Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ineedhelp

Błagam! Pomóżcie mi! Potrzebuję porady

Polecane posty

Gość Ineedhelp

W końcu doszłam do wniosku, że w moim życiu dzieje się coś złego. Dlatego pozwólcie, że się tu rozpiszę. Mam nadzieję, że ktoś zechce przeczytać i pomóc. Bo uwierzcie, że nie daję sobie rady. Jestem nastolatką. Nie skończyłam gimnazjum. W moim życiu dzieje się gorzej z roku na rok. Pewnie można pomyśleć "to taki wiek, takie głupie gadanie", ale choć jutro cały ten wpis uznam za beznadziejny, to wiem, że potrzebuję pomocy. Zabrzmi szablonowo, ale mam wrażenie, że moje życie po prostu nie ma sensu. Czuję się samotna. Najgorsze jest to, że gdy chodziłam do podstawówki, przez cały czas po lekcjach zostawałam z koleżankami. Uwielbiałam ich towarzystwo. W gimnazjum wszystko się zmieniło. Znalezienie osób, które mogę nazwać "przyjaciółkami" trwało pół roku. "Przyjaźnimy" się do dziś, ale to nie jest to. Są wakacje. Nie mam ochoty z nikim się spotykać. Tak jak wolałabym żyć czyimś życiem- oglądać seriale, czytać blogi, spędzać czas na kanałach na you tube. Naprawdę nie wiem skąd się to wzięło, ale choć w głębi duszy marzę o tym, by znaleźć bratnią duszę, w rzeczywistości znalazła się we mnie jakaś blokada, zacieśniająca się coraz bardziej. Przyznam, że uważam się za osobę inteligentną i zdolną, ale skąd w takim razie myśli, że niczego nie osiągnę? Boję się przyszłości, boję się, że skończę jako nieudacznik. Nie mam siły na naukę, pomimo tego, że wyniki w szkole mam bardzo dobre. Myśl o poważnych egzaminach, ważnych konkursach, w których chcę brać udział mnie przytłacza. Mam ambicje, ale za każdym razem pojawia mi się w głowie myśl "ktoś będzie lepszy". Już teraz posiadam dziwną umiejętność, budzącą w ludziach chęć konkurowania ze mną. Jestem też bardzo zakompleksiona. Czasem stanę przed lustrem i myślę "super wyglądasz", czasem widzę grubasa, osobę potwornie brzydką, którą nikt się nie zainteresuje. Potrafię przez dwa tygodnie katować się dietą 750 kcal, myśleć o operacjach plastycznych. Ludzie mówią, że żadna z tych rzeczy nie jest mi potrzebna. Tak, czasem sama to dostrzegam. Jednak myśli o zmianie przychodzą w chwilach smutku. Boję się, że któregoś dnia mogę się pogubić i wpaść w anoreksje. Wyobrażacie sobie, że jako jedenastolatka z niedowagą miałam "ambicję", by głodzić się przez cały dzień? Marzę o tym, by używać makijażu. Lekkiego. Niestety moja mama pozwala jedynie na podkład. Zgodzę się z nią, że nastolatce tona tapety na twarzy nie jest potrzebna, ale to nieprawdopodobne, ile zwyczajna kreska eye linerem bądź wytuszowanie rzęs mascarą dodałoby mi pewności siebie, której nie mam za grosz. No, właśnie... jest też sprawa z rodziną. Mam wrażenie, że mojej mamy coraz bardziej nie mogę znieść. Kocham ją, wiem, że jest dla mnie dobra, ale z drugiej strony też toksyczna. To przykre, ale wydaje mi się, że to właśnie przez nią wpadłam w moje wszystko kompleksy. Zawsze z niechęcią patrzyła na każdą przyniesioną do domu 4, gdy nie poszło mi w konkursie na poziomie już ogólnokrajowym (!) miałam wrażenie jakby lekko się dąsała, gdy powiedziałam cokolwiek o jakimś chłopcu zaczynała się jakby