zawaliłam cała sesje i mam 5 poprawek :(

Miałam pewne problemy nie wazne jakie, ale nie uczyłam sie. i zawaliłam 5 przedmiotów.. wszystko zostało mi na wrzesien :( 3 sa ciezkie dosc ,a 2 z tych lezejszych egzaminów jest szansa ,ze dam rade ? czy juz lepiej rezygnować ze studiow?

no to piczkę zedrzesz, od dawania.

walcz do samego końca. Uda się

bede walczyc do konca ,ale chwilami trace nadzieje ,ze sie uda :(

jakis świński zahaltwał

A dlaczego nie miałabyś dać rady? Przecież normalnie zdaje sie o wiele więcej egzaminów w krótkim czasie i musi być ok :) nie mysl o tym że to poprawki i bądź dobrej myśli

ja mam jedną i z jednego juz warunek bo poddałam się na ćwiczeniach już. więc brawa dla mnie :O

Może zamiast tu się użalać zacznij się już uczyć?:D Jak nie zaliczysz wszystkich przecież nie będzie tragedii. Można się ugadać z prowadzącym, to jest też człowiek, a jak nie to zostaje warunek. Nie poddawaj się, najgorzej to odpuścić. Dasz radę :)

A jaki masz system nauki? Ja mam problem tego typu, że nawet jak czytam książkę, to nie mogę się powstrzymać od robienia notatek z tego co przeczytam. Niestety przeważnie 2/3 wydaje mi się bardzo ważne i tym sposobem przepisuję książkę ręcznie ;/ Wiem, że to co przepiszę mam uporządkowane, ładnie graficznie rozmieszczone itp. Chyba jestem wzrokowcem :( Fajnie, bo w głowie dużo mi wtedy zostaje, ale z drugiej strony czas..a raczej jego brak. Nad przepisywaniem schodzi mi 2 albo 3 razy dłużej niż jeślibym tylko czytała. A tu już wchodzi moja fobia, że nawet jak przeczytam książę 2-3 razy (a myślę, że przez ten czas, który poświęcam na przepisywanie, spokojnie dałabym radę), to nie zapamiętam tak dobrze jak w przypadku zrobienia bardzo obszernych notatek, które później wkuję. Niestety często bywa tak, że proces robienia notatek ukończę i potem już nie mam siły, żeby na nie spojrzeć. Coś w głowie mam z tego, ale przeważnie zostają piękne notatki i średnia ocena z egz :/ NIe wiem skąd mi się to wzięło, bo kilka lat temu zdałam na dobre oceny kilka egz, tylko po jednokrotnym przeczytaniu książki. Teraz się nakręcam, że specyficzny przedmiot, że test wielokrotnego wyboru i trzeba czegoś więcej niż przeczytanie - i ta fobia, że przeczytanie mi nic nie da. NIe wiem w sumie jak się uczyć :) Przy bardziej obszernym materiale to jest męczące :( Mania przepisywania z wszystkego - książek, slajdów, nawet własnych notatek z wykładów. Jakieś rady? Czy to już nerwica natręctw :) ?

o kurde to ja mam jedna kobylkę do zdania i nie chce mi się uczyć, a co mowic o 5! wspolczucia :/

walcz do konca mówię ci ja odpuściłam juz na ćwiczeniach...wiesz dlaczego? cały nasz rok był do tyłu z tym przedmiotem...prowadzacy nas katował, ludzie chodzili poprawiać oceny po 7 razy z marnym skutkiem, 90% ludzi było w dupie 2 tygodnie przed egzaminem. ja stwierdziłam, ze mi sie nie uda, bo miałam za duzo zaległości, inni mieli znacznie wiecej i walczyli do konca. udało im się, największe nieuki zaliczyly cwiczenia :O ale chodzili i poprawiali a ja olałam wszystko...wystarczyło chcieć. od tamtej pory moim celem jest walka do konca, do samego konca ;) Ty tez sie nie poddawaj!!!