Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość fgfhjghkjhkhjljlhgv

o pierwszym porodzie

Polecane posty

o 18.00 jakos przyjechalam do szpitala, o 19.00 bylam na sali porodowej gotowa do rodzenia.Gdyby nie to, ze syn źle sie ułożył do wyjscia i morodowali mnie jeszcze 2 gofdziny, to urodzilabym w póltora godziny od wyjazdu z domu ? przez ostatni miesiac ciazy pilam 3 razy dziennie napar z lisci malin,I bylam baaaardzo nastawiona pozytywnie. Przegapilam pierwsza faze porodu, do szpitala zachelalam z 8 cm rozwarciem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
prawda jest, ze kazdy poród jest inny, Mialam bóle krzyżowe, ktore uwazam ze wcale nie daja az tak popalic Natomiast najgorzej wspominam samo wypychanie dziecka, chcialm juz umrzec na tym lozku, zeby miec spokój :P ale dlatego, ze moje dziecko bylo ulozone twarzyczkowo i nie moglam go urodzic, meczyli mnie półtora godziny, potem mocno nacieli, mialam krwotok , mnostwo szwów przez miesiac, tydzien w szpitalu lezalam, dziecko mi zabrali na dobe itd. nie strasze, uwazam ze do porodu trzeba podejsc bojowo, z doebrym nastawieniem, Niestety nie zawsze to pomaga, czasem poród jest z komplikacjami i wtedy kobieta sue umeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hfffffdgdggdgdaaa
skurcze zaczely mi sie o 11 w nocy-co 7 minut. Przetrzymalam cala noc, rano jeszcze mialam co 7 minut, po poludniu juz co 5. O 21 pojechalam do szpitala, bole z krzyza, masaze szyjki macicy i nic. O 10 rano zrobili mi CC.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podobnie
Dobre nastawienie jest bardzo wazne. Ja przyjechalam z usmiechem na ustach i mowilam ze max 5 h i urodze. Niestety pojawily sie kaplikacje. 17h skurczy i cc. Na to nie bylam przygotowana. Dobre nastawienie mnie zgubilo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na izbę przyjęć przyjechałam koło 7, 0 10.35 urodziłam. Miałam bóle krzyżowe, dało się wytrzymać. Synek rodził się z buzią zasłoniętą rączkami. Jak któraś wyżej pisała - najważniejsze współpracować z położną i podejść do porodu zadaniowo, a nie -o boże jak będzie strasznie bolało. Mój cel - urodzić dziecko, po porodzie usłyszałam od położnej, że taka zdyscyplinowana pacjentka to rzadkość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I co bardzo ważne - jeśli nie ma wskazań medycznych typu ciąża zagrożona, to trzeba być aktywnym fizycznie, a nie leżeć na kanapie "bo ja w ciąży jestem"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość logist
Moim zdaniem większość rodzących za szybko do szpitala jedzie. Pierwsze skurcze można spokojnie przeczekać w domu. Jak się nie leży na szpitalnym łóżku to te bóle nie wydają się aż takie bolesne. Spokojnie można się wykąpać, pochodzić sobie i do szpitala jechać już tylko na sam poród. Ja tak zrobiłam z pierwszym dzieckiem. Przed godziną 6 odeszły mi wody, o 10.10 urodziłam. A jeszcze zamieszanie w szpitalu, najpierw pojechałam na jedną salę, bo powiedzieli, że to jeszcze potrwa, za chwile jednak na porodówkę, nawet nie wiem, kiedy i już miałam 7 cm rozwarcia. Z drugim dzieckiem wymiękłam i pojechałam za szybko. Wspominam to jako koszmar, bo jak zorientowałam się, że jednak nie urodzę, bo pewnie były to silne skurcze przepowiadające, to było za późno. Utknęłam w tej szpitalnej machinie. Chciałam wrócić do domu, ale powiedzieli, że z 4 cm rozwarciem mnie nie wypuszczą, ja nie chciałam się zgodzić na przebicie pęcherza i w ogóle na ingerencję w poród, bo to był dopiero 37 tc i uważałam, że mam jeszcze czas, żeby urodzić. No ale ja miałam czas, a lekarze nie. Jak już przyszłam to mam rodzić i cześć. Robili mi tyle badań, co chwila niby sprawdzali rozwarcie, a tak naprawdę starali się wywołać poród. Trwało to 2 dni. W końcu nieprzytomna zgodziłam się na oksytocynę i urodziłam jakoś w bólach strasznych, bo w tym wszystkim lekarze przegapili moment, w którym można jeszcze podać znieczulenie lub choćby coś przeciwbólowego, nawet głupi dolargan. Także moja rada: jak najpóźniej do szpitala. A, i nie wierzcie aż tak bardzo w ktg. Ja miałam naprawdę silne skurcze, lekarka powiedziała, że już rodzę, a potem okazało się, że wszystko ucichło. Jedynie położna zapytała mnie: czuje pani, że rodzi? Ja powiedziałam, że nie i ona jedyna mi uwierzyła, ale miała za słabą siłę przebicia :) Liczyło się zdanie lekarzy. A ci są tacy mądrzy, że jak z takimi skurczami trafiłam do szpitala już miesiąc wcześniej to lekarka powiedziała, że poród w toku i dostałam steryd na rozwój płuc dziecka, które miało urodzić się niby w tym 33 tc. Też nie chciałam tego sterydu, ale przedstawili mi taką wizję, że poczułam się, jakbym chciała zamordować własne dziecko. Zgodziłam się na steryd, skurcze po jednym dniu ustały, wróciłam do domu i urodziłam po miesiącu. A i tak to było, uważam, za wcześnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ghdjjtrut
Dochodzenie do siebie po cc boli bardziej niż naturalny poród. A wiem co mówie bo mam porównanie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstantynopolitanka
Miałam podobnie jak kolezanka wyżej, tylko lepiej, bo bez bóli krzyżowych :) Wody zaczęły mi się sączyć 0 2 w nocy, chwilę potem pierwsze skurcze. Cały czas byłam pod telefonem z położną - o 8 w szpitalu, o 10.30 córka była już z nami. Bez oksytocyny i nacięcia krocza. I każdemu życzę takiego porodu :) Naprawdę może nie być strasznie. Ale faktycznie warto się ruszać, prawie całą ciążę chodziłam na basen co tydzień i codziennie długie spacery, poza tym pracowałam do końca 8 miesiąca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość logist
A, miało być o pierwszym porodzie. Ten wspominam naprawdę dobrze. Było tak, jak u konstantynopolitanki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×