Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość beautykiller

on powoli mnie wykancza...

Polecane posty

Gość beautykiller

Witajcie. Zwracam sie do Was z problemem, poniewaz juz totlanie nie wiem co robic. Mam 23 lata, od 8 mies. jestem w zwiazku z kims, kto wydawal mi sie poczatkowo idealem. Elokwentny, bystry, opiekunczy, dobrze wychowany, posiadajacy swoje pasje. Z wielu innych facetow wybralam wlasnie jego, bo wlasnie on zainteresowal sie nie tylko moim wygladem ale i osobowoscia, intelektem, ambicjami. Mialam wrazenie, ze w koncu poznalam faceta, ktory docenia mnie jako czlowieka, a nie tylko jako "fajna laske". Po kilku mies. zaczelo sie psuc, uwazam ze nie z mojej winy-z jego. Zaczal mnie krytykowac. Najpierw jakies male, drobne wrecz uwagi, z ktorych dalo sie wyczytac krytyke...pozniej juz jechal po bandzie, az milo. Przyklad: mialam klopoty na uczelni, wszyscy znajomi mnie wspierali, dodawali otuchy a on? Zachowywal sie jak surowy ojciec stwierdzajac, ze sama sobie na to zapracowalam (!) i dal mi do zrozumienia, ze nie wierzy, ze w ogole skoncze te studia (sam nie ukonczyl swoich, choc juz powinien). Krytykuje moj sposob wypowiedzi (ponoc zbyt przeintelektualizowany momentami), moj ton (ponoc pretensjonalny), pewnego razu dal mi do zrozumienia, ze jestem gruba (rozm. 36) a pozniej tlumaczyl, ze zartowal. Krytykuje to, ze w ogole uzywam makijazu-wg niego nie powinnam tego robic wcale, nawet kiedy mamy jakies wieksze wyjscie. Ale najgorsze jest to, ze on w ogole nie daje mi wsparcia, przeciwnie-podcina mi skrzydla, traktuje mnie jak dziecko, ktore nie wie na czym polega zycie, ktore sobie nie poradzi, nie skonczy studiow...ta krytyka mnie wyknacza. Zapewne wielu z Was zapyta: dlaczego nadal z nim jestes? Bo te incydenty zdarzaja sie raz na x czasu, a ja tlumacze sobie, ze on przeciez nie jest moim psychoterapeuta, zeby mnie wysluchiwac i radzic. Idiotyczne,co? Bo na co dzien jest mily i dobry, kochany i daje mi uczucia, ktorych nie mialam nigdy w domu rodzinnym. Dwa razy probowalam z nim skonczyc ale nie dalam rady. W tym momencie zastanawiam sie, czy nie przydalby mi sie dobry psycholog.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo urodziliśmy się małpami
to po co z nim nadal jesteś??- przecież dopiero zaczynacie się poznawać- a już masz go do.sć. szkoda nerwów..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beautykiller
nie wiem. Moglabym miec kogos innego, ale do tego stopnia zakochalam sie w osobie, ktora nie istnieje, ze nie potrafie zostawic tego prawdziwego jego odpowiednika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo urodziliśmy się małpami
no masz ci babo placek..następna przyszła lamentująca na forach..jak to on mnie nie kocha..:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a wytłumaczysz mi może
czemu nie może być tak,że ludzie albo się kochają,albo bzykają dla przyjemności

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beautykiller
nie rozumiem Waszych wypowiedzi, sorry. chyba forum od lamentowania wlasnie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukasz...
pogadaj z nim tak szczerze, powiedz mu to co nam napisałaś. Pewnie facet jest od Ciebie starszy i sądzi, że może sobie Ciebie wychowywać i mówić co dobre a co złe, ale tak nie powinno być, więc jak Ci na nim zależy to rozmowa i jeszcze raz rozmowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babciajadziaprawdepowie
faceci to strata czasu, za mlodu sie za nimi nalatasz,niejedna noc przeplaczesz ,wyjdziesz za maz i po paru latach bedziesz sie zastanawiac gdzie mialas oczy i rozum xx

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość O co lotto?
Według mnie?zostaw go.Powoli tracisz przy nim poczucie własnej wartości..Jeszcze parę miesięcy i będziesz od niego uzależniona psychicznie(jeśli już nie jesteś).On dowartosciowuje się Twoim kosztem.Partnerstwo to jest zrozumienie,pocieszenie,wiara w drugiego człowieka.A on co?z góry zakłada,że nie skończysz studiów..(chyba jego kompleks,bn sam ich nie skończył),a skąd on może,wiedzieć,że ich nie skończysz?BOGIEM KU... Jest?NO NIE..NIE BIErz jego słów do siebie i rób swoje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×