolne w pracy, poszłam więc ok godz 16 po szkole do swojego lokum. Postanowiłam wysłać wiadomość sms mojemu chłopakowi, który przebywał wtedy w Polsce. Zazwyczaj o tej porze wysyłaliśmy sobie wiadomości. Kiedy zaczęłam pisać widomość o tym co mi się przyśniło dostałam sms od mojego chłopaka. W wiadomości przeczytałam żejego kuzynka tej nocy popełniła samobójstwo, skoczyła pod pociąg ciało trzeba było zidentyfikować bo było w kawałach. Po otrzymaniu wiadomości wpadłam w jakiś szok, czułam jak gardło mi się zaciska, miałam ochotę popełnić samobójstwo gdyż sama już nie wiedziałam czy to jest nadal sen? Ale to nie był już sen. Bałam się zasnąć światła przez dłuższy czas miałam zapalone i ciągle analizowałam to wszystko w swoich myślach. Oczywiście mój chłopak nie uwierzył na początku w to o czym mu opowiedziałam a teraz po prostu nie chce na ten temat rozmawiać. Nie rozmawiam o tym w ogóle z rodziną mojego męża jest to temat bolesny i trudny, rodzina mojego męża jest skłócona ale też są to ludzie niewierzący. To wydarzenie bardzo mnie odmieniło. Dopóki czegoś nie przeżyjesz na własnej skórze nie jesteś na to otwarty i nie wierzysz, lecz kiedy coś się takiego wydarzy człowiek już nie jest taki sam i zaczyna się zastanawiać bez końca nad wszystkim co go otacza. Po jakimś czasie od tego wydarzenia przypomniałam sobie rozmowę z tą dziewczyną, kiedy się widziałyśmy po raz pierwszy i to że mówiła wtedy, że chce popełnić samobójstwo a dokładnie, że chce się rzucić pod pociąg, Pytała mnie nawet czy chcę dostać jakiś znak od niej z zaświatów po jej śmierci - lecz ja nie potraktowałam jej wtedy poważnie. Pomyślałam, że jest zwykłą nastolatką z problemami i wybujałą wyobraźnią i ze nie miałaby na tyle odwagi aby to zrobić naprawdę. Dlatego nie przejęłam się wtedy tymi słowami, poza tym nie znałam tej dziewczyny na tyle blisko by jej uwierzyć. Wydawało mi sie , że próbuje po prostu jakoś zwrócić na siebie uwagę ale nigdy bym nie przypuszczała, że zrobi to naprawdę i ze da mi jakikolwiek znak. Przyśniła mi się jeszcze potem parę lat później. Często opowiadałam o tym zdarzeniu moim znajomym chcąc poznać ich zdanie na ten temat i oczekując być może jakiejś odpowiedzi na pytania dotyczące tego zdarzenia. Nie wiem czym to wszystko było ale nie był to przypadek to wiem na pewno. A już na pewno nie była to moja wyobraźnia bo zdarzenie wydarzyło się naprawdę i zgadzają się fakty, godzina zdarzenia miejsce i osoba. W swoim życiu spotykałam nieraz dziwne sny i wydarzenia ale to wydarzenie było najdziwniejsze. Jest to jakiś dowód na istnienie jakiś sił wyższych ??? Że życie nie jest takie jakie myślimy że jest? Jakie są nasze umiejętności których nie znamy, do czego jesteśmy zdolni my i nasz umysł?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mariak.kelemen.n
historia powyzej na prawde mro|ca krew w zyBach. niektorzy ludzie maj tak zdolnosc ze przed smierci bliskiej osoby im si to sni .niektorzy nazywaj to bBogosBawienstwem a inni przeklenstwem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vikki3jjklklk
niestety niże spotakalam w zyciu ducha , przykre a może ktoś z was spotkał ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anananadadada
to si ciesz ze nie spotkalas :d ja nie spotkaBem i mam nadzieje ze nie spotkam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzesia, chyba pisaliśmy ze sobą kiedyś. Twój "sen" ma wiele wspólnego z tym co na blogu mam w związku z tym tematem: http://zmiennoksztaltne.blogspot.com/2013/02/poaczenie-dwoch-swiatow.html Jeśli możesz to prześlij mi twój powyższy opis na mój email: krisek.poliak@azet.sk z pozwoleniem abym go mógł dać na mój blog. Twoje przeżycie to dobry przykład przenikania się dwóch światów. Poza tym jeśli jeszcze ktoś z przebywających tu widział ducha, może także napisać :) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zew ryczacej gesi.
gloris

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podbijam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja opowiem historie z mojej rodziny .Pisalam na innym topiku ale przypomne. Rzecz dziala sie zaraz po zkakonczeniu drugiej wojny swiatowej brat mojego taty wybral sie na ryby..W domu zostal moj tata,jego trzy siostry.oraz ich rodzice. W nocy wszyskich obudzil odglos ciezkich krokow dookola stolu bylo ich dziewiec. Rano nadeszla wiadomosc ze wujek zginal nagle od wybuchu podczas lowienia ryb.Wszyscy byli pewni ze to on wlasnie przyszedl pozegnac sie ze swoimi najblizszymi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tez gdzies czytalam o zjawisku nakladania sie na siebie trzeciego i czwartego wymiaru.Doswiadczaja tego osoby wrazliwe. na wysokim poziomnie rozwoju duchowego.. ja tez wierze w to ze istnieje obok nas swiat ktorego nie widzimy golym okiem..przypomniala mi sie pewna historia, mlode malzenstwo kupilo nad morzem wille pobudowana przed wojna..Po dokonaniu remontu w pewnym pomieszczeniu ukazywala sie mloda dziewczyna,,postanowili wezwac medium Tamare Jermakowa..osoba ta to najslynniejsze medium XXI wieku.ktora potrafi nawiazac kontakt i bytami po drugiej stronie kurtyny.. okazalo sie ,ze podczas dokonywania przerobek zostal zamurowany pokoj owej dziewczyny.ktora nie mogla odnalezc sie w nowych warunkach i ukazywala sie mieskancom,oraz slychac bylo rozne halasy... w pewnym miesieczniku bylo zdjecie tej willi.zatem historia jest prawdziwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hej ty z tego bloga o zmiennokształtnych. Pisz sobie te śmieszne pierdoły ale nie wykorzystuj do nich cytatów z Biblii, bardzo Cię proszę, bo ją bezcześcisz.czytałeś ją w ogóle? jesli tak to chyba wiesz co mówi księga koheleta 9:5? i gdzie jest w w niej opisany czyściec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pan Jehowy, powiedz jeszcze gdzie w Biblii masz opisane piramidy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też nie Jehowy, ale to do czego ty wykorzystujesz Biblię to masakra...zmieniasz jej kontekst gorzej niż właśnie jehowi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zaczelam was czytac na chwile musialam zjechac do skrzynki na listy sama jestem w mieszkaniu wracam a pali sie zarowka w zyrandolu moze to zbieg okolicznosci.a moze przedtem nie widzialam nie wiem sama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×