Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość porażka w pracy :(

chcę to zmienić, ale nie wiem od czego zacząć...

Polecane posty

Gość porażka w pracy :(

Nie jestem zadowolona ze swojej pracy. Bardzo mało zarabiam, wchodzą mi w pracy na głowę, szef mną pomiata a ja się na wszystko godzę. Nie mam odwagi walczyć, wydaje mi się, że jestem śmieszna i żałosna. Nie pomaga mi fakt, że jestem DDA, choć nie chcę swoich porażek tym usprawiedliwiać, to nigdy poczucie mojej wartości nie było za wysokie :( Rano wstaję ze skurczem w żołądku, sama myśl o pracy mnie bardzo stresuje. Może mogłabym pracować gdzie indziej, za lepsze pieniądze, ale strach paraliżuje mnie tak bardzo, że boję się nawet wysłać CV. Wiem, że durnie to brzmi, ale mam lęk przed działaniem, przed zmianą, wiem, że brak mi przebojowości, dlatego boję się porażki. Boję się jej tak bardzo, że nie robię nic by zmienić obecną sytuację i kółko się zamyka. Czego od Was oczekuję? Może słowa otuchy, może rady, jak pokonać samą siebie z lękami. A może dobrze by ktoś na mnie nakrzyczał, konstruktywnie oczywiście a nie głupimi bluzgami ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porażka w pracy :(
Nikt nic nie doradzi? nikt nie nakrzyczy? Dlaczego jak są tematy typu zdradziłam, czy oceńcie mojego ptaszka to nie nadąża się czytać wypowiedzi, a jak ktoś chce coś ze sobą zrobić konstruktywnego, iść do przodu to już temat nie ciekawy? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak, jesteś żałosna
i myślę, że dopóki nic sama ze sobą nie zrobisz to nikt nie zrobi. OBUDŹ SIĘ!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam tak samo i tyle
dokładnie te same objawy muszisz nad sobą popracować poczytaj o asertywności, idź na terapię do psychologa, poszukaj bezpłatnej na nfz szkoda zdrowia na pracę która wyniszcza psychicznie za kilka lat będziesz wrakiem człowieka: nerwica, zaburzenia lękowe, zaburzenia hormonalne, problemy z sercem i inne stres powoduje zaburzenia w wydzielaniu hormonów, to rozregulowuje cały organizm, na dłuższą metę niszczy, wypala nabawisz się problemów z trawieniem, wrzodów żołądka, wysokiego ciśnienia, zaburzeń miesiączkowania, kłopotów ze snem, nadciśnieniem to za wysoka cena, myśl o sobie staraj się rodzielać sferę prywatną od zawodowej codziennie staraj się rozładowywać stresy np spacerując, ćwicząc np jogę, odżywiaj się zdrowo, wysypiaj, inwestuj w swoje dobre samopoczucie co do pracy to wiem że trudno zmienić na inną, raz przez bezrobocie, dwa przez to że prawie każdy pracodawca chce pracowników wyciskać jak cytrynę, trzy: przez Twoje problemy z niską samooceną i lękiem przed zmianami bierz suplementy z magnezem i wit B Compositum, wzamcniają układ nerwowy, chronią przed stresem, możesz brać także żeń szeń, dodaje powera, mnie pomógł gotowy suplement Stres Control z Olimpu: ma magnez, żeńszeń, zioła, kosztuje ok 15 zł, każdemu go polecam no i nie daj się, będzie dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też nie mieliśmy bo po co
dokładnie te same objawy muszisz nad sobą popracować poczytaj o asertywności, idź na terapię do psychologa, poszukaj bezpłatnej na nfz szkoda zdrowia na pracę która wyniszcza psychicznie za kilka lat będziesz wrakiem człowieka: nerwica, zaburzenia lękowe, zaburzenia hormonalne, problemy z sercem i inne stres powoduje zaburzenia w wydzielaniu hormonów, to rozregulowuje cały organizm, na dłuższą metę niszczy, wypala nabawisz się problemów z trawieniem, wrzodów żołądka, wysokiego ciśnienia, zaburzeń miesiączkowania, kłopotów ze snem, nadciśnieniem to za wysoka cena, myśl o sobie staraj się rodzielać sferę prywatną od zawodowej codziennie staraj się rozładowywać stresy np spacerując, ćwicząc np jogę, odżywiaj się zdrowo, wysypiaj, inwestuj