wyśmiewać, że to moja miłość czy coś, przez co teraz w ogóle nie potrafię z płcią męską rozmawiać, często sugeruje mi, że nie mam wdzięku (ciekawe kto do cholery mi go odebrał?!), cały czas rozkazuje i każe się podporządkowywać. Tak, buntuję się niekiedy, ale mam wrażenie, że przez nią odebrałam sobie psychiczny komfort. ZAWSZE boję się, co ludzie o mnie pomyślą. Kiedy przychodzi ryzyko, że komuś mogłam czymś podpaść lub ktoś zwyczajnie mnie nie lubi, zaczynam się niemalże trząść. Nie dopuszczam do siebie myśli, że ktoś może nie darzyc mnie sympatią. Wiem, że to chore, ale jestem przesadnie miła, nie stawiam się, bo mam obawę, że nie będę miała już nikogo. Gdy ktoś nie działa po mojej myśli, mam ochotę płakać i płakać i płakać... Przyznam, że lubię, gdy losy toczą się tak jak ja chcę, dlatego staram się panować nad absolutnie wszystkim. Jestem perfekcjonistką. Ale ten perfekcjonizm zatruwa mi życie. Pragnę być idealna, choć wiem, że to niemożliwe. Każdy mój koszmar, KAŻDY kończy się na tym, że ktoś na mnie krzyczy, a reszta się ode mnie odwraca. KAŻDY! Uwierzcie mi, że choć raz chciałabym śnić o jakiejś katastrofie i nawet obudzić się piszcząc, w śnie spadając z jakiegoś budynku. Nie, zawsze budzę się z poczuciem winy. W śnie czuję się tak fatalnie, tak jak w rzeczywistości. Mam wrażenie, jakby podczas tych snów moja dusza tak potwornie wyła. W tych marach zawsze jestem tą złą, od której odwraca się cały świat. Jednak o ile wszystkie te sprawy, można jeszcze nie podciągać pod chorobę, to objawy nerwicy czy też depresji posiadam. Mam ciągłe natręctwa. Nie wiecie, że jedna głupia myśl, obawa, może towarzyszyć KAŻDEGO DNIA PRZEZ DWA LATA. O tej nie powiem, bo jest nieco wstydliwa. Ale nadeszła druga- podczas jedzenia bardzo boję się, że czymś się zakrztuszę.Nad jednym daniem potrafię siedzieć 20 minut, by wszystko dokładnie pogryźć. Z pewnością wyda się to Wam głupie, ale to tak niszczy życie.... Boję się wyjść z domu z obawą, że się skompromituję, że stanie się coś, czego tak bardzo się obawiam. Ponadto ten ciągły niezidentyfikowany lęk, typowy dla nerwicy. Wyobraźcie sobie uczucie, że przez cały czas macie wrażenie, że czegoś się boicie. Mam mnóstwo fobii, mnóstwo. Najgorsza z nich- erytrofobia niszczy mi życie. Pewnie wpisaliście w google, widzicie: chorobliwy strach przed czerwienieniem. Myślicie "jak można się czegoś takiego bać?!". Ale uwierzcie- można. Nie wypowiadacie się na forum, podczas lekcji, choć przeciez tak wiele macie do powiedzenia. Wszyscy zauważają "przecież to właśnie chciałaś powiedzieć". NAuczyciele mają pretensję. Nikt nie wie jak to jest. Nie lubisz rozmawiać z osobami na ulicy, najgorzej tymi z przeszłości. Na polikach- płomień. Chcesz się zapaść pod ziemię, myślisz "co sobie o mnie pomyślał/a". Unikasz takich sytuacji, tym samym nakręcasz błędne koło. Tak to wszystko wygląda. Mam wrażenie, że cierpię też na hipochondrię. Wmówiłam sobie raka. Byłam u lekarza- nic mi nie jest. Teraz wypatrzyłam sobie raka w innym miejscu. Każdy objaw kojarzy mi się z chorobą. Panicznie boję się śmierci, wypadku samochodowego, a z drugiej strony... mam myśli samobójcze. Nigdy nie bylabym zdolna do jakiegokolwiek