Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość op1

Chcę odejść od żony, ale nie mam jaj...

Polecane posty

Gość op1

No właśnie... jesteśmy razem już 15 lat, przez jakieś 13 lat dawałem z siebie wszystko, aby moją żonę uszczęśliwić bo szczerze i namiętnie ją kochałem. Próbowałem jej nieba uchylić i całkiem nieźle mi to wychodziło. Ona niestety jest z tzw "zimnego chowu" i miała problem z odwzajemnianiem uczuć i w ogóle ich okazywanie. Coś takiego jak spanie razem w przytuleniu NIGDY mi się przez te lata nie zdarzyło... co więcej, śpi na waleta bo ... ja sapię... albo śmierdzę cebulą, kebabem itp - no jasne, czasem coś takiego zjem i pewnie coś czuć, ale jakbym jadł same ananasy i popijał perfumami to i tak by spała tak jak spi - cała w pancernej pidżamie i skarpetach... No nic, to watek poboczno - wprowadzający. Generalnie przez 13 lat było nie najgorzej. Szczególnie po urodzenu 1 dziecka było nieźle, jeśli chodzi o seks to nie mogę narzekać, żona jest bardzo zadbana i wysportowana. W sumie urodziła mi już4 dzieci i nadal wygląda jak modelka. No, ale... w 13 roku małżeństwa, podjęliśmy głupią decyzję biznseową, która była spełnieniem marzeń żony - zainwestowałem oszczędności z harówy życia w jej interes. Potem to już powolny zgon bo interes okazał się mocno wymagający, nie szedł jak trzeba, był bardzo stresujący. Ja cały czas pracowałem i coraz więcej i więcej bo musiałem do interesu mocno dokładać. Przez 2 następne lata ja zapieprzałem aby spłacać długi podczas gdy żona zwalała na mnie winę za wszystkie nieszczęścia mówiąc że to ja ją zmusiłem do otwarcia biznesu... No i tak się powoli oddalaliśmy od siebie - ja uciekłem w pracę, aby spłacać długi, a ona uciekła w jakieś sporty (ja też jestem mocno zadbany). W końcu odkryłem ze ma romans z kimś od sportu... co więcej miała ten romans podczas gdy jak twierdzi była ze mnąw początkach ciąży... od tego czasu minęły ju prawie 2 lata. Ja kilka miesięcy po tym jak odkryłem zdradę też poznałem kogoś i w tej osobie sięzakochałem, jest czuła, dba o mnie i jest po uszy zakochana, a przy tym piękna... Niestety mieszkam nadal z żoną, ciągle ją kocham i chyba jestem w jakiś sposób od niej uzależniony - ma silny charakter i choć typowym pantoflem nie jestem to jednak coś mnie przy niej trzyma - boję się chyba, że sobie nie poradzę w zyciu. Nadchodzi sylwester i wiem, że jeśli nie spędzę go z nową kobietą to ją stracę, wiem też że jeśli odejdę to moje dzieci przeżyją olbrzymi szok bo wydaje im się że wszystko między nami jest w porządku... Jestem pomiędzy młotem a kowadłem i delikatnie mówiąc mnie to wykańcza. Z żoną się już praktycznie ciągle kłucę i sprzeczam, choćteraz to moja wina - ona się nawet stara, tylko teraz ja jestem wobec niej zimny bo kocham tez inną... druga kobieta czeka i cierpi... a ja jestem dupkiem, który stoi w miejscu i nie potrafi się zdecydować. Tak sięchciałem wygadać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marcin76
