Dzisiaj na katechezie...

..."rozmawialiśmy" o masturbacji księży :O Wszystko zaczęło się od tego, że skądś poleciało pytanie: "Czy nie ma ksiądz problemów zdrowotnych w związku ze zbieraniem się nasienia?" :O Ksiądz zaczął coś kręcić, a wtedy padło pytanie: "Czy ksiądz sobie pomaga?" :D Ok, wiem, że to nieśmieszne, ale musiałam to gdzieś napisać :P

I jaka była odpowiedź?

A zaczął coś kręcić, że to sprawa indywidualna :P I każdy ksiądz inaczej sobie z tym radzi.

I jaki z tego wyciągnęłaś wniosek?

Żaden. Pozostał mi tylko niesmak po dzisiejszej lekcji.

inny ministrantów, jeszcze inny dziewczyny z oazy i gimnazjum, a ci najbardziej bogobojni mają tylko kochanki na boku najmniej zaradni trzepią kapucyna do pornosów

A powinnaś. Od tego są lekcje. Oni żyją w ostrym konflikcie. Między biologią a nakazem celibatu. To tak, jak garnek z wrzącą wodą, przykryty ciężką pokrywą. Czasem ona spada. I można się poparzyć. I innych przy okazji...

A co Ciebie tak zniesmaczyło?

Daj spokój. Nie będę wnikać w ich wewnętrzne rozterki. Każdy odpowiada za siebie i swoje własne sumienie. Każdy też ma własny rozum (ponoć) i możliwość korzystania z niego.

Samo pytanie. Ja bym nie podeszła do obcego, starszego gościa z pytaniem, czy się masturbuje.

O.K., daję spokój. Czyli znikam. ;-)

bardziej ciekawe by było pytanie o alkoholizm księży i w związku z tym , jak to sie ma do winka mszalnego.