Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kejti1

Walczyć, czy odpuścić? Proszę, pomóżcie...

Polecane posty

Gość Kejti1

Witam wszystkich i bardzo proszę o pomoc. Każda podpowiedź w tej kwestii będzie dla mnie bardzo cenna, potrzebuję opinii ludzi z zewnątrz, którzy spojrzą na mój problem krytycznym okiem. Przyjaciele związani z obiema stronami raczej nie są w stanie obiektywnie mi doradzić. Dla jasności - chociaż mam dopiero 20 lat, problem jest wbrew pozorom dla mnie dość poważny. Michała poznałam kilka miesięcy temu. Spodobał mi się - taki słodki chłopak z "błyskiem w oku", zupełnie inny od facetów, których poznałam dotychczas. Nie od razu wykazałam zaintetesowanie choć zauważyłam, że już na pierwszym spotkaniu to on starał się zwrócić na siebie moją uwagę. Nie myślalam wtedy o tym w kategorii podrywu. Przy okazji kolejnych wspólnych wyjść coraz trudniej było mi udawać, że mnie do niego nie ciągnie. Zwłaszcza, że znaleźliśmy wspólny język, fajnie się czułam w jego towarzystwie. Wcześniej nie miałam szczęścia w miłości i szczerze mówiac, spodobało mi się to, że ktoś o mnie zabiega. W końcu uległam. Zaczęłam się z nim spotykać. Spacery, pocałunki, długie rozmowy... Sam wszystko inicjował, ja mimo wszystko starałam się zachować ten lekki dystans. Było naprawdę dobrze ale w pewnym momencie przestał się odzywać. Dopiero wtedy zrozumiałam, jak bardzo mi na nim zależy. Cierpiałam, nie potrafiłam zrozumieć, czemu zniknął tak bez słowa wyjaśnienia. Kiedy już się spotkaliśmy, tłumaczył się problemami (któe faktycznie miał), tym że czasem porzebuje pobyć sam. Zrozumiałam, bo ja czasami też potrzebuję paru dni dla siebie (no ale nie znikam bez słowa!). Znów się zaczęliśmy widywać. Było tak jak wcześniej, a nasze rozmowy stały się poważniejsze, zahaczały o trudne kwestie, dużo mi się zwierzał... Poczułam, że mi ufa, że nasza znajomość weszła na wyższy poziom. Doszło między nami również do zbliżeń fizycznych. Czułam się naprawdę szczęśliwa, chociaż nie rozmawialiśmy nigdy o tym, co tak naprawdę nas łączy. Nie jestem w tej kwestii wylewna, wiele razy się sparzyłam i tym razem po prostu bałam się odrzucenia. Wierzyłam, że i on nie lubi mówić o swoich uczuciach. Dopiero kiedy znów coś zaczynało się psuć, kiedy znów przestał się ze mną kontaktować, postanowiłam wprost powiedzieć mu co czuję. Nie był zaskoczony. Gdy poprosiłam, żeby dał nam szansę powiedział, że jestem dla niego ważna, że chce żeby to co jest między nami się rozwijało... Ale aktualnie pracuje cale dnie i w tym natłoku zajęć jest mu trudno znaleźć czas dla siebie, że żyje tylko pracą... Kiedy poprosiłam żeby w takim razie powiedział mi, że nic do mnie nie czuje, nie zrobił tego. A przecież mógł, prosiłam o szczerość, która jest dla niego taka ważna. Bo czy tak trudno wyznać, że się kogoś nie kocha? Wydaje mi się, że Michał się boi zaangażowania, związku. Zawiódł się na swojej ostatniej dziewczynie i stwierdził, że od tamtego czasu stara się do nikogo nie przywiązywać, stał się typem samotnika. I być może zrywał kontakt w momencie, kiedy właśnie zaczynało się nam układać i zwyczajnie się przywiązywał. Bo łatwiej jest powiedzieć "stop", nabrać dystansu niż się zaangażować i później, nie daj Boże, znów zawieść. Trudno mi uwierzyć, że zupełnie nic do mnie nie czuje, że to wszystko do czego między nami doszło było tylko i wyłącznie zabawą, że aż tak mógł mnie wykorzystać. Sama nie wiem już, co mam z tym zrobić. Wiem jedynie, że Michał jest dla mnie wszystkim, że naprawdę bardzo go kocham. Powiedzcie mi, co zrobić? Odpuścić i nie brnąć w tę znajomość, czy walczyć o jego uczucie? Jak mu pokazać, że może mi zaufać, że może się przede mną otworzyć? Proszę, doradźcie mi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdfghjkl;
napisze krótko WALCZYĆ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sztywnoreki
Odpowiem Ci,choc mnie nikt nie doradzil ale okey.Roznica polega na tym,ze Wy kobiety od razu oczekujecie okreslenia zwiazku.My nie odczuwamy psychicznie tak jak Wy.Zreszta gdy sie zapindala,czlowiek zjeb...jak pies,to nie mysli o finezjach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość enterrr
Myślę, że on sam powinien coś sobie uświadomić. Swoją "walką" możesz go tylko zniechęcić, poczuje sie osaczony. Jeśli sobie nie uświadomi to trudno, Jego strata. Ale to on powinien decydować się w końcu na coś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość enterrr
Pamiętakj- facet jak coś czuje do kobiety to o nią walczy, a nie zasłania się pracą....zmęczeniem. A na pewno nie na początku związku ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baskinka20
Moj facet pracuje 10 godz dziennie a i tak potrafi znalezc dla mnie czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kremooweczkaa
A ja z kolei nauczona doświadczeniem powiem, że niech idzie z Bogiem. Ja się w takie coś nie bawię. Chodziłam na studiach za facetem 2 lata, tępa głupia baba, 2 lata, snułam jak Ty teorie o strachu przed zaangażowaniem. A ten palant po prostu sam nie wiedział czego chciał. Za to jak pojawiła się odpowiednia dziewczyna to zdecydował się raz dwa. Szkoda czasu na takich dziewczyno, szkoda życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MEGABEKA787878787
o matko kto ci to bedzie czytal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość m4m
Pamietam siebie z czasow, kiedy za wszelka cene chcialam zrozumiec jak mezczyzni rozumieja swiat i nas kobiety, z czasow, kiedy wszystkich i wszystko mierzylam wlasna miara. Teraz juz wiem, ze doszukiwanie sie przyczyn roznych postepowan czy tez analizowanie sposobu myslenia mezczyzn, to tylko strata czasu! Przestalam sie bawic w psychoanalize i dorabianie filozofii do meskich postepowan. Z doswiadczenia wiem, ze albo nam po drodze, albo nie. Kiedy spotykasz te wlasciwa osobe, nie maja znaczenia Twoje zle doswiadczenia, brak czasu, praca, deszczowa pogoda czy kot z rozwolnieniem. Ja nigdy o milosc nie walczylam (z miloscia i owszem ; ) bo ona albo sie pojawia, albo nie. Mysle, ze kazdy jak rozsadnie spojrzy na zwiazek, bedzie wiedzial czy jest to milosc, przyjazn czy zwyczajna "poczekalnia".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×