Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ammbrosja

Muszę sie wyżalić

Polecane posty

Gość ammbrosja

Zdaje sobie sprawę, że najprawdopodobniej macie moje problemy w dupie:( no bo przecież każdy ma swoje. Heh. Musze się jednak wygadać i może się dzisiaj komuś nudzi. Może ktoś ma troche inne spojrzenie na całą sytacje. Kurde przechodze dziwny okres w zyciu juz któryś z kolei:o Straciłam prace. Akurat złozyło sie to z roczpoczeciem studiów zaocznych. Może stać sie tak, ze nie bede miała na czesne. Pozatym boje sie rozpoczecia studiów cholernie:o Boje sie na jakich ludzi trafie:o boje sie oczywiscie tego, że nie poradze sobie z pracą, długimi dojazdami do niej bo najprawdopodobniej najbliższą pracę znajde w mieście oddalonym o 30 km. Wiec czeka mnie jazda autobusem codziennie bo samochodem raczej nie będzie mi się opłacało:) NO i tak pozatym po raz kolejny zostalam olana przez faceta. Tym razem przez faceta do którego robiłam maslane oczy od 2 lat:) Skończyła sie takze moja przyźń z nim. Ona ma mnie gdzies:) Znajomi zresztą tak samo:) W tym najlepsza przyjaciółka:) I tak sobie siedze...i codziennie chce mi się płakać. Na moje Cv nie ma odzewu. Znajomi tez sie nie odzywają. A mi sie nie chce wstawać z łozka:( serdecznie dzięki jeśli komukolwiek bedzie chciało sie to czytać;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eskapada85
Hej! Jestem już na pewno trochę od Ciebie starsza mam 27 lat i muszę Ci coś napisać.. Moje życie też nie wyglądało kiedyś różowo. Też zaczynałam od studiów zaocznych i musiałam dojeżdzać aż 70 km, a zajecia odbywały się co tydzień w piątek, sobotę i niedzielę. Było cholernie ciężko.. Ponadto facet, którego strasznie kochałam mnie totalnie olał i to w najgorszy dla mnie sposób.. Przyjaciółka również miała mnie gdzieś, a w zasadzie to poza nią nie miałam nawet znajomych:) I tak wegetowałam.. nie pracowałam, bo nic dla mnie nie było.. i tak żylam na marnym utrzymaniu matki całe 3 lata studiów.. Wegetacja i deprecha.. Dziś moje życie się odmieniło o 180 stopni. Skonczyłam studia, rozpoczęłam nowe (mgr) , już dzienne , znalazłam fajną dobrze płatną i rokującą pracę, od 5 lat mam wspaniałego faceta - prawdziwy związek o jakim marzyłam. Powiem Ci, że nasze życie jest w naszych rękach i na pewno jesteśmy w stanie nim sterować. Walcz nie poddawaj się.. Facet nowy się znajdzie we właściwym czasie, praca na pewno również, a przyjaźń??? Cóż.. czasami lepiej nie mieć wcale przyjaciół niż nieć byle jakich:) Gdybyś miała ochotę pogadać, to ja chętnie:) Pozdrawiam!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lopolo
Przeczytalam. Dasz rade - nikt nie jest wiecej wart od Ciebie JA TO WIEM. Teraz sie wyrycz/uchlaj sie/wykrzycz sie/wytancz sie ale za kilka dni wstan i po prostu zawalcz o sama siebie najlepiej jak potrafisz. POTRAFISZ. Amen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ammbrosja
eskapada to co napisałaś naprawde daje człowiekowi nadzieje. Zdaje sobie sprawe z tego, ze kazdy w zyciu ma gorsze oraz lepsze momenty. Sama często doświadczałam tego ze nagle wszystko zmieniało sie najlepsze. Tyle ze u mnie źle jest juz naprawde długi czas:( i powoli trace nadzieje. Obwiniam siebie, mój charakter. O ile jeszcze na znalezienie pracy i stiudia moge mieć wpływ, to na życie uczuciowe i znajomych niestety nie:( nie zmusze nikogo do tego zeby mnie pokochał ani do tego zeby lubił ze mną spedzac czas:( lopolo naprawde dziekuje Ci:( mam nadzieje, ze dam rade!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lopolo
