Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość czy..................

Jak to jest mieszkać na zadupiu????

Polecane posty

Gość czy..................

Może pytanie zabrzmiało złosliwie, ale nie miałam wcale tego na myśli... Do niedawna planowaliśmy kupno domu, ale w końcu zdecydowalismy się na wielkie mieszkanie w mieście, w spokojnej i zielonej dzielnicy. Zdaliśmy sobie sprawę, ze nie bylibysmy w stanie mieszkac na wsi czy w malenkiej mieścince. Jest zbyt cicho i pusto. Weekend spedziłam u chrzestnej, ona mieszka w Halinowie pod Warszawą, wprawdzie czesto bywamy u niej, ale z noclegiem to dawno nie i jakos tak popatrzyłam trzeźwo na to mieszkanie w domu na skraju miasteczka. Za cholere bym nie była w stanie. Z jednej strony las, z 2 stron sasiedzi a na przeciwko lesna droga i w oddali jakies zabudowania. Żywej duszy nie widac, wszyscy siedza w domach czy jak? Poszlismy na spacer, wracalismy o zmroku, w co 3. domu swiatła tylko, na ulicy zywego ducha. Jak tak zyc????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jest lekko
Ja mieszkam na zadupiu. Niby jest to jeszcze dzielnica miasta, ale do centrum mam 15 km. Za domem mam las. Przed domem mały las. Z jednej strony kilku sąsiadów. Z drugiej jezioro. Wychowałam się w mieście więc ciężko mi było to zaakceptować, że idę na spacer i najprawdopodobniej nie spotkam żywej duszy. Nie wiem czy do tego można się przyzwyczaić, z jednej strony cisza, spokój i kontakt z naturą. Mój facet się tu wychował więc nie widzi problemu. Jak nie miałam prawka i musiałam wracać po ciemku z przystanku to srałam w gacie. Niby jest tu spokojnie, nie zabijają, nie kradną, nie gwałcą. Ale ja jakoś tak i tak się bałam. W mieście jest inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fistaszek123
Ja zwsze mieszkalam w miescie i nie moglam sobie wyobrazic zycia na zadupiu. Pozniej zycie sie tak potoczylo, ze wyjechalimsy z mezem do szwecji i mieszkamy na totalnym zadupiu w takim domku jak z filmu "Dzieci z bulerbyn". Prystosowanie do tego zajelo mi ponad rok, ale teraz jest ok:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jest lekko
fistaszek zazdroszczę. Ja się chyba nigdy nie przyzwyczaję! Zawsze czytając Anię z Zielonego Wzgórza marzyłam o takiej krainie gdzie jest po prostu pięknie i zielono. Tylko nie wzięłam pod uwagę, że w tamtych czasach ludzie nie mieli tv ani internetu i przebywali raczej na dworze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mieszkam w lesie...
Jak się wraca po pracy do takiego gniazdka to jest super, rano cię budzą ptaszki, pranie pachnie świeżością, jest cisza i spokój i dużo dzieci, bo mieszkamy na eko osiedlu...al gdy obecnie jestem na macierzyńskim i zawożę młodszą córkę specjalnie do przedszkola, to widzę, że bez samochodu nie dam rady, sklepów brak (no jest taki śniadaniowy do którego nawet z wózkiem nie wejdę), sąsiadki w pracy...nie ma nawet do kogo buzi otworzyć, no chyba że do niań w wieku około 50+....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kato
a ja nie mógłbym mieszkać w mieście. Te tłumy, korki, hałas, dobijają mnie. Po to jest samochód, żeby jak ktoś ma chęć to pojechać w jakieś tłumne miejsce. Ale żeby tak mieszkać - zgroza ! Ale rozumiem, jak ktoś się przyzwyczaił..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magda_mmm
