Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wkurzona dziewczyna

teściowie zrobili dziecko mojemu mężusiowi...

Polecane posty

Gość wkurzona dziewczyna

Wkurza mnie to już od dawna więc się wygadam, a co ;p Chodzę ze swoim facetem już 3 lata i nie trzeba ukrywać, że zamierzamy się pobrać, choć oficjalnie nie jest jeszcze moim narzeczonym. Wszystko byłoby zajebiście i wspaniale, gdyby nie to, że ma on młodszą siostrę (młodszą o 14 lat...). Tak- on ma teraz 22, a ona 8. Już pominę fakt, że nie przepadam za dziećmi, bo mała jest nawet ok. Najgorsze jest to, co robią z nią rodzice... Nauczyli małą, że jest życiową niedorajdą i dziewczyna pomimo, że ma już 8 lat nie zostanie sama w domu na 5 minut, bo się boi... Nie ściemniam- nie można wyjść do kiosku, do sklepu, czy nawet do piwnicy na 5 minut, bo ta zaraz dostaje histerii! Miałam okazję zajmować się nią przez 2 miesiące- masakra... To była prawdziwa próba dla moich nerwów i cierpliwości. Dziewczyna latała ze mną krok w krok. Jedynym miejscem, gdzie mogłam sobie pozwolić na jakąkolwiek prywatność był oczywiście kibel, choć też nie do końca, bo mała wciąż do mnie coś mówiła, jakby bała się, że wyjdę z domu kiblem... Raz wracałyśmy z podwórka i miała pełno piachu w butach. Kazałam jej ten piasek wysypać na dole na klatce, a że mieszkanie jest na 4 piętrze to powoli szłam już na górę. Jak to mała zobaczyła...! Zaczęła krzyczeć z dołu, że ona już wytrzepała piasek i w panice ubierać buta na nogę. W strasznej panice- byłam pewna, że go rzuci i poleci na boso! Przecież wie gdzie mieszka! To straszne! Ma 8 lat- nigdy nie była sama na dworze (pomimo że plac zabaw mają dosłownie pod oknem!), nie ma koleżanek (te klasowe się nie liczą, bo takie to każdy ma dopóki chodzi do szkoły), nie potrafi się sama sobą zająć, bo rodzice wiecznie przy niej siedzą i w ogóle nie umie sobie poradzić z najprostszymi czynnościami: krojenie kotleta, ubieranie się, sprzątanie po sobie (zawsze robi to mamusia...), nawet jedzenie! Potrafi męczyć śniadanie od 9.00 do 13.00! Kiedyś się wściekłam i powiedziałam sobie DOSYĆ! To, że starsi ją traktują jak niemowlę, nie znaczy, że ja też muszę! Kazałam jej samej zjeść śniadanie w kuchni, podczas gdy ja będę czytała książkę w pokoju obok. Brzmi żałośnie, ale mała się przejęła! Zaczęła kombinować, wypytywać "a czemu?", chodziła z talerzem po całym domu, ściemniała co chwilę, że coś się jej stało, tylko po to, żebym z nią tam siedziała i patrzyła jak je... Ostatecznie uznałam tamto śniadanie za sukces, bo zjadła je w ciągu... 2,5 godzin, ale SAMA w kuchni... Kolejna sprawa- starsza wciąż faszeruje małą jakimiś lekami. Codziennie miałam jej dawać dwie tabletki przed i po jedzeniu. Kiedyś coś mnie podkusiło, żeby zobaczyć co te leki w ogóle "leczą". Odkryłam, że są to poważne i silne leki... hormonalne na tarczycę... Boże, małe dziecko! Wiecie czemu dostaje te leki? Bo na etykietce jest napisane "wspomagają odporność..." A skąd taka mamusia ma tak silne leki dla małego dziecka? Otóż zajebista mamusia ma kolegę lekarza i on jej przepisuje wszystko co ona chce. A jest tego sporo, bo mała zawsze coś bierze. Jej odporność sięga zera, bo ani nie wychodzi na dwór jak jest chłodno, po domu łazi ubrana za ciepło, wiecznie w kapciach (nawet jak jest 32 na dworze...), owoców nie je, bo mamusia nauczyła ją jeść tylko jakieś gówniane przeciery dla bobasów ze słoiczków (które swoją drogą w tamtym roku sama jej podawałam- tak mi kazali) i an dodatek jeszcze te leki... Mówcie o mnie co chcecie, ale rzygać mi się chce jak tam do nich idę. Często chciałabym odwiedzić faceta