Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość fgfsw4

Byłabym "ideałem"...

Polecane posty

Gość fgfsw4

Myślicie, że jedno rekompensuje drugie? Jak staram się na siebie z boku spojrzeć, to naprawdę mi się wydaje, że jestem "dobrą partią". Mam swoje zainteresowania, ale też takie trochę bardziej męskie, a mianowicie lubię grać w gry komputerowe, studiuje ścisły kierunek, myślę, że mam poglądy i wiedzę na wiele tematów, poczucie humoru (chociaż momentami specyficzne), do tego jestem ładna, szczupła, chociaż figury idealnej nie mam, lubię seks i nie mam jakiś specjalnych zahamowań (poza hardkorem typu fekalia itp.). Niestety jest też druga strona medalu, która niszczy mi każdy związek. O ile moje poprzednie związki w sumie dobrze, że się rozpadły, tak aktualnemu facetowi naprawdę nie mam nic do zarzucenia. Kocha mnie bardzo mocno i jak każdy człowiek popełnia błędy, ale nie krzywdzi mnie, szanuje i sprawia mi radość na wiele sposobów. Mogłabym być z nim naprawdę szczęśliwa, gdyby nie to, że: - mam b. niskie poczucie własnej wartości; wyolbrzymiam swoje wady i to wszystko, co napisałam wyżej przestaje mieć znaczenie, gdy spojrzę na to, co jest "nie tak" - jestem osobą samotną, tzn. mam wiele znajomych, ale nie umiem utrzymywać z ludźmi bliższych kontaktów, nie umiem pielęgnować znajomości. Bywa też, że komuś zaufam i mnie zawiedzie, więc generalnie nie mam nikogo, kogo mogę nazwać przyjaciółką, czy przyjacielem. Przez to zdarza mi się go osaczać. - popadam w pewne paranoje, pod wpływem emocji tracę jakikolwiek dystans. Zarzucam mojemu facetowi, że nie przejmuje się mną, nie chce czegoś tam ze mną robić itd., itd. co go rani, bo wychodzi na to, że nie doceniam tego, co dla mnie robi - ogółem dużo marudzę - wszystko przez to moje niskie poczucie własnej wartości Pewnie i tak nikomu nie będzie chciało się tego czytać, ale może jednak ktoś mi powie coś sensownego :( Naprawdę nie mam pojęcia, jak zwalczyć w sobie te złe myśli, które mnie czasem nachodzą - że się do niczego nie nadaje i się narzucam ze swoją osobą, przez co paradoksalnie zwalam się z całym moim problematycznym dobytkiem na niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgfsw4
myślę, że mogą, ja widze, że mu jest naprawdę ciężko czasami :( każdy by miał dość awantur praktycznie o nic, a raczej o jakieś żale do samej siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Posion Curare
tez taka jestem- mozg mezczyzny w pieknym, seksownym ciele.... :) na szczescie kreca mnie tylko mezczyzni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgfsw4
Samotny romantyk, ja uważam, że miłość niestety nie wystarczy do dobrego związku. To samo powiesz bitym kobietom? Że skoro mają dość, to nie kochają szczerze? Ja też go biję, tyle że psychicznie... Nie specjalnie, ale jednak :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgfsw4
wiem, że trochę porąbany temat, ale może ktoś się wypowie jeszcze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaodopdjpakd
a mówiłaś mu o tych swoich rozterkach? może chłopak nie wie czemu tak się czasem irracjonalnie (z jego perspektywy) zachowujesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgfsw4
tak, dużo na ten temat rozmawiamy. on wprawdzie nie rozumie moich zachowań i myśli, tylko że ja też ich nie rozumiem. nie wiem, jak się oprzeć pewnym emocjom, lecę z prądem i nie umiem tego przerwać. jak po takiej awanturze spojrzę na to "z boku", to sobie myślę "ja pie*dole, bez komentarza", ale w momencie jestem całkowicie ogarnięta emocjami i nie panuję nad sobą. główne emocje to żal, odrzucenie (często wyimaginowane), czyjaś (czasem jego, czasem kogoś innego) niechęć do mnie (również często wyimaginowana), nienawiść do siebie i niezrozumienie, jak może mnie w ogóle kochać, skoro jestem jaka jestem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgfsw4
najgorsze jest to, że ja na początku związku wcale taka nie byłam. dopiero po jakimś czasie zaczęły mnie nachodzić wątpliwości co do mojej osoby. ale to zawsze tak jest, w każdym związku ten sam schemat... zauroczę faceta swoją osobą, pewnością siebie (wtedy tak! a potem się rozpływa...) itd., by potem go dręczyć psychicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widze żę ktoś ma podobny problem co ja szczerze sama sobie z tym nie radze. Ale myślę że praca nad sobą to podstawa, zazdroszcze żę twoj chlopak jest taki wyrozumiały i po ktorejs takiej kłótni nie chciał odejść. Ja sie na swojego obrazilam bo miałam odczucie ze jest bardziej zainteresowany meczem niz mna przestałąm sie odzywac przez niemal 2 dni. Taki foch ;/ i prawie to przypłaciłąbym zerwaniem nie chciał sie przeprosic. Pracuj moja droga nad sobą nad emocjami i odczuciami. wiem ze to nei lada trudne ale zycze powodzenia ;) w ostatecznosci jest jeszcze psycholog on rowniez ci pomoze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaodopdjpakd
dobrze, ze masz świadomość swoich wad, ale myślę, że dopiero jakaś profesjonalna terapia mogłaby przynieść efekty, bo jak widać Twoje emocje Cie przerastają. Samej będzie Ci trudno. To nic złego, po to są psychologowie. Musisz nad sobą popracować, bo masz jakieś ograniczenia, które przeszkadzają Ci w byciu sobą. :) chociaż tak jeszcze myślę..może za dużo od siebie wymagasz? i jak to się nie spełnia to ogarnia Cię frustracja? może też powinnaś przystopować z tym "idealem"... bo nie ma ideałów na tym świecie. Może za bardzo starasz się nim być

