Gość Snowhite Napisano Styczeń 6, 2013 Hej, Powoli trace już wiare w miłośc romatyczną. Wiem ja to jest, kochać kogoś nie za coś a może przede wszystkim pomimo czegoś. Wiem, jak można być szczęsliwym kiedy zje sie z Nim obiad i porozmawia o nowo wydanej płycie Jego ulubionego zespołu...Całe życie myślałam, że właśnie tak to będzie wszystko wygladać jak miałam to z Nim. Jednak nie jesteśmy razem, choć kocham Go i nie potrafie sobie wyobrazić życia z kimś innym, ale to moje histerczne posejście pewnie minie z czasem. Ale ja nie o tym... Spotykam wiele osób, par, małżeństw. Przeraża mnie fakt że w większosci wypadków nie widać między nimi miłości, bądz tylko po jednej stronie widać, że kocha/ jest zakochana/po prostu jest szczęsliwa. Ostatnio moja mama powiedziała, że w wiekszości przypadków w zyciu jest tak, że jedna osoba kocha bardziej, druga mniej ( bądz wcale). Lepiej żeby to facet mnie bardziej kochał, bo będzie dla mnie dobry. Że większośc ludzi jest ze sobą z przyzwyczajenia z rozsądku, ze strachu przed byciem samotnym. Spotkałam na swojej drodze facetów, którzy mówili że czują do mnie coś więcej...dużo więcej, ja nie czułam nic. Zawsze postępowałam fair wobec nich i mówiłam jak sprawa wygląda u mnie nie chciałam im robić nadzieji, i co z tego, ze spędzało sie nam miło czas, że dobrze sie rozmawiało, jak nie potrafiłabym sie zmusić do okazywania czułości. NIe chce iśc na kompromiś, ale młoda już nie jestem nie chce być całe życie sama, chciałabym mieć dzieci, ale chciałabym też kochac i być kochaną. Czy miłości można sie naczyć czy przychodzi z czasem ? czy może warto sie zmusić do pewnych rzeczy tylko ze względu na to że faceta lubimy i jest dla nas dobry i widać, ze kocha? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach