Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Samotna w małżeństwie

Moje potrzeby i marzenia

Polecane posty

Od kilku miesięcy myślę o rozwodzie.Jestem z mężem 7 lat po ślubie. Przed ślubem spotykaliśmy się ok. 4 lat ale mieszkaliśmy oddzielnie. Nie mam z mężem żadnych wspólnych zainteresowań, Synka traktuje jak przykry obowiązek, w łóżku jest...nudno, nie przykłada się do żadnych spraw domowych, w każdej dziedzinie muszę mu podpowiadać co jest do zrobienia- sam się nie domyśli ;( Nie tak wyobrażałam sobie małżeństwo ale chyba sama jestem sobie winna gdyż potrzebowałam wyrwać się z patologicznego domu :(... Po prostu chciałam się wyżalić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tjkhdsfhdjkf
wyszłaś za mążżeby wyrwać sięz domu ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tjkhdsfhdjkf
a nie prościej było by wyjechać , gdziekkolwiek ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala ogrodniczka Natalia
niestety zasypiam już, i niE mam siły PISAĆ. Jednak współczuję Ci. A patologiczną rodzinę zostaw w spokoju, bo Ty też sie do niej zaliczasz skoro ona taka jest, a jednak jesteś inna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak się złożyło,że z dzieciństwa pamiętam tylko zdrady i bijatyki rodziców, alkohol i wizyty policji. Według mojego mniemania, małżonkowie powinni się szanować, wspierać i pomagać sobie w każdej sytuacji. Powinni być dla siebie podporą i WSPÓLNIE wychowywać swoje dzieci. Ja nie jestem rodziną patologiczną, gdyż nie zdradzam męża, nie upijam się zapominając dać jeść dziecku, nie sprowadzam do domu gachów- moje dziecko nie ogląda takich scen. Nie biję męża ale za to pracuję zawodowo, po pracy sprzątam, piorę, gotuję, remontuję mieszkanie, latam na pocztę z rachunkami, zapieprzam w ogrodzie, jeżdżę na wywiadówki i mimo tylu zaznanych w życiu od rodziców krzywd teraz pomagam im na wszelkie możliwe sposoby. Teraz widzę, że małżeństwo było ucieczką od tamtego życia ale wybierając sobie męża patrzałam na to aby on i jego rodzina nie była taka jak moja. Chciałam być kochana, szanowana, nie chciałam już słyszeć,że jestem zmarnowanym nasieniem, coś co powinno się wyskrobać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tjkhdsfhdjkf
przy okazji : skoro masz internet , zacznij płaci przez internet , popierwsze łatwiej , podrugie taniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie-sa-mo-tna
tak bardzo chcialas miec normalna rodzine i byc dobra zona, ze po prostu rozpuscilas meza i przejelas wszystkie obowiazki, trudno bedzie to odkrecic, ale musisz probowac :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie-sa-mo-tna
myslisz, ze maz Ciebie nie kocha ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nawet ciekawie kazdy pisze o swoich oczekiwaniach hihi ale brakuje tu czegos !chyba odrobiny dystansu do Siebie I I swych wyobrazen! Zwiazku wedlug mnie oczywiscie! Nie da sie zbudowac na swych oczekiwaniach I mniemaniu!!! Zwiazek to szereg zabiegow i pielegnacji wszystkich zainteresowanych! To jest jak z pieknym ogrodem!!!!! Kazdy lubi ogladac a nikomu sie nie chce dbac o niego! Dlatego partnerzy wola zrywac kwiaty lub jablka u sasiadow! A zamiast skomlec jak to zle jest w zyciu to zadajmy sobie pytanie co my wnosimy do zwiazku! Gotowanie I pranie to owszem wazna proza zycia ale zwiazek to przedewszystkim dobry kontakt zrozumienie fine ja u niektorych I codziennosc! Wiec uczmy sie dbac o to zamiast bujac I marzyc I czyms lepszym! Wtedy moze Nasze bedzie lepsze? Juz nie marudze Wam wiecej ! Hihi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja Cie doskonale rozumiem