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgfsw4
Hm, to jest niestety prawda - jestem perfekcjonistką i bardzo dużo wymagam od siebie. absolutnie nie doceniam tego, co mam i nie wierzę w siebie. Psycholog, trochę się boję, ale poszłabym, gdybym wiedziała, że mi pomoże. A niestety wiele się słyszało o psychologach, którzy zamiast pomóc, jeszcze pogorszyli sprawę. Tym bardziej, że nie stać mnie na prywatnego - a z publicznymi wydaje mi się, że jest większa ruletka. Gdybym znała kogoś z mojej okolicy, kto by mi z doświadczenia polecił dobrego psychologa, to bym poszła. Tylko, że nie znam takich osób, może właśnie dlatego ich nie znam, bo z nikim nie jestem na tyle blisko, by rozmawiać na ten temat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaodopdjpakd
a skąd jesteś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgfsw4
trójmiasto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaodopdjpakd
och, to niestety nie moje rejony, ale może poszukaj w sieci coś na ten temat. oraz na temat perfekcjonizmu. pracuj nad sobą! trzymam kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gbffsd
jesteś trochę taka, jaka ja byłam... :) i wiesz co? już nie jestem. i od tej pory z moim facetem układa mi się wręcz idealnie :) nie kłóciliśmy się już z rok,a jak sie klocilismy rok temu to o jakies pierdoly, nawet nie pamietam :) wiesz co zrob? powstrzymaj sie raz, drugi.. i zobaczysz ze wtedy w Waszym zwiazku bedzie o niebo lepiej. a jak juz sie przekonasz to pojdzie jak z gorki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gbffsd
tez jestem z 3miasta :) ile masz lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gbffsd
hehe a co do psychologa.. to ja sie tym zajmuje :) taka moja pasja :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgfsw4
tak, tylko ja się staram powstrzymywać. kiedy jest okej, to sobie obiecuję, że nie będę tak reagować. ale kiedy mi się włączy ten "tryb", to wszystko idzie w zapomnienie :P absolutnie nie panuję nad sobą i nie jestem w stanie wcielić nic, co sobie zaplanowałam, że będę robić w takich sytuacjach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgfsw4
mam 21 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gbffsd
3 lata mlodsza ode mnie :) jesli chcesz to mozemy sie kiedys spotkac gdzies na kawe czy piwo i pogadac :) bo ja to wszystko przerabialam. np: 1. on ma kumpli, ja znajomych nie mam. wiec byl moja jedyna "rozrywka". wkurzalam sie jak szedl do kumpli bo ja nie mialam co robic w tym czasie. 2. wszystko mialo byc po mojej mysli, nie bralam pod uwage ze ma swoje przyzwyczajenia 3. tez mialam niska samoocene i przez to ciagle uwazalam ze ma kogos na boku 4. i w ogole ciagle cos mi nie pasowalo, a to ze siedzi z kompem, a to ze nie ma ochoty robic akurat tego co ja, itp. td.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgfsw4
Nie chcę, żeby wyszło, że ktoś mi oferuje pomoc, a ja ją odrzucam, ale... nie znam Cię i nie wiem, kim jesteś. Wiadomo, jak to z netem bywa, tym bardziej z kafeterią :P Z drugiej strony może naprawdę by mi to pomogło, nie wiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gbffsd
spoko, mogłybyśmy się umówić gdzieś w tłumie, żebyś się nie bała :P oczywiście jeśli nie chcesz to rozumiem. ale pomyślałam, że mogłabyś się wygadać, może bym coś doradziła. w końcu miałam identycznie. a teraz zmieniłam się zupełnie. znalazłam sobie znajomych, swoje zajęcia, zmieniłam podejście i układa nam się naprawdę ok :) no już dawno taka szczęśliwa nie byłam :) a przy okazji może byśmy sobie trafił do gustu, to miałabyś koleżankę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgfsw4
Zastanowię się nad tym, tymczasem to mój mail: seraphim222@wp.pl, żebyśmy się nie zgubiły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gbffsd
wyslalam Ci maila :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gbffsd
i naprawdę nie musisz się mnie bać :) nie jestem facetem, ani żadnym zbokiem :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gbffsd
nie musisz się mnie bać :) nie jestem ani facetem ani żadnym zbokiem czy mordercą :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, właśnie to samo powiem bitym kobietom .. bo są kobiety, które bronią jak lwice swoich facetów najgroźniejszych przestępców i są też takie, które donoszą na swoich mężów na policję jak pokazuje przykład Brunona N.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×