w swoje dobre samopoczucie co do pracy to wiem że trudno zmienić na inną, raz przez bezrobocie, dwa przez to że prawie każdy pracodawca chce pracowników wyciskać jak cytrynę, trzy: przez Twoje problemy z niską samooceną i lękiem przed zmianami bierz suplementy z magnezem i wit B Compositum, wzamcniają układ nerwowy, chronią przed stresem, możesz brać także żeń szeń, dodaje powera, mnie pomógł gotowy suplement Stres Control z Olimpu: ma magnez, żeńszeń, zioła, kosztuje ok 15 zł, każdemu go polecam no i nie daj się, będzie dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porażka w pracy :(
miałam tak samo i tyle - bardzo Ci dziękuję za odpowiedź 🌼. Niestety ciężko jest mi oddzielić pracę od sfery prywatnej, mój mąż to potrafi, a ja nie. Czasem tak przeżywam pracę czy to co szef powiedział, że zadręczam męża opowiadając mu o tym i rozgrzebując temat przez pół wieczoru :O Staram się pracować nad sobą, widzę małe poprawy. Zapisałam się ostatnio na kurs, może zmiana otoczenia i ludzi dobrze mi zrobi. O terapii myślę od jakiegoś czasu, ale także brak mi odwagi. Mój mąż uważa, że przesadzam, że za bardzo się przejmuję. Wstyd mi przed nim, bo to zaradny, silny, zdolny mężczyzna, a ja czuję się czasem jego nie warta (nie przez niego, on jest dla mnie bardzo dobry, po prostu to rodzi się w mojej głowie :( ). Boję się, że jak zacznę terapię to spojrzy na mnie jak na ostatnią niemotę, która z niczym nie potrafi sobie sama poradzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam tak samo i tyle
nie porównuj się z mężem, bo każdy ma inną odporność psychiczną sytuacje oceniamy z naszego punktu widzenia a ocena jest wykładnią naszej osobniczej wrażliwości (patrz odpowność psychiczna, osobnicze cechy układu nerwowego, reaktywność układu wegetatywnego) oraz indywidualnych doświadczeń nie ma co porównywać się do męża jeśli on wychowywał się w idylicznej rodzince podczas gdy ty przechodziłaś traumę każdy terapeuta Ci powie że to jak reagują DDA to wynik uwarunkowań z dzieciństwa i tego jak się przystosowywali do sytuacji w której przyszło im żyć i funkcjonować w świecie zwierząt w sytuacji zagrożenia (stresu) zwierzęta reagują dwojako: atakiem lub ucieczką, najczęściej wybiera się strategię która wydaje się być najbardziej efektywna i adekwatna ty uwarunkowałaś się na unik inni może wolą reagować agresją terapeuta jest nie od oceniania Ciebie ale od dawania rad i pokazywania jak radzić sobie ze swoimi problemami musisz rozróżniać pomiędzy tym co ty sama myślisz o sobie od tego co myślą inni z góry zakłądasz że ludzie oceniają Cię w określony sposób i niepotrzebnie brniesz w kompleksy, uświadomienie sobie że to tylko twoje własne myśli i lęki pozwoli poczuć się lepiej natrętne myśli oceniające to wynik tego co słyszeliśmy o sobie w dzieciństwie, to jak np mówili o nas rodzice, bliscy, znajomi, my bez cenzury uwierzyl;iśmy w ich opinie, choć nie zawsze są one prawdziwe, postrzegamy się przez ich krytykę jeśli słyszysz w głowie taką natrętną myśl, przyjrzyj się jej i uświadom, że powstała ona pod wpływem oceny innej osoby i niekoniecznie musi być prawdziwa, zweryfikuj ją, daj sobie prawo nie zgodzić się z nią np " jestem do niczego, jestem głupia, nic mi się nie udaje" np: dziś popełniłam błąd w pracy.....ale zazwyczaj świetnie sobie radzę, dziś byłam po prostu rozkojarzona i zestresowana wszystkie raporty wykonuję poprawnie i w terminie, dziś miałam po prostu gorszy dzień, jestem dobra w tym co robię i przykładam się do swojej pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porażka w pracy :(
A czy znasz jakieś ćwiczenia, nie wiem np. mówienie do siebie w lustrze, że jesteś wartościowa czy coś podobnego? Ciekawa jestem takich technik, które sama mogę wykonywać w domu. Chęć mam, ale boję się, że jutro jak otworzę rano oczy znowu poczuję bezsens i nie zdobędę się na żaden wysiłek :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam tak samo i tyle