Po 10 latach malzenstwa mam podobne odczucia. Widze tez problemy,ktorych maz niestety nie widzi,albo nie chce widziec:( I tak sobie to trwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kredek- ja też tak uważam ale jak coś budować, jak zbudować dobre relacje czy kontakt z partnerem jak Ona zamiast rozmowy ze mną woli usiąść przed komputerem czy tv. Zazdroszczę tym parom, które umieją rozmawiać o tym co się wydarzyło w pracy, jak spędziło się czas- ogólnie które ze sobą rozmawiają. Gdy ja zaczynam jakikolwiek temat, mąż nawet na mnie nie patrzy, a jak mu na to zwracam uwagę, to twierdzi, że przesadzam. Syn ma dopiero 5 lat ale gdy patrzę jak próbuje zainteresować swojego ojca sobą, gdy zaciąga go do zabawy, a ten go zbywa, to serce mi się kraje. To ze mną mały wsiada za kierownicę i razem wprowadzamy auto do garażu, to ja uczyłam się " zarzucać " wędkę by pokazać dziecku jak to sie robi, ja ganiam z nim po podwórku z piłką- mąż stanie z rękoma w kieszeni i to jest cały jego wkład w wychowanie naszego dziecka. Przez długi czas sama przed sobą tłumaczyłam postępowanie męża jego zmęczeniem itp. ale teraz patrzą na to nieco z boku i widzę, że inni pracują na dwóch etatach, a mimo to dają z siebie więcej jeśli chodzi o wychowanie dzieci i ogólne zaangażowanie w rozwój rodziny. Tak- uważam, że mąż mnie już nie kocha, że jest mu ze mną wygodnie. Podczas niedawnej " kłótni" jeśli tak to można nazwać, bo on i tak w trakcie wychodzi, powiedziałam mu, że inaczej to sobie wszystko wyobrażałam, że myślę o rozwodzie, że mamy zupełnie inne wyobrażenie o małżeństwie-popatrzył na mnie obojętnie i powiedział: " a weź przestań "... i to tyle :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie-sa-mo-tna
czyli nie wierzy, ze mozesz cos zmienic, a Ty wierzysz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lewDDA
Masz sybdrom DDA!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm, przez dwa lata wierzyłam, że da się coś zmienić w naszym małżeństwie. Byłam pewna, że to przejściowa sytuacja,teraz widzę, że nie zmieniło się nic :( Mąż do wszystkiego podchodzi baaaaardzo spokojnie i leniwie. Wszystko odkłada na później. Jestem zmęczona tym, że każdą decyzję w domu muszę podejmować ja, ja planuję całe nasze życie. Wczoraj długo w nocy nie mogłam zasnąć i doszłam do wniosku,że sama sobie jestem winna niestety :( Szukałam w mężu spokoju, potrzebowałam bliskości, kogoś kto będzie mi mówił,że jestem coś warta. Nie brałam wtedy pod uwagę, że małżeństwo to nie tylko głaskanie i mówienie ciepłych słów... Zawsze chciałam mieć dwoje -troje dzieci i mąż kiedyś też tego chciał. Niestety okazało się, że mąż prawdopodobnie nie może mieć już więcej dzieci, a to które mamy jest niemal cudem. Umówiłam go na wizytę do kliniki, czekaliśmy ponad pół roku na tę wizytę aż w przeddzień kazał mi zadzwonić i odwołać wszystko. Mówi,że jak ma być to będzie. Na początku myślałam, że to ja mam problem, przeszłam sporo badań, przepłakałam wiele nocy. W końcu mąż zgodził się zbadać nasienie, wyniki nie były dobre. Lekarz zapisał mu jakieś witaminy do czasu wizyty w klinice. Niestety opakowanie z 30 tabletkami, które powinno mu starczyć na ok. miesiąc w tej chwili została połowa buteleczki ale już po terminie ważności :( Na prawdę jestem zrezygnowana, facet 40 letni, a podejście do życia , ech brak słów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×