Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Łuzabella25

SZPITAL -poród -Wasze doświadczenia ze szpitalami i personelem medycznym.

Polecane posty

Gość Łuzabella25

Witajcie :) Ciekawi mnie, jakie macie doświadczenia ze szpitalami, w których rodziłyście? Czy przyjęto Was od razu na porodówkę, czy odsyłano do innych szpitali, jak odnosił się do Was personel, czy respektowano Wasze prośby, czy miałyście plan porodu i jak personel szpitala się do niego odniósł? Czy położono Wam od razu dziecko na brzuchu i na jak długo, czy miałyście możliwość nakarmienia od razu po porodzie, czy natychmiast zabrano Wam dziecko do pomiarów itp? Czy pielęgniarki były miłe, czy chamskie? Jak wspominacie położną? Mile widziane nazwy szpitali, które polecacie, lub odradzacie w swoich miastach :) Może mogłybyście udzielić jakiś cennych wskazówek i porad pierworódką? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MIGIEM
OPOCZNO-ODRADZAM!!!!!!!!!!!!!!1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MIGIEM
OPOCZNO-ODRADZAM!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwikkkiiaa
Dlaczego doradzasz? Co się stało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blablbalablbalblbalbalablablab
Ja miałam poród wywoływany w 43 tc. Tydzień po terminie poszłam do szpitala, ale odesłali mnie do domu, przyjęli mnie dopiero 2 tygodnie po terminie a po kilku dniach na wywołanie. Rodziłam dwie zmiany, pierwsza była tragiczna - wszyscy mieli do mnie pretensje, że rodzę, bo oni mają na dzisiaj 15 cesarek zaplanowanych. Druga zmiana - rewelacja. Cudowny lekarz i położne, coś wspaniałego przyniosły mi herbatkę, włączyły muzyczkę, dały piłkę do skakania i pomagały, mogłam sobie wybrac pozycję, dawały mi pic. Byłam razem z mężem przez cały czas. Jak mogę Ci coś doradzic to poproś lekarza, żeby zrobił Ci badania które będą Cię kwalifikowały do porodu w wodzie, jak jeszcze kiedyś będę rodzic to tylko w wodzie - w ciepłej. Nie czułam wtedy w ogóle bólu, kompletnie nic, ale nie mogłam rodziec do końca, bo nie miałam specjalnych badań. Jak urodziłam, położyli mi małego na brzuchu, mąż odciął pępowinę i poszedł z małym na mierzenie, ważenie i apgar, lekarz mnie zszył, a później mi go przynieśli do karmienia. :) Leżeliśmy jeszcze 2 h na porodówce, mąż był z nami - byliśmy sami tylko we trójkę. Później zabrali mnie na poporodowy. To było około 2 czy 3 w nocy a rano przyszła do mnie pielęgniarka laktacyjna i pokazywała różne pozycje do karmienia, pomagała i wgl. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Łuzabella25
blablbalablbalblbalbalablablab -dzięki! Super rada z tymi badaniami kwalifikującymi do porodu w wodzie -nie miałam pojęcia, że trzeba takie mieć. Pogadam ze swoją lekarką -dzięki :) Widać też, jak wiele zależy od personelu na jaki trafimy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blablbalablbalblbalbalablablab
Dokładnie, ten pierwszy to był masakra. :( Ciągle na mnie wrzeszczeli, żebym się uciszyła i w ogóle te pretensje, że oni się nie rozdwoją i wgl. Tak się cieszę, że urodziłam na drugiej zmianie z takim super personelem. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja co prawda nie rodziłam w pl ale opiszę chociaż co nie co. Mój poród zaplanowałam sobie bardzo dokładnie, zrobiłam plan porodu, przedstawiłam go położnej. Wszystko było ok dopóki zaczęły się komplikacje. Chciałam dużo spacerować i mało leżeć, skakać na piłce, mieć masaże itp - niestety nie mogłam, miałam zalecenie leżeć. Chciałam rodzić absolutnie nie w pozycji na plecach - nie miałam wyboru bo byłam przykuta do łóżka. Nie chciałam przeciwbólowego w kręgosłup, wzięłam więc gaz - okazało się że gazu nie mogę przyjmować więc zostałam bez znieczulenia, bo odmówili mi zastrzyku bo twierdzili że mam za duże bóle aby mi taki zastrzyk dać. W sumie nic z mojego planu nie wyszło. Położna która odbierała poród, na pierwszej zmianie była ok, na drugiej katastrofa. Ciągle jakieś docinki z jej strony. Położna która się mną opiekowała po porodzie - fantastyczna. Pępowinę mąż nie mógł odciąć bo nie było na to czasu (komplikacje) Komplikacje się zdarzają, ale jestem super myśli że przy kolejnym dziecku będzie super:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonysłonik
