Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Nowa na Kafe_29

Koniec związku po 6 latach

Polecane posty

Gość dumaiuprzedzenieeeeee
Dziewczyny glowa do gory,ja poznalam swojego w zeszlym roku,teraz oczekujemy na 1 dziecko a mam 32 lata,wczesniej przez 5 bylam singielka,i powiem tak lepiej byc samemu niz z niewlasciwa osoba,przyjdzie wasz czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9 lat..
U mnie było tak że zawsze miałam jakies obiekcje wobec niego, cos mi ciagle podpowiadało zeby odejść, że to nie ejst facet dla mnie na całe zycie. Nie odeszłam bo na początku zakochana, potem z każdym rokiem było coraz gorzej podjąc ta decyzje. Co do slubu to mi nigdy na nim nie zalezało, byc moze dlatego że czułam ze to nie jest to, ale chcialam razem mieszkać. Juz nawet mielismy zamieszkac razem kiedy on oznajmił mi że nie chce wyrzucac kasy na wynajem:-( Wtedy cos we mnie pekło, coraz bardzie zaczelismy sie oddalać, zyc obok siebie, spotkac się w weekndy. Nie czuje juz tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zycioweczka
Dziewczyny moze po cos sie to dzieje, ja zawsze bylam zdania, ze nic na sile, jesli on nie jest pewny to niech odejdzie, kto chce faceta, ktory nie widzi w Tobie wszystkiego, calego sensu zycia, skoro zdecydowal niech odchodzi, chociaz ja mysle, ze jak CIE STRACI uswiadomi moze sobie swoj blad. Niewiadomo jaki jest powod, moim zdaniem przechodzony zwiazek, bez zadnego fundamentu, na odleglosc, on widac chce mieszkac blisko rodziny, Ty chcialas go odciagnac, macie rozne priorytety w zyciu z tego co widze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MIALAM PODOBNIE.x.x.x
Moj facet tak samo, byl czuly, kochany, zapewnial o milosci i wspolnej przyszlosci, a na nastepny dzien stwierdzil ze woli byc sam! Nie wiem jak teraz mam wierzyc komus innemu..to jest okropne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mondełek
za długo byliście ze sobą, musisz zaczać od nowa z jakimś innym, dojrzały facetmaks po roku znajomości powinien się zadeklarować jakie ma plany na przyszłość odnośnie twojej osoby,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mnie się wydaje, ze jełsi ktoś mieszka po 6, 9lat OSOBNO to żaden to zwiazek, naprawdę. Wiec chyba nie ma czego żałować... Chociaż trochę nie rozumiem jednej rzeczy- gosciu po wspólnych wakacjach stwierdza, ze to koniec a autorka zamiast z nim pogadać o co chodzi nie odzywa się od niedzieli- co to była za jakosć związku????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nowa na Kafe_29
mireczkowataaa - A dlaczego uważasz, że nie mieszkając ze sobą to żaden związek? Nie mieszkaliśmy razem, bo mieliśmy ku temu ISTOTNE powody - życie nie zawsze układa się tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Byliśmy jednak ze sobą bardzo blisko, spędzaliśmy każdy weekend razem, każde święta, wakacje, nasze rodziny bardzo dobrze się poznały - za kilka miesięcy miałam zostać matką chrzestną dziecka jego brata, więc to chyba świadczy o "jakości" tego związku, nie sądzisz? W niedzielę usłyszałam, że nie chce mnie zwodzić, bo byłoby to nie fair wobec mnie, bo bardzo mnie ceni, szanuje itp., ale on nie chce zaręczyn, bo nie czuje, że to "TO", że się wypalił, że potrzebuje świeżości, że uważa nasz związek za związek bez perspektyw. Co miałam mu powiedzieć słysząc te słowa? Powiedziałam, że ciężko mi w to uwierzyć, bo nie dawał żadnych znaków ostrzegawczych i co jeszcze mogę? Mam go błagać na kolanach, żeby wrócił? To nie w moim stylu - nie chcę żebrać o czyjeś uczucie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alebezedura