Powiem Tobie szczerze że sam przeżyłem kiedyś podobny przypadek w swoim związku. Teraz trochę żałuję że wróciłem bo wszystko mi przeszkadza. Myśli wspomnienia itp. Jeśli masz dowody na zdradę żony, jeżeli ona nie ma nic na Ciebie. To odejdź! Ale najpierw zrób tak abyś był czysty i wszystko miedzy wami było wyjaśnione. Jeżeli tego nie zrobisz będziesz miał wyrzuty sumienia i nie będziesz szczęśliwy nawet z Tą kobietą ktorą kochasz. Wytłumacz dzieciom dlaczego odchodzisz. Sumienie, rozum i serce nigdy nie idą w parze. Patrz na swoją sprawę jakbyś chciał pomoc innym. Zastanów się 10000 razy i podejmij decyzje. 15 lat w związku to kawał czasu. Może jeszcze uda się Tobie uratować wasz związek?. Decyzję musisz podjąć sam!!!! Nie słucha tego co mówią inni a postaraj się jak najwięcej zrozumieć. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
warto walczyć o miłość, z której powstały również wasze dzieci, wspomnienia. Łatwo się odchodzi, ale co dalej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do op1
Z żoną już nie tak, jak kiedyś, a nowa kobieta - to nowe nadzieje. Szczerze mówiąc, dziwię się tej Twojej nowej kobiecie. Miłość miłością, ale proza życia pokazuje jak bardzo problematyczny jest związek z facetem obciążonym 4 małych dzieci i jak na razie ... jeszcze żoną. Szanse utrzymania takiego związku są niewielkie. Nowa kobieta nie rozwiąże Twoich problemów, tylko je spotęguje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pa Tron kierofcuf
pietrek, wczora ksoundz z ambony godoł: i odpuść nam nasze winy JAKO I MY ODPUSZCZAMY NASZYM WINOWAJCOM :D, :D, :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narobiłeś4 dzieci
i chcesz sobie odejść? Dobre sobie... Myslisz, że nowa kobieta będzie lepsza? Mówię Ci, że NIE. To po prostu chwilowe zauroczenie. Ta NOWA kobieta też ma wady, których obecnie jeszcze nie widzisz, a sex za jakiś czas też starci na smaczku.ZostanąCi po niej tylko alimenty do płacenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dorotka ma niebieskiego kotka
jezeli i tak sie ciagle klocicie to dzieci juz maja pieklo w domu w postaci iagle krzyczacych na siebie rodzicow.Jak powiesz zonie ze odchodzisz,to dzieci przezyja szok ale potem wszystko sie uspokoi i bedzie im sie lepiej zylo gdy nie beda mialy w domu dwoje wrzeszczacych na siebie rodzicow.Twoje malzenstwo juz sie skonczylo to po co mieszkac razem i sie razem meczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JaJaCiPowiem
Czy ktoś może wie w jaki sposób w Chinach uczy się koty przyzwoitości? :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fhjdksksksksk
" Niestety mieszkam nadal z żoną, ciągle ją kocham " No to o czym tu gadac ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3 lata
''śpi na waleta bo ... ja sapię... albo śmierdzę cebulą, kebabem '' ---POLEGŁAM :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przysięga małżeńska przestaje mieć jakąkolwiek wartość w dzisiejszych czasach. Stała się tania. Dlaczego ludzie się nie starają, nie walczą? Łatwo zapominają o dobrych chwilach, a pamiętają tylko te negatywne. Nie myślą o tym, co będzie po rozwodzie. Wtedy dopiero przypominają się dobre wspomnienia, ale jest już za późno. Nie jestem za życiem z kimś, kto bije partnera, poniża, ale z opisu waszej sytuacji wynika, że wystarczy się postarać, dokonać jakiś poprawek w życiu, szczerze porozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hjkhwsdc
Nie starają się , nie walczą bo wydaje im się , że łatwiej wywalić te 15 lat do śmietnika, niż poświęcić rok czy dwa na remont czegoś , co przecież musi mieć mocne fundamenty, skoro powołało do życia czwórkę dzieci . Łatwiej chwycić mrzonkę i przez chwile sie nią pocieszyć bez trosk , niż być odpowiedzialnym od początku do końca . On się zakochał , ona miała romans .... A dzieci jak krzesła - mają stać i patrzeć . Smutne ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pani z Kosmosu
