Przeraża mnie ludzka brzydota....

Jeśli jest się człowiekiem wierzącym, to łatwiej poukładać sobie w głowie te wszystkie "prawdy" o piekle, niebie, szczęściu wiekuistym. Ateiści mają przesrane, nie ma dla nich żadnej alternatywy;) Może po śmierci trafia się na kafe i wystukuje posty na klawiaturze i tak ciągle, aż do porzygania? Dobranoc Panowie:)

Baj baj

To prawda Garry, nasz ślad zawsze zostaje w potomkach. Dzieciach, wnukach...W sumie to taka prosta prawda, ale jest w niej coś pięknego;)

Do "wciągającej bardziej niż heroina": niestety, głupota jest dużo bardziej obrzydliwa niż brzydota, zwłaszcza dziedziczna głupota.

Nigdy nie czytałam podobnych bzdur. Aż mi się nie chce z tym polemizować. :P Podzielę się więc tylko swoim wniskiem. Mianowicie- albo są to jakieś jaja:P, albo autorka próbuje leczyć swoje własne kompleksy/lęki. Nie uwierzę, że w pełni zadowolona z siebie osoba, żyjąca w udanym związku matka...dorosła(!:O), może mieć takie problemy i cokolwiek dziwne rozkminy.;)

tak, o 23 godzinie nachodzi ją taka światła myśl... potem polemizuje z resztą chłopskich filozofów. Przeraża ją brzydota... hehe Mnie natomiast przeraża fakt, że najróżniejsze półmózgi mają dostęp do internetu i piszą co popadnie, na zasadzie prawa, że internet wszystko przyjmie, o wiele więcej niż papier. :(

Nie ma ludzi brzydkich. Ale jak ktoś jest niedoukiem to nie ma pojęcia o teorii względności, co?

Są ludzie brzydcy. Są ludzie brzydcy wewnątrz i na zewnątrz. Są ludzie piękni, ze zgnilizną w środku, są ludzie piękni z cudownym wnętrzem i ludzie brzydcy emanujący wewnętrzną dobrocią. Są też ludzie, którzy brzydotę akceptują i są ludzie, którzy nie potrafią docenić czegoś więcej. W całym moim życiu spotkałam tylko jedną osobę, którą naprawdę szanuję, młodszą ode mnie dziewczynę, która była tak po prostu miła, taka była i cześć. Potrafię wyniuchać fałsz na kilometr, wystarczy, że spojrzę na człowieka i wiem, jaki jest. I tylko ta jedna dziewczyna była dobra, nie budziła we mnie niepokoju i gniewu jak reszta ludzi. Nie była nawet ładna, ale do końca życia będzie mnie dręczył smutek, że nie umiem być taka jak ona.

Dobra, będzie cytat. "Nie ma niczego takiego jak piękno, szczególnie w ludzkiej twarzy... tym, co nazywamy fizjonomią. To tylko matematyczny i abstrakcyjny układ cech. Np., jeśli nos za bardzo nie wystaje, boki są kształtne, jeśli małżowiny uszne nie są zbyt duże, jeśli włosy są długie... to taka ułuda generalizacji. Ludzie uważają niektóre twarze za piękne, chociaż tak naprawdę, w ostatecznym rachunku, wcale piękne nie są. Matematycznie równają się zeru. "Prawdziwe piękno pochodzi, oczywiście, z charakteru. Nie z kształtu brwi. Tak wiele kobiet, o których powiedziano mi, że są piękne... cholera, jakbym patrzył w talerz zupy. Nie ma niczego takiego jak brzydota. Jest coś zwanego deformacją, ale zewnętrzna "brzydota" nie istnieje... Rzekłem." Charles Bukowski A tak poza tym, jeśli chodzi o rodziców, to moja mama była i jest ładna, a mój tata był przystojny, a ja jestem pasztetem.

pewnie po dziadkach;)

z pokolenia na pokolenie?:D serio?:D Naprawdę? na poważnie :D Niekoniecznie :D:D:D Ja nie przekreślam ludzi ze względu na wygląd nie jestem pusty, nie oceniam po opakowaniu :D

wciągam bardziej niż heroina.. pewnie śmiejesz się z takich ludzi rzucasz teksty " jaki pasztet, krzywy ryj świnia brzydka jak ktoś może ją ruchać" :o:o Nie bawi takie coś :o pokazuje raczej twoją prawdziwą twarz :P wciągasz bardziej niż heroina :P a moze bardziej niż heroine wciągasz w usta sperme :D:D

Ona chyba myślała, że znajdzie tu całe morze hejtów i dostanie owacje na stojąco. ;) No jest pustakiem, który nie potrafi nawet argumentować swoich błyskotliwych tez. ;) Po kilku negatywnych postach podkuliła ogonek i zaczęła się wycofywać...

przez internet ze to nie wyglad jest najwazniejszy

...niczym wielki, obrzezany kutas. :P Przez internet? Chyba w ogóle nie jest specjalnie ważny. Przyjaźnisz się z ludźmi, którzy są atrakcyjni, czy z takimi z którymi czujesz się dobrze, mozesz na nich polegać i im ufać? :)

najważniejszy to może nie ale równie ważny jak cala reszta, przyjaźń z kimś kto nam sie nie podoba fizycznie jest wskazana, bo w przeciwnym razie byłby seks, związek i cała masa problemów;)