Cześć, Ja rodziłam w 2011 roku. Mieszkam pod Krakowem mimo to nie zdecydowałam się rodzić w Krakowie a w szpitalu powiatowym w Bochni. Do szpitala zostałam przyjęta w 7 dniu po terminie, bez żadnego problemu. Warunki w szpitalu super. Leżałam w pokoju 2 osobowym z zapleczem sanitarnym plazmą na ścianie. Panie położne bardzo miłe. Na patologi leżałam 1 dzień, chciałam już urodzić więc prosiłam żeby coś zaczeli działać. Na moją prośbę zareagowano. Następnego dnia rano miałam już zostać podłączona pod oxy. Wcześniej przeprowadzono ze mną rozmowę czy reflektuję na poród rodzinny, czy jestem zdecydowana na ZZO. Następnego dnia dokładnie o 8 rano tak jak ustalono dnia poprzedniego podpięto mnie pod oxy. Męża odesłano do domu ponieważ położne były pewne że przy pierwszym teście oxy nic się nie będzie działo. Po 10 minutach od podania oxy dostałam już regularnych skurczy niestety kompletny brak postępu porodu nawet najmniejszego rozwarcia. Po 2 godzinach od podpięcia powiedziano mi żebym się przygotowała na to, że poród najprawdopodobniej skończy się cc. O 11 godzinie gdy cały czas leżałam pod kroplówką przyszła do mnie Pani anestezjolog żeby opowiedzieć mi o tym jak będzie przebiegało cc i ewnetualnie odpowiedzieć na jakieś moje pytania. Później zostałam przewieziona na salę CC. O 12:05 synek był już na świecie. Myślę, że wszystko przebiegło tak jak powinno. Podczas cc cały czas miałam przy głowie anestezjologa który na bieżąco informował mnie o tym co aktualnie robią lekarze. Myślę, że całe podejście lekarzy i personelu było godne pochwały. Odpowiadano na moje pytana, rozwiewano wątpliwości na bieżąco informowano mnie co się będzie działo. Jestem też wdzięczna lekarzom, ze nie obstawali uparcie przy sn gdy widzieli, że dziecko duże, że skurcze bardzo silne co 2-3 minuty a całkowity brak rozwarcia. Cieszę się, że nie byłam trzymana i męczona pod kroplówką całą dobę jak to miało miejsce z moją koleżanką. Opieka po cc wspaniała. Położne przychodziły co chwile sprawdzały czy wszystko ok. Na prośbę podawały środki przeciwbólowe. Jedyne do czego mam zastrzeżenie to do Pań z oddziału Neonatologicznego i ich ogromnemu nacisku na karmienie piersią. Ja byłam zdeccydowana karmić ale sprawa nie była taka prosta. Kropelki pokarmu pojawiły się dopiero w 3 dobie po cc a mały urodził się z wagą 4 kg i był małym głodomorkiem. Nie chciały go dokarmiać żeby nie zepsuć mi laktacji. Finał był taki, że mały cały czas wisiał mi na piersi, sutki miałam poranione. Jak tylko próbowałam go odstawić to był płacz. Gdy płakał zlatywały się panie z oddziału jedne brały twierdząc że jest przejedzony bo go non stop trzymam przy piersi a a za chwile inne przywoziły go z powrotem do mnie twierdząc że on płacze ale z głodu...później, że płacze bo to jest takie nerwowe dziecko. Takie sprzeczne komunikaty dla kobiety która została pierwszy raz matką sprawiły że poleciało wiele łez i z bólu i bezsilności. Nie mogłam się doczekać kiedy będziemy w domu i tak naprawdę dopiero tam odżyłam. Okazało się, że mały na piersi nie był najedzony. Gdy dawałam pierś a potem dokarmiałam mm to mały był spokojniutki i tylko jadł i spał nie pamiętam, żeby kiedykolwiek płakał. Nawet ominęły nas problemy kolek. Mały nadal jest głodomorkiem i choć ma półtora roku to nadal jeszcze budzi się w nocy na jedzenie. Wspomnienia z poródówki piękne ale nastepnym razem na wszelki wypadek wezmę ze sobą MM żeby nie słuchać płaczu głodnego dziecka gdy uparte pielęgniarki odmawiają dokarmienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upaaaka
up up :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alfa;;;;
współczuje wam tego bólu i w ogóle, dobrze, że mnie nie czeka horror porodu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×