nie obwiniaj siebie o swoj charakter. Jest najlepszy, bo taki zlasnie masz - sama sobie go wypracowalas. Kiedy przestaniesz plakac nad swoja marnoscia rozejrzyj sie uwaznie dookola - czy Twoi znajomi blizsi i dalsi maja idealne charaktery? Wszystko im wychodzi w zyciu? Sa nieomylni? Posluchaj czasem CO mowia, jakie glupoty, jakie nieistotne rzeczy... Idealy sa nudne i nie do strawienia w zyciu codziennym> Bledy i pomylki ucza, dodaja *pieprzyka* ale rownoczesnie i poczucie rownowagi (wbrew pozorom, to nie absurd) Takie stany zniechecenia, braku wiary w siebie sa domena ludzi wrazliwych, czujacych wiecej. Boli. Czasem do konca zycia. Jednak warto. Nie warto sie zniechecac. Zycie jest samo w sobie cholernie ciekawe. Reszta sama przyjdzie. Niespodziewanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ammbrosja
lopolo wiem, że nie ma ludzi idealnych:) Tylko widzac to, ze wiekszosc znajomych ma juz ułozone zycie prywatne, maja poukanczane szkoły, ciekawe zawody itp automatycznie człowiek czuje sie gorszy nie mając tego. Ty nigdy czegoś takiego nie czułas:)? Charakter wypracowałam sobie sama i niekoniecznie jest sie czym chwalic. Jestem wrazliwa zdaje sobie z tego sprawe. Ale wystarczyła by jedna pozytywna rzecz dla której chciało by mi sie wstawać z łozka. Na dzien dzisiejszy nie ma takiej:( w ten weekend rozpadła sie moja ostatnia nadzieja:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mauram
Masz duzo wolnego czasu - zainwestuj w siebie - ucz się języków obcych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lopolo
Taka jestes pewna, ze nie ma sie czym chwalic? Kartka i dlugopis. Wypisz czego w sobie nie lubisz. Przemysl potem dokladnie czy te wady naprawde sa wadami? Czy one naprawde przeszkadzaja Ci w zyciu? Znajomi moze maja poukladane zycie ale - jedni lepiej, inni gorzej - nie wiesz jakie czasem pieklo kryje sie pod pozornie fajnie ulozonym zyciem. Ale to nie wazne. Nie sugeruj sie cudzym zyciem. Moze Twoja pora, Twoj czas jeszcze nie nadszedl? Spokojnie. Zastanow sie czy to co robisz, czy to co chcesz zrobic jest NAPRAWDE wlasnie TYM. Mozliwe, ze nie wychodzi Ci to wszystko, bo tak naprawde nie masz do tego przekonania? Mam nadzieje, ze mnie rozumiesz? Ja jestem juz naprawde dojrzala osoba a nadal nie odnalazlam tak naprawde siebie, tego co chcialabym robic. Wiec WSZYSTKO co robie, robie najlepiej jak potrafie a przy okazji sobie obserwuje rozne aspekty zycia. Nie jestem moze szczesliwa ale nie jestem nieszczesliwa a to juz jest spore osiagniecie ;) Czlowiek nie wie na ile go stac, poki sie z tym nie zmierzy. Tego sie trzymam i powiem Ci, ze dla mnie to zdaje egzamin. Moze i Tobie sie przyda... a moze przed Toba inne wyzwania i inne doswiadczenia ale nie dowiesz sie tego lesac w lozku i placzac, prawda? Skoro pytasz i masz watpliwosci, obawy, to niestety nie bedziesz miala latwo ale w zamian Twoje zycie nie zamknie sie w szarych ramkach pospolitosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ammbrosja