Nowa na kafe - mireczkowata ma rację, prawdziwy związek zaczyna się wówczas gdy ludzie ze sobą mieszkają, zaczynają się problemy dnia codziennego typu "rzucanie brudnych skarpetek byle gdzie" itp, których Wy nie doświadczyliście mieszkając osobno. Dla mnie to taki związek jak z liceum, a jego staż o niczym nie świadczy, bo na pewno wiele jest par, które są ze sobą rok i mieszkają razem, i znają się dużo lepiej niż Ty ze swoim byłym chłopakiem... Skoro takie słowa padły z jego ust to raczej ostro to przemyślał... Ja bym nie chciała już z nim być nawet jeśli chciałby wrócić - bo to nie ma przyszłości, skoro według niego "to nie TO", a wakacje... no cóż - to jest facet, może jeszcze wtedy nie myślał o tym, lub decyzja nie była przez niego podjęta więc zachowywal się naturalnie (facetom przychodzi to prościej niż nam - po nas zaraz widać, że coś nas dręczy)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nowa na Kaffe- przez 6lat trwały te istotne okoliczności? Dla mnie to dziwne, ale ok- staram sie zrozumieć. Tylko jak to się ma do tego, ze gosciu z dania na dzień, po tylu latach Cie zostawia?? No jak? Ja jestem z facetem 10lat i gdyby mi coś takiego powiedział, nie odbierałabym rozmowy jako zebranie! Dowiedziałabym się dlaczego w takim razie te wakacje, co się stało- bo w głowie by mi sie nie mieściło takie zachowanie- po prostu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _kolorowy_papier
Ja sie rozstałam prawie po 8 latach. Sama zakonczyłam ten zwiazek. Były juz zareczyny, nawet trwal remont "naszego" mieszkania.... od 2 lat juz sie nie ukladało - wg niego była wszystko ok - a mi brakowało wspolnych wyjsc, spontanicznosci, zycia towarzyskiego - on jest i byl typem ulozonego, spokojnego czlowieka. A ja lubie jak cos sie dzieje :) w pozytywnym tego sklowa znaczeniu. Oczywiscie na bierzaco rozmawialismy co bym chciala zmienic, czego potrzebuje itd.... niestety cos sie wypaliło.... nie chciałam byc z nim tylko z przyzwyczajenia i dlatego ze tak swietnie dogaduje sie z moja rodzina a ja z jego.... bo oboje bylibysmy nieszczesliwi.... nie zaluje swojej decyzji.... nigdy do niego nie wrocilam... byly dni wspomnien, troche zalu, łez ale nie chcialam wracac.... podobno nie wchodzi sie dwa razy do tej samej rzeki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nowa na Kafe_29
Mieszkaliśmy razem w moim mieszkaniu od piątkowego wieczora do poniedziałkowego poranka niemal co tydzień, poza tym kilka razy do roku wyjeżdżaliśmy na kilka/kilkanaście dni, a w wakacje bywało i tak, że mieszkał u mnie przez kilka tygodni, więc syndrom brudnych skarpetek znam bardzo dobrze :) Nie byliśmy parą, która umawiała się na randki co tydzień i spędzała poranki po wspólnie przespanej nocy co 2 miesiące. Znaliśmy się jak przysłowiowe "łyse konie", więc nie zgadzam się z opinią, że skoro nie mieszkaliśmy razem, to żaden związek. Poza tym to nie jest sedno tej dyskusji. Mnie jest ciężko zaakceptować fakt, że ktoś, kto podczas wspólnych wakacji omawiał ze mną sprawy związane z weselem i powtarzał, że nie chce nigdy nikogo innego, nagle zmienił zdanie. Nie wiem, czy jest to wynikiem moich i jego rodziny nacisków na zaręczyny, czy tym, że ja chciałabym wyprowadzić się do innego miasta, a on marzy o domu, czy może rzeczywiście się wypalił. Byłam kiedyś w związku z kimś przez 3 lata (mieszkaliśmy razem) i pół roku dojrzewałam do decyzji o odejściu, a mój partner wiedział, że wątpię w to uczucie i stopniowo się oddalam, dlatego też jest mi przykro, że ktoś, kto był dla mnie całym światem i marzyłam o dziecku z nim, zaskoczył mnie swoją decyzją ukrywając przede mną swoje myśli i udawając, że kocha do ostatniej chwili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale jak mogliscie sie znać jak łyse konie, skoro wychodzi na to, ze go nie znałaś??? Mnie się takie zachowanie faceta w głowie nie mieści! Porozmawiaj z nim dlaczego tak, dlaczego po wspaniałych wakacjach dostajesz obuchem w łeb!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 10 lat
