głupi problem ale ja sie stresuje :(

mój promotor pozyczył mi swoja prywatna książkę. Profesor uprzedził że studenci mu często ksiązek nie oddają i jest troche ostrożny przy pozyczaniu. Zestresowałam się tym i bardzo o nią dbałam, nosiłam ją przez tydzień w torebce foliowej ale oczywiście, jak na złośc, troche mi sie pobrudziła na boku. Nie wiem jak :( Jakimś czarnym czymś. Starłam to i plama stała sie większa ale jasniejsza. Teraz sie boje że on to zobaczy i będzie zły :(

:o Ja bym taką książkę w białych rękawiczkach czytała i na białym obrusie kładła, w odległości 10 m od płynów, jedzenia i dzieci :D No ale Tobie to współczuję

a myślisz że jak ja się z nią obchodziłam :o Myłam ręce przed tym jak ją otworzyłam, przecierałam stół, jak jakaś wariatka :o Mam takiego pecha że wiedziałam że coś złego się stanie. Myślicie że to takie straszne? To nie jest duża plama, ale troche to widać. Sama nie wiem.

Módl się by nie zauważył. Marudził na innych studentów, że rogi w niej zaginali to z plamy się nie ucieszy :o

Nie, o rogach nie pisałaś, nie wiem skąd to wzięłam :P

narzekał że nie oddawali, a ja tylko troche pobrudziłam. Serio nie mam pojęcia jak to się stało, uważałam na nią, ale oczywiście mi zawsze sie muszą takie rzeczy dziać :o a jeszcze je przezywam i sie katuje, chociaz pewnie wiekszośc ludzi na moim miejscu pewnie by to miała gdzieś, skoro pozyczają książki i ich nie oddaja :o

ojej tak sie stresuje... czy moze jak zrobie mu lodzika to nie bedzie na mnie zly?