Rzeczywiście, nie masz jaj. Ja byłam taką druga kobietą, czekałam kilk amiesięcy, az mój ukochany wniesie pozew o rozwód i zwiąże się ze mną. Kochał mnie szaleńczo, odnaleźliśmy się w trudnych momentach życia. On miał żonę, od 22 lat, 3 dorosłych, prawie samodzielnych dzieci. Ja singielka, po rozstaniu. "Gdy się rozwiodę to chcę, żebys została moją żoną", mówił. Byłam u szczytu szczęścia. Oddałam całą siebie w niego i w ten związek, wszystkie moje nadzieje i plany. Zamieszkaliśmy razem, przyszedł do mnie na kolanach. Po miesiącu wyprowadził się bez słowa. "Tam jest moje miejsce, chcę odzyskać rodzinę", "wcześniej chciałem, a teraz już nie". Nie potrafię opisać, jaki szok przeżyłam. JEstem zdruzgotana i zdewastowana, nie mam siły, by żyć. KOcham go i nienawidzę. Tęsknota boli niewyobrażalnie. Złamał WSZYSTKIE obietnice. Dlatego mówię Ci: wybieraj, byle szybciej. Moim zdaniem z Waszego małżeństwa nic już nie będzie. JEśli zostaniesz, to po jakimś czasie dzieci zobaczą jak naprawdę jest pomiędzy Tobą a żoną. Wiem to , bo to przerabiałam, małżeństwo mężczyzny, który mnie zostawił leży w gruzach od lat i nic z niego nie będzie. On także nie mial "jaj" by podtrzymac decyzję o odejściu ( bo firma była na żonę, zaszachowała go ). Identyczna sytuacja. Człowieku , apeluję: idź do nowej kobiety, kochasz ją i wytrwaj w trudnych początkach!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Pani z Kosmosu
Myślę, że radząc "Chcę odejść od żony, ale nie mam jaj..." [z tym ostatnim stwierdzeniem zgodzę się] nie masz racji. Twoja sytuacja jest tego najlepszym przykładem. Przeżyłaś szok, gdy facet powrócił do żony. Wydaje mi się, a nawet jestem tego pewna, że nie jest dobrze zakładać kolejny związek, gdy poprzedni nie jest zakończony definitywnie. Dlatego też zawsze radzę kochankom, aby swój związek pozostawiły na płaszczyźnie romansu i wyszły z niego wówczas, gdy zaczyna ciążyć, zostawiając sobie piękne wspomnienia. Wolę mieć szczęśliwego kochanka u swojego boku niż sfrustrowanego faceta, który żałuje, że związał się ze mną i tęskni za dziećmi. Zawsze uważam, że należy definitywnie zakończyć jeden związek, a dopiero po przejściu "żałoby", uregulowaniu spraw alimentacyjnych, materialnych, etc. - ewentualnie założyć następny. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pani z Kosmosu
Poprzedniczko "Do Pani z Kosmosu", masz rację. JA myślałam, że dam radę. Ale się zakochałam , do szpiku kości, miałam nadzieję, że ułożymy soobie razem życie, on to potwierdzał, choc też się bardzo miotał. Przecież takie rzeczy się zdarzają, znam takie przypadki, ludzie się rozwodzą i układają życie na nowo. Teraz juz wiem, że muszę przejść przez żałobę i - jeśli jeszcze w ogóle spotka mnie miłośc - to wyłącznie z mężczyzną wolnym. NIestety zapewne będzie to rozwodnik, z dziećmi... w moim wieku nie ma kawalerów ( normalnych ). Bardzo, ogromnie boję się tej nadchodzącej samotności, z kompem, a nie ciepłym mężczyzną u boku. NIe za bardzo mam nadzieję, że mi się jeszcze ułoży. A jest to najważniejsza rzecz w moim życiu. JEstem przerażona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no czytam i nie moge...