O ja też coś takiego przechodziłem :D Zaczynaliśmy jako smarkacze , kilkukrotnie się rozstawaliśmy po czym wracała i przepraszała.Też nie mieszkaliśmy razem choć spędzaliśmy ze sobą każdy dzień każdą wolną chwilę.Zaręczyliśmy się i mieliśmy wspólne plany(mieszkanie , dzieci itp.).Gdy przychodziło do podjęcia konkretnych decyzji zostawałem z tym sam i byłem traktowany jako osoba niezdecydowana :D .Jakiś czas temu oddała pierścionek ,nie oczekiwałem żadnego słowa wyjaśnienia po prostu odszedłem i nie utrzymuje z nią jakiegokolwiek kontaktu pomimo że nadal darzę ja dużym uczuciem i strasznie mi jej brakuje. Nowa , ja obstawiam że twój facet na 100% już jakiś czas temu musiał kogoś poznać , nie zauważyłaś zmian w jego zachowaniu ? Olej go , za jakiś czas się odbije (jeżeli już tego nie zrobił) i będzie szukał usilnie kontaktu z tobą ... tylko wtedy zastanów się dwa razy czy wart jest zachodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nowa na Kafe_29
mireczkowataaa - masz rację, muszę dumę schować do kieszeni. Przez kilka kolejnych dni poczekam - może sam się ocknie i odezwie, a jeśli nie, to zażądam (chyba po tylu latach mam prawo) spotkania i bez takich emocji jakie towarzyszyły nam w niedzielę zapytam dlaczego tłumił wszystko w sobie, dlaczego pojechał ze mną na wakacje i nagle oświadczył mi, że jednak mnie nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tez mam podobnie :(
Powiem ci, ze sa ludzie, ktorzy uciekaja przed konfrontacja. Zrobia wszytko zeby jej uniknac, uniknac tego, ze druga osoba sie rozplacze, bedzie nieprzyjemnie itd. Mozesz sprobowac rozmowa przycisnac go do muru ale sadze, ze i tak prawdy sie nie dowiesz bo tacy ludzie w takich sytuajach wija sie jak piskorz. Wiem to z autopsji bo sama taka jestem. Wole klamac i unikac nieprzyjemnych sytuacji :O Stawiam stowe na to, ze kogos poznal ale nie powie ci tego za zadne skarby swiata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tez mam podobnie :(
Sama czuje, ze w moim zwiazku tez sie pieprzy. Czuje tak juz od 4 miesiecy, ze sie od mojego partnera oddalam ale udaje, ze jest wszytko w porzadku i on nie ma o tym pojecia :O Normalnie koszmar :O Bylismy tez na wakacjach, on uwazaze swietnie bylo. Rozmawiamy o przyszlosci. A ja ogladam po kryjomu mieszkania zeby sie wyprowadzic :O Nie wiem czy po prostu po chamsku sie nie wyprowadze po kryjomu i nie zostawie mu tylko listu, ze to moj problem, sorry, nie jestem jego godna, lepiej zyby znalazl inna, nie mam serca lamac mu zycia, zasluguje na kogos lepszego i na pewno znajdzie kogos kto mu przychili rabka nieba. Nie mam kuzwa charakteru i nie potrafie mu tego w oczy powiedziec :O I nie powiem :O Odkochalam sie jakos :O choc to znakomity facet. Po prostu mi przeszlo i czuje, ze mi potrzeba jakies hop na przelaj :) Czegos nowego. Ale nie z nim :O A ze z niego super gosciu to sie tak glupio wobec niego czuje, ze za zadne skarby swiata nie doprowadze do bezposredniej konfrontacji :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie jest ciężko zaakceptować fakt, że ktoś, kto podczas wspólnych wakacji omawiał ze mną sprawy związane z weselem i powtarzał, że nie chce nigdy nikogo innego, nagle zmienił zdanie. Bo trudno to zrozumiec, dlatego masz prawo byc zawiedziona, czy wrecz wsciekla, ale...ewidentnie twoj chlopak nie mowil ci prawdy - po prostu. Albo mowiac to glosno tobie, myslal, ze sam w to uwierzy. Jednak chyba na osobnosci doszedl do innych wnioskow. Czasem tak sie zdarza. Nie mozna nikogo zmusisc do bycia razem i do kochania. Macie chyba zupelnie inne wizje doroslego zycia. Jak sama piszesz, chcialas zeby on sie w koncu okreslil...no i sie okreslil, tyle ze nie po twojej mysli. Ale moze tak i lepiej niz po nastepnych 10 latach. Nie mysle, ze rozmowa cos zmieni. Ale probowac zawsze mozna, ale to juz nigdy nie bedzie to co bylo. Tak jak raz skrzywiony gwozdz juz nigdy nie bedzie idealnie prosty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna dzis dziewczyna
Moj chłopak tez zostawił mnie po 3 latach juz niedługo bedzie 2 miesiace od naszego rozstania. Boli to że myslałam ze naprawde mnie kocha , nigdy w zyciu bym nie pomyslała ze tak po prostu pewnego dni stwierdzi ze nie ma teraz dla nas przyszłości...:(może i coś jeszcze czuje do mnie nie wiem ale skoro wybrał wygodne zycie niz zwiazek na odległosć to trudno.. powiedział ze nie chce tracic mojego czasu szkoda ze 3 lata sie mna bawił :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9 lat..
Nowa na Kafe piszesz że pomieszkiwanie twojego faceta u ciebie od piątku po poniedziałku to tak jak mieszkanie na codzień. Nie zgadzam sie z Tobą, u mnie jest ten sam układ i nie czuje się jak w prawidzwym zwiazku. Ludzie dorosli żyją razem a nie tak z doskoku Piszesz że macie istotne powody, a możesz je zdradzić? Bo wybacz ale nie wierze w to że rpzez 6 lat gdyby była wola z dwóch stron to nie dało by się razem zamieszkać, poprostu w to nie wierze. Związek przez 5 dni na telefon to nie jest żaden zwiazek, taki układ po kilku latach tylko oddala od siebie a nie scala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taaakkkaaa jedna 30
9 lat - piszesz tak jakbym czytała o sobie. roznica ze staz mamy 4 lata. ja sobie z tym juz psychicznie nie radze :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9 lat..
Chcesz się dowiedzieć od niego co się stało? Widzisz, ja też jeszcze udaje bo nie podjełam ostatecznej decyzji, to chyba normane. Nie bede dla niego nieprzyjemna, przygnębiona w jego towarzystwie skoro nie ejstem jeszcze w pełni gotowa na to żeby odejść. I myślę ze u niego było podobie w czasie tych wakacji, jeszcze wtedy wierzył że może jednak się uda? Twierdzisz że naciskałas od jakiegos czasu na zaręczny, a widzisz i to go zmobilizowało do podjęcia takiej decyzji szybciej. Juz to nie byłby weekendowy zwiazek a prawdziwy zwiazek i niestety ale stwierdził że nie ejst on na niego gotowy z Toba, że to nie ty będziesz jego zoną, że on tego nie czuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taaakkkaaa jedna 30
ja podobnie jak 9 lat nie mieszkam z facetem z którym jestem wspomniane 4 lata. Mam 30 lat, on 31. czemu nie mieszkamy razem? ja 2 lata temu kupilam mieszkanie (on nie był gotowy na tak poważny krok) a od roku sama w min mieszkam, on natomiast zawsze miał jakiś powód aby nie wprowadzić się. teraz w listopadzie chce sie wprowadzić. a moja reakcja: strach. nie wiem czego sie boje, moze tego ze jak sie wprowadzi to "dostanę prosto w twarz" tym co teraz czuje, czyli tym że nie jest to facet z ktorym chce spedzic zycie. Doszło do tego że odpycham Go od siebie. na jesiemi rozstalismy sie, w zimie chciał wrocić zaczal sie starac, walczyć. postanowiłam dac nam szanse. z czasem wszystko po mojej stronie wrocilo na stare tory. taka rezygnacja, taki marazm ktory rozlewa sie na inne sfery mojego zycia. kiedys radosna dziewczyna, dzis stale smutna kobieta. ale tylko wewnatrz, na zewnatrz nauczylam sie przybiera juz maskę radosnej i rozesmianej m. tak wiem, zachowuje sie jak debilka, 30 lat na karku a ja cackam sie sama ze sobą jak z dzieckiem. stale dreczace mnie pytania: kiedy prasuje ubrania, kiedy jade samochodem...czy jest "tak" bo zwiazek jest przechodzony? czy moze to moje wina bo ja sie nie staram? a moze ja nigdy Go nie kochałam, tylko na poczatku silnie sie nim zauroczyłam... i tak mija dzien za dnien, ja juz w zasadzie na nic nie czekam. a listopada boje sie jak nigdy dotad....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9 lat..
taaaaka jedna ja też trzydziestka i moje dni wyglądają jak twoje, siedze w pracy i myśle o tym jak jest beznadziejnie już między nami, potem przybieram maskę i udaje przed wszytskimi że jest wszytsko ok. Wiecie o czym marzę? O nowym zwiazku, który sprawi że będę szczęśliwa o facecie który wie czego chce, który nie zwleka latami z podjęciem decyzji a który daje poczucie że jestem jego ukochaną kobietą. Niestety my jestesmy z mężczyzna który przetrzymuje nas latami, a tak naprawdę ma szeroko otwarte oczy na prawdziwą miłość, gdy robi się gorąco jak u autorki to zwija manatki i ucieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9 lat..
