Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pisząca prawde.

Temat o kompleksach...

Polecane posty

Gość neileniwa
"Dzisiaj rodzice juz tak nie przejmuja sie nauką dzieci, jak kiedyś. Nie sleczą z nimi przy zeszystach godzinami, czesto nie maja na to czasu lub siły. Wolą przynieśc od lekarza zaświadczenie o jakiejśc "dys..." niz przysiedziec z nim fałdów." Równie dużo jest rodziców, którzy nie maja czasu na siedzenie przy dziecku, bo muszą tyrac po 12h w pracy żeby mieć za co życ. Czasem pójście na łatwiznę w postaci zaświadczenia jest dziwacznym sposobem na zwiększenie możliwości dziecka w dalszym kształceniu się. Nie wszystko jest takie biało-czarne na świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
balb kto mowi o tluczeniu?? ale nie oznacza nie, a nie ze sie poloze na srodku sklepu dam przedstawienie i mi starzy kupia zabaweczke dla swietego spokoju albo nie rusze dupy z fotela bo ja usiadlem pierwszy to jest to bezstresowe wychowanie?? bo malenstwo nozki bola i nie koze chwile postac w tramwaju??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość balbinea
bicie to jest wlasnie pojscie na latwizne. brak checi poswiecenia czasu na rozmowe z dzieckiem. zastraszyc i juz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość balbinea
dzieciom jest trudniej wystac niz doroslym. wiem po sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość balbinea
poza tym nigdzie nie pisalam o bezstresowym wychowaniu. sa inne kary niz bicie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neileniwa
Ów ow pomiędzy bezstresowym wychowaniem a wychowywaniem przy pomocy bicia jest wielkie pole możliwości innych środków. Biciem się nie uczy, biciem się jedynie zastraszą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
neileniwa No dobrze Foxy, ale jak to się ma do twojego twierdzenia, ze psychologowie maja "ciekawsze" zajęcia niż leczenie kompleksów? 666 Nei, to zdanie napisałam pół żartem, pół serio. Ja rozumiem, że dla człowieka z kompleksem ten jego kompleks jest najwazniejszy na świecie. Ale prawda jest, że nie każdy człowiek z odstającymi uszami czy za małym biustem biegnie od razu do psychologa. Biegnie tylko ten, na którym lata presji i wysmiewania przez otoczenie wywarły pietno i całkowicie przestał siebie akceptować tracac jednoczesnie chęci do życia. Tak jak pisałam, kompleks ma jakies podłoże, przyczyne i to ta przyczyną w rzeczy samej zajmuje sie psycholog, bo przeciez uszu nie wyprostuje. Dlatego tak napisałam, bo uważam, że nie leczeniem kompleksów zajmuje sie psycholog, ale depresją czy innym zaburzeniem psychiki, którego objawem jest miedzy innymi przykładowy kompleks.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czepilyscie sie moje piekne tego bicia, tak jak by to bylo to o cvzym mowie i bylo clue tymczasem wcale tak nie jest tak trudno to zrozumiec?? mowie o rozpieszczaniu albo o uciszaniu na zasadzie to juz ci kupie tylko nie rob scen to moze jest lepsza metoda wychowawcza??? bo nie sadze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość balbinea
lepsza metoda jest wytlumaczenie dziecku dlaczego nie moze zabawki dostac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neileniwa
" Ale prawda jest, że nie każdy człowiek z odstającymi uszami czy za małym biustem biegnie od razu do psychologa. Biegnie tylko ten, na którym lata presji i wysmiewania przez otoczenie wywarły pietno i całkowicie przestał siebie akceptować tracac jednoczesnie chęci do życia. " No jeżeli ktoś nie ma skłonności do zanizania swojej wartości, to oczywistym jest, ze w kompleksy nie wpadnie :D Ale ten, kto ma kompleksy ma z tym kłopot. A wtedy pomoc psychologa jest jak najbardziej wskazana. Równie dobrze depresja może prowadzić do kompleksów jak i kompleksy w końcu do depresji. Sama napisałas, ze dziecko nie wie, ze ma odstajace uszy, dopóki mu ktoś nie powie. Jego kompleks nie wynika z głęboko zakorzenionej traumy, tylko z kilku(nastu) złośliwych uwag. Na tym etapie wystarczy jedna mądra rozmowa z dzieckiem, żeby "wyprostować mu myślenie. Ale jeżeli tej rozmowy nie będzie, to dalej będzie się wstydził, w końcu się zrobi nieśmiały, zamknię się w sobie i wpadnie w depresje. (może dopiero jako 30-latek) Ale źródłem będzie ten głupi kompleks na temat uszu z dzieciństwa. Tak samo może stać się z 30-latka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czasem pójście na