miałam kiepski okres, depresję też można powiedzieć że jestem DDA, miałam kontrolującego, dominującego ojca, jestem nadwrażliwa nigdy nie zdecydowałam się na terapię, ale kilka miesięcy temu wpadła mi w ręce bardzo fajna książka, trudno się ją czyta, bo trzeba czytać ją powoli, ze spokojem, analizować i wykonywać ćwiczenia, tam przeczytałam właśnie o tych błędnych przekonaniach które wywołują te natrętne oceniające myśli "jestem do niczego, jestem głupia, gruba itp" gdy czyta się tę książkę rozdział po rozdziale i analizuje, łatwiej wszystko sobie w głowie poukładać i zrozumieć mechanizmy jakie kierują naszym myśleniem trzeba zawsze pamiętać że sytuację w życiu, każde wydarzenie interpretujemy w indywidualny sposób, przez filtr własnych przekonań i doświadczeń każda sytuacja może być odbierana przez nas jako neutralna lub powód do stresu, to nasze wcześniejsze doświadczenia i indywidualne podejście decydują jak odczytamy daną sytuację np jedziesz samochodem i znów zapaliło się czerwone światło, wkurzasz sie i stresujesz albo masz na to luz autentyczny przykład z życia: mąż zawsze wkurza się na przejeździe kolejowych gdy opadają szlabany, przypominam mu wtedy gdy sie dopiero poznaliśmy taki moment skwapliwie wykorzystywał na to by móc mnie pocałować, śmiejemy się wtedy z tego i cała jego złość mija :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porażka w pracy :(
Muszę wrócić do jednej z najlepszych książek jakie czytałam "Pokochaj siebie "Wayne W. Dyer, może czytałaś? Po przeczytaniu wszystko wydaje się takie proste i logiczne. Ale po czasie niestety znów zapominam i mój umysł do tych myśli wraca, zupełnie jakby był tak zaprogramowany. Wiem, że te myśli są złe. Kiedy trochę poczytam na ten temat albo z kimś porozmawiam i mnie w tym utwierdzi wiem o tym. Ale po czasie znów zaczynam wierzyć w to, że jestem do niczego. Dodatkowo otoczenie mnie w tym utwierdza. Przykład: szef obiecał mi podwyżkę x czasu temu, po jednym z dużych projektów miesiąc temu upomniałam się o nią. A swoją pracę zrobiłam najlepiej jak potrafię (wiadomo liczyłam na tą podwyżkę więc jeszcze bardziej się starałam). Na co on wysłał mi podobną pracę co ja zrobiłam, ale zrobioną przez inną osobę i stwierdził, że tamten projekt jest lepszy i zrobiony w krótszym czasie i dlaczego ja nie robię takich projektów?! Więc utwierdził mnie w przekonaniu, że nawet jak się staram to słabo mi wychodzi :( Wszędzie wyłapuję to, że mają mnie za nic: szef pisze do mnie w mailu małą literą, a do innych już dużą (w mail zbiorowym :( ) albo umawia się ze mną na rozmowę i zapomina i sekretarka zdziwiona, bo szefa nie ma, ma inne spotkanie. Sama go ciągle muszę o wszystko prosić, nawet o wypłatę :( Ciężko jest w takich momentach, poczuć się wartościowym. Nigdy dziękuję ani proszę, tylko ktoś zrobił lepiej i szybciej i to za pół darmo a ja że mam wymagania :( Pracuję w zawodzie ok.5 lat i już czuję wypalenie zawodowe. Na myśl o pracy chce mi się płakać, nienawidzę swojej pracy. A na niczym innym niestety się nie znam. P.S. Jaka to książka? Czy może ta o której i ja napisałam? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam tak samo i tyle
