praktycznie nie mam czasu dla bliskich, pasji, domu

Wstaje o 4 biegne do pracy, wracam o 17. i tak szesc dni w tygodniu. Praca kradnie mi zycie. Wychowalam sie na wsi, przyzwyczajona bylam do modelu sezonowej pracy. Kocham spokoj, cisze. Pracowac jednak jestem zmuszona. Nie mam czasu na nic i to za 2 000. To przerazajace. nie mam sil nawet o rodzinie i dzieciach myslec. Urlopow tez nie mam. Beznadzieja.

popadam w depresje

i nie narzekam

a w zeszłym roku pracowałam za 1200 i też nie narzekałam

ja tez 2000 rownych nie mam, a godzin masa, takze w zasadzie robie za najnizsza

zmień pracę

nie stac mnie na razie na to. ledwo ta znalazlam

a co to jest za praca?

skoro wracasz o 17 to masz jescze kilka godzin, a co z weekendami?

sprzedawca

o 4 wstaje, takze nie mam kilku godzin tylko 2-3. w soboty pracuje., w niedziele nadrabiam zaleglosci z tygodnia ,gotuje,sprzatam

ja pracuje 7 dni w tygodniu od 7 do 12 godzin dziennie i nie narzekam :)

jezu, takie cos powinno byc karane, praca nie moze byc zyciem czlowieka i o ile jakis czas mozna sie przemeczyc, to nie tak to powinnno wygladac i nie wiem z czego sie cieszyc, z epol zycia sie spedzi w robocie, nawte jesli atmosfeera spoko. chyba nie o to w zyciu chodzi?

w zyciu o to chodzi zeby do czegos dojsc a zeby do czegos dojsc trzeba pracowac...

to nie jest tak ze moim calym zyciem jest praca bo wychodze tez czasami

co ty nie powiesz pracuje na budowie o 5 wstaje i wracam 19 i tak 6 dni w tyg i uwaga za 1680zl ! :) Wszedzie dobrze gdzie nas nie ma

ja akurat wyciagam ponad 6 tysiecy miesiecznie :)wiec warto poswiecic te wszystkie dni