Może poprostu jestem pesymistką. Mój charakter ma dużo wad. Niestety i nie ma co ukrywać. Im jestem starsza czuję coraz większą presje zeby mieć ułozone zycie. Zamiast biegac i roznosic cv ja siedze i wysyłam je internetowo bo sie wstydze. Boje. Zwał jak zwał. Na studia zawsze chciałam isć. Ubolwem ze nie są to studia dzienne. Ale nie ukrywam, ze zdecydowałam sie na nie także po to aby nie odstawać wykształceniem od kogos z kim spotykałam sie od 2 lat. Myslałam, ze nas to chociaż troche zblizy. Niestety okazało sie, ze on to ma gdzies. To boli. Człowiek często ma problemy. Jednak jeśli ma dookoła siebie ludzi którzy go wspierają jest mu lżej. A ja na dzień dzisiejszy zostałam praktycznie sama z moimi problemami. I to mnie paraliżuje. I w takich momentach strasznie przygladam sie ludziom. Ich zyciu. Czuje straszną zazdrość kiedy widze, że ktoś ma partnera który wspiera. Kiedy widzę, że ktosma przyjaciela badz znajomych którzy wspierają w trudnych momentach. I zastanawiam sie dlaczego ja tego nie mam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ammbrosja
ehhh przepraszam za te zale..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akukuruku
Przykra sprawa... Fakt jest taki, że z kimś łatwiej. Drugi fakt jest taki, że jak nas ktoś wystawi/oleje to jest 2 razy trudniej niż było na początku.. dlatego tak naprawdę nie warto jest żyć dla kogoś, szukać akceptacji w czyichś oczach. Ale ciężko jest tak żyć. I tak się człowiek miota. Ja jestem obecni cholernie samotna. Facet, na którym zależy mi najbardziej na świecie odcina się teraz ode mnie.. nie chce ze mną rozmawiać, czasem napisze coś miłego, ale wtedy z kolei ja zazwyczaj jestm wściekła, ze tak pisze "od przypadku do przypadku" i odpisuję z dużym opóźnieniem coś znacznie mniej miłego.. Po nocach wyję w poduszkę, a w dzień łażę z konta w kont.. Od października zaczynam drugi kierunek, na pierwszym będę miała licencjat.. więc pewnie nie porwę się na żadną pracę (a z kasą też tak sobie, żeruję na rodzicach, ale ileż można??)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej dziewczyne
życie czeka,nie płakać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ammbrosja
Nie warto sie zamartwiać facetem. Może to głupie, ze pisze to ja czyli osoba, która zyła nadzieją, głupia nadzieja przez dwa lata. Ale doświadczenie mnie nauczyło jednego, że jeśli ktos nie chce to do niczego go nie zmusisz. Gdyby mu naprawde zależało nie było by teraz między wami takiej sytuacji. Mi zajeło 2 lata az w pełni to zrozumiałam i zaakceptowałam. Teraz musze się poprostu uporać z rozżaleniem i tyle. Mnie chyba bardziej boli to, ze znajomi tak naprawde nie okazuja sie 100% znajomymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lopolo
:) Wiec chyba pora zaczac zyc wlasnym zyciem? Teraz sobie odpusc a za pare dni wszystko nabierze innych barw. Trzymaj sie cieplutko, nic na sile :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akukuruku
Ja to na razie wiem tak czysto teoretycznie.. Po prostu ciągle mnie to boli, nie wiem co zrobiłam źle, co jest ze mną nie tak? może chciałam mu się za bardzo na szyi uwiesić? Może jestem nudna dla niego? Chciałabym, żeby było tak jak na początku.. długie, szczere rozmowy, ciepło i sympatia w każdym jego słowie ;( Znajomi to też całkiem inna bajka.. nie mam ich w zasadzie. Na palcach rąk mogę policzyć ludzi z którymi od czasu do czasu mogę się spotkać. I to zazwyczaj wygląda tak, że to ja wychodzę z inicjatywą, bo inaczej chyba bym w ogóle z domu nie wychodził :(.. Przepraszam, że teraz dla odmiany to ja się żalę, ale po prostu ruszył mnie Twój temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ammbrosja