łatwiznę w postaci zaświadczenia jest dziwacznym sposobem na zwiększenie możliwości dziecka w dalszym kształceniu się. 666 To zależy. Nie każde zaświadczenie temu dziecku cokolwiek ułatwi. Jeśli dziecko faktycznie ma jakis defekt, który nie pozwala mu na nauczenie się zasad ortografii czy pamięciowego mnożenia, to jestem za zaświadczeniem, bo jednak w dzisiejszych czasach znajomośc powyższych choc jest ważna, to nie powinna jednak przekreślac zdolności tego człowieka w zupełnie innych dziedzinach, w których może sie realizować. Ale ten defekt powinien byc prawidłowo rozpoznany, bo inaczej nauczymy dziecko, że jak sie nie chce uczyc, to mozna przynieść świstek i sprawa załatwiona. A w dorosłym zyciu takim świstkiem niewiele da sie załatwić. Ja nie należę akurat do rodziców, którzy przysiaduja fałdów z dzieckiem. Jeśli dostanie pałę z muzyki, to sie tym nie przejmę, bo śpiewaniem czy znajomościa repertuaru Mozarta niekoniecznie musi miec ochotę kiedys zarabiac na chleb. Uważam, że szkolnictwo w polsce jest fatalnie zorganizowane, dzieciom napycha sie głowy średnio lub całkiem niepotrzebnymi informacjami. Ale jednak powinno byc czytate i pisate no i podstawy matematyki, chemii czy fizyki tez mu bedą do zycia potrzebne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sama napisałas, ze dziecko nie wie, ze ma odstajace uszy, dopóki mu ktoś nie powie. Jego kompleks nie wynika z głęboko zakorzenionej traumy, tylko z kilku(nastu) złośliwych uwag. Na tym etapie wystarczy jedna mądra rozmowa z dzieckiem, żeby "wyprostować mu myślenie. 000 Owszem, uważam, że informacje, jakie przekazujemy potomstwu w dzieciństwie mają bardzo duże znaczenie dla jego przyszłości i dla jego zdrowia psychicznego. Nad wychowaniem nie będe sie jednak rozwodzić, bo nie czuje się ekspertem. Z doswiadczenia wiem tylko tyle, że rozmową nie kazdy problem sie załatwi, dzieci maja rózne charaktery i osobowości. Nie ma tez sensu dalej rozwodzic sie nad tym, co było pierwsze, jajko, czy kura. Będe sie jednak trzymac przy swoim, czyli, że gdyby trądzik był trendy, to pryszczaci nie zamykaliby sie w domach i nie wydawali kasy na smarowidła. Dla mnie zatem kompleks nie bierze się z pryszcza samego w sobie, ale z braku akceptacji otoczenia dla tego pryszcza :) Moge również powiedziec dziecku, że pieknie wygląda w tych pryszczach, albo, że inni mu zazdroszczą, bo sami takich nie mają. Albo, że pryszcze, to nie koniec świata i zawsze może znaleźć sobie partnera równie pryszczatego. A jesli niepryszczaci nie akceptuja pryszczy mojego dziecka, to nie sa warci jego towarzystwa. Taka rozmową z pewnościa załatwie problem pryszczy w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość balbinea
tez mysle, ze wsparcie osob najblizszych jest najwazniejsze. wtedy zaden psycholog nie jest potrzebny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neileniwa
Hehe. Moim kompleksem jest np całkowity anty-talent taneczny. Nie znoszę tańczyć. Nigdy tego nie lubiłam. Nikt mi nigdy tego nie wytknął, nikt się ze mnie nie wysmiewal, a mimo to gdy ktoś nalega, żebym z nim zatańczyła odczuwam złość i zawstydzenie. Czuje się z tego powodu trochę "gorsz" na tej samej chyba zasadzie jak może się czuć kobieta bez biustu. Nie jest to największa tragedia mojego życia, ale z pewnością w niejednej sytuacji byłoby mi łatwiej gdybym tańczyć potrafiła. Natomiast jestem w 100% przekonana, ze ani nawet najlepszy psycholog, ani najlepsze wsparcie bliskich nie sprawi, ze będę się czuła mniej głupio kiedy przy jakiejś okazji jakiś nachalny tancerz za wszelka cenę będzie mnie próbował wyciągnąć na parkiet bo przecież "każdy potrafi tańczyć" :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez tak myśle, że żadne wsparcie braku przyjemności z tańca nie załatwi. Psycholog tez nie załatwi. Ale może kurs tańca? :) Chyba, że masz problem z poczuciem rytmu, lub z bliskością faceta w tańcu, a może jeszcze inne źródło? Ja akurat też nie umiem tańczyć z facetem w parze, chyba, że poscielówy, bo do tego niewiele zdolności u jednego i drugiego trzeba. Ale na szybszych kawalkach wole sie pogibac sama :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neileniwa
Tancze tylko podczas odkurzania z odkurzaczam :D wtedy mi wychodzi. [nie mam poczucia rytmu. ;) ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z odkurzaczem Ci wychodzi... czyli potrafisz tańczyć z partnerem :D Ja sobie często pląsam sama w domu gdy nikt nie widzi, sprawia mi to frajdę :) Z odkurzaczem nie potrafię, bo mój nie ma poczucia rytmu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dede;