no tak, tak się rozpisałam że zapomniałam podać tytuł książki: to seria Samo Sedno, poradniki "Pokonaj Depresję, Stres i Lęk" terapia poznawczo-behawioralna w praktyce, Dr. Stephen Briers z tej serii są też: " Pokonaj Stres dzięki technikom relaksacji Dagmara Gmitrzak "Pewność Siebie" Artur Król "Asertywność na codzień" Agnieszka Wróbel natknełam się na te książki w księgarni gdy zastanawiałam się co ze sobą zrobić, zaczełam je przeglądać i czytając stwierdziłam, że są całkiem sensownie napisane, że to co pisze autor jest logiczne i do mnie trafia nie przeczytałam ich jeszcze wszystkich, czytam po kawałku, często wracam do niekórych fragmentów by sobie przypomnieć bardzo ważna jest aktywność fizyczna, relaks, one mają duże znaczenie na kondycję ukł. nerwowego i odporność na stres ważne jest też zdrowe odżywianie, sen widze po sobie że gdy jem zdrowiej, staram się ćwiczyć, czuję się psychicznie lepiej, myślę o sobie korzystniej, trzeba być dobrym dla siebie z ćwiczeń dobre są też afirmacje: wypisałam sobie je na kartce i mam tę kartkę przy łóżku, postanowiłam że będę je czytać zaraz po przebudzeniu, zawsze przed wyjściem z domu i np przed snem.... no ale jakoś nie robię tego, wypisałam wszystko co mnie dotyczy: że jestem zdrowa, silna, że mam prawo mieć swoje zdanie, że jestem spełniona i wartościowa, że każdego dnia wykorzystuję swój potencjał myślę, że samo to że usiadłam i zastanowiłam się co dla mnie ważne i jaką chciałabym się widzieć już pomogło, nakreśliłam na nowo wizerunek swojego ja by wymazać ten który narzucili mi inni w dzieciństwie, patrząc w lustro staram się widzieć osobę ważną, taką która ma prawo do swoich decyzji, pewną siebie i swoich wyborów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam tak samo i tyle
nie czytałam tej Twojej książki, ale zapiszę jej tytuł, moze się przyda co do szefa, to po prostu dupek, musisz oddzielić jego buractwo od Twojej osoby, po prostu są tacy ludzie, którzy dowartościowują się gnojeniem innych, najprawdopodobniej on ma jakieś deficyty, jest niepewny siebie i taką postawą sobie coś rekompensuje nic nie dzieje się bez przyczyny być może są toksyczni ludzie którzy mają radar na osoby słabsze psychicznie i podświadomie wyłapują je z tłumu i skupiają na nich swoją agresję manipulator z daleka wyczuje innego manipulatora a oprawca rozpozna potencjalna ofiarę o ile w życiu prywatnym możemy unikać toksycznych ludzi o tyle w pracy możemy jedynie próbować obierać strategie najlepszego radzenia sobie z nimi koleś zapomniał o spotkaniu, jest niepoukładany a ty odbierasz to jako Twoją winę i leceważenie Twojej osoby zamiast pomyśleć że ma głowę w tylniej cześci ciała znów znalazłaś powód by podkopać swoją pewność siebie i wmówić sobie że to kolejny dowód na to że nikt się z Tobą nie liczy każdą sytuację mozna ocenić na dwa sposoby to samo z mailem: szef nieuk skoro imię pisze z małej litery ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porażka w pracy :(
Bardzo się cieszę, że Ciebie poznałam :) DZIĘKUJĘ CI za wszystko co napisałaś 🌼. Lepiej się czuję, dodałaś mi otuchy, przemknęło mi przez głowę "skoro Tobie się udało to i mi może" :) Świadomość, że ktoś inny też walczy no i że ma postępy bardzo mi pomogła. Naprawdę od przebudzenia czułam się największą ofiarą na świecie :O Teraz czuję, że sporo mogę. Z tym, że tak jak pisałam wcześniej u mnie to jest zmienne, więc nie obiecuję co będzie jutro, ale jestem dobrej myśli. Chwilowo znikam z kafe, hmmm... praca mnie czeka :O jeszcze raz DZIĘKUJĘ 🌼. Zajrzę tu jeszcze później, może ktoś inny jeszcze się wypowie lub jakiś biedak podobnie dołujący jak ja dołączy. Może razem będzie łatwiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam tak samo i tyle
gdy napadają mnie "głupie myśli" od razu je kontruję: " np przymierzając w sklepie jakiś ciuch myślę: "jestem gruba i beznadziejna" od razu poprawiam się " w tym ciuchu wyglądam grubo, ten ciuch jest nietwarzowy, nie pasuje do mnie, w innych ciuchach wyglądam ok" ugotowałam jakiś niewypał na obiad, kompletny niejadalny gniot "nic nie potrafię, nawet gotować" myślę: " dziś mi coś nie wyszło, inne dania są smaczne, mój bigos wszyscy chwalą"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam tak samo i tyle
