Czy zaprzęgnąć znajomych w szukanie mi dziewczyny

Mam taką jedną na oku. Haczyk jest tutaj, że to byłoby drugie podejście, problem wynika stąd, że już tej laski nie widuje nigdzie, od nich bym się chciał dowiedzieć gdzie ona bywa, może oni by jakieś spotkanie sprowokowali - chociaż tak na prawdę nie wiem na ile są mi w stanie pomóc. To też nie są ani jej ani moi dobrzy znajomi ale z każdym z nich już wstępnie rozmawiałem w przeszłości na temat tej dziewoji - pytanie czy pamiętają. No ale w obliczu tego kosza, którego dostałem pierwszy raz - jest sens się tym zajmować czy może już nie?

Przypominam o temacie.

Jesli uważasz, że masz szanse to próbuj - kto chce znajdzie sposób, kto nie chce znajdzie powód :)

Nie mam do tego żadnych przesłanek, kieruje się tylko zasadą że musi zajść we mnie diametralna zmiana i z tym wszystkim dopiero można się starać. Ostatnio nawet wyrobiłem sobie kategorię A na motor celem zapoznania dziewczyny. Jak zrobi się ciepło to jeździłbym tam do niej na motorze.

Prawo jazdy, kurs spawacza, czy inne ciekawe uprawnienia nie działają na dziewczyny - tym nic nie osiągniesz. Jak nie masz grubszej forsy lub wzrostu i urody to musisz inaczej kombinować lub dać sobie siana :)

Nie to miałem na myśli. Zastanawiam się cały czas jak do niej dotrzeć.

zaprzęgnij ich jak koni :D

A jak mi pomogą (bez względu na rezultaty) to nie omieszkam im się odwdzięczyć.