Niedawno stałam przed dylematem: dom 25 km od miasta czy mieszkanie w mieście. Mąż uparł się na budowę domu ja na mieszkanie. Ponieważ mamy niepełnosprawne dziecko które 3 razy w tygodniu wymaga terapii u specjalisty a ja nie jeżdżę samochodem wybór chyba oczywisty. Mieszkamy w końcu w swoich 4 kątach gdzie wszędzie blisko i wygodnie a na budowę domu do emerytury uzbieramy:)) Osobiście nie widzę się w domku na wsi ale może do emerytury mi się odwidzi. Na razie wystarczy mi niedzielna kawa u teściowej na wsi .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość male ciche
a ja uwielbiam moje powarszawskie zadupie, nie wyobrazam sobie mieszkac gdzie indziej, mimo, ze urodzilam sie i wychowalam w wawie, taka ze mnie wiesniaczka z odzysku:-)miasto i tlumy mnie okropnie mecza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocham swoje zadupie
i wiem, że to jest moje miejsce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kato
ja sobie z kolei chwalę swój własny mały świat. Ogród, basen, miejsce na ognisko, na grę w piłkę, na wypuszczenie psa, zeby sobie polatał, na kocyk na trawce, na posadzenie drzewek i takie tam. Wisienkę zerwać własną, truskawkę... Nawet, na posiusianie pod drzewem, własnym :) A ile miejsca na parkowanoe samochodu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Panna z Zadupia
Ja to mieszkam pod jakimś lasem gdzie w promieniu 2 km jest jeszcze tylko jeden dom ...do najbliższego sklepu mam 18 km ,a do większego miasta 33 km ,niby fajnie spokój cisza ,zieleń i czyste powietrze .Fajnie ,ale dla starszych osób które pragną już spokoju ,a ja mam 17 lat i właściwie gdy rodzice decydowali o wyprowadzce to nie miałam nic do gadania ,jeżeli chce gdzieś jechać np do koleżanki ,do kina ,na zakupy czy impreze muszą mnie zawozić rodzice ...dno totalne ,sama nigdzie nie moge wychodzić bo wokoło jest las i rodzice boją się mnie samą gdziekolwiek puszczać :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mieszmam na zadupiu . Niestety nie podoba mi sie. Kocham wies bo z niej pochodze,ale ludzie tutaj są okropni. Wszystko muszą wiedziec,o wszystkim plotkuja,obgaduja,masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mieszkam w Warszawie i to jest prawdziwe zad***e.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moi tesciowie i szwagierka mieszkaja w domku w srodku lasu.do asfaltu 1.5, do miasteczka siedem.no rowerem pojedziesz przy ladnej pogodzie.jeszcze chcieli wciskac ten swoj smieszny domek swojemu synowi na tej zadupnej wsi, az smiech bierze. na wigilii sie wynudzilam za sto lat samotności.wyszlam na fajka to ciemno jak w d***e i mozna tylko wdepnac w jedno z psich gowien bo psow maja ze czterech.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja powiem tak. Jak ktoś jest introwertykiem którego ludzie męczą, ktory marzy o świętym spokoju to takie zad***e będzie spełnieniem jego potrzeb, ale minusem jest to że aby zaspokajać potrzeby niższego rzędu i tak będzie musiał zad***e opuszczać i to chyba codziennie. No chyba że jest szczęściarzem i odnalazł zarobkowanie w domu i te zarobki są tak dobre że nie musi jakoś specjalnie oszczędzać to wtedy nawet zakupy może mu sklep dowozić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćlaura
A ja mieszkam 13km od miasta i chwale sobie jestem tutaj szczesliwa,nie mamy gospodarstwa tylko psa,jest tu kilkanascie domow,my i kilka rodzin tez,pozostali maja gospodarstwa,lubie cisze,nienawidze hałasu miast,aut,wszedziej pełno nerwowych ludzi,tutaj slychac spiew ptakow,mozna noca patrzec w gwiazdy,lazic boso latem,lubie tez las,jest blisko,mamy maly sad i ogrod,tzw zad***e jest oazą spokoju