udało się to za duże słowa, po prostu staram się każdego dnia wkładam trochę wysiłku czasami małe drobiazgi pomagają poczuć się lepiej np kupiłam zajebisty fioletowy lakier do paznokci, pomalowałam nim palce u nóg i gdy na nie patrze w sandałkach to myślę sobie: jest lato, jest fajnie gdy chodzę na spacery to skupiam się na zapachach: w maju bzy, konwalie, potem jaśmin, lipy...cieszę się gdy na osiedlu koszą trawy oj takie głupotki, staram się je zauważać i się cieszyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porażka w pracy :(
Koniecznie zajrzyj do obu książek tego autora Wayne W. Dyer "Pokochaj siebie" i "Kieruj swoim życiem". Ja również muszę do nich wrócić, bo czytałam ale już dawno temu. Przez ten czas dokopano mi (w tym i ja sobie sporo dokopałam ;) no i wiedza - w miarę coś w główce zostało, ale praktyka zdana na dwóję :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam tak samo i tyle
zaglądaj regularnie do tych ksiażek a będzie lepiej, no i uprawiaj jakiś sport, nawet jeśłi miałby to być tylko codzienny spacer nie siedź w domu w weekendy organizuj aktywnie czas z mężem, spotykajcie się ze znajomymi, szukajcie rozrywek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porażka w pracy :(
Bardzo fajnie się czyta Twoje wypowiedzi, aż nie mogę wyjść z tematu ;) Ale niestety muszę. Jeśli masz chęć zajrzyj proszę później, chętnie bym z Tobą jeszcze pogadała. Zazwyczaj siedzę na kafe rano, tak od 7, czytam i piszę przy porannej kawie a potem to tak z doskoku w przerwie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam tak samo i tyle
organiczaj czas przed tv, kompem i w marketach bo to głupia i wysysa energię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam tak samo i tyle
dodam temat do ulubionych i będę zaglądała my zimą trochę zasiedzieliśmy się w domu więc na wiosnę zaczeliśmy interesować się co się " w mieście dzieje" okazało się że jest sporo różnych wydarzeń kulturalnych, takich bezpłatnych i faktycznie jak zaczeliśmy więcej gdzieś wychodzić poczuliśmy że żyjemy zamiast wegetować człowiek potrzebuje nowych bodźców, kontaktów z ludźmi a nie tylko praca, dom, tv a w weekend nadrabianie porządków i zakupy w markecie trzymaj się i nie daj się swojemu szefowi-troglodycie jak Cię wkurza albo wyzywa wizualizuj go sobie owłosionego, w skórze i z wielką maczugą, tylko się nie śmiej ;-) no i koniecznie pamiętaj że troglodyci mieli takie charakterystyczne prymitywne rysy twarzy: wielka wysunięta do przodu szęka i wielkie wystające wały brwiowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsfsfdffg
według mnie wcale z toba nie tak źle, skoro w ogóle masz pracę. są ludzie co mają PRAWDZIWA nerwice i prawdziwe lęki i tacy w ogole nie mają pracy, i mi ich szkoda a nie takich jak ty, jęczy na forum a robote ma...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porażka w pracy :(
HAHAHA! z tym troglodytą to dobre :D Wiesz coś podobnego kiedyś wyczytałam i w stresie wyobrażałam sobie szefa w kalesonach ;) Ale on jest taki paskudny, że aż na samą myśl mi twarz wykrzywiało :D A teraz przynajmniej mam gwarancję dobrego humoru :) Co do Tv to w ogóle nie oglądam (chyba że leci dobry film), zakupów nie lubię (w większości mąż robi;). Niestety przy kompie pracuję więc od niego nie ucieknę. Już jakiś czas temu zauważyłam, że chodzę bardziej zdołowana przez to co oglądam. Jak w tv się nasłuchałam o biedzie, zabitych dzieciach, kataklizmach, złodziejstwie/korupcji to ciągle narzekałam. Więc kontroluję to co oglądam. Ostatnio musicale "Moulin rouge" i "chicago" z mężem wieczorem w ramach odprężenia ;) Ze sportem też masz rację. W zeszłym roku chodziłam na siłownię, pływałam