Piszesz, że kochasz żonę a ona się stara...Macie pełne podstawy do tego, żeby odbudować swój związek. Tylko oboje musicie o to walczyć. Dzieci są jednak najważniejsze... Warto dla nich spróbować. To moje zdanie. Ale najważniejsze jest to, co Ty czujesz i jak postanowisz. Za Ciebie nikt decyzji nie podejmie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wiem czy to takie proste...odejść zostawiając dzieci gdzieś tam...nie wiem jak dokładnie jest u ciebie...ja po każdej kłótni z zona zawsze mam nadzieje ze to się zmieni...ta druga tez ma męża i dzieci...od poczatku wmawiamy sobie ze nie możemy się w to angażować bo dzieci są najważniejsze...nie angażować???g***o prawda.nie da się i tyle.żeby było śmiesznie to dzieci się znają i lubią...wiec jak je zostawić...jak zakończyć definitywnie...jak im wytłumaczyć ze od dziś one tez będą mówić do mnie tato...czuje się podle wobec zony która nadal nic nie wie i czuje się jak straszny ignorant w stosunku do drugiej ze nie potrafię dac się całego tak jak oboje byśmy tego chcieli...jej małżeństwo nie ma szans na przetrwanie...ale jak długo można trwać w takim "bo dzieci są jeszcze za male"...najbardziej uczciwym rozwiązaniem jest zostawić obie i żałować ze nie miało się jaj...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Okiem "nowej kobiety". Moja sytuacja nie jest podobna za bardzo. W duzym skrócie. Poznaliśmy się na placówce. Najpierw przez pół roku sztywno, formalnie, pan pani a potem zaczęliśmy rozmawiać duzo ze sobą. U głównie to. Nie mieliśmy dość rozmowy o wszystkim. I tylko P. był szczery: "prędzej się spalę niż zrobię rewolucję w życiu bo od lat tkwię w klatce i nie potrafię jej zerwać". Uciekał w pracę, w kumpli, imprezy, romanse, cokolwiek. Ja chciałam od początku decyzji i miłości. Przytulaliśmy się i nic dalej. Gdy czytam te złote rady, że "nowa kobieta " to chwilowe zauroczenie i na pewno ma wady, których nie widzi etc. to coś mi się w kieszeni otwiera. Bo to brak wiary w szczerą miłość. W to, że Bóg dał szansę nie nastąpić na identyczne grabie. Sytuacja P. i Twoja autorze jest inna. Dziecko mają jedno, on przygaszony, od lat zakompleksiony, niepewny swojej wartości. "po raz pierwszy od lat poczułem sie doceniony bo ktoś we mnie wierzy". I jeszcze wiele rzeczy które są zbyt intymne by je tak ot opowiadać. Sama nie wiem... kim trzeba być by nie widzieć, że mąż rozpada się wewnętrznie, że oklapł, stracił siły i po prostu tylko żyje ale stracił zapał do czegokolwiek... Do autora: mam nadzieję, że powalczyłeś o małżeństwo bo jeśli była miłość, to było warto. Ale na pewno nie na zasadzie, że zaciśniesz dzielnie zeby i będziesz cieppiał. Tylko na zasadzie, że odważnie powiesz co Cię dręczy i zaproponujesz terapię. Nie miałeś poczucia nieszczęścia od lat, nie miałeś poczucia tkwienia w klatce. Mój P. nie ma odwagi odejść od żony. Pomimo poczucia bycia w klatce ma 7 letnią córkę, którą bardzo kocha. I boi się nawet pisnąć w kierunku rozwodu. On sie boi tej kobiety... Marzenia o życiu ze mną zawsze nazywał nieosiągalną fantasmagorią. Wybrał rodzinę. Ja muszę z tym żyć, chociaż tak uczciwie to jest miłość mojego życia. Nie będę żadnemu innemu facetowi głowy zawracać, bo to nie ma sensu przy wspomnieniach o mocno niedoskonałym i z całym mnóstwem wad, ale jednak moim ukochanym. A jeśli cos ma jeszcze być to będzie w swoim czasie, gdy kiedyś, może za długo długo, zapomnę. Co mogę panom powiedzieć? Walczcie i żeńcie się z miłości. Wielu facetów widzę teraz "zaciągniętych do ołtarza" bo wszystkim dokoła nich na tym zależy i w zasadzie "samo się stało". Nie róbcie tak... to przepis na katastrofę. leczcie lęki i kompleksy, bo one unieszczęśliwiają. Was samych i innych, w tym kobiety które Was kochają. Autorze - powodzenia. jakąkolwiek decyzję podjąłeś, mam nadzieję, że jesteś szczęśliwy i, że Ci się układa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
lubisz byc traktowany jak pies, wszyscy to wiedzą :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×