Gdybym mogła cofnąć czas to nigdy, przenigdy nie zgodziłabym sie na taki układ, bo to "coś "trzeba nazwać jakims układem bo zwiazkiem to to nie jest. Straciłam 9 lat na spotkania weekendowo -środowe. Myślę że takie postępowanie mężczyzn jeszcze bardziej nas do nich zniechęca i podswidomie mamy do nich ogromny żal za to że tak nas traktują"niepoważnie".I nagle okazuje się ze z dzieczyny uśmiechnietej i szczęsliwej robimy się zahukaną, pełną smutku kobietą. Widzisz pary dookoła i takiej jak ty nie ma, wszytscy potrafili sobie ułożyć życie a ty dalej spotykasz się na randki z facetem z którym jesteś 6-7-9-12 lat :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taaakkkaaa jedna 30
9 lat - tez chciałabym poznac kogos nowego. niestety robie bardzo głupio - sama zamykam sie na świat, odciełam sie w zasadzie od niego. ide do pracy, zakupy a potem uciekam do lasu biegac w samotnosci albo w zimie zapisuje sie na basen i zapełniam w ten sposób sobie czas. Najgorsze jest to ze jak jakis facet zacznie mnie podrywac to we mnie zapala sie czerwona lampka: nie dawaj nr tel, bo jestes w zwiazku (mam bardzo silne poczucie wierności wobec partnera) i tak koło sie zamyka. jak spotkałam kogos fajnego - ktoremu mogłanym dac swoj nr tel - to moj facet miał wtedy problemy, a przeciez w problemie nie zostawia sie najblizszych. on na to nie zasłużył; w zasadzie nic złego mi nie zrobił/nie robi - ot nie potrafie odzwajemnic jego uczuć. ot nie potrafię powiedziec mu prawdy o nas, bo wiem ze bedzie bardzo cierpiał. i tak w tym tkwię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9 lat..
taaaaka jedna boziu to jak u mnie. Ja niegdzie z domu nie wychodzę, praca-dom i tak spędzam każdy dzień. W pracy pojawiali sie adoratorzy a ja idiotka każdemu oznajmiałam że ejstem zajęta i kawa odpada:-( Miałam przez chwile konto na sympatii ale szybko stchórzyłam. Poświęcamy swoje lata dla kogoś kto nie traktuje nas poważnie i jeszcze ejsteśmy wobec niego lojane, to ci dopiero fenomen:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taaakkkaaa jedna 30
"z dzieczyny uśmiechnietej i szczęsliwej robimy się zahukaną, pełną smutku kobietą. Widzisz pary dookoła i takiej jak ty nie ma, wszytscy potrafili sobie ułożyć życie ..." czuje się dokładnie tak samo. nigdy nie zapomnę gdy remontowałam sama swoje mieszkanie jak wracałam do domu wieczorem i zobaczylam parę całującą się we wlasnym tez w tym samym czasie remontowanym mieszkaniu . i pytanie: czemu nie ja? a potem było jeszcze samotne wybieranie mebli, a teraz samotne wieczory....z nim zobacze sie w weekend, mamy isc do kina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9 lat..
Wiecie dziewczyny jak ja się czuję jak sie pakuję gdy jadę do niego na weekend?Jak jakaś gówniara co ma 18 lat a nie dorosła kobieta. Co to ma być zeby po 9 latach jedzić do siebie na weekndy, po tylu latach powinniśmy miec dawno swoj własny kąt. Przez 2-3 lata mi to nie rpzeszkadzało, ale potem z czasem coraz mniej chętnie do niego jedziłam, a dziś to szczerze mówiąc sie zmuszam do tego i jestem wkurwiona na siebie że to robię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taaakkkaaa jedna 30
ja nie rozumiem tego swojego destrukcyjnego postępowania. w zyciu nie byłam nigdy tak samotna jak teraz (nawet jak nie miałam faceta), a z drugiej strony- odpycham od siebie potencjalnych facetów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9 lat..
taka jedna a może to znami jest cos nie tak że sobie na to pozwalamy? Nie masz takich myśli? Może my mamy jakieś zaniżone poczucie własnej wartości ze się na to zgadzamy? Inna kobieta kopła by takiego po 3 latach w dupę gdyby zwlekał z wspolnym zamieszkaniem i gdyby nie czuła sie kochana.A my? same robimy z siebie kozła ofiarnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×