i czułam się lepiej. Teraz ostatnio tak sflaczałam, że problemem jest wyciągnąć mnie z domu :O Mąż robi mi masaże, bo po dniu siedzenia przy kompie jestem tak spięta, że jak masuje to mówi, że mięśnie jak kamień a ja syczę z bólu :( dsfsfdffg - to dobrze, że mnie nie żałujesz:) Dobiło by mnie to zupełnie, gdybym żal w ludziach wzbudzała ;) No nie jest najgorzej, dlatego właśnie chcę coś zrobić. Żeby nie obudzić się w momencie kiedy nie będę miała motywacji, chęci i siły, a do tego będę bezrobotna. Teraz widzę problem i chcę się nim zająć, bo nie idzie to w dobrą stronę. Kiedy szukałam pracy i zatrudnili mnie tu (a było to 2 lata temu) miałam o sobie lepsze zdanie, byłam troszkę bardziej pewniejsza siebie. Teraz tak dobrze by mi nie poszło chyba na rozmowie kwalifikacyjnej :( Nie chcę by moim jedynym życiowym osiągnięciem było to, że mam niesatysfakcjonującą pracę i udane małżeństwo. Wiem, że mam więcej niż inni - niektórzy nie mają pracy, męża a jeszcze inni nie mają dachu nad głową. Ale nie mogę spoczywać na tych "sukcesach", bo zgnuśnieję i zarosnę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja, dawna "porażka w pracy :(" postanowiłam zacząć od DZIŚ! Bo jutro rano mogę już sił nie mieć. Nie pasuje mi już nick, bo jak walczyć nazywając siebie porażką? ;) miałam tak samo i tyle - naładowałaś mnie powerem - DZIĘKUJĘ 🌼 Korzystam z niego od razu. Oto moja lista postanowień (od czegoś trzeba zacząć ;) : 1. Małżeństwo jest jedyną dziedziną, w której mi się udało, w której trwa sielanka, dlatego zamierzam ją pielęgnować. Uroczyście oświadczam - koniec z zadręczaniem męża moimi problemami z pracy! :) 2. Mój szef to troglodyta, więc robię swoje a jego lekceważeniem się nie przejmuję. W końcu dobrze, że nie jestem w jego guście ;) 3. Codziennie czytam jeden rozdział z książki "Pokochaj siebie". Przy najbliższej wizycie w księgarni wzbogacam swoją literaturę o Twoje pozycje ;) 4. Uaktualniam CV i przynajmniej raz w tygodniu przeglądam oferty pracy, żeby nie przegapić okazji zamiany pracy na coś lepszego. 5. Od przyszłego tygodnia wracam na basen (na razie lajcikowo, bo tak jak pisałam bolą mnie plecy, od siedzenia i chyba od spięcia ze stresu). Zaczęłabym od dziś, ale jedziemy na weekend i raczej się nie uda przed weekendem wybrać. 6. Będę tu codziennie zaglądać i się "meldować". Kiedy nie będę mieć siły i spojrzę ile już kroków zrobiłam do przodu nie będę chciała zawracać ani stawać (taką mam nadzieję). Na razie tyle, nie chcę sobie za dużo narzucić, żeby się nie zniechęcić. A jak już się wciągnę to i wyżej postawię sobie poprzeczkę :) To chyba dobry plan...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beza truskawkowa3576
po co siedzisz w takiej pracy poszukaj innej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam tak samo i tyle
ojojoj chyba nie powera Ci dała ale kopa, dużo tych postanowień, obyś nie przedobrzyła na pewno warto byś się rozuszała i była na bieżąco z rynkiem pracy, wtedy tak bardzo nie będziesz się bała opinii szefa i tego czy będzie groził zwolnieniem z książek nie namawiam do kupienia wszystkich, wystarczy że zaczniesz od pierwszej pozycji, być może po przeczytaniu reszta okaże się już niepotrzebna i oby tak było moje na razie stoją na półce, aktualnie czuję się lepiej i nie są mi potrzebne, na razie daję sobie radę sama, ale czuję się pewniej wiedząc że gdy nadejdzie dołek mam fachowe rady w odwrocie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć :) Dzisiaj troszkę późno, ale nie udało mi się załapać na poranną kawę - piekłam piernik :) Udzielam się kulinarnie, fajnie jakby coś dobrego mi wyszło (jeszcze nie próbowałam :) Jutro organizuję mini przyjęcie i czuję, że będzie ono sukcesem :) A później ruszamy na niedzielę nad