A jeśli chodzi o przyjaźń damsko-damską czy męsko-męską? I do tego obie strony są heteroseksualne?

jak damsko-damska i do tego hetero to się nie liczy;) nie no, nie ma co kusić losu:)zasada jest prosta, mąż/żona powinien mieć brzydkie koleżanki/kolegów

To chujowo, bo moje koleżanki są bardzo ładne, a niektóre to nawet piękne. Czas skończyć te trwające po 10-15 lat znajomości. :O

przeca napisałam, że damsko-damska czy mensko-menska sie nie liczy

Ale koleżanki są potencjalnym zagrożeniem. Kolegów też mam przystojnych, i z tymi najbliższymi tak samo długo się znamy. Po prostu trzeba sobie rozgraniczyć pewne sfery. Poza tym, wszyscy jesteśmy w udanych związkach, niektórzy nawet w małżeńskich. :O A tak niedawno była matura. :O

To nie patrz. Jestę egoistą.:(

to, że atrakcyjne koleżanki mojego faceta mogą(ale nie muszą)być pewnym zagrożeniem to jest fakt, a to jak się dalej potoczy to już temat zaufanie/zdrada i tak dalej...patrząc w jakim tempie szerzy się kurewstwo wolę czasem dmuchać na zimne;)

Sądziłam że temat zniknie szybko pośród tysięcy innych na kafe a tu niespodzianka.Rozpętała się zagorzala duskusja,ale nie na temat. Raczej polemizacja na temat:Czy autorka jest normalną osobą czy raczej zakompleksiona lub pustą idiotka,która zastanawia się nad beznadziejnymi sprawami. OTÓŻ: 1.Nie uciekłam z tematu ale poszłam spać bo rano szłam do pracy.Nie rozumiem Jak niektórzy z was mogą spędzać na kafeterii długie godziny. 2.Nie czuję pogardy do brzydkch ludzi.Wśród znajmych mam takich o najróżniejszej urodzie gdyż nie oceniam ludzi po wyglądzie.Swego czasu miałam nawet faceta który był baaaardzo nieszczegolny ale bylam w nim zakochana.Jednak nie chciałabym mieć z nim dzieci. 3.Nie wierzę że żadne z was nigdy nie miało sytuacji że jadąc np.autobusem lub idąc ulicą spotkało na swej drodze osobę o której pomyślało:ale ona jest brzydka,albo ale on jest obleśny. 4.Brzydota nie bierze się znikąd.Nie uwierze że z jakichkolwiek normalnych urodą rodziców mogłoby się zrodzić bardzo mało urodziwe dziecko. 5. Nie twierdzę że tylko ladni mają prawo do szczęścia,ale zastanawiam się czasem jak to jest żyć z taka cielesna powłoką. 6.Nie uważam się.za miss świata,ale dziękuję Bogu i rodzicom za.to że wyglądam jak wyglądam. 7.Nie zawsze podobają mi się moje myśli i tego co napisałam tutaj raczej nie wypowiedziałabym na głos żeby nie sprawić nikomu przykrości.

Polemika. A bierzesz pod uwagę, że może ludzie mają to dokumentnie w dupie? Widziałam w chuj nieurodziwych osób, ale nigdy, nigdy, nigdy, nie pomyślałam "jak ten ktoś mógł się rozmnażać". Mam to w dupie. Brzydcy ludzie też mają prawo do życia, miłości i akceptacji. Jak dobrze, że nie otaczają mnie pustugłowia.

Fubu, odstaw ten kompot.

albo przynajmniej zmień owoce może z mandarynek?

,,Nie uwierze że z jakichkolwiek normalnych urodą rodziców mogłoby się zrodzić bardzo mało urodziwe dziecko.'' Większość ludzi ,,brzydkich''(cudzysłów bo pojęcie wzgędne) nie wygląda najlepiej przez zaniedbanie, nie przez geny. Znam sporo ładnych ludzi, którzy mieli niezbyt urodziwych rodziców. Tym ładnym natomiast moze się urodzić dziecko z zajęczą wargą np. To co piszesz nie ma żadnego pokrycia w rzeczywistości. Nie tylko geny decydują o wyglądzie, również odżywianie, dbałość o postawę,zęby, zdrowie, itp. Co zaś do względnego postrzegania urody- np. nie znam osobiście mężczyzny, któremu podobałaby się wypromowana na bóstwo Angelina Jolie.

Albo mit, że tym pięknym zyje się niesamowicie łatwo. Też z tym różnie bywa. Takie osoby często są narażone na zawiść, wrogość. Posądzane o brak intelektu, albo że wszystko osiągnęły przez łóżko. Są traktowane jako zagrożenie i zwalczane.

Zazdrość to jest akurat nie utrudniajace lecz fajne. lubię jak mi ludzie zazdroszczą.