lopolo kazdy zyje swoim zyciem:) ale mamy dookoła siebie ludzi. jestesmy niestety istotami stadnymi:) Nie chodzi o poświacanie całego zycia innym i uzalenianie go od innych ale o wsparcie które jest wazne. O uzucie samotnosco. Dzieki wielkie za rozmowe miło naprawde, ze poświeciłas kilka chwil:) akukuruku Wiem, ze rozum mowi Ci jedno a serce dalej co innego ale wkoncu rozum wygra zobaczysz:) uwierz mi, ze jesli jemu by zalezalo nie robilby takich rzeczy:) Gdybyście byli dla siebie nie było by takich zagrywek miedzy wami. Wiem, ze jestes rozgoryczona i boli Cie to znam to uczucie doskonale. Ale na to lekarstwem jest niestety czas. Uwierz, mi ze miałam takie momenty gdzie naprawde chciałam walic głowa w sciane. Bezradnośc doprowdzała mnie do szału. Ale to przechodzi. Boli ale wiem ze to nie ma sensu. Co do przyjaciół to doskonale Cie rozumiem. Patrzac na świat wydaje mi sie ze wszyscy maja mnóstwo znajomych czekających na kazde skinienie. I wtedy wydaje mi sie ze jestem dziwna. Inna. Jak psycholka jakas:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akukuruku
Właśnie... tylko to jest jeszcze tak, że to jest mój całkiem pierwszy facet.. Od początku wiedziałam, że jest nam ze sobą nie po drodze, myślałam, że uda mi się utrzymać uczucia na wodzy ale nie wyszło i teraz cierpię. A on ma mnie gdzieś, chociaż obiecywał przyjaźń, to nie interesuje go nawet co u mnie słychać - nigdy o to nie pyta! Wydaje mi się.. ba! jestem tego prawie pewna, że na jedno jego skinienie ja przybiegnę do niego jak piesek i będę się cieszyć, że mam choć tyle :/.. No a znajomi.. tak, też wydaje mi się, że każdy z moich znajomych, ma swoich znajomych (to norma, nie przeszkadza mi to oczywiście!).. i wszyscy oni są mu bliżsi ode mnie. A ja nie mam nikogo naprawdę bliskiego. Nigdy nie miałam, ale teraz boli to podwójnie - po tym facecie, który pokazał mi co to jest prawdziwa rozmowa, zainteresowanie ze strony drugiego człowieka :/ Mam nadzieję, że wszystko Ci się dobrze poukłada.. z pracą, że studiami, ze znajomymi. Trudno jest tak żyć! okropnie trudno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ammbrosja
mamy podobna sytuacje. Tez wiedziałam ze raczej sie nie uda:)ale miałam nadzieje jakos ze z czasem u niego pojawi se uczucie a po 2 latach jest coraz gorzej:) widac najbardziej bylam mu potrzebna wtedy kiedy nie radzil sobie z zyciem ja wtedy mialam akurat wyjatkwo poukladane zycie zawodowe itp. teraz sytuacja jest odwrotna ale jego to tez za specjalnie nie interesuje:) ogólnie własnie doszłam do tego momentu ze juz nie walcze :) bo po co:) i wiem ze tym razem to nie jest tylko gadanie ale faktycznie jestem w stanie nie odbioerac od niego telefonów:) nie zgodzic sie na spotkanie:) mam nadzieje ze Tobie takze uda sie to osiągnąć ja tez mam nadzieje ze wszystko się poukłada. Chociaz na dzień dzisejszy czarno to widze. Jestem kłebkiem nerwów. Dosłownie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×