w jego domu, ale na samą myśl mi się odechciewa... Jak się tam tylko pojawiam, to mała zaraz przylatuje i truje nam tyłek swoją wspaniałością. Siadami na nogach jakby miała 3 latka a ma już 8 i JEDNAK trochę waży. Pomimo moich uwag, żeby na mnie nie siadała ona wciąż to robi. Na dodatek jej starsza nas obserwuje jak jakiś słoneczny patrol, czuję się tam bardziej jak służąca dziecka, niż gość mojego faceta. Kiedyś chcieliśmy pograć w szachy i oczywiście mała też chciała grać. Tłumaczymy jej grzecznie, że nie umie, że może niech sobie idzie do rodziców teraz, bo będzie się nudzić, ale nie!- ona musi tu siedzieć i truć dupę, że ona umie grać, pomimo, że już zaczęliśmy bez niej. Zza drzwi usłyszałam tylko jak starsza krzyczy: "To pograjcie z nią w coś innego!" Tak- bo 8 letnie dziecko to dzidzia i nie rozumie słowa "nie". W końcu mój facet się wściekł i kazał jej wyjść z pokoju. Mała wyszła z rykiem i poleciała do tatusia. Zaczęła skarżyć, że jej brat jest fe, że ja przyszłam i to moja wina, że on mi teraz tam nie pozwala siedzieć itd... Skończyło się, że mój facet dostał zjeby pomimo, że ma 22 lata, a mała siedziała dumna na kolanach "super- tatusia". Potem łaziła po chacie marudząc i wyjąc, że ona nie ma co robić (podczas, gdy jej lalki po 100 zł każda stały i kurzyły się na półkach...). Facet pokłócił się z ojcem, wkurzył na siostrę, a ja zaczęłam odczuwać głupi dyskomfort. Wyszliśmy na spacer, bo granie oczywiście nie dawało nam już przyjemności. Może przesadzam i może nie znam się na opiece nad dziećmi, ale nie znoszę do nich chodzić i patrzeć jak faworyzują smarkacza... To i tak niewiele przykładów, jakie mogłabym Wam podać, bo po małą mój facet musi codziennie chodzić do szkoły, siedzieć z nią w domu, gdy starsi chcą gdzieś iść, słuchać codziennie jaka to ona nie jest słodka i super, a on leń i maruda itd, itd... Jeśli niedługo wprowadzi się do swojego mieszkania, to jak myślicie, kto będzie łaził do chaty starszych i niańczył ICH dziecko...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koszmarki rodzice
Rzeczywiście krzywdę robią tej małej i to nie jej wina jak ona się zachowuje, bo tak ją nauczyli. Odrobina samodzielności jej nie zaszkodzi. A te leki, to już masakra. Ja bym jakiegoś lekarza zapytała, nie wiem, endokrynologa chyba czy kogoś takiego jakie mogą być skutki brania takiego leku przez małą dziewczynkę. Problemów jej narobią durnie. Może bierzcie tę małą gdzieś na spacer i ją uczcie samodzielności. Nie może żyć tak pod kloszem, bo pójdzie między ludzi, i będzie nieszczęśliwa. Biedni i wy i ta mała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ixyyyyyyyyyyy
Wszystko byłoby zaj**iście i wspaniale, gdyby nie to, że ma on młodszą siostrę (młodszą o 14 lat...). Tak- on ma teraz 22, a ona 8. akurat to nie jest problem, znam przypadek gdy roznica miedzy rodzenstwem wynosila 20 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ixyyyyyyyyyyy
dlaczego nazywasz go swoim "mezusiem" skoro nawet nie jest narzeczonym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wkurzona dziewczyna
do ixyyyyyyyyyyy: przeczytaj resztę nerdzie jeden a się dowiesz w czym rzecz i w czym na serio tkwi problem. A czy to, że nazywam go mężusiem, cokolwiek zmieni? nudzisz się?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kojpjl
może to dziecko takie lękliwe bo dają mu leki dla dorosłych i to takie silne,ogólnie to chore a oni sa nadopiekuńczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość het4yhtuy4u4
bala sie, ze wyjde z domu kiblem...... hahahahah padlam!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×