wodę ;) Od rana gotowa do działania. I od dziś także ograniczam jedzenie - w wakacje już przytyłam ok 3 kg :O O pracy na razie nie myślę -znów czuję lęk :( Robię swoje i udaję, że tak ma być - moja stała metoda :P Niestety nie rozwiązuje ona problemu :O Wczoraj dałam wici znajomym, żeby mieli na uwadze, jakby gdzieś słyszeli, że kogoś na moje stanowisko potrzebują. Może tą drogą się o czymś fajnym dowiem, bo na necie sezon ogórkowy, nic ciekawego nie ma, a z deszczu pod rynnę też nie chciałabym trafić :( Miłego dnia! (dla tych którzy to czytają o ile są tacy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lalooonnnnaaa
jak ja Ci zazdroszczę, ja tez jestem DDA, ale niestety mieszkam wciąż z rodzicami-pija oboje-nie musze Ci opisywać jak to wyglada, na pewno wiesz codziennie po kilka razy w nocy budzi mnie potworny skręt żoładka, mam arytmie serca, trzęsą mi się ręce-nie mogę nawet nawlec nici na igłe i jedyne o czym marze to umrzec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć lalooonnnnaaa 🌼 :) Ja wyprowadziłam się po maturze, wyjechałam na studia i był to wielki krok dla mnie. Jeszcze na studiach mój ojciec pił, prześladowały mnie złe sny, choć byłam daleko :( Ojciec chciał wyjść na własne życzenie z odwyku (udało nam się po wielu wielu latach go przekonać), przeżywałam to strasznie i ...sama zaczęłam pić. Nie wiem, ale gdzieś tam w łebku mi się zakluło, że może jak ja będę to ojciec nie będzie pić. Wiem, że głupie, ale sama na pewno wiesz jak różnych metod chwyta, żeby to powstrzymać. Na szczęście minęło. O dzieciństwie rzadko myślę, a wspomnienia są mgliste, tak jakbym jakiś film dawno temu oglądała. Gdzieś to zepchnęła podświadomość. Ostatnio byłam z mężem u rodziców, nocowaliśmy. Ja tak jak dziecko nadsłuchiwałam skradającego się, wychodzącego i wracającego ojca. Wiedziałam, że znów pije, leżałam w łóżku, mąż spał, a mi łzy same płynęły, żołądek się skręcił... Zanim trafiłam do miejsca w którym jestem, szukałam swojej drogi długo. Wiązałam się z nieodpowiednimi mężczyznami (oczywiście pijący lub DDA), sama piłam, tak jak Ty marzyłam o śmierci. Ale śmierć to najgorsze wyjście kochana. Możesz żyć inaczej, możesz być szczęśliwa, mieć męża i normalny dom, tak jak teraz ja. Sama nie mogę w to uwierzyć, mam kochającego męża, niepijącego, dbającego o mnie. Pewnego dnia stamtąd uciekniesz i zaczniesz żyć po swojemu. Trzymaj się tej myśli, nie poddawaj. Musisz się stamtąd wyrwać. Ktoś się wcześniej pytał dlaczego siedzę w takiej pracy - dlatego, że zawsze byłam samodzielna. Zawsze sobie radziłam, wyfrunęłam z domu i musiałam. To jest pierwszy krok - znajdź pracę, wyjedź na studia lub na wymianę - WYRWIJ SIĘ. Nie będzie łatwo, ale jeśli będziesz chciała dasz sobie radę 🌼. Ja najlepiej się czuję w mikroklimacie tzn. w domu z mężem, wśród przyjaciół. W świecie/w pracy jestem zamknięta w sobie, jestem taką "ofiarą" po której szef jeździ, której obcina pensję, która się na wszystko godzi, byle nikt nie był na nią zły :( Pracuję nad tym, jeśli chcesz przyłącz się do topiku na dłużej - zapraszam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lalooonnnnaaa
ja mam męża, dziecko, ale niestety na własne mieszkanie brakuje mi ...200zł do zdolnosci kredytowej-a tego juz nie mam jak wygospodarowac , bo musiałabym nie karmic dziecka...cięzkie to wszystko boli,ze trudne decyzje zyciowe trzeba podejmować bez wsparcia rodziców

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tym bardziej nie możesz myśleć o śmierci - masz dziecko - istotkę, która Ciebie potrzebuje najbardziej na świecie, masz męża. Masz dla kogo żyć. To może wynajmijcie coś? Wiem, że to kosztuje, ale warto się odciąć od toksycznej rodziny i zacząć ŻYĆ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×