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mieszkam na wiosce i jest ok ostatnio jechałam z córką na Basen i wstąpilismy do sklepu był w szoku ze godz 20:30a tam tyle ludzi i to z maleńkimi dziećmi. Wszystko zależy go kto lubi i do czego się przyzwyczaił. Choć na wiosce denerwuje mnie to że każdy wszystko wie a dwa ze ciężko zwrócić komuś uwagę by nie palił śmieciami itp....bo obraza a jak zadzwonisz to i tak wiadomo kto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćMagda
Mieszkam na "zadupiu" pod Warszawą. Cenię sobie spokojny rytm życia, który sprzyja mojej koncentracji, spacery do lasu lub nad rzekę z pieskiem, to, że latem mogę sobie chodzić w majteczkach po podwórku ;),a zimą grzać się przy kominku, lubię też jeść pomidory z krzaka (zapach krzewu pomidora jest dla mnie obłędny), sądzić kwiatki, leżeć na hamaku lub na trawie, kąpać się w basenie, grille i te sprawy ;). Wszystko ma swoje plusy i minusy. Wiosna, lato i jesień jest z******ta na wsi, zima bywa trudna. Lubię jak przyjeżdżają do mnie znajomi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćlaura
Hej Magda ja tez hoduje pomidory,czarne sa z******te,nieco pikantne,taki świeżutkie,ten zapach,doprawdy,niepowtarzalny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miasteczko, dom i 2 hektary kolo domu. Do 34 roku zycia bylam mieszczuchem. Pracuje w domu, maz ma 20 minut do pracy. Czuje, ze zyje jak pije kawe w pizamie przed domem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
my za 500+ kupiliśmy samochód i owszem teraz śmigamy, do tego zadupia wracamy tylko spać., liczymy na to, że 500+ podniosą co najmniej na 700+ to wtedy kupimy sobie bardziej wypasioną furę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do gość dziś -w tym okresie tj. w piżamie przed domem pijesz kawę, nie uwierzę, też lubię zieleń, ciepło tj. lato, ale ile my mamy tego ciepła jak dobrze pójdzie to od maja do września a resztę zimno jak cholera, to jeszcze niejednokrotnie w tym okresie ciepłym jest zimno, deszcz pada, także dla tych 4-5 miesięcy nie zdecydowałabym się mieszkać na wsi, gdzie 7-8 miesięcy zimno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mieszkam na poludniu Europy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj jak czytam Polakow na forach to szczeze sie za glowe lapie. Musicie w koncu przestac marudzic i zzedolic. Ktos napisal, ze "cieplo od Maja do Wrzesnia" i, ze be i fe bo reszta roku zimna. Jak dla mnie super, bo wychowalem sie w kraju gdzie cieplio jest w Lipcu ( tylko w Lipcu ). Jesli chodzi o mieszkanie na wsi, to ja tylko i wylacznie o tym marze. Nie rozumiem, tej niemobilnosci w Polsce. U mnie jest normalne, ze do pracy sie dojezdza. Problem jest raczej taki, ze dom na wsi kosztuje u nas dwa razy wiecej niz w miescie a ja nie chce wiekszego kredytu niz mam. Przejechanie do pracy w korkach u mnie zajmuje w bardzo dobry dzien 30min do 45min. Zazwyczaj powrot ponad 1h ze wzgledu na korki na parkingu i utrudniony wyjazd. Czasami po protu wracam do biurowca zlapac kawe i posiedziec i poczytac ksiazke czekajac az zelzeje korek. Pracuje sie u nas duzo dluzej niz w Polsce takze wyjazd z domu najpozniej 7:50 i w zaleznosci o dnia powrot 6:30/7:30. Mogac dojezdzac do pracy godzine w PL i mieszkajac spokojnie w na wsi napradwe by mnie cieszylo. Lubie spokoj i cisze. W weekend podjechac do centrum miasta i wtedy sie "naludziowac".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×