Takiego modelu związku i w ogóle życia zapewne nie znacie

dlatego podzielę się z wami moją tajemnicą. Raz w tygodniu pozwalam sobie na niezdrowy obiad i przygodny sex. Żyję w związku z miłości, w którym nie ma miejsca na sex, uważamy z partnerem że brukałoby to naszą piękną miłość. Sex uprawiamy poza związkiem, tylko raz w tygodniu, to już nasz rytuał. Uważamy że szkoda życia dla jednego partnera sexualnego, mamy je jedno a że uwielbiamy sex to pozwalamy urzeczywistniać naszą fantazję. W pozostałe dni tygodnia żyję w czystości, ścisła dieta, sport, perfekcyjnie wykonywanie obowiązki. Mieszkamy w Niemczech i tutaj nikog nie dziwią nasze preferencje sexualne, ale wiem że w Polsce gorzko myśli się o takim postępowaniu. Sex jest ryzykowany, ale każdy dzień łączy się z ryzykiem łącznie z utratą tego kruchutkiego życia. Czy i dlaczego reagujecie agresywnie na taki model życia sexualnego oraz czy znacie w Polsce podobne przypadki?