cięcia się, ale mam wrażenie, że po mojej śmierci byłoby lepiej, nikt by się nie martwił, zapomnieliby o mnie. Mój wieczny stres źle oddziałuje na moje zdrowie. Mam skurcze dodatkowe serca, które wyszły na ekg (swoją drogą powtarzanym kilka razy, bo kardiolog myślał, że to coś źle z urządzeniem), pani doktor powiedziała, że to od nerwów. Ponadto ciągłe problemy żołądkowe, także ze stresu. I tu też się tworzy to błędne koło. Boję się, że zacznie mnie boleć brzuch, nie wychodzę z domu. Bardzo na tym tracę, bardzo. Drżenie rąk, zauważalne już przez kilka osób. Zaniki miesiączki... Czy to nie za dużo jak na piętnastolatkę?! W sumie chciałabym pójść do dobrego specjalisty, powiedzieć wszystko to, co opisałam tutaj. Mówię o tym mamie, ale nikt nie traktuje mnie poważnie. Mówią, że jestem w takim wieku. No i co z tego! Hormony mogą wszystko potęgować. Nikomu nie uwierzę, że każda nastolatka żyje w takim strasie, który w ogromnym stopniu oddziałuje na jej życie i zdrowie. Nie uwierzę! Chcę się zmienić, chce zacząć myśleć optymistycznie, realizować marzenia, wyjść do ludzi... Pragnę o studiach zagranicą, pracy w porządnym magazynie. Kocham pisać, chce się perfekcyjnie nauczyć angielskiego. Moja psychika nie pozwala mi na normalne życie. Albo raczej- to ja sama. Jeżeli ktokolwiek dotrwał do tego momentu, będę bardzo wdzięczna za radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak pachnie maciejka
Mentalnie całkiem prawidłowo , ale zadaj sobie pytanie , kto uwierzy, że jesteś nastolatką ? To ma znaczenie !! Temat doskonały , ubóstwiam te klimaty , ale nie będę polemizować z kłamczuchą :(((papuśku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasiulaag
Fajny tekst, pytanie brzmi , ile Ty na prawdę masz lat????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyluzuj... Nikt nie jest idealny, i nikt nie musi taki być... Rodzice stawiają Ci wysoko poprzeczkę i Ty też to robisz. Robisz wrażenie inteligentnej osoby, poradzisz sobie z tymi problemami. Masz w głowę wbite mnóstwo bzdur, szukasz akceptacji ze strony drugiej osoby. Ponieważ jej nie masz, masz z tego powodu kompleksy. Z czasem to się zmieni, może nie dziś, nie jutro i nie za rok... ale... Towarzystwo i tak się rozchodzi z biegiem czasu, zostaje tylko kilka osób - przyjaciele, dobrzy znajomi. Potrzebujesz akceptacji i zrozumienia, czyli przyjaźni. O to jest zawsze trudno. Niektórzy nie mają tego nigdy... Zresztą Ty i tak zdajesz sobie z tego sprawę, wiesz czego Ci potrzeba. Najważniejsze - nie daj się oszukać ani wykorzystać, a z kompleksami jakoś sobie poradzisz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ineedhelp
Ludki, to, że nie wierzycie mi, że mam piętnaście lat to dla mnie tylko komplement. Tak to już jest, iż zawsze pisząc coś w internecie, czytam opinie ludzi dotyczące nie mojego problemu, a tekstu. W sumie to całkiem miłe, bo skoro ktoś zwraca na to uwagę, a ja kocham pisać, to coś musi ze mnie być. :) W każdym razie urodziłam się w 1997 roku. Jeżeli nie chcecie wierzyć- nie wierzcie. Nie każda nastolatka pije piwko w parku :P Dziękuję za komentarze, muszę coś ze sobą zrobić :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×