mówisz tak jakby w tańcu chodziło o pokazanie się ,że ma csię poczucie rytmu albo jakieś popisy, tu chodzi o możliwośc spotkania bliskiego stopnia z płcią odmienną, ewentualnie tą samą , zależy od preferencji :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neileniwa
Hm... Znam inne metody dające możliwośc poczucia bliskości innej osoby ;) Ale faktem jest, ze uważam, ze śpiewać i tańczyć publicznie powinny tylko osoby, które naprawdę potrafią to robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dede mowisz jak bys byla na belgijskiej dance party oni tam tez sie w tlumie bujaja sami zapoceni i szczeskliwi a kazde wycigniecie rekitraktuja jak atak na osobowosc , a nie jak zaposzenie do tanca wspolnego??? fe to nie funkcjonuje lepiej sie obijac w transowym rytmie o inne spocone ciala i czekac na ksiecia z bajki :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dede;
więc ty nie masz kompleksów na temat tańca tylko ogólnie jakieś zaniżoną samoocenę, kogo obchodzi czy umiesz śpiewać, że ktoś uzna,że nie za czysto c trzykreślne słychać?? niech się wali

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neileniwa
No mnie na przykład denerwuje kiedy muszę wysłuchiwać czyichś śpiewów niczym kocie marcowanie. Dlatego i ja szanuje uszy potencjalnych słuchaczy, którym moje wycie niekoniecznie musiałoby sprawiać przyjemność. Ot, taka uprzejmość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja uważam, że tańczyc w zasadzie każdy może publicznie, o ile komus sie pod nogami nie plącze. Z spiewem publicznym juz je jestem taka tolerancyjna, bo darcie ryja i fałsze strasznie kalecza mi uszy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neileniwa
Poza tym robienie z siebie glupka jest zabawne kiedy faktycznie bawi, a nie wzbudza politowanie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No zgadza się. Mozna sobie w kąciku sali lekko w tańcu podrygiwać, nie wzbudzając niczyjej uwagi, ale z spiewaniem publicznym juz gorzej, wszyscy pianie namierzą i obśmieją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dede;
co znaczy publiczne śpiewanie? bo ja jakoś mało okazji do tego znajduję, jak wszyscy śpiewaja , albo jakaś okazja i nikt każe "drzeć ryja" wogóle rozkładacie wło0s na czworo, nie podoba sięto twoja sprawa, mnie razi twoja fryzura i nic nie mówię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na fryzure czy dziwne podrygiwanie w tańcu mozna po prostu nie patrzeć i nie ma problemu. Jesli jednak ide na imprezę, na której koleżanka bez zdolności wokalnych wyrywa dj-owi mikrofon i podpita, no szczerze mówiąc, niemiłosiernie drze ryja, że nie da sie spokojnie pogadać czy pobawić, to mimo mojej ogromnej tolerancji nie daje rady tego zdzierżyc. Oczywiście nie obsmieje i nie skrytykuje, po prostu pójde do domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neileniwa
Publicznie, czyli przy jakiejś publiczności :P śpiewanie przy goleniu np mnie nie interesuje Nie szukając daleko moja mama np lubi śpiewać kiedy coś robi niestety przy okazji ma okropny styl śpiewania (taki akurat do śpiewania zdrowasiek w kościele ) i do tego wysoki głos, który zawsze mnie irytowal. Nigdy oczywiście nie powiedziałam jej wprost, ze okropnie śpiewa, ale nie raz miałam ochotę trzasnac drzwiami od kuchni. (mój pokój znajdował się po sasiedzku) Jakież to było irytujace! :O :D I Nauczona tym doświadczeniem unikam jak ognia śpiewania w obecności jakieejkolwiek osoby :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neileniwa
O, podpici tancerze nie dość, ze potrafią przeszkadzać kiedy ich tor lotu po kolejnym potknieciu nieopatrznie przecina nasz stolik, to potrafią być niebezpieczni (zwłaszcza stopy cierpią :( ) :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tralalilalila
Popieram zdanie autorki. W Polsce prędzej czy się oberwie albo usłyszy komplement wulgarny. Nie ma facetów którzy powiedzą komplement tak po prostu, z życzliwości, żeby kobiecie zrobić przyjemność, bo myślą, że ona zaraz pomyśli, że ją chce poderwać. Potem się dziwią, czemu tak lubimy Włochów. Dlatego że oni lubią nas i wiedzą